Mateo
O to. to... I żeś michą o ścianę rzucił... I kolejnego dzikusa wysłał do krainy wiecznych łowów...
Wersja do druku
Mateo
O to. to... I żeś michą o ścianę rzucił... I kolejnego dzikusa wysłał do krainy wiecznych łowów...
Inigo de Gastor
Ale przyznaj, że lot miałeś dobry! Ty podła dziwko, zdychaaaj!!! Krzyknął chlastając kolejnego przeciwnika, który o mało nie wytrącił mu ostrza.
Ricardo
Dobry, ino bolesny i chciałbym wiedzieć wcześniej, że polecę, zamiast być stawianym w fakcie dokonanym! Krzyknął nie przestając zadawać ciosów.
Mateo
No to fakt... Żeś się nakrył kopytami jak ....UWAŻAJ ZA TOBĄ!... Krzyknął do Inigo......
Inigo de Gastor
Wtedy nie byłoby niespodzianki i tych emocji związanych z lotem! Odkrzyknął a na słowa Mateo pociągnął mocno wodze dociskając łydki do boków Marii aż ta stanęła na tylnich kopytach i szybko obróciła się prawie w miejscu o 360 stopni, dostając sygnały od swego jeźdźca.
Alejandro
Trzeba cieszyć się chwilą. Życie jest przecież takie krótkie. Hahahahh! krzyknął między kolejnymi ciosami.
Rodrigo de Suarez:
Tak, prawda! Haha! - krzyknął, rąbiąc co rusz to jakiegoś dzikusa - O tak... W końcu chwila na relaks... Hehe
Ricardo
Nie musisz przypominać, dobrze wiemy! Odkrzyknął dosyć zezłoszczony Alejandrowi.
Mateo
No... co by nie patrzeć, życie jest za krótkie by nie korzystać ile się daaaaaaa.... wyciągnął mocno rękę bo indianiec mu prawie się wymknął..
Inigo de Gastor
Ty, Mateo! Bo ci jaki dzikus jaja urznie jak będziesz tak się darł bym uważał! Krzyknął z lekkim uśmiechem, nie przerywając siekania po łbach pogan.
Mateo
Osz kuźwa ,, tylko nie jaja... Tyle dziewek jeszcze czeka... Tyle nor już zwiedziłem ale nie znalazłem jeszcze, co by cipę w poprzek miała...
Może jakaś dzika taka ma.... osz ty.... i kolejna półnaga małpa z rozwaloną czaszką leży martwa...
E, to tak jakby na grzyby chodzić... same czarne łebki... he he he...
Ricardo
Spojrzał z pogardą na Mateo. Tyle nor? Ech, jak tak można traktować kobiety? Mieć jedną na jedną noc? I tacy ludzie nie cierpią a na mnie okropny zsyłasz ból, Panie Boże?
Inigo de Gastor
I dlatego nie zasługujesz na czyjkolwiek szacunek - dorzucił do Matea mając w pamięci swoją ukochaną.
Mateo
Nie zależy mi na szacunku Twoim a na zwykłym nie obrażaniu... Ja nie nawijam za każdym razem gdy ty patrzysz w niebo i za czymś czy za kimś tam mamroczesz ... Twoja sprawa.. A moja kuś to moja... Nigdy tego nie ukrywałem, że przy jednej norze kot zdechnie.....
Ricardo
Ale choćby przez naszą obecność mógłbyś okazać trochę szacunku kobietom i nie nazywać ich kobiecości... norami. Na pewno nie patrzylibyśmy wtedy na Ciebie z obrzydzeniem, jak na zwykłego zboczeńca.
Rodrigo de Suarez:
No mówiłem... Zawodowy jebacz. Ale co tam nie będę im przeszkadzać w tej żarliwej dyskusji w środku walki hehehe. Się będzie potem z czego pośmiać.
Alejandro
Mimo tego rad jestem żeś nie sodomita! Ach, przydałby się arkebuz! Wtedy można by tych przyozdobionych z daleka zabić, to pewnie ich przywódcy! Ale teraz pewnie uciekli, albo martwi!
