-
Ricardo
Jak ją wezmę na ręce to pewnie znowu się przestraszy... Spróbuję to jakoś wytłumaczyć... Klepnął w siodło dłonią. Potem pokazał palcem wskazującym na nią, i przeniósł go z powrotem na kulbakę. Posadzę Cię w siodle. Siodło. Rzekł znów klepnąwszy w nie ręką. Spokojnie.
-
Inigo de Gastor
Uśmiechnął się kolejny raz do Cataliny, widząc ją całkowicie rozluźnioną, ciesząc się także że widocznie mu już ufa. Po skończonym obmywaniu, wziął swój płaszcz i wytarł nim jej stopy, po czym wziął się za ich masowanie, zaczynając od palców, schodząc coraz niżej. Nie ukrywał tego przed sobą, że przypomniało mu się jak masował Selenę... Finał jednak tych czynności z żoną był inny, a przez myśl mu nie przeszło nawet że mógłby taki mieć z Cataliną, jego małą, szaloną podopieczną...
-
Ricardo
Widocznie zrozumiała co chciałeś jej powiedzieć bowiem nieco niezdarnie wsiadła na siodło i zaczęła rozglądać się dookoła z ciekawością....
Inigo
Zaczęła cicho pomrukiwać i przymknęła oczy uśmiechając się pod nosem z zadowoleniem....
-
Alejandro
I znowu drzemka, za wszystkie czasy się wyśpię hehe.
-
Inigo de Gastor
Masował jej stopy jeszcze długo, widząc że tak jej, jak i jemu sprawia to dużą przyjemność. W końcu delikatnie ucałował jej palce po wewnętrznej stronie i położył jej stopy na kocu, głaszcząc je na odchodne.
-
Ricardo
A jednak moja interwencja nie była potrzebna, poradziła sobie. Uśmiechnął się widząc, że kobiecie udało się dosiąść Alfonsa. Korzystając z okazji uznał, że warto od czegoś zacząć jej naukę hiszpańskiego... Podniósł rękę w górę i rzekł - Wysoko. Zaraz potem pochylił się ku ziemii, przystawił do niej dłoń i powiedział - Nisko. Wyprostował się i położył rękę na siodle. Siodło wysoko. Spróbuj powtórzyć - siodło wysoko. Rzekł patrząc na nią wyczekująco.
-
Inigo
Spojrzała na Ciebie z sympatią i położyła rękę na ustach a potem pomasowała się po brzuchu....
Ricardo
Spojrzała na Ciebie jak na kogoś niespełna rozumu,faktycznie dla kogoś kto nie zna nawet podstaw Twoje zachowanie nie przypomina lekcji a raczej przysiady połączone z wypowiadaniem niezrozumiałych wyrazów....
Alejandro
Znów zapadłeś w sen,naszły Cię myśli czy gdybyś nie przeczekał tego węża w bezruchu nie musiał byś tutaj leżeć,wstawanie chyba nie było najlepszym pomysłem z perspektywy czasu.....
-
Inigo de Gastor
Skinął jej głową dając znać, że rozumie, po czym założył hełm i wziął ją na ręce, niosąc do kuchni. Nie chciał zostawiać jej samej, ani by szła o własnych nogach gdy przed chwilą umyła stopy, biorąc pod uwagę że jest boso...
-
Ricardo
Machnął ręką. Wrócimy do tego jeszcze... Złapał Alfonsa za wodze i poprowadził kawałek, żeby Monica się przyzwyczaiła do jego chodu, będąc gotowym w razie czego żeby ją złapać, gdyby straciła równowagę.
-
Inigo
Dość szybko odebrałeś posiłek od....jakiejś indianki,widocznie szybko znaleziono dla nich pożyteczne zastosowanie....Zaserwowały Wam kurczaka z jakimiś dziwnymi warzywami,jedną z nich poznałeś na Kubie....Gdy wróciłeś z Cataliną do namiotu ta grzecznie usiadła i czeka wpatrując się w Ciebie i na coś czekając....
Ricardo
To chyba był dobry pomysł bowiem z każdą chwilą upływającą w siodle czuła się coraz pewniej....
-
Alejandro
Chędożony w dupę wąż, jeszcze raz go zobaczę ehh wymamrotał i zasnął
-
Inigo de Gastor
Usiadł przy Catalinie i zdjął hełm, a następnie objął ją delikatnie i dłonią dał jej znak, by jadła spokojnie... Sam zastanawiał się co to za dziwne jadło znajduje się na talerzu... Jakieś okrągłe, a drugie podłużne... Ale skoro to dostali, to musi być jadalne a więc nie miał obaw że coś zaszkodzi dziewczynie.
