TO dopiero początek, popatrzcie co Rafkos z kolegami nam szykują jeśli chodzi o ikonki w DeI. ;)
http://forum.totalwar.org.pl/showthr...l=1#post312513
Wersja do druku
TO dopiero początek, popatrzcie co Rafkos z kolegami nam szykują jeśli chodzi o ikonki w DeI. ;)
http://forum.totalwar.org.pl/showthr...l=1#post312513
Sytuacja robi się nieciekawa, przy takim imperuim jest walka na dwóch frontach ;/
Nie jestem pewien czy temat był poruszany i czy czasem się nie wcinam w dyskusję, ale nie wydaje mi się...
Chodzi o grę dość wczesny etap gry rzymianami. Wcześniej już grywałem tą nacją i całkiem sympatycznie szło, chociaż te problemy też się pojawiały. Problemy to złe słowo, ale kiedy z trzy frakcje na raz wypowiadają wojnę wesoło nie jest. Jest dylemat dlaszej ekspansji po zdominowaniu Italii (wyrżnięciu Etrusków):
1. Południe. Walczymy z Kartaginą... ale Kartagina ma pod sobą Libię, na morzu Nową Kartaginę i wszystkich murzynów (w skrócie tak ich nazywam, mam nadzieję że nikogo nie rażę). Sycylia pada zazwyczaj sprawnie. Przez Korsykę zajmujemy Sardynię. Zostaje desant na Afrykę. I tu moje pytanie, czy ma ktoś sprawdzoną taktykę, sposób działania, plan czy coś??
Kłopot jest z Libią. Idą w ciemno za Kartaginą z rozciągnięci są po całym wybrzeżu. Największym przekleństwem jest kultura i ład publiczny, potem floty i agenci. I właśnie murzyni kiedy jakoś się ogarnie z trzy porty wroga to do zabawy właśnie dochodzą ci z pustyni. Floty-niedobitki które zawsze mogą się wycofać tak żeby nie można ich w jednej turze złapać. Ciągłe bunty i ogólny burdel. Czy opracował ktoś sposób na uniknięcie takiego obrotu spraw i babrania się z tym wszystkim??
2.Północ. Galia Przedalpejska oraz Alpy. Pierwszą część jakoś idzie opanować. Genua zdobyta za pomocą floty Mediolan legionem. Wenetowie też jakoś odpierani w Italii w końcu i padają. (chociaż w moim obecnym wydaniu są zajęci przez Noreę i ci ich zastępują jakby, no tutaj nie padli tak łatwo) Po nich następuje wojna z Alpami. Helwecja Recja i Norea wypowiadaja wojnę. Wcześniej czy później zawsze tak miałem. Najpierw pierwsza trójka, potem druga. I pytanie to samo - jakieś sprawdzone schematy działania??
Ogólnie moja sytuacja obecnie wygląda tak, że mam dostępne 3 i pół legionu i jedną flotę(więcej nie utrzymam) armie raczej z dominacją Princepsów, żywność na granicy. Nie pamiętam nazwę rodu, ale wiem że jest minus do stosunków z innymi frakcjami. Przeciwnicy mają po dwie armie a w każdej po dwie balisty. Co jedną parkę się zniszczy pojawia się kolejna. Oczywiście również trzy zestawy wrogich agentów. Jako że Prowincja zdobyta niedawno więc jest ciągła groźba buntów (agenci nie pomagają) a i nie było porządnej przebudowy. Jedynie koszary żeby szybko odbudowywać armię i farmy żeby się regenerować. Jeszcze jeden bonus w postaci ziem Helwetów sięgających ziem Fryzów.
A żeby było mało... miałem wojnę z Marsylią. Pokonani dość łatwo i cała ich prowincja zdobyta. Co się okazało sięgają ziem Galatów. Poprzez zbieg wypadków Arwernowie sięgnęli Tarraco (mam nadzieję ze nie przekręciłem nazwy). I jako że chyba że im się znudziło też dołączyli do wojny.
Poziom: Legendarny (najwyższy)
Ktoś widzi jakieś błędy z mojej strony, czy to ogólnie nieudolna gra??
