Alessio
Wzruszył tylko ramionami patrząc na Svena nie rozumiejąc ani słowa z tej wymiany zdań, spytał więc karczmarza w którym pokoju leży Arden,poprosił o klucz i ruszył go obejrzeć.
Wersja do druku
Alessio
Wzruszył tylko ramionami patrząc na Svena nie rozumiejąc ani słowa z tej wymiany zdań, spytał więc karczmarza w którym pokoju leży Arden,poprosił o klucz i ruszył go obejrzeć.
Sven
Dobrze zajmiemy się jego pochówkiem.
Techniczny
Pytam karczmarza o miejsce na pochówek i ile by to kosztowało. Zapłacę, o ile mnie stać.
Anna de Loiret:
Anna wyszła z pokoju i widzi śpieszącego gdzieś Alessia.
Alessio Contrarini:
Dostał klucz od karczmarza i wytyczne do którego pokoju pasuje. Na piętrze widzi Annę ubraną w błękitną suknię. Olśniła go swą urodą, strój ją dyskretnie podkreślał. Pewno podobne wrażenie zrobi w Senacie.
Sven z Norski:
- Świątynia Morra się tym zajmuje. Około trzech złotych monet powinno to kosztować, ale to chyba będzie dopiero możliwe jak bariera zniknie odpowiedział karczmarz.
- A gdybym taki powód znalazła? spytała się Maria Glorginy.
- Jeśli byłby dobry, to inna sprawa odrzekła zabójczyni trolli.
- Pozwól zatem z nami, trzeba parę kwestii omówić.
Anna de Loiret
Zatrzymała się widząc Alessia, po czym dłoń trzymając na biodrze, spojrzała swymi pięknymi oczętami, wyrażającymi dziewiczą niewinność oraz czystość, a także odwagę i dobre serce, prosto w twarz cyrulika z delikatnym uśmiechem - dokąd tak spieszasz?
Alessio
Anno wyglądasz absolutnie olśniewająco,suknia idealnie podkreśla Twą urodę. Myślę że w Senacie padną z zachwytu na Twój widok - powiedział Alessio nieco oszołomiony i zmieszany urodą towarzyszki - A właśnie szedłem do Ardena zobaczyć czy u niego wszystko w porządku.
Anna de Loiret
Na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech, a serce zaczęło bić szybciej po usłyszeniu komplementu. Och naprawdę? Ostatni raz braciszek mówił mi że jestem piękna, już tyle dni od nikogo tego nie słyszałam, dziękuję ci. Pójdę z tobą do Ardena.
Alessio
Nie dziękuj mi Anno, jedynie stwierdzam fakt - powiedział uśmiechając się do niej szczerze i ciepło - chodźmy zatem.
Alessio Contrarini, Anna de Loiret:
Weszliście do pokoju Ardena. Leży na łóżku, ma zzute buty i rozdziany jest do koszuli i gaci. Resztą ubrania ma równo złożoną na krześle, pas z mieczem przewieszony przez jego oparcie. Na stole kaftan kolczy a na nim kusza z kołczanem bełtów. Pod meblem znajduje się Jego sakwa podróżna. Sam kusznik nieprzytomny, w tej kwestii nic się nie zmieniło.
Alessio
Podchodzi i ogląda Ardena, następnie szuka jego sakiewki,mówiąc - Niestety ale jego stan jest bezzmian. Wezmę jego sakiewkę, za coś trzeba opłacić jego opiekę a i nie ma co kusić potencjalnych złodziei. Oczywiście oddam mu ją jak tylko wydobrzeje. Chyba że Ty chcesz wziąć za nią odpowiedzialność -tu przeniósł pytajacy wzrok na Annę.
Anna de Loiret
Weź sakiewkę, ja złota przy sobie mieć nie lubię zbyt wiele, chyba że jako biżuterię. Rzekła beznamiętnie po czym oparła się o ścianę patrząc w jakiś punkt przed sobą i rzecząc - gdy będę przemawiać bądź przy mnie, może nie powinnam tego mówić... Ale się boję, zwłaszcza że nie wiem, czy słowa które wypowiem przed radą nie ześlą zguby na nas. Musimy dobrze wszystko przemyśleć. Ale chcę, byś stał tam obok mnie... By dodać mi nieco odwagi - uśmiechnęła się przelotnie.
Alessio
Oczywiście, możesz na mnie liczyć - uśmiechnął się.
Anna de Loiret
Odwzajemniła uśmiech i z trudem przełamała swą dumę, bo choć wiedziała że zpłazowanie medyka było słuszne, to sumienie zaczęło ją wtenczas zadręczać - a ramię... Boli? Przyłożyła delikatnie swą dłoń do miejsca w które uderzyła mieczem.
Sven do karczmarza
Co radzisz zrobić z ciałem ? do czasu zdjęcia bariery, obiecałem pochować zwłoki.
Alessio
Jęknął lekko i powiedział - Aha, masz niezły cios. Trochę nas wtedy poniosły emocje...
