Właśnie dostałem propozycję do zawodowej służby. Poza tym sam sobie walcz. Ja tylko w wypadku gdy pewne osoby w tym państwie "zawisną ku uciesze własnych wron" - "wtedy zawrzemy pokój". Taki zgrabniutki cytat z Władcy Pierścieni , trzecia część.
Wersja do druku
Właśnie dostałem propozycję do zawodowej służby. Poza tym sam sobie walcz. Ja tylko w wypadku gdy pewne osoby w tym państwie "zawisną ku uciesze własnych wron" - "wtedy zawrzemy pokój". Taki zgrabniutki cytat z Władcy Pierścieni , trzecia część.
Dla Polski pewnie znalazłoby się wielu, by ryzykować swoim życiem, ale dla III RP :?: Nie sądzę, nawet jej hersztowie pierwsi by wiali ;)Cytat:
:arrow: walczysz to ty dla ojczyzny a nie dla kogoś....
Pisze się Bula. Hrabiego Bula :lol:Cytat:
Dla Bóla miałbym służyć
W wyniku historycznych procesów kilkaset lat temu powstało państwo narodowe, określone granicami, wyposażone w suwerenny rząd. Owo państwo sprawowało władzę nad ludnością w ramach własnego terytorium. Państwo narodowe zakłada istnienie narodu, czyli zbiorowości związanej wspólną tożsamością wynikającą z historii i dorobku kulturowego. Oczywiście powołanie państwa narodowego nie determinuje automatycznie powstania narodu na jego terenie. Poczucie tożsamości narodowej pojawiało się z czasem, najpierw rzecz jasna wśród elit i arystokracji. Wyższe klasy (albo warstwy jeżeli ktoś jest bardzo uczulony na Marksa), drogą oświaty i propagandy wytworzyły wśród prostych mas przekonanie o narodowej wspólnocie. Czy to było wynikiem moralnego obowiązku, nieuniknionego historycznego procesu, czy może sposobem na przekonanie hołoty, aby ta z dumą umierała w obronie posiadłości i interesu arystokratów jest kwestią dyskusyjną. Nie chciałbym tutaj rozstrzygać, bo chodzi mi bardziej o zaznaczenie procesu jaki miał miejsce przez kilkaset lat. Jesteśmy obecnie w sytuacji, w której jednostki są związane i utożsamiające się z określoną grupą narodową, czują potrzebę kultywowania dorobku kulturalnego własnej ojczyzny i potrzeby jej obrony w przypadku wystąpienia zagrożenia. Z tego powodu czasami rzucają się sobie do gardeł i leją po pyskach, ale uznajmy, że jest to jakiś tam efekt uboczny wynikający z ograniczeń intelektu.Cytat:
Opisałeś wręcz idealnie to, o czym mówiłem wielokrotnie w różnych tematach. Sojusze polityczno-militarne oparte jedynie o chwilowe intencje, z oczywistych przyczyn są nietrwałe i zawodne. Dlatego właśnie piszę od dawna, że sojusz można nazwać realnym jedynie wtedy, kiedy wytworzą się czynniki wiążące strony w sposób na tyle mocny, iż każda z nich będzie uważała wzajemną pomoc za coś oczywistego i naturalnego. Stąd właśnie wynikają moje przekonania odnośnie silniejszej integracji Unii.
Teraz powiedz mi, co miałoby wytworzyć podobną wieź między narodami Europy, znajdującymi się w autorytarnie wytworzonym scentralizowanym organizmie państwowym w przeciągu 50 lat (bo o ile dobrze pamiętam taką perspektywę wcześniej podawałeś)? Zwiększenie wspólnego bezpieczeństwa, kiedy nie jest ono zagrożone, wzrost potęgi i możliwości wpływu są niewystarczającymi argumentami.
Jeżeli pisząc niezbędne minimum masz na myśli ogólnie dobre relacje i respektowanie postanowień traktatu północnoatlantyckiego, to ja się zgadzam.Cytat:
Natomiast w relacji z USA powinniśmy zachować przyzwoite, niezbędne minimum. Jesteśmy w NATO, od czasu do czasu wspieramy ich misje - tyle. Według mnie uznanie USA za kluczowego sojusznika i dążenie do silniejszej współpracy z tym państwem nie wpłynie znacząco na wzrost naszego bezpieczeństwa zewnętrznego.