Inigo de Gastor
Wytłuczemy tałatajstwo i ruszymy na przyozdobionych. Te ich piórka i dzioby znajdą się nie na głowach, a sporo poniżej! Rżnąć ich! Rąbać by Bogu być miłym!
Mateo..
A w dupę chędożona mać.... Nora, picza, pieczarkarnia.... Toż to jeden czort jak zwał... Delikatne panienki... A może oni się ze sobą? hmm...i im nora się źle kojarzy.. Na pewno tak jest... Teraz udają, ze oburzeni a w rzeczywistości walą się w dupy, że aż trzeszczy...
Wszyscy
Siekaliście i rąbaliście pogan,wielu z nich padło pod Waszymi mieczami,zaś ciemności uchroniły Was w znacznej mierze od nadlatujących pocisków a i indianom ciężej było koordynować swoje ataki tedy nie odnieśliście niemal żadnych ran wartych odnotowania. Jedynie stan Mateo się pogorszył....Wkrótce też ze strony dzikich rozległy się bębny wzywające ich do odwrotu a z Waszej strony trąbki. Gdy wróciliście do obozu dojrzeliście resztę jazdy już czekającą w szeregu,natychmiast wyłonił się z niego kapitan,ten sam którego znacie z wczorajszych szarż - A Wy gdzieście byli?!Wysyłałem posłańca,mieliśmy się przegrupować i uderzyć całą siłą na tych psich synów a tymczasem 5 moich jeźdźców wolało działać na własną rękę,co to ma znaczyć do kurwy nędzy?!
Mateo
Głowa naprawdę Cię boli,a sytuację pogarsza hałas który towarzyszy Ci od momentu zerwania z posłania....,i jeszcze ten idiota wydziera Ci się nad głową,co on sobie wyobraża?!
Inigo de Gastor
Nie spotkaliśmy posłańca kapitanie, gdy tylko zbudziła nas wrzawa to uzbroiliśmy się i wyjechaliśmy rozeznać w sytuacji, szukając reszty jazdy, przy okazji musząc odpierać dzikusów którzy wtargnęli do lazaretu! Odrzekł donośnie, by dowódca usłyszał go wśród hałasu.
Mateo
Noooo...Prawdę gada.... Ja sam zanim wpadli z odsieczą moi kamraci utłukłem ich od groma i ciut ciut... Mówię Ci kapitanie... gdyby nie ja, to z lazaretu nie było by co zbierać... Teraz wybaczcie ale łeb mnie tak napierdala, że muszę się położyć....
Mateo zsiadł z konia i tak jakoś z wielką miną nieszczęśnika i cierpiącego, co dodatkowo podkreślił tym, że się jedną ręką za nią trzymał, udał się do swego namiotu, co by legnąc i zasnąć...
Koniem niech się ktoś zajmie,,, proszę, ja niestety nie mogę robić dwóch rzeczy jednocześnie...
Wszyscy
A kto Ci pozwolił się oddalić żołnierzu?! - ryknął kapitan widząc co wyczynia Mateo - Do szeregu ale już! Poczekamy aż się znajdzie posłaniec!
Mateo...
Nie wrzeszcz człowie... Proszę na mnie nie krzyczeć bo mi czachę rozwala... Migrena coraz bardziej dawała mu się we znaki... Mówiłem, że z lazaretu mnie na bitwę...
Dobra już dobra... wracał powoli do szeregu... Kapitanie, proszę ino nie krzyczcie więcej...
Techniczny
Urok na kapitana co by był sympatyczniejszy i milszy... Przecie krzykiem za wiele nie zdiała, a powinien ich nawet pochwalić przed wszystkimi że w piątkę dali rade tylu dzikusów ubić ku chwale Hiszpanii, króla i Boga...
Nie nerwujcie się proszę bo wróciliśmy cali i zdrowi a przecie dzikich żeśmy przybyli na te jałową i zapomniana ziemię przez boga ziemię wypleniać...
Lepiej Byś Panie racje żywnościową za tą odwagę dał nam w nagrodę to przykładem dla innych będziemy,,,, Nie wspomnę już o rumie nawet...
Urok + wszystko co Mati może, by kapitan skruszał...