W zdobytych miastach buduj świątynie dodające punkty do ładu i kultury. Nie szarżuj z armiami. Ja patrzę co turę czy po wyjściu armii/legionu nie jest dodatni wzrost zadowolenia w dopiero co zdobytym mieście. Dopiero wtedy idę dalej. Staram się też jak najszybciej budować budowle "wodne"-fontanny etc. Nawet kosztem przemysłu. Jak mam duży plus, wtedy zmieniam na ekonomię patrząc na balans zadowolenia i żywności. Ogólnie staram się grać jak najmniejszą ilością wojska, by zabawa była przednia. Tyle że wtedy inwestuję w zasięg i weteranów którzy w armii zwiększają mi go dodatkowo. Wtedy też używam do zarządzania zdobytym regionem arystokraty (czy jakoś tak). I w każdej armii/legionie mam sam 2 balisty. To rozwiązuje problem oblężenia /szturmu na mury. Zawsze mam wyłom. A w polu przerzedzam najlepsze oddziały wroga przed samym zwarciem. Ogólnie wydaje mi sie że za szybko szarżujesz. Wstrzymaj się przed zdobyczami, chociażby wydawałoby się, że są na wyciągnięcie ręki. Oczywiście są tacy, co wchłaniają w 20 tur 20 regionów samymi generałami, ale to są "opowieści dziwnej treści" albo nie na poziomie bardzo trudny/legendarny. Mam nadzieję że Ci pomogłem. ;)
No i właśnie o to chodzi, że nie mam ochoty ich zdobywać. Armii też mam jak najmniej. Tylko może za silne jdn, za bardzo ciągnące kasę na utrzymanie. Balist fakt nie używam, może to jest błąd, za to Noera i Helwetowie wytaczają je regularnie. Agenci: arystokrata zajmuje się osadą właśnie, weterani poprawiają ład publiczny a szpiedzy likwidują wrogich wysłanników. Ale gra polega mniej więcej na tym, że ja ciągle bronię się przed przeciwnikiem. Dwie armie mi tam pracują, jedna broni Marsylii a jedna malutka trzyma porządek na południu Italii (wieka grecja). Porządek publiczny takim problemem nie jest o ile wrodzy wysłannicy nie zaczną kombinować. Najlepsze jest to, że kiedy pokonam armie (przykładowo) Norei i już idę na ich osadę wyskakują szpiedzy Recji blokujący mi armię i armie Helwetów idące na Mediolan. I te trzy frakcje tak się uzupełniają. I nie ma sposobu żeby jednych przytkać i zająć się drugimi właśnie z uwagi na liczbę armii i teren - każda osadka ukryta w górach.
Ewentualnie zostawię Mediolan Arwernom, tamtejszą armią się wykorzystam przeciw góralom, i zmienię gospodarkę tak, żeby nie stracić na żywości, zrobię porządek w Alpach i nakopię Arwernom za Mediolan. A ciekawy element jest jeszcze taki, że Kartagina pokonała Syrakuzy i po Sycylii szwędają się trzy pełne armie. Spodziewać się inwazji??
Trochę to mi przypomina kampanię Barkidami. Musisz zlikwidować któryś z frontów. Czy to zapłaconym pokojem, czy to zwycięstwem kosztem osłabienia innego frontu. :confused:
Ja od siebie poradzę zmianę jednostek w legionach. U mnie to 2-3 triari, 4 principes, 7-8 hastati, 2-3 konnice, reszta to miotacze lub balisty. Czasem jeszcze mniej tych lepszych. Ok, gram na b. trudnym, ale i tak było łatwo. Staraj się zmniejszyć ilość cięższych a droższych jednostek, wprowadź więcej hastati, kawalerii używaj do niszczenia balist.
U mnie do wyjścia z Italii posłużyły mi legiony w składzie(chyba) 4 konnice, 2 balisty, 3 velites, 2 evocatii(albo orlej kohorty) i reszta legionistów. Początek gry to badania do balist, a potem tylko do legionistów. Jedna armia na galie przed alpejską wystarczyła. Potem po wypowiedzeniu mi wojny przez arwenów musiałem sobie dorobić jeszcze dwie. Na szczęście w Afryce problemów nie miałem i jako, że tam wszystko łoiłem stać mnie było(powiedzmy) na te nowe armie. Jedna armia broniła się w Mediolanie, druga w Genui, trzecia ruszyła na dawne miasto Messalii. Potem armia z Genui zastąpiła tą w Messalii by tamta mogła ruszyć na dalszy podbój. Balisty to moja ulubiona jednostka w tej grze :) W każdej kampanii i nacji jest niezbędnym elementem moich armii. Jak przeciwnik również ma balisty to każe moim je zniszczyć, z czym przy mojej pomocy nie mają problemów :) Ogólnie to wojsko stoi często, a ja się w artylerzystę bawię :D
Najlepiej grać tak jak się lubi. Ja na przykład lubię grać skokowo: zdobyć parę regionów a później spokojnie je rozwijać.
