Re: Wojsko Polskie - sprzęt, rozwój, perspektywy
Cytat:
Broń atomowa jest środkiem, który jest wpisany w oficjalne doktryny państw jako środek odstraszania, konieczny do użycia w razie naruszenia suwerenności kraju. Poczytaj sobie najświeższą doktrynę Rosji. Oni mówią w zasadzie wprost - ruszysz nas, twój kraj zniknie z powierzchni Ziemi. Wiara w to, że w przypadku wojny krajów posiadających broń atomową i broń ta nie zostanie użyta, jest zwykłą wiarą i chętką ślepca, a nie racjonalnym wnioskiem. Polityka i wojna nie opierają się na wierze i domysłach.
Nikt tej broni nie użyje, jak nie będzie mieć noża na gardle. Bo jak sam pisałeś to gwarancja całkowitego unicestwienia obu stron. Ja nie mówię, że konflikt silny-silny wyklucza użycie broni atomowej. Ja twierdzę, że nikt jej nie użyje, jak nie będzie to kwestia ostateczności - czyli zagrożenia własnego istnienia albo odpowiedzi na taki atak ze strony kogoś innego. Jak już się skupiasz na Rosji: Czeczenia i Gruzja się odważyły i jakoś jeszcze istnieją ;) Czyli już w zasadzie jest wyłom. Jestem też w stanie sobie wyobrazić, że Rosja atakuje jakiś inny kraj i nie demoluje go prewencyjnie atomówkami, albo jak zostanie z niego siłą wyrzucona, to go nie przeora głowicami w odwecie za swoją nieudaną inwazję. Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której wiele mocarstw atomowych toczy hipotetyczne poważne konflikty i broń A pozostaje nieużyta, przynajmniej do pewnego momentu. Założenie pewnego użycia tej broni w każdej sytuacji nieco deprecjonuje jej możliwości polityczne i militarne, a jak sam mówiłeś nie każda wojna ma za cel całkowite zniszczenie wroga.
Cytat:
Nigdzie sobie nie przeczę. Obecne kierunek zbrojeń mocarstw potwierdza to o czym piszę. Co według Ciebie świadczy inaczej? jaki przykład?
Ale wróćmy do podstawowego pytania. Co każe Ci twierdzić, że państwa zbroją się jak do konfliktu silny-silny?
Wśród czołowych mocarstw na świecie nie widać, by się pozbywały "żelastwa" na masową skalę(prędzej na masową skalę utylizują atomówki). Kierunek zbrojeń świadczy o czymś zupełnie innym - nikt zdrowy na umyśle nie zrezygnuje z opcji klasycznego wyłomotania kogoś pancerną pięścią ;) Zwyczajnie rezygnacja z tego ogranicza znacznie możliwości prowadzenia wojny. I nawet Amerykanie zdają sobie z tego sprawę i po drugiej wojnie w Zatoce poszli po rozum do głowy i nie przerobili poczciwych Abramsów na żyletki, choć były takie teorie. Oczywiście każdy kraj ma własne warunki, potencjalnych wrogów itp. rzeczy, które determinują kształt potencjalnej wojny. My warunki mamy takie, że jak zrobimy z naszej armii kilka lekkich brygad do ganiania za talibami, to stajemy się całkowicie niezdolni do obrony nawet przed przeciwnikiem pokroju Białorusi.
Cytat:
Szwajcarska armia faktycznie dokładnie pasuje do potrzeb politycznych kraju - udawania, że może cokolwiek zdziałać w razie agresji :)
Jest nie do ruszenia dla żadnego z sąsiadów. I tylko o to chodzi ;)
Cytat:
Historia pokazuje, że najwięksi zwyrodnialcy w historii nie mieli interesu w podbijaniu Szwajcarii i woleli aby istniała jako niezależny stan gdzieś między granicami Europy.Kraj o ich populacji i potencjale przemysłowym będzie mógł bawić się jedynie w partyzantkę. Partyzantką ataku nie odeprzesz, możesz jedynie męczyć okupanta po przegranej wojnie.