Anna de Loiret
Westchnęła ciężko i zaczęła pocierać przez chwilę ramie Alessia by ból choć trochę rozmasować, po czym bez słowa odwróciła się i skierowała ku wyjściu.
Alessio
Kobiety, kto je zrozumie - pomyślał również wzdychając ciężko po czym ruszył za Anną.
Alessio Contrarini:
Znalazłeś sakiewkę Ardena, była schowana w sakwie podróżnej. Oprócz niej rzuciła Ci się w oczy mikstura lecznicza.
Sven z Norski:
No tu leżeć na pewno nie może. Najlepiej było by zwłoki zabrać do świątyni Morra i jeśli bariera okaże się równie mocna jak w pobliskiej świątyni Vereny, po prostu zostawić je przed nią z odliczona kwotą. Lecz to będzie słono kosztować, gondolierzy ponoć znacznie podnieśli swe ceny za usługi, a za przewiezienie trupa na pewno policzą sobie dodatkowo odrzekł karczmarz. Podeszła do Was Maria z Glorginą i Sebestiano.
Anna de Loiret, Alessio Contrarini, Sven z Norski:
Gdy zeszliście na dół ujrzeliście Svena z Glorginą, Sebastiano i Marią, która ledwo Was zobaczyła rzekła No, są wszyscy, pora udać się do jakiegoś pokoju i omówić sprawy.
Sven
To chodźmy, zaczynam mieć dość tego miasta. Umarły poczeka, nigdzie mu się nie spieszy.
Alessio
Bez słowa idzie za resztą do pokoju, nie rozumiejąc zachowania Anny i cały czas nad tym rozmyślając.
Techniczny
Oczywiście wziąłem również miksturę.
Anna de Loiret
Ruszyła wraz z resztą.
Ledwo weszliście wszyscy do jakiegoś pokoju, Maria stanęła naprzeciwko Was wraz z szampierzem i rzekła Sebastiano, tłumacz. W jakiej sprawie i roli udajecie się do Rady Miasta? spytała się prosto z mostu w staroświatowym, a Sebastiano przetłumaczył zaraz na tileański.
Anna de Loiret
Chcemy, by udzielono elfom pozwolenie na swobodne przeszukanie miasta, oraz by rada dostępnymi siłami wspomogła ich w tym, znaleźliśmy symbole Chaosu w mieście i dowiedzieliśmy się, że zapewne jest w nim gdzieś grupa kultystów, którą koniecznie musimy znaleźc i wybić.
Znaczy poselstwo od dzielnicy elfiej chcecie przekazać, dobrze zrozumiałam? Macie na pewno odpowiednie upoważnienia od elfów do prowadzenia pertraktacji? Co do kultystów, pewno są w gildii woziwodów, nie wiem jednak czy w całej.
Alessio
Żeby tylko w gildii woziwodów, obawiam się mają swoich ludzi też u gondolierów....
Anna de Loiret
Zadnych pertraktacji prowadzić nie chciałam w imieniu elfów, tylko przemówić jako córka słynnego rycerza i uświadomić powagę sytuacji radzie, a także zachęcić ją by wykorzystała prawdopodobną chęć do pomocy elfów.
Gondolierzy w nocy straty ponoszą, woziwodowie nie. A ta sprawa z mostami... cóż, zwykła ludzka chciwość. Fakt, że w najmniej odpowiednim momencie.
Sytuacja jest tragiczna, tylko dlatego z Wami tu rozmawiam. Senat to banda skłóconych głupców, ale pomysł z elfami niezły, pod warunkiem że miała byś od nich pełnomocnictwa i przekonała władze. Anno, nie obraź się, ale nie jesteś w Bretonni. Fakt, że jesteś córką znakomitego rycerza innego państwa nie znaczy tutaj zbyt wiele. A nawet, ze względu na wspólna historię naszych krajów, może przemawiać przeciwko Tobie. Do tego jeszcze przebywasz w bardzo malowniczym towarzystwie.
Alessio
Malowniczym? Ja tam jestem u siebie, nie wiem o co Ci chodzi - powiedział obruszony - Przejdźmy jednak do rzeczy, co nam radzisz skoro rozmowa z Senatem jest bez sensowna Twoim zdaniem?
Jak na miejscowego po śmierci doży masz wręcz niebywały talent do pakowania się w kłopoty panie Contrarini. Z tego też powodu, jeśli uda się ocalić to miasto, lepiej byś je jak najszybciej opuścił. A Twoje towarzystwo jest bardzo malownicze. Bretonńska szlachcianka, przedstawiciel narodu morskich łupieżców, kusznik z Imperium oraz para zabójców trolli.
Nie byliśmy parą warknęła cicha dotąd Glorgina.
Sven
Wypraszam sobie, my morskimi rozbójnikami ?!, co za niedorzeczność, czasem w samoobronie kogoś zaatakujemy zapobiegawczo...