Co do Rzymu to mniej więcej pokrywa mi się to z przedmówcami. Z tym że ja odpuszczam galów (choć szkło i żelazo kusi) i greków. Cały wysiłek skupiam na Kartaginie, gdyż nasze wojska mają przewagę. Wyjątek to słonie, ale przy użyciu oszczepników powinno dać radę. Hastati to dobra jednostka, która daje nam przewagę nad Punijczykami czy grekami. Do tego dość długo zachowuje swoją przydatność, łatwo się ją uzupełnia.
Przy Rzymie balisty to podstawa, bo dobrych łuczników będziemy mieli dopiero w gracji i Syrii po wybudowaniu chyba ostatniego poziomu koszar wojsk pomocniczych.
Dumnorix, ja przy szybkich podbojach nastawiam się w agentach i genkach na cechy zwiększające wartość ładu publicznego, ale i gram na bunty, jak spadnie niezadowolenie do 0 lub -20 to likwiduje bunt i po sprawie.
Witam
Gram rzymem i mam problemy z wojna domowa.
Czytalem ze wojna wybucha kiedy nasze stronictwo posiada wiekszosc w senacie na poziomie 48%, natomiast juz wielokrotnie zdazylo mi sie to gdy moje poparcie wynosilo 42% a nawet 36%. Mam edycje cesarska i wiem ze wojna moze wybuchnac wielokorotnie, ale tu jest kompletnie nie do przewidzenia. Nie dostaje zadnego komunikatu odnosnie grozby wybuchu wojny, takze pasek wmenu frakcji jest pusty. Mam juz blisko 200 tur za soba ponad 50 osad jest moja wlasnoscia, prowadze wojny z egiptem armenia i kapdacja, ktore zajmuja niemal caly bliski wschod, gdy wybuchla mi wojna domowa, nispodziwanie, cala gra poszla na marne, z 12 armii zostalo mi 3, z 4 flot 1, a i polowa moich ziem zostala przejeta. Gram rodem junii, do wojny stanely pozostale rody i rod kornelii, rod juli jest zemna. Armie gdzie dowdzili w/w buntownicy zostaly przejete. Prosze o pomoc co zrobilem nie tak, zaznacze jeszcze ze wsrod buntownikow bylo dwoch wodzow z poziomem ambicji 3 - czy to jest powod, czy jezeli moj rod bedzie dowodzil armiami to czy konkurencja mimo to dostanie jakies armie, nie wiem jak grac na ta chwile przy takim ulozeniu gry dalsze jej prowadzni nie ma sensu.
Poparcie którejkolwiek rodziny nie może przekroczyć 48%. nie tylko Twojej. Sprawdzaj ambicje postaci, jeśli ma więcej niż 3 to należny się pozbyć takiego osobnika. Sprawdź też cechy i świtę, czy nie a elementu wywrotowego . Jako głównego generała wybieraj przywódce frakcji ale pamiętaj o przeciw wadzę, czyli dowódcach 3 gwiazdowych z przeciwnych stronnictw.
Prawdę mówiąc to nie bardzo Ci pomogę, bo od wyjścia EE nie miałem wojny domowej i bardzo się z tego cieszę. Gra właściwie sama dążyła do równowagi.
Witam
Dzieki za informacje, co do poparcia zdaje sobie sprawe ze chodzio nie tylko o moj rod, zaden inny nie mial wyzszego, staram sie aby bylo porowno. Co do ambicji zaden z generalow nie mial powyzej 3. Moze faktycznie chodzi o cechy postaci, szczerze tego nie sprawdzlem. Co masz na mysli piszac o glownym generale i przeciwwadze?
System wojny domowej wreszcie jest przejrzysty. Na razie występują dwie przyczyny wojny domowej przekroczenie 48% (i ponad 6x% u zwykłych nacji) i ambicja. Innych na razie nie wyłapali. Możliwe że jest też próg minimalny, ale oficjalnie nic o nim nie pisze. Ewentualnie jakaś cecha postaci/świty coś tam miesza, ale to też jest nie sprawdzone.