Dla zwyrodnialców Szwajcaria byłaby zawsze bardzo twardym orzechem do zgryzienia, prawdopodobnie nie wartym ceny, jaką by trzeba zapłacić za jej podbój. Co było w stanie odstraszyć nawet największych zwyrodnialców. I dlatego podczas ostatniego dużego konfliktu w Europie jeden zwyrodnialec nie odważył się zaatakować Szwajcarii. W innej części Europy drugi zwyrodnialec nie odważył się zająć Finlandii, gdy zdał sobie sprawę, w co się wpakował. Z podobnego powodu. Choć jeden i drugi mieli potencjał dalece większy, niż potrzebny do realizacji tych celów, jednak się powstrzymali. Czyżby zwyrodnialców tknęła litość ;) :?:
Cytat:
Widzisz :) Tutaj właśnie przedstawiasz poglądy typowego kowalskiego. Nie chce Ci dokuczyć, nie o to chodzi. Od kilku stron rozmawiam z różnymi osobami na temat sztuki wojennej i pewnych fundamentów jakimi się ona kieruje. Wiesz co zapewnia USA nietykalność? Nie to, że połowa obywateli ma dostęp do broni. Ta nietykalność wynika z tego, że siły zbrojne USA w razie zagrożenia są w stanie wykonać cios, który może doprowadzić do destrukcji dowolnego kraju. Nietykalność potęg militarnych leży w ich potencjale do zadawania ciosów, a nie umiejętności obrony. Obrona do niczego nie prowadzi i świadczy o słabości. Pogląd, że armia państwowa powinna odstraszać swoim obronnym charakterem wynika z nieznajomości sztuki wojennej, pewnej fundamentalnej filozoficzno-koncepcyjnej analizy, która daje oczywiste wnioski, sprawdzające się od tysiącleci w realnych warunkach.
Jeżeli nasze siły zbrojne mają kogoś odstraszać, to nie możliwością 'najeżenia się', bo ta możliwość nic nie wniesie, tylko potencjałem do wykonania uderzeń, które będą dla ewentualnego agresora tak drastyczne, że zamiast zadać straty będzie je ponosił, i to na własnym terenie. W tym tkwi odstraszanie. W potencjalne ofensywnym. Armie większości pomniejszych państw nie są straszne i nie stanowią realnego czynnika odstraszającego właśnie dlatego, że nie posiadają siły do realnego rozstrzygania konfliktu. To Elrond nie jest moje zdanie, tylko podstawowe fakty, dlatego jeżeli chcesz silnej armii, armii mogącej stanowić realny argument w kreowaniu polskiej polityki, realnie wpływać na naszą suwerenność i możliwość jej utrzymania, to powinieneś postulować rozwój armii o charakterze ofensywnym, a nie bajdurzyć o braniu przykładu ze Szwajcarów czy Finów. Ich armie mogą co najwyżej organizować parady.
A czy ja gdzieś napisałem, że obrona oznacza tylko odporność na przyjmowanie kolejnych kopów w tyłek ;) :?: Armie Szwajcarii i Finlandii są problemem, bo potencjalnego przeciwnika bardzo mocno zaboli atak na te kraje. Zbyt mocno, by było warto próbować. A że te kraje nie planują militarnego podboju i okupacji innych krajów, ze względu na swój potencjał, to tworzą takie doktryny wojenne, jakie są dopasowane do ich potrzeb.