Nie o to chodzi. Rosja posiada 4,5 tys. głowic atomowych i połowę tego broni masowego rażenia innego typu. Polska posiada 0 głowic atomowych i BMR innego typu. Jakie widzisz rozwiązanie tego problemu? Krótko mówiąc w relacji z Rosją znajdujemy się w sytuacji asymetrycznej, dlatego moim zdaniem potrzebujemy oprzeć się o silniejszego brata. W tym zakresie zbyt dużego wyboru nie mamy.Cytat:
Nie rozumiem też dlaczego uważasz że nasze relacje z USA mają jakikolwiek wpływ na kształt globalnego ładu atomowego. Być może źle Cie odebrałem.
Niewystarczającymi z czyjego punktu widzenia? Z punktu widzenia dialektyki, zdrowego rozsądku, obecnych trendów politycznych? Pytam poważnie, bo nie wiem. Dla mnie integracja Unii jest czymś, co prędzej czy później będzie musiało nastąpić.Cytat:
Teraz powiedz mi, co miałoby wytworzyć podobną wieź między narodami Europy, znajdującymi się w autorytarnie wytworzonym scentralizowanym organizmie państwowym w przeciągu 50 lat (bo o ile dobrze pamiętam taką perspektywę wcześniej podawałeś)? Zwiększenie wspólnego bezpieczeństwa, kiedy nie jest ono zagrożone, wzrost potęgi i możliwości wpływu są niewystarczającymi argumentami.
Choćbyśmy się oparli o silniejszego brata tak mocno jak tylko możemy, to w ogólności nie zmieni to faktu, że nadal jako słabszy brat będziemy mieć 0 głowic atomowych i będziemy znajdować się w sytuacji asymetrycznej.Cytat:
Nie o to chodzi. Rosja posiada 4,5 tys. głowic atomowych i połowę tego broni masowego rażenia innego typu. Polska posiada 0 głowic atomowych i BMR innego typu. Jakie widzisz rozwiązanie tego problemu? Krótko mówiąc w relacji z Rosją znajdujemy się w sytuacji asymetrycznej, dlatego moim zdaniem potrzebujemy oprzeć się o silniejszego brata. W tym zakresie zbyt dużego wyboru nie mamy.
To, że uznamy jednostronnie USA za głównego sojusznika nie zmieni tego, że będziemy pionkiem ma mapie strategicznej i państwem położonym na styku dwóch kultur, prawie że cywilizacji.
Z punktu widzenia opinii publicznej poszczególnych państw. Nie ma powodów, dla których Brytyjczycy, Francuzi i Niemcy mają utożsamiać się z szeroko pojętym interesem Polaków i traktować go na równi ze swoim. Raison d'etat przetrwał koncert mocarstw, wilsonowski nowy porządek, był obecny w trakcie zimnej wojny i jest obecny dalej w Europie pomimo 50 lat integracji i kolejne 50 tego nie zmieni. Pominięcie tego prostego faktu musi prowadzić do absurdalnych wniosków. Zrozum, że tworzenie państw i narodów w europie było procesem nie dość, że długim to jeszcze krwawym i nie łatwo będzie społeczeństwom przyjąć inną tożsamość porzucając obecną. To już komuniści chcieli coś tego zrobić i nic z tego nie wyszło. Nie wykluczam, że państwo narodowe w przyszłości może zostać zastąpione inną formą organizacji społecznej, przynależnością ponadnarodową, może korporacyjną, albo jakąś zupełnie inną, ale z pewnością nie stanie się tak w przeciągu 50 lat.Cytat:
Niewystarczającymi z czyjego punktu widzenia? Z punktu widzenia dialektyki, zdrowego rozsądku, obecnych trendów politycznych? Pytam poważnie, bo nie wiem. Dla mnie integracja Unii jest czymś, co prędzej czy później będzie musiało nastąpić.
Czy Ty rozumiesz na czym polega Traktat Północnoatlantycki? Nie jest tutaj kwestią jednostronna deklaracja, bo znajdujemy się w porozumieniu wielostronnym. Każdy potencjalny agresor rozważający atak na jednego z członków NATO musi liczyć się z katastrofalnym w swoich skutkach ryzykiem atomowego bombardowania.Cytat:
Choćbyśmy się oparli o silniejszego brata tak mocno jak tylko możemy, to w ogólności nie zmieni to faktu, że nadal jako słabszy brat będziemy mieć 0 głowic atomowych i będziemy znajdować się w sytuacji asymetrycznej.
To, że uznamy jednostronnie USA za głównego sojusznika nie zmieni tego, że będziemy pionkiem ma mapie strategicznej i państwem położonym na styku dwóch kultur, prawie że cywilizacji.