-
Ricardo
Zatrzymał w końcu Alfonsa, usiadł w siodle za Monicą, złapał ją jedną ręką w pasie, w drugiej trzymał wodze i ruszył w stronę obozu.
-
Mateo
No dobra, przekonałeś mnie, ale tylko na chwilę pójdę..... A i w coś normalnego bym musiał się ubrać coby w tych łachmanach nie chodzić...
-
Ricardo
Nieco wzdrygnęła się gdy poczuła Cię tak blisko siebie,Ty zaś na chwilę zapatrzyłeś się na jej piękne ciało i aż milej Ci się zrobiło gdy poczułeś zapach jej czystych i pięknych włosów....,jednak otrząsnąłeś się z tego i wciąż odrobinę nieswój minąłeś Rodrigo i kilku innych nieszczęśników wciąż czekających w kolejce....
Inigo
Dziewczyna zaczęła się zajadać....jednak zaraz zrobiło jej się głupio i spojrzała na Ciebie z pełnymi ustami wykrzywionymi w niezręcznym uśmiechu....
Mateo
Poczekaj tu chwilę.... - powiedział i wyszedł,po kilku minutach wrócił i od wejścia rzucił w Ciebie jakimś ubraniem - No,powinno pasować,przebierz się a ja zaczekam na zewnątrz....
-
Mateo
Przebrał się w ubranie od Sergia... Wyszedł na zewnątrz... Od razu lepiej się czuje.... he he... A i nabrałem chyba ochoty na małą butelkę rumu... Człowiek nie wielbłąd, pic musi... he he.... zażartował i ruszył za Sergiem.... Dzięki stary.....
-
Inigo de Gastor
Zaśmiał się widząc jak się zajada a potem spogląda na niego. Zaczesał jej włosy za uszy i wskazał posiłek mówiąc - jadło. Uśmiechnął się jeszcze raz i zaczął delikatnie masować ją po plecach, znowu dając jej znak by jadła.
-
Rodrigo
Podobnie jak Twoi kompani przed Tobą udałeś się po swoją "udziałową" indiankę,ujrzałeś ojca Miguela trzymającego rękę na plecach jakiejś dziewczyny mniej więcej w Twoim wieku,wygląda na dość znużonego przedłużającą się ceremonią dlatego powiedział dość szybko - Poznaj proszę Rosalię,bądź dla niej dobry i zapoznaj ją z wiarą w Boga i naszymi obyczajami.... - i nie czekając aż odpowiesz udał się w stronę obozu....,dziewczyna jest bardzo piękna i niemal dorównuje Twojemu wzrostowi,spogląda na Ciebie bez cienia strachu ale i z pewną dozą ciekawości
Inigo
Uśmiechnęła się do Ciebie szczerze,jednak zaczęła się wiercić w miejscu gdy położyłeś ręce na jej plecach,widocznie przeszkadzały jej w jedzeniu.Zjadła równo połowę porcji po czym położyła się na kocu skulona z rękami położonymi pod głową....
Mateo
Gdy wyszedłeś z namiotu za Sergio nagle ujrzałeś kobietę wyglądającą niemal identycznie jak ta z Twojego snu....,właśnie zmierza do lazaretu
-
Inigo de Gastor
Postawił talerz na ziemi i wyszedł na chwilę, by rozkulbaczyć Marię. Ogłowie założył na swe ramię a siodło z czaprakiem wziął w ręce i zaniósł je do namiotu. Odpiął czaprak i zwinął go, po czym uniósł głowę Cataliny delikatnie i ułożył go pod nią, okrył zaś swym płaszczem starannie. Następnie usiadł obok niej zabierając się za jedzenie...
-
Mateo
Gdy tylko ujrzał kobietę chwycił nagle Sergio za ramię.... Widzisz tę kobietę?... Tę co idzie do lazaretu..... przetarł oczy... Kuźwa, powiedz,że ją widzisz i nie mam omamów....
-
Mateo
No widzę,bardzo ładna,jak pozostałe....a co?
Inigo
Mruknęła coś przez sen a po chwili zaczęła wypuszczać powietrze ze świstem,chyba maleństwo zasnęło....
-
Ricardo
Boi się... I nie dziwię się jej, odebrali ją rodzinie i oddali jakiemuś mężczyźnie z brodą jak u diabła... Dzikusy... Ruszył kłusem w stronę swojego namiotu.
-
Inigo de Gastor
Gdy skończył jeść odstawił talerz i usiadł z powrotem nad Cataliną. Zaczął wpatrywać się w jej spokojne, śpiące oblicze, takie piękne i niewinne... Przez chwilę głaskał ją też po włosach, nie spuszczając z niej wzroku. Słodkich snów Catalino... Rzekł cicho, a następnie wydobył powoli, by syk ostrza wysuwającego się z pochwy nie zbudził księżniczki, swój miecz. Zaczął go czyścić szmatką, zerkając co chwila na dziewczynę...