Być może masz rację i w naszym przypadku udział armii zawodowej powinien być większy(jak pisałem nie uznaję siebie za speca od wojskowości) - takie miał tutaj kiedyś zdanie np. Kwidziu, który się orientuje lepiej. Tylko z racji potencjalnych zagrożeń bez jakiejś formy mobilizacji nie będziemy nigdy w stanie odpierać poważnych zagrożeń, a na bardzo dużą armię zawodową nas nie stać(i nie jest ona na dziś aż tak potrzebna). Pozostaje niestety podpierać się jakimiś formami armii ochotniczej, inaczej można się tylko modlić o "koniec historii" ;)
Cytat:
Dlatego właśnie piszę o potrzebie sensownej analizy naszej sytuacji geopolitycznej i dostosowaniu do niej kierunku rozwoju sił zbrojnych. Podstawą jest możliwość osłony przed atakami rakietowo-lotniczymi wroga i potencjał do przeprowadzania takich ataków na przeciwniku. Flota powietrzna mogąca wywalczyć i utrzymać przewagę w powietrzu jest fundamentem wszystkich innych działań. Dopiero potem można martwić się o siły lądowe, jednostki pancerne, itd. Stąd wizja kolegi administratora, zakładająca 400 tysięcy sił lądowych, jest bezcelowym wywaleniem pieniędzy w błoto, bo ani nie zwiększy potencjału obronnego, ani ofensywnego, jeżeli wróg będzie miał możliwość uzyskania kontroli przestrzeni powietrznej i obrócenia całej infrastruktury kraju w pył. Wówczas, tak jak już wcześniej pisałem, te 400 tysięcy woja będzie mogło jedynie zbierać gruz.
Zgadzam się z Tobą. Tylko jak już zadbamy o odpowiednią obronę plot. i lotnictwo, to nie możemy zaniedbać armii lądowej, co proponujesz. Bo nie jesteśmy krajem wyspiarskim, tylko stosunkowo dużym nizinnym krajem w środku Europy. To wymusza odpowiednie kierunki rozwoju sił zbrojnych.
Cytat:
Sam sobie zaprzeczasz i to w tym samym poście. Zostaje nam jeden "murowany kandydat", z którym jesteśmy obecnie w politycznym, gospodarczym i militarnym sojuszu, tak jak powinno to być. Do czego ma nam służyć pospolite ruszenie?
Nie widzę sprzeczności. Zdychający krokodyl dalej jest groźny i nim zdechnie potrafi jeszcze mocno ugryźć ;) Los jednego "murowanego kandydata" to tylko hipoteza, nie mam jak pisałem kryształowej kuli, by być pewnym przyszłości. Nie wiem kto będzie u władzy w Rosji przez następne 50 lat. Nie wiem kto będzie na Białorusi czy na Ukrainie. A z naszym zachodnim sąsiadem mamy poprawniejsze, niż przez ostatnie 1000 lat stosunki, ale losu matuszki Unii też na najbliższe 50 lat nie znam. Byle dalej "polska wieś spokojna", ale pamiętam, że w 1930 też nikt się nie spodziewał tego, co będzie w 1940. Ba, jak pamiętam opowieści śp. babci, to większość nawet w 1939 się nie spodziewała tego, co będzie rok później ;) Pamiętam też jak mi mówiła, że wszyscy się nagle zmobilizowali, ale jak już było za późno, by się odpowiednio przygotować. Wolę nie popełniać błędów przodków, tylko się na nich uczyć.
Przy okazji czy o roli wychowawczej, jaką wobec "umiłowanych przywódców" pełni "pospolite ruszenie" pisałem ;) :?:
Re: Wojsko Polskie - sprzęt, rozwój, perspektywy
Cytat:
Nie widzę sprzeczności. Zdychający krokodyl dalej jest groźny i nim zdechnie potrafi jeszcze mocno ugryźć ;) Los jednego "murowanego kandydata" to tylko hipoteza, nie mam jak pisałem kryształowej kuli, by być pewnym przyszłości. Nie wiem kto będzie u władzy w Rosji przez następne 50 lat. Nie wiem kto będzie na Białorusi czy na Ukrainie. A z naszym zachodnim sąsiadem mamy poprawniejsze, niż przez ostatnie 1000 lat stosunki, ale losu matuszki Unii też na najbliższe 50 lat nie znam.
Ja też nie znam, ale nie widzę żadnych przesłanek, żeby teraz przepłacać za zbędne siły zbrojne. Nie lepiej zająć się problemem kiedy on faktycznie się pojawi? . Oczywiście możemy zbroić się "na zapas", tylko należy zdawać sobie sprawę z konsekwencji kosztów takiego przedsięwzięcia w perspektywie jego potencjalnych korzyści.