Nie pamiętam czy członkowie naszej rodziny mogą się buntować po przekroczeniu ambicji, ale przywódca frakcji nie buntuje się na pewno. Więc to jemu pozwalamy nabijać Gravitas/rangi/doświadczenie. Natomiast generałów opozycji rozwijamy do 3 poziomu, a następnie wysyłamy ich na ciepłe posadki. Bo daje to w miarę bezpieczne stanowiska.
To daje nam w miarę bezpieczne rozłożenie wpływów w radzie/senacie.
http://forum.totalwar.org.pl/showthr...1-Wojna-Domowa
Ja to mogę się martwić wojną domową. Poparcie mam rzędu 80% i jakoś nie chce spaść. Mam też wojnę na dwa fronty choć chcę jeden zniwelować. No ale muszę kombinować jak tu robić by to opozycja rosła w siłę. No albo całą opozycję w jednym miejscu zebrać. By mi się nie pobuntowali jedni w Iberii, drudzy w Galii, a trzeci w Italii :)
Wyślij ich na jakieś peryferia (w jedno miejsce wszystkich), po czym daj im jakieś słabe armie (np. vigilów i procarzy - po dwa pułki). Przydziel oddziały kontrolne najlojalniejszym ze swoich generałów i przywódcom opozycji - niech wyrżną rebeliantów jak już dojdzie do wojny. Oczywiście, rozwiązanie to wymaga chwilowego rozejmu na frontach - podpisz zatem traktaty pokojowe.
No właśnie jak skończę podbijać Iberię to tam ich ściągnę by porządku pilnowali, tam i w Galii gdzie wojna ma się ku końcowi. No a ci najlojalniejsi i przywódca ruszą na konfederacje celtycką. Jakby doszło do buntu to mam w Iberii sojusznika, który się nimi zajmie przez jakiś czas, a ja w tym czasie w Italii zbiorę siły i ruszę na rebeliantów. Oczywiście jeżeli dojdzie do wojny domowej.
Też metoda, ale zależy to od stanu skarbca. Taniej jest zwerbować byle procarzy/vigilów/chłopów (max 2 pułki) i sprowokować rebelię, niech się wykrwawią (a i poparcie dla rządu zmaleje w ten sposób, jeśli do tłumienia przydzielimy jakiegoś generała opozycji z odpowiednim gravitas i lojalnością).
No dobra przyznaję się bez bicia, że wcale się tą wojną domową nie przejmuję. Nie wierzę by AI było na tyle inteligentne by móc mi cokolwiek zrobić. Wszystkie armie mi się nie pobuntują, a dwie armie spokojnie wystarczą do zmiecenia ewentualnej rebelii. Jak wielka by ona nie była. Spartą poradziłem sobie trzema armiami z dziesięcioma armiami buntowników w Sparcie to mam sobie nie poradzić z jakimiś pojedynczymi legionami? E tam :)
Witam. Mało grałem w Rome 2 (3 godziny). Chcę zagrać Rzymem, na czystym Rome na razie bez modów.
Jaki poziom trudności na początek? Powinienem przeczytać poradnik Samicka czy można dać radę z Doradcą? Bitwy z automatu czy lepiej ręcznie, jak to zwykle bywa?
Opcje grafiki jakie są optymalne, mam dość mocny sprzęt ale na maksa nie ustawiam, mam wysokie na razie i rozdzielczość 1920x1080
Empire Edition jest już spoko, czy nadal ma bugi znaczące?
Rzym jest łatwy, bo ma silną piechotę od początku. Nastawiłbym się od trudnego w górę. Nie gram bitew na automacie, by nie tracić sporo ludzi bez sensu, a poza tym nienawidzę latać po mapie i dobijać niedobitki. Pilnuję na koniec bitwy kawalerii by dobijała jak najwięcej. Zresztą AI robi taki myk, że uciekają 3 oddziały, a w następnej turze ma prawie całą armię dzięki najemnikom. Doradca tylko męczy, zerkaj do poradnika Samicka i encyklopedii w grze. Oblężenia i bitwy morskie dalej leżą, ale gra się dobrze. Mam dosyć mocny komp, więc gram na maksymalnych, bez kilku wyjątków. To kwestia posiadanej skrzynki/lapka. Poza tym pisz pytania w temacie dla początkujących (w sensie w R2:D), zawsze ktoś szybko odpisze.