Anna de Loiret
Zaiste dziwne są wasze obyczaje w Miragliano... Zatem musimy ruszać do elfickiej dzielnicy uzyskać pełnomocnictwo. Z tym nie powinno być problemu - uśmiechnęła się lekko.
Alessio
Jak to opuścić miasto - poczuł się jak by ktoś zdzielił go obuchem w głowę,zrobiło mu się gorąco na całym ciele,zatoczył się lekko i oparł o ścianę - to niemożliwe,Mario dlaczego mówisz takie straszne rzeczy? - mówił jakby nieobecnym głosem.
Anna de Loiret
Przestań Mario, ja straciłam swój dom i co noc płaczę z tego powodu, a ty mówisz mu by opuścił swoje miasto? On tu mieszka, i póki Miragliano stoi, Alessio zapewne go nie opuści... Może i szlachcicem nie jest ale pewne wartości szanuje o dziwo. Bretonnka po tych słowach zamyśliła się nieco, przechadzając powoli z jednego miejsca w drugie.
- Zagrajmy zatem w otwarte karty. Oczywiście nie muszę nadmieniać, że treść naszej rozmowy nie powinna wyjść poza tą izbę? Najpierw trzeba uratować to miasto. Po tym, nie musi je opuszczać na stałe, ale tylko na czas jakiś, dopóki cała sprawa nie przycichnie. I nie tylko On, ale Wy wszyscy, dla własnego bezpieczeństwa. Glorgina się tylko wyszczerzyła po tych słowach Marii.
- Mimo sporych wpływów w tym mieście, którymi dysponuję jako Róża Miragliano, nie zdołam Was ochronić. - kontynuowała Tileanka - Co do rad. Przydało by się sprawdzić czy kapłankom Shallyi udało się oczyścić wodę na szpitalnym okręcie w porcie. Zdobyć pełnomocnictwo elfów i dopiero z nim spróbować uzyskać pomoc Senatu. Może uda się Wam przy dowiedzieć skąd elfy biorą świeżą wodę, bo mają jakieś inne źródło zaopatrzenia w nią niż reszta miasta. No i najważniejsze, to nawet nie rada, ale wręcz zadanie które bym dla Was miała - sprawdzić co się dzieje w gildii woziwodów. Dyskretnie w miarę możliwości, ale jeśli okażą się w niej wszyscy winni zaistniałej sytuacji - nie powstrzymujcie swej broni, wybijcie wszystkich. Oczywiście w razie niepowodzenia będziecie zdani tylko na siebie, nie wplątujcie w to mej organizacji. W razie powodzenia także. W tym zadaniu można ponieść chwalebną śmierć, a wieść od niej dojdzie do odpowiedniej twierdzy, tylko muszę wiedzieć której, choć w samym Miragliano nie będzie się o niej wspominać.
- Karak Izor, wieść ma być o dokonaniach Glorginy Haydenketrry odpowiedziała zabójczyni trolli - faktycznie, dałaś mi powód bym jeszcze ich nie opuszczała.
- Jakieś pytania, podejmiecie się tego zadania? Jeśli to siedziba kultu, bardzo możliwe że spotkacie w niej demonologa, potrafiącego przyzywać mieszkańców domeny Chaosu. Demony jednak może zranić broń Glorginy.
Sven
Alessio damy radę sprawdzić co na okręcie kapłanek Shallyi się dzieje idąc do elfów? czy to nie po drodze? Sprawa pełnomocnictwa od elfów jest chyba najważniejsza, po jego zdobyciu sprawdzimy gildię woziwodów, czy macie inne pomysły?
Techniczny:
Dacie radę, okręt w porcie stoi, a port graniczy z dzielnicą elfów.
Anna de Loiret
Chwalebna śmierć powiadasz... Wolałabym polec na bretonńskiej ziemi, ale i taka wystarczy by Roland był ze mnie dumny. Zaraz wyruszamy, przygotujcie się, ja chwilę się pomodlę. Wyjęła miecz i uklękła podpierając się na nim, szepcząc do Pani Jeziora słowa modlitwy z prośbą o siłę i odwagę, przeprosiła także za wszystkie swe grzechy.
Alessio
Jest po drodze, owszem,ale to nie znaczy że nas na niego wpuszczą - powiedział wciąż jakby odległym głosem.
Sven z Norski:
Bariery w świątyni nie są szczelne. Zadbam o to by Twego towarzysza pochowano z honorami należnymi bohaterom, na koszt miasta. Potraktuj to jako zaliczkę rzekła Maria w norskim, z dziwnym miękkim akcentem.
Sven
Dziękuję pani za to, że zajmiesz się pochówkiem naszego druha, mamy inne sprawy na głowie, a jako obcy tutaj niewiele bym zdziałał. Skąd znasz mój język?
Sven z Norski:
W zakres mych obowiązków wchodzi znajomość języków potencjalnych wrogów miasta odparła w języku zrozumiałym tylko dla Norsa.