Cytat:
Byle dalej "polska wieś spokojna", ale pamiętam, że w 1930 też nikt się nie spodziewał tego, co będzie w 1940. Ba, jak pamiętam opowieści śp. babci, to większość nawet w 1939 się nie spodziewała tego, co będzie rok później ;) Pamiętam też jak mi mówiła, że wszyscy się nagle zmobilizowali, ale jak już było za późno, by się odpowiednio przygotować. Wolę nie popełniać błędów przodków, tylko się na nich uczyć.
To nie jest tak, że w Federacji Rosyjskiej z dnia na dzień pojawi się kilka tysięcy czołgów typu T-90. Może Twoja szanowna babcia nie słyszała o wojnie domowej w Hiszpanii, o anszlusie, o konferencji w Monachium itd. W tamtym czasie dostęp do informacji nie był tak łatwy jak dzisiaj i można się spodziewać, że znaczna cześć społeczeństwa nie była świadoma sytuacji międzynarodowej.
Marszałek Foch miał powiedzieć niedługo po podpisaniu traktatu wersalskiego, że jest to zawieszenie broni na 20 lat. Linia Maginota nie była świadectwem przezorności francuskiego społeczeństwa, tylko wynikiem racjonalnych przesłanek. Tak samo było z francuską polityką zagraniczną okresu międzywojennego.
Lenin jeszcze przed końcem IWŚ przewidywał kolejny globalny konflikt a do tego twierdził, że jedyną szansą na przetrwanie komunizmu jest światowa rewolucja. Stalin w swojej polityce opierał się głęboko, szczególnie na tej pierwszej myśli.
Re: Wojsko Polskie - sprzęt, rozwój, perspektywy
Cytat:
Ja też nie znam, ale nie widzę żadnych przesłanek, żeby teraz przepłacać za zbędne siły zbrojne. Nie lepiej zająć się problemem kiedy on faktycznie się pojawi? . Oczywiście możemy zbroić się "na zapas", tylko należy zdawać sobie sprawę z konsekwencji kosztów takiego przedsięwzięcia w perspektywie jego potencjalnych korzyści.
A czy ja każę przepłacać :?: Należy to robić na miarę naszych możliwości - na uzbrojenie się po zęby, jak za czasów Jaruzela, gdy mieliśmy wyzwalać Północne Niemcy i Danię, nas nie stać, a i wyzwalania już nie planujemy ;) "Przepłacanie" to kwestia do dyskusji - to jak oszczędzać na drzwiach i zamkach w domu, gdy się mieszka w nieciekawej okolicy. Armię należy traktować jak inwestycję, która ma określony cel i ma przynieść określone korzyści. Nie widzę celu tworzenia "400-tys. armii". Jednak kraj, który się skutecznej siły zbrojnej wyrzeka sam marginalizuje swoją rolę na arenie międzynarodowej.
Cytat:
To nie jest tak, że w Federacji Rosyjskiej z dnia na dzień pojawi się kilka tysięcy czołgów typu T-90. Może Twoja szanowna babcia nie słyszała o wojnie domowej w Hiszpanii, o anszlusie, o konferencji w Monachium itd. W tamtym czasie dostęp do informacji nie był tak łatwy jak dzisiaj i można się spodziewać, że znaczna cześć społeczeństwa nie była świadoma sytuacji międzynarodowej.
Marszałek Foch miał powiedzieć niedługo po podpisaniu traktatu wersalskiego, że jest to zawieszenie broni na 20 lat. Linia Maginota nie była świadectwem przezorności francuskiego społeczeństwa, tylko wynikiem racjonalnych przesłanek. Tak samo było z francuską polityką zagraniczną okresu międzywojennego.
Lenin jeszcze przed końcem IWŚ przewidywał kolejny globalny konflikt a do tego twierdził, że jedyną szansą na przetrwanie komunizmu jest światowa rewolucja. Stalin w swojej polityce opierał się głęboko, szczególnie na tej pierwszej myśli.