Mi nawet z dobijaniem przeciwnik potrafi nawiać do trzech razy.:mad:
Poradnik lepiej przeczytać, chyba że lubimy się męczyć i cierpieć. Doradców wywalić tylko denerwują (w mini kampaniach jeszcze ujdą bo dają jakieś tam historyczne gatki). Co do EE to jeszcze coś tam kulało, więc lepiej grac na podstawce.
Wydaje mi się że to z tym dobijaniem mniej więcej rozgryzłem:
1. W pierwszej bitwie zabijam dowódcę, uciekają jakieś jednostki.
2. Nowy dowódca i pozostałości, ucieka tylko on. Czasami się zdarza że oddział pęknie zanim padnie dowódca.
3. Sam generał i jest to jego ostatnia (druga) bitwa.
W automacie zazwyczaj kończy mi się na 2 razach, bo komp nalicza to procentowo i nie zabija dowódcy.
A tam rozchodziło mi się o kampanie Augusta. Nie bez przyczyny podstawkę łatają ponad rok z hakiem.
Ja tam na niedobitki mam jeden sprawdzony sposób. Podobny jak Gajusz, tzn. w pierwszej bitwie zabijam całą armię i nie ma co uciekać :) Swoją drogą znowu wyskoczył mi ten dziwny event z synem Marsa. Tak więc mój 58 letni przywódca frakcji ma 32-letniego wnuka (dopiero co urodzonego oczywiście), który się nazywa Gajusz Mariusz :) Staty ma 3/3/5 więc nawet nieźle jak na początek. Choć w tych eventach ci synowie Marsa mogliby być młodsi, tzn. mieć coś koło 20 lat. Raz mi się zdarzyło, że mi wyskoczył ten event no i oczywiście ten syn marsa miał te 30 lat. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to, że jego dziadek miał prawie tyle samo...
Co do poziomu trudności myślę, że trudny na początek jest idealny na pierwszą kampanię. Można spokojnie ogarnąć wszystkie mechaniki gry no i czasem się wyzwanie jakieś trafi.
Nikt nie pisze to wrzucę postępy mojej kampanii, do której wróciłem.
Walczę na dwóch frontach. Pierwszy to Tracja, którą skończyłem dopiero co podbijać i teraz tam dwa legiony będą bronić się przed konfederacją celtycką, a dwa pozostałe atakować Epir, który znów mi wojnę wypowiedział. Będzie ciężko bo w Atenach Epir sam garnizon ma wielki, np. 8 balist. Do tego dochodzą jego 3 pełne mocne armie(jedna po morzu pływa a moja flota w rozsypce po walkach z armienią). Moje armie w tych rejonach opierają się na legionistach zwykłych.
Drugi front to Afryka północna, a dokładnie Cyrene i jej okolice.
Spoiler:
No a to drugi screen z mapy dyplomatycznej:
Spoiler:
Plan na ten front w Afryce jest utrzymać miasta(AI nie pali się do ataku, chyba czeka na te dwie pełne armie co na morzu są). W tym czasie legion w Macomades skończy się formować, a ten widoczny na morzu dopłynie co pozwoli by te dwa legiony wyprowadziły kontratak.
Do tej pory liczę, że uporam się z brakiem żywności, który mi doskwiera z niewiadomych przyczyn. Pojawił się po wybudowaniu slumsów ale po ich likwidacji nie zniknął. Te 20 żywności gdzieś zniknęło. No i muszę na nowo flotę sformować. Mam tylko jedną z 12 oddziałami a potrzebne mi są z dwie pełne. No ale nie od razu Rzym zbudowano :P
1.Grasz na jakiś modach ?
2.Na jakim poziomie trudności grasz ?
Gram na 9 modach. Są to mody KLA na wygląd generałów i jednostek. Ponadto mam mod na zniesienie limitu jednostek w Sparcie i dodanie im Synów Aresa. Do tego dochodzi pakiet jednostek stworzony przez champLoo. Poziom bardzo trudny.
