-
Ricardo
Obaj zrobili wielkie oczy,zwłaszcza Sergio,którego wyraźnie zatkało......- Dziękuję....,to wielki gest,ale dlaczego to dla mnie robisz,ledwo się znamy.......?
Pozostali
Chłopak skinął głową Inigo i znów ruszył przed siebie,po kilku minutach dotarliście do sporego obozowiska z pewnością dla co najmniej kilkuset ludzi,większość żołnierzy zajmuje się.......nie robieniem niczego. Widzicie liczne grupy siedzące przy ogniskach,gdzieniegdzie pobrzmiewa muzyka z gitary,słychać gwar licznych rozmów i śmiechów.....,wygląda na to że spodziewają się po nadchodzącej wyprawie dobrego łupu i niezłej zabawy....
-
Ricardo
Mówiłem już co znaczą dla mnie pieniądze. Mi nie są potrzebne, Tobie wyraźnie pomogą, skoro niemalże nic Ci już nie zostało...
-
Ricardo
Naprawdę nie wiem co więcej powiedzieć....,zwrócę Ci je z nawiązką......,no i postaram się ich nie wydać na głupoty hehe - odpowiedział Ci Sergio na co Enrique dodał -
Cóż....,nie moje pieniądze,nie moja sprawa.....,a miałem kilka ciekawych pomysłów.....ehh......,zresztą nieważne,jadę do obozu,dołączycie?
-
Alejandro
Widać, że nastrój dobry hehe, łupy czekają, ale wszyscy się tego nie doczekają dodał cicho.
-
Ricardo
Pozostali nasi towarzysze chyba już to uczynili, w stajni ich nie ma. Jedźmy, starczy zbijania bąków, może dowództwo jakieś zajęcie nam wynajdzie.
-
Inigo de Gastor
Pozazdrościć, przybyli tu zostawiając za sobą albo kochające rodziny albo nie mają nic do stracenia. Ja zostawiłem kobietę, która mnie nienawidzi a którą kocham, jak ona mnie niegdyś... Ehh przewrotny losie.
-
Ricardo
Tutaj i tak nie ma co robić więc nie liczył bym na to.....,prawdziwe zadania zaczną się na nowym lądzie....,taką mam przynajmniej nadzieję bo już umieram z nudów.... - powiedział Enrique wstając od stołu i kierując się w stronę wyjścia,Sergio tylko wzruszył ramionami i udał się w ślad za nim
Pozostali
Coś mówiłeś o drugiej złotej monecie Panie.....- zagaił chłopak do Alejandro
Techniczny
Chłopak nie jest samobójcą i stoi koło konia Mateo żeby nie było ;D
-
Alejandro
Odwrócił się w stronę Gonzalo i uśmiechnął nie drapieżnie lecz lekko szaleńczo po czym rzekł Ochrzczonyś a nie wiesz, że chciwość to grzech. No ale słowo Sangrerosy musi zostać dotrzymane, łap. Byle nie zmarnuj, ta moneta to nic, za pewien czas każdy wróci obładowany złotem i kosztownościami. Ciesz się póki możesz hehe. Carpe diem.
-
Wszyscy poza Ricardo
Sprawnie chwycił monetę ale po jego wyrazie twarzy widać że nie bardzo rozumie co do niego powiedział Alejandro.....,zwłaszcza ostatni zwrot wywołał zdziwienie na jego twarzy - Dziękuję Panie....,gdybyście jeszcze kiedyś potrzebowali przewodnika wiecie gdzie mnie szukać....- rzucił i szybko zaczął oddalać się z powrotem w stronę miasta. Na Was z kolei nikt jak dotąd nie zwrócił jakiejkolwiek uwagi....
-
Rodrigo de Suarez
No dobra, to czas szukać tego pana Corteza... - podszedł do jakiegoś ze strażników czy kogokolwiek takiego i spytał się, gdzie on jest.