Nawet jeszcze w 1938 roku przywódcy aliantów zachodnich w Monachium "karmili krokodyla", a braku poinformowania nie można im zarzucić. To że mądrzy ludzie potrafili prognozować nie oznacza, że potrafiła tzw. "opinia publiczna". A armii nie stworzysz w rok czy dwa. Tylko o to mi chodzi. Sytuacji międzynarodowej nie da się w długim terminie na 100% prognozować. Więc na wypadek "W" trzeba być gotowym. Na miarę swoich możliwości i potrzeb.
Re: Wojsko Polskie - sprzęt, rozwój, perspektywy
Cytat:
A czy ja każę przepłacać :?: Należy to robić na miarę naszych możliwości - na uzbrojenie się po zęby, jak za czasów Jaruzela, gdy mieliśmy wyzwalać Północne Niemcy i Danię, nas nie stać, a i wyzwalania już nie planujemy ;) "Przepłacanie" to kwestia do dyskusji - to jak oszczędzać na drzwiach i zamkach w domu, gdy się mieszka w nieciekawej okolicy. Armię należy traktować jak inwestycję, która ma określony cel i ma przynieść określone korzyści. Nie widzę celu tworzenia "400-tys. armii". Jednak kraj, który się skutecznej siły zbrojnej wyrzeka sam marginalizuje swoją rolę na arenie międzynarodowej.
Mamy problem z utrzymaniem tego co jest, więc po co inwestować w powszechną służbę wojskową. To generuje nie tylko koszty ponoszone przez państwo, ale również przez gospodarkę. Biorąc tych wszystkich ludzi na wojskowe przeszkolenie trzeba ich wyciągnąć z życia zawodowego.
Jest jeszcze inna sprawa. Ile takie podstawowe przeszkolenie może trwać, 2 miesiące? Nie jest problemem wprowadzić powszechną służbę wojskową w kilka miesięcy, kiedy zaczynają się pojawiać poważne sygnały o zagrożeniu. Natomiast kadrę oficerską, służby specjalne, wyposażenie, technologie buduje się latami i moim zdaniem na tym nowoczesna armia w czasach względnej stabilizacji powinna się koncentrować.
Cytat:
Nawet jeszcze w 1938 roku przywódcy aliantów zachodnich w Monachium "karmili krokodyla", a braku poinformowania nie można im zarzucić.
Bo Brytyjczycy prowadzili głupią politykę.
Re: Wojsko Polskie - sprzęt, rozwój, perspektywy
Cytat:
Zamieszczone przez fenr1r
Mamy problem z utrzymaniem tego co jest, więc po co inwestować w powszechną służbę wojskową. To generuje nie tylko koszty ponoszone przez państwo, ale również przez gospodarkę. Biorąc tych wszystkich ludzi na wojskowe przeszkolenie trzeba ich wyciągnąć z życia zawodowego.
Problemem nie są pieniądze. W 2008 i 2009 zrobił się mały nawis remontowy ze względu na przycięcie kasy. Ale teraz to się odblokowało. Co się da jest na chodzie. Ale że sporo typów uzbrojenia to typy schodzące więc jest jak jest. Problem nazywa się zarządzanie i skończenie z utrzymywaniem fikcji.
Nie trzeba ich wyciągać z życia zawodowego. Wystarczy 1-2x6 tygodni w czasie wakacji w szkole średniej/studiach+ sensownie prowadzone PO w szkołach. Dla chętnych dłuższa służba np. roczna będąca wstępem do służby zawodowej oraz szkół podoficerskich i oficerskich. Z sensownie rozwiązanym NSR taki system byłby mocno efektywny.
Re: Wojsko Polskie - sprzęt, rozwój, perspektywy
Tylko że wakacje też są z jakiegoś powodu, to nie jest czas wolny w który można coś upchnąć.
W szkole średniej człowiek jest niepełnoletni więc jego można co najwyżej wysłać na kolonie a nie na szkolenie, po szkole średniej część osób zaczyna pracować więc tak czy siak byłoby to wyciągnięcie z życia zawodowego.
