Nie samym grillem człowiek świętuje. Ku mojemu zdziwieniu
Diunę 2 mogliśmy obejrzeć jeszcze w kinie. Widowisko przednie bo nazwisko reżysera zobowiązuje, 2:45 a nie patrzysz na zegarek, lecz kwestia fabularna to przeciętniak. Minusem ekranizacji jest zawsze skrót, wiec w książkach jest to zapewne lepiej opisane. Czy wiadomo jak zatrzymywano te czerwia, by pakować na nie iluś tam ludzi i rozbijać namioty? Postać grana przez Butlera. Pewnie to w książce zabijaka, we filmie ma jedną (1) walkę nie na niby (a i to z wycieńczonym starszym oficerem, oczywiście tchórz nawet zbroi nie zdjął) przed pojedynkiem z naszym protagonistą. Zarzynanie stojących obok niewolników czy tam służących może pokazywać patologię bohatera, ale na pewno nie jakość wojownika jako takiego. Krótkie sceny walk na pustyni to jakaś parodia taktyki, a gremialne wchodzenie Freemanów na pokłady statków kosmicznych by stoczyć bój na orbicie to jakiś absurd. Co oni chcieli tam zrobić? Abordaż czy co? Obecność Florence Pugh na liście płac to tylko kolejna mała, subiektywna cegiełka na minus.