Rodrigo de Suarez:
Taaa, już się tak nie chwal swoimi umiejętnościami wywijania mieczem na lewo i prawo, pajero - skomentował słysząc przechwałki Matea.
Techniczny:
Pajero = osoba z zamiłowaniem do masturbacji, albo po prostu można powiedzieć onanista
Mateo...
spojrzał na Rodrigo... Nosz kuźwa ten się musi wpierdolić między rum a żarło zawsze... Może kapitan by dał nam dziś większą michę z popitka a tak baran zepsuje wszystko.... Nie widzi że kapitana urabiam? przecie widać że on w kawalerii zakochany...
Nie mówił jednak nic więcej ino przeniusł wzrok na kapitana i nadal patrzył na niego wzrokiem pełnym bólu i zmęczenia.
Alejandro
No Inigo, ty nami dowodziłeś to ty nas z tego wyciągnij. A ten pajac sytuacji nie polepsza. Świetnie, ciekawe kiedy ruszy szturm na miasto dzikusów.
Mateo
Ta i co jeszcze,może jakąś ładną dziewicę,hmmm? - zażartował patrząc na Ciebie z pobłażaniem a jego irytacja nieco zelżała....
Wszyscy
Nie minęło wiele czasu aż przytaszczono przed Wasze oblicza trupa z poderżniętym gardłem - Ehh,tego nie przewidziałem,złapcie tyle odpoczynku ile się da bo o świcie znów czeka nas walka....Teraz możecie się rozejść....
Techniczny
Test na urok udał się nieznacznie
Inigo de Gastor
Tak jest - mruknął w stronę kapitana i odjechał z powrotem do swego namiotu. Sukinkot ze zgniłą kuśką, wszędzie cyrk odstawi. Po cholerę żeśmy go ratowali, za jakie grzechy on przeżył.
Ricardo
Nieborak... Rzekł z udawaną troską w głosie, spoglądając z pustym wyrazem twarzy na ciało posłańca. Dobrej i spokojnej przede wszystkim nocy życzę towarzyszom. Rzekł ponuro kiwnąwszy lekko głową. Udał się do swego namiotu. I teraz zasnąć i zaryzykować kolejny taki koszmar? Czy nie zmrużyć oka a przy tym być niewyspanym? Eh, spróbuję zasnąć, może nie będzie tak źle...
Mateo...
Popatrzył na nieszczęśnika.... przeżegnał się nadobnie i udał się do siebie odespać swoie.. Może łeb przestanie napierdzielać...
Rodrigo de Suarez:
Taaa, chciałoby się... - Tak jest, kapitanie - i ruszył do swojego namiotu na wypoczynek... A przydałby mu się, bo nie dość, że harował jak wół przez tego kwatermistrza to i go obudziła ta walka w środku nocy... Ale przynajmniej nie było nudno.
Alejandro
Monotonnie i bez emocji odrzekł Tak jest i pojechał do swojego namiotu złapać trochę oddechu a potem? Sam nie wiedział. Następna ofiara pogoni za sławą i złotem. Cóż, przeżyją nie odważni a ci co im szczęście przypisuje. Ach, może potem do lazaretu zajrzę.
Ricardo
Noc jednak nie okazała się taka spokojna,wpierw znów spędzałeś szczęśliwe chwile ze swą ukochaną całą i zdrową by nagle ujrzeć siebie samego w chwili gdy dowiedziałeś się o jej śmierci....,chyba nie dane Ci będzie zaznać ukojenia od tych wspomnień....,a może ponowne zatracenie się w miłości do innej kobiety okaże się lekarstwem?
Mateo
Tym razem przyśniła Ci się piękna kobieta o ciemnych włosach,choć starałeś się jak mogłeś za nic nie chciała Ci udostępnić swojej "nory" a w ostateczności kazała Cię wyrzucić i poszczuć psami.... Czyżby Twoje zdolności zdobywania kobiecych serc zaczęły słabnąć?
Inigo
Nawiedziła Cię wizja....Mateo próbującego poderwać Twoją najdroższą Selenę. Ku Twojemu szczęściu choć starał się jak mógł skończył wyrzucony z posesji na zbity pysk....,to jedno daje Ci ukojenie w tym ponurym czasie,żaden mężczyzna łatwo nie zdobędzie jej serca....