No i teraz po kilku latach przerwy wprowadzenie ponownie obowiązkowego szkolenia byłoby sporym i kosztownym problemem. Można śmiało założyć że przez kolejne 20 lat nie znajdzie się nikt kto będzie w stanie zagrozić siłom NATO więc i próba robienia potencjalnego dobrego żołnierza z każdego obywatela nie jest konieczna.
Re: Wojsko Polskie - sprzęt, rozwój, perspektywy
Cytat:
Mamy problem z utrzymaniem tego co jest, więc po co inwestować w powszechną służbę wojskową. To generuje nie tylko koszty ponoszone przez państwo, ale również przez gospodarkę. Biorąc tych wszystkich ludzi na wojskowe przeszkolenie trzeba ich wyciągnąć z życia zawodowego.
Jest jeszcze inna sprawa. Ile takie podstawowe przeszkolenie może trwać, 2 miesiące? Nie jest problemem wprowadzić powszechną służbę wojskową w kilka miesięcy, kiedy zaczynają się pojawiać poważne sygnały o zagrożeniu. Natomiast kadrę oficerską, służby specjalne, wyposażenie, technologie buduje się latami i moim zdaniem na tym nowoczesna armia w czasach względnej stabilizacji powinna się koncentrować.
Pobór nie ma polegać na piciu wódki, szorowaniu kibli i zabawie w "dziadków i kotków", tylko na podstawowym szkoleniu + jakiś krótki poligon i styka. A jak ktoś chce zostać na dłużej, bo chce się stać elementem jakichś "sił rezerwowych" albo zostać zawodowcem, to niech zostaje dłużej, ale wtedy tylko na ochotnika. Z tego co wiem to w Polsce tzw. "unitarka" trwała miesiąc, do tego dodamy jakiś poligon z dwa tygodnie i podstawa jest zaliczona. Półtora miesiąca to nie jest problem. Niestety jeśli ma być "Rzecz Pospolita", to o tą rzecz trzeba dbać. Zdolność do obrony swojego kraju jest jedną z tych rzeczy.
Cytat:
Nie jest problemem wprowadzić powszechną służbę wojskową w kilka miesięcy, kiedy zaczynają się pojawiać poważne sygnały o zagrożeniu.
"Mobilizacja to wojna" ;) A wtedy już jest za późno, jak masz armię składającą się z tylko kilku lekkich brygad.
Cytat:
No i teraz po kilku latach przerwy wprowadzenie ponownie obowiązkowego szkolenia byłoby sporym i kosztownym problemem. Można śmiało założyć że przez kolejne 20 lat nie znajdzie się nikt kto będzie w stanie zagrozić siłom NATO więc i próba robienia potencjalnego dobrego żołnierza z każdego obywatela nie jest konieczna.
Trudno założyć, że przez 20 lat z NATO zostanie cokolwiek więcej, niż kawałek papieru. Stany Zjednoczone już się wycofały z aktywnej polityki w Europie, zresztą Polska ze słabą armią i gospodarką to dla nich żaden partner na kontynencie. Co się może wydarzyć - tego nie wiemy.
Re: Wojsko Polskie - sprzęt, rozwój, perspektywy
Cytat:
Problemem nie są pieniądze. W 2008 i 2009 zrobił się mały nawis remontowy ze względu na przycięcie kasy. Ale teraz to się odblokowało. Co się da jest na chodzie. Ale że sporo typów uzbrojenia to typy schodzące więc jest jak jest. Problem nazywa się zarządzanie i skończenie z utrzymywaniem fikcji.
Bodajże dwa lata temu piloci nie latali ustalonych godzin, bo nie było na paliwo lotnicze. Te typy schodzące jak mniemam poradzieckie, wypadałoby pewnie niedługo wymienić na sprzęt nowocześniejszy, zgodny ze standardem NATO. Tanie to raczej nie będzie.
Cytat:
Nie trzeba ich wyciągać z życia zawodowego. Wystarczy 1-2x6 tygodni w czasie wakacji w szkole średniej/studiach+ sensownie prowadzone PO w szkołach. Dla chętnych dłuższa służba np. roczna będąca wstępem do służby zawodowej oraz szkół podoficerskich i oficerskich. Z sensownie rozwiązanym NSR taki system byłby mocno efektywny.