Ogólnie teraz liczą się same wielkie państwa. Konfederacje: brytyjska, celtycka i galijska. Do tego Suebowie którzy są ogromni. No i mój wróg nr. 1 czyli Armenia razem ze swoimi poplecznikami w stylu Persji. Niby Epir też coś ma ale odpadnie jako pierwszy teraz, a co ciekawe był bliski zniszczeniu. Nawet został zniszczony ale konfederacja celtycka go wyzwoliła i z jej pomocą Epir zniszczył Ateny i Spartę,, które w tym czasie toczyły ze mną wojnę na swoje życzenie.
Jaki jest najlepszy skład armii dla Rzymu? Teraz robie armię 12 legion, 3 velites i generał.
Wysłane z mojego Nexus 5 przy użyciu Tapatalka
Zależy do jakich celów:P. Choć Rzym ma i tak uniwersalne jednostki. Ja w każdej armii miałem 2-3 oddziały zwykłych balist (te duże są irytujące w otwartym polu poprzez brak możliwości ruchu), 1 pierwszą kohortę, 2 kohorty pretorianów, 3-4 oddziały welitów, około 6 kohort evocati, czasem ze 2 oddziały gladiatorów, psów, słoni itp w ramach zabawy:), no i oczywiście konnica. Jej ilość zależała od przeciwnika, z reguły przy piechocie Rzymu wystarczają 2 oddziały bardzo ciężkiej jazdy szturmowej (nie pamiętam jak się nazywają), no ale do walki przeciw wschodnim konnym łucznikom trzeba coś więcej. I przez to, że w tej grze Rzym dziwnym trafem nie może normalnie werbować łuczników pomocniczych, jak mógł w jedynce, tylko muszę chodzić do syrii po tych syryjskich, to o wiele bardziej wolałem robić legiony gdzie było nawet 10 oddziałów jazdy, średniej, żeby mogła złapać koniki wroga;).
Jak walczę przeciw Galom konnicy nie mam wcale, a jakoś ich w większości wybijam. Jedynie kilka razy się męczyłem z tą ich ciężką konnicą.
W jakich prowincjach koszary auxilian mają największy sens?
Wysłane z mojego Nexus 5 przy użyciu Tapatalka
Szczerze to chyba ani razu ich nie budowałem, wolałem sobie najemników wynajmować. Ale najlepiej to chyba na półwyspie iberyjskim (ta piechota iberyjska:), no i procarze balearyjscy powinni być), Gdzieś na terenie Kartaginy (słonie bojowe, ale łatwiej nająć) no i bliski wschód (łucznicy syryjscy). Myślę, że w galii i germanii mogą być jakieś dobre miecze.
Galijskie miecze na ten moment sobie kompletnie nie radzą.
Jaką flotę budować, żeby móc w spokoju przemieszczać armię morzem?
Wysłane z mojego Nexus 5 przy użyciu Tapatalka
Hmm, 8-10 heksarem (?) z balistami, kilka z legionistami, reszta wedle uznania:).
Iliria - topory,
Tracja - Trackich wojowników, traccy jeźdźcy (harcownicy),
Dacja - sierpowników, dackich łuczników, Konni włócznicy,
Hellada - łuczników kreteńskich, Hoplici,
Asia - procarze rodyjscy,
Hiszpania - procarze balearscy, konni scutari,
Numidia - jazda numidyjska (harcownicza),
ziemie nomadów - konni łucznicy.
W moich Rzymskich armiach mało było rzymian.
Ja Rzymem grałem bardziej dla klimatu niż skuteczności. W legionach miałem 7-11 (zawsze nieparzyście, żeby lepiej w dwuszeregu walczyć) oddziałów rzymskiej piechoty - hastati i principes, a potem legionistów. Reszta to była regionalna auxilia. Koszary legionowe budowałem tylko w Italii, w pozostałych regionach te do wojsk pomocniczych. Dodatkowo prawie każda armia miała do dyspozycji balisty. Najemników, psów i gladiatorów nie używałem wcale.
Jak można szybko poprawić sytuację z jedzeniem? Mam dość duży minus i buduje co się da, ale na to potrzeba czasu, a rozwiązania potrzebuje na już.
Sent from my Nexus 5 using Tapatalk
Najłatwiej znieść opodatkowanie w prowincjach, które zużywają dużo żywności. Problem w tym, że przeważnie zapewniają one znaczne dochody, więc możesz łatwo znaleźć się pod kreską. Można przebudować kilka świątyń na te niejedzące:P, albo wyburzyć najbardziej obciążające budynki. Choć lepiej już znieść podatek na 2-3 tury.