Alejandro
Znów znalazłeś się w ogrodzie pełnym róż,wciąż żaden z kolorów nie dominował nad drugim,czyżby chwała w bitwie nie była drogą by to zmienić? A może po prostu zbyt krótko spełniałeś dobre uczynki by na to wpłynąć?
Rodrigo
W snach znów spotkałeś się ze swoim ukochanym kwatermistrzem,tym razem zapędził Cię do kuchni i patrzył jak nieudolnie próbujesz przygotować posiłek dla całej wyprawy śmiejąc się przy tym szyderczo....oby tylko nie była prorocza....
Wszyscy
Z krainy koszmarów i wizji ponownie wyrwał Was odgłos trąbki wzywający wszystkich na zbiórkę,widocznie dowództwo nie zamierza przeciągać tych walk w nieskończoność,pytanie tylko czy wytrzymacie te trudy?
Mateo
Co za chore sny... Tyle pod rząd jeszcze nie śniłem jak w tej dziurze.... Wstał, upewnił się czy z jego głową wszystko w porządku... podrapał się po jajkach, poprawił wacka.... Dobra czas ruszać... wymamrotał pod nosem i szybko się ubrał.. pozbierał swoje tałatajstwo i wyszedł osiodłać konia.... by na czas stanąć na zbiórce.
Inigo de Gastor
Zamorduję go jak ją tknie! Wydarł się budząc cały spocony. Oporządził się jednak wnet, uzbroił i wyszedł na zewnątrz, dosiadając swej klaczy. Powieszę go za jaja... Utnę kuśkę i wsadzę do mordy! Dobrze Seleno, że jesteś taka mądra...
Ricardo
Usiadł na posłaniu zrezygnowany, wplótł dłonie we włosy. Boże zlituj się nade mną... Wysyczał przez zaciśnięte zęby. Z jednej strony chcę o niej zapomnieć, żeby się nie zadręczać, a z drugiej nie chcę zapominać, jak mogę zapomnieć, och nie... Czy ona byłaby szczęśliwa, gdybym zakochał się w innej? A może ona tego chce, żebym był szczęśliwy? Ale ja nie będę szczęśliwy z inną kobietą, nie będę potrafił... Westchnął głęboko i zaczął się zbierać.
Mateo
Widząc chłopaków na zewnątrz... Witajcie mości Panowie.... W ten piękny poranek z trubadurem grającym na wojaczkę... he he he... Obyśmy dotrwali do wieczerzy.... Taki dziś miałem plan.... Wstać, przeżyć, spać... Na razie pierwszy punkt zrealizowałem he he he... Powiedział do przyjaciół... Tak, tak Przyjaciół... Którzy nadstawiali głowy by go z opresji ratować.. inaczej ich nie mógł spostrzegać... Jak dobry Bóg pozwoli to i oni w nim będą widzieć bohatera... Pewnie już widzą tylko nieśmiali są pomyślał....
Wiecie panowie jaki miałem dziwny sen? Pierwszy raz kobieta mi się oparła... Mówię Wam... Niedorzeczność jaka... Jak to dobrze że sny spełniają się odwrotnie... he he....Oj Mateo, czuje że dziś będzie piękny dzień....
Inigo de Gastor
Obyś nie dotrwał do południa złamasie - pomyślał zerkając na chwilę okrutnie na Matea. Gdy zaś wspomniał o śnie... Zacisnął zęby ze złości kładąc dłoń na rękojeści swego miecza.
Rodrigo de Suarez:
No nie wytrzymam z nim... No chodź tu po mnie pierdolony ko...! - krzyknął "do kwatermistrza", chociaż zaraz się ogarnął i zorientował się, że to na szczęście był tylko sen... Już to chciał zerwać się na równe nogi i ruszyć, przy okazji taranując namiot, ale opanował się... Zaraz to szybko ogarnął się i przygotował do wyprawy, po czym wsiadł na swojego konia i podjechał do znajomych już mu towarzyszy. Po jego minie można sądzić, że nie spał za dobrze...