Nie wszyscy idą na studia. Część osób po szkole średniej rozpoczyna życie zawodowe. Część studiuje zaocznie i pracuje. Ja byłem właśnie w takiej sytuacji. Nie wyobrażam sobie, żebym miał iść do wojska nawet na 2 tyg przeszkolenie.
Cytat:
Pobór nie ma polegać na piciu wódki, szorowaniu kibli i zabawie w "dziadków i kotków", tylko na podstawowym szkoleniu + jakiś krótki poligon i styka. A jak ktoś chce zostać na dłużej, bo chce się stać elementem jakichś "sił rezerwowych" albo zostać zawodowcem, to niech zostaje dłużej, ale wtedy tylko na ochotnika. Z tego co wiem to w Polsce tzw. "unitarka" trwała miesiąc, do tego dodamy jakiś poligon z dwa tygodnie i podstawa jest zaliczona. Półtora miesiąca to nie jest problem. Niestety jeśli ma być "Rzecz Pospolita", to o tą rzecz trzeba dbać. Zdolność do obrony swojego kraju jest jedną z tych rzeczy.
Tylko ja dalej nie widzę powodu żeby wydawać pieniądze i zawracać dupe zwykłym ludziom takimi sprawami. Z jednej strony mamy ścisłego sojusznika, z drugiej jak wskazują wszystkie znaki na niebie i ziemi wrak niegdyś potężnej radzieckiej armii.
Cytat:
"Mobilizacja to wojna" ;) A wtedy już jest za późno, jak masz armię składającą się z tylko kilku lekkich brygad.
To może zamiast poboru i szkolenia budujmy czołgi?
Cytat:
Trudno założyć, że przez 20 lat z NATO zostanie cokolwiek więcej, niż kawałek papieru.
Fakt, trudno postawić takie założenie. ;)
Cytat:
Stany Zjednoczone już się wycofały z aktywnej polityki w Europie, zresztą Polska ze słabą armią i gospodarką to dla nich żaden partner na kontynencie. Co się może wydarzyć - tego nie wiemy.
Stany powoli się wycofują, zresztą chciały zrobić to już dawno. Wg nich Europa powinna się uniezależnić militarnie i uzyskać zdolność obronną własnymi siłami. To oczywiście nie przeczy założeniom NATO. Zwyczajnie USA chce się pozbyć finansowego obciążenia jakim była obrona europy przed atakiem bloku komunistycznego.
Re: Wojsko Polskie - sprzęt, rozwój, perspektywy
Cytat:
Tylko ja dalej nie widzę powodu żeby wydawać pieniądze i zawracać dupe zwykłym ludziom takimi sprawami. Z jednej strony mamy ścisłego sojusznika, z drugiej jak wskazują wszystkie znaki na niebie i ziemi wrak niegdyś potężnej radzieckiej armii.
Obecnie nasza armia ma ważniejsze wydatki. Jednak docelowo, jeśli mamy mieć sensowną armię, to wybór jest niestety prosty: albo duża zawodowa, albo mniejsza zawodowa wsparta jakąś "gwardią narodową"/rezerwistami. To drugie jest tańsze i praktyczniejsze.
Cytat:
To może zamiast poboru i szkolenia budujmy czołgi?
Spytaj Witii.
Re: Wojsko Polskie - sprzęt, rozwój, perspektywy
Cytat:
Obecnie nasza armia ma ważniejsze wydatki. Jednak docelowo, jeśli mamy mieć sensowną armię, to wybór jest niestety prosty: albo duża zawodowa, albo mniejsza zawodowa wsparta jakąś "gwardią narodową"/rezerwistami. To drugie jest tańsze i praktyczniejsze.
Funkcjonuje coś takiego jak NSR i służba przygotowawcza, kto chce oraz czuje potrzebę może wstąpić. Nie widzę powodu żeby zmuszać wszystkich.
Ja się pytam Ciebie a nie Witii. On mi powie, że w pierwszym rzędzie trzeba robić bombowce strategiczne. ;)