Znam ludzi którzy odeszli z wojska po 20 latach służby, bo nie mogli wytrzymać tej rzeczywistości, tkwiącej obiema nogami w PRL. Znam nawet takich, którym wystarczyło pół roku żeby nawrócić się na ten pogląd. Ja z wojskiem pracowałem 3 razy łącznie 3 lata, ale też powiedziałem sobie że wystarczy. Z drugiej strony etat wojskowy to dzisiaj dla wielu szansa na wyrośnięcie ponad biedę i szarzyznę małych miasteczek i wiosek.Cytat:
Zamieszczone przez Fumanchu
:) Dziwi mnie że porównanie do komunistów padło z Twoich ust. Fundamentalna różnica między ponadnarodowym jednoczeniem w UE i w ZSRR jest taka, że w tym pierwszym robimy to dobrowolnie, a w tym drugim robiono to przy stosowaniu przymusu, mordu, terroru.Cytat:
Z punktu widzenia opinii publicznej poszczególnych państw. Nie ma powodów, dla których Brytyjczycy, Francuzi i Niemcy mają utożsamiać się z szeroko pojętym interesem Polaków i traktować go na równi ze swoim. Raison d'etat przetrwał koncert mocarstw, wilsonowski nowy porządek, był obecny w trakcie zimnej wojny i jest obecny dalej w Europie pomimo 50 lat integracji i kolejne 50 tego nie zmieni. Pominięcie tego prostego faktu musi prowadzić do absurdalnych wniosków. Zrozum, że tworzenie państw i narodów w europie było procesem nie dość, że długim to jeszcze krwawym i nie łatwo będzie społeczeństwom przyjąć inną tożsamość porzucając obecną. To już komuniści chcieli coś tego zrobić i nic z tego nie wyszło. Nie wykluczam, że państwo narodowe w przyszłości może zostać zastąpione inną formą organizacji społecznej, przynależnością ponadnarodową, może korporacyjną, albo jakąś zupełnie inną, ale z pewnością nie stanie się tak w przeciągu 50 lat.
Ale mniejsza o to. Powiedzmy że rozumiem Twoje stanowisko i muszę się nad tematem zastanowić.
Oczywiście że rozumiem. Jest wolnym sojuszem który zapewnia jedynie tyle, że w razie agresji na jednego z członków NATO zobowiązuje się podjąć 'jakieś' kroki. Niekoniecznie militarne. Rozumiem, że agresor musi się liczyć z drastyczną odpowiedzią. Zastanawia mnie jedynie to, na ile UE jako całość mogłoby się stać graczem na tyle silnym, aby uniezależnić się politycznie i militarnie od USA.Cytat:
Czy Ty rozumiesz na czym polega Traktat Północnoatlantycki? Nie jest tutaj kwestią jednostronna deklaracja, bo znajdujemy się w porozumieniu wielostronnym. Każdy potencjalny agresor rozważający atak na jednego z członków NATO musi liczyć się z katastrofalnym w swoich skutkach ryzykiem atomowego bombardowania.
Jeżeli postulujesz stworzenie centralnego organizmu państwowego, to trudno oprzeć się się takim skojarzeniom. Należy być świadomym, że stworzenie takiego organizmu pociąga za sobą powołanie wspólnego rządu, wspólnej administracji, instytucji itd., krótko mówiąc wszystkiego tego, co stanowi państwo narodowe. Paneuropejski organizm musiałby zastąpić państwa narodowe przejmując ich najważniejsze prerogatywy.Cytat:
:) Dziwi mnie że porównanie do komunistów padło z Twoich ust. Fundamentalna różnica między ponadnarodowym jednoczeniem w UE i w ZSRR jest taka, że w tym pierwszym robimy to dobrowolnie, a w tym drugim robiono to przy stosowaniu przymusu, mordu, terroru.
Ja się natomiast zastanawiam, czy arsenał głowic atomowych i środków ich przenoszenia będących na wyposażeniu krajów członkowskich UE jest w stanie odstraszyć Rosję. Postulat militarnej niezależności sięga lat 70 i wydaje mi się, że akurat pod tym względem jest całkiem przyzwoicie. Niezależność polityczna jest snem rządów Francji. Problemem są Brytyjczycy i ich "specjalne stosunki". ;)Cytat:
Zastanawia mnie jedynie to, na ile UE jako całość mogłoby się stać graczem na tyle silnym, aby uniezależnić się politycznie i militarnie od USA.
Hurra! Nasi niemieccy sojusznicy pamiętają o nas 8-) i dadzą ...przepraszam, sprzedadzą:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polska-b ... omosc.html
no to dokąd płyniemy? :P
Nie tylko, chyba zamówiliśmy też nowe okręty podwodne o napędzie konwencjonalnym
Pytanie dlaczego w artykule jest zdjęcie starego trałowca?