-
Mateo
Nie nic.... Przepraszam muszę coś się jej zapytać.. Pobiegł do dziewczyny.... złapał ją tuż przed wejściem do lazaretu... Niech zgadnę, masz na imię Camila,, zgadza się? Ja przepraszam, że tak bezpośrednio Cię zagaduję, ale boję się że za chwilę znikniesz i juz więcej Cię nie będę miał okazji widzieć,,, A tego bym sobie nie wybaczył....
-
Mateo
Dziewczyna spojrzała na Ciebie zaskoczona,po jej oczach widzisz że nie zrozumiała ani słowa....Wyrwała Ci swoją rękę,delikatnie choć stanowczo i potwierdziła z powątpiewaniem - Camila.... - a następnie odwróciła się i zaczęła z powrotem iść do środka....
Ricardo
Dziewczyna zaczęła się niepewnie rozglądać dookoła nie wiedząc co ma właściwie ze sobą zrobić....
Inigo
Mała powiedziała kilka słów przez sen wśród których wyłowiłeś znajome - Maria - po czym przewróciła się na drugi bok i wróciła do spania
-
Inigo de Gastor
Uśmiechnął się słysząc jak Catalina wypowiada imię jego klaczy przez sen. Odłożył miecz i zaczął głaskać podopieczną po głowie, wpatrując się w nią jak zaczarowany.
-
Mateo
Świetna, już mi się podoba... Idealny materiał na żonę... Nie będzie zrzędzić he he... Podrapał się po głowie i wszedł za nią do środka.... Właściwie to po co tu przyszła? wygląda na zdrową zastanawiał się i obserwował co tez ona tu będzie robiła...
-
Ricardo
Ciekawe gdzie znajdę tłumacza w obozie i czy zgodzi mi się pomóc. Dowództwo widać też bez serca i oddało nam je nie ucząc ani ich, ani nas ni słowa w przeciwnym języku. Szkoda gadać... Nie denerwuj się, wszystko w porządku. Powiedział do jej ucha przyjaźnie, tak jak wtedy gdy się poznali.
-
Inigo
Dziewczynka już nic nie mówi tylko śpi spokojnie,jedyne znaki życia jakie daje to delikatne poświstywanie dobywające się z jej ust....
Mateo
Sergio wszedł zaraz za Tobą,dostrzegłeś że dziewczyna zaczęła pomagać rannym choć nie wygląda na szczególnie zachwyconą tym faktem....
Ricardo
Dziewczyna nic nie odpowiedziała,tylko nieporadnie przerzuciła nogi na jedną stronę siodła i zaczęła szykować się do zeskoczenia na ziemię....
-
Ricardo
Nie, nie, nie! Przytrzymał ją mocniej, żeby nie zeskoczyła, gdy jadą. Zatrzymał zaraz wierzchowca i dopiero wtedy ją puścił, samemu także zeskakując. Co się stało? Spytał z troską w głosie, patrząc jej w oczy, gdy znaleźli się już na ziemi.
-
Inigo de Gastor
Nie bacząc na to, że nie jest zmęczony ani nie pragnie snu, oparł swą głowę o ramię Cataliny i przymknął oczy, nie potrafiąc oddalić się od niej...
-
Matro
Znasz kogoś co umie gadać po ichniemu? zapytał Sergio... Kuźwa dasz wiarę, że ona mi się przyśniła jakiś czas temu a teraz tu żywa jest?
-
Mateo
O stary ale to....pokręcone heh.... - odparł Ci szczerze zaskoczony - Nie znam nikogo....ale ktoś tam tłumaczył te słowa Cortesa dzisiaj,choć wątpię by mu się chciało do każdej indianki z osobna latać,faceta by zamęczyli w obozie hehe
Ricardo
Spojrzała zmieszana na ziemię wyraźnie zawstydzona po czym bez słowa weszła do Twojego namiotu by się po nim rozejrzeć....
-
Ricardo
Westchnął ciężko i wszedł za nią, zobaczyć co teraz robi. Może sobie myśli, że ja ją chcę... Czy co...
-
Mateo
Kuźwa fakt.... Zresztą mi by i tak nie chciał by pomóc.... Mateo przyglądał się dziewczynie. Za każdym razem gdy na niego spojrzała uśmiechał się do niej....
-
Rodrigo de Suarez:
Rodrigo spojrzał na dziewczynę również z zaciekawieniem i zeskoczył z konia, po czym powiedział ze spokojem i sympatią w głosie, uprzednio skinąwszy jej głową... - Witaj... - od razu po tym wskazał na siebie - Rodrigo de Suarez - Jakoś trzeba zacząć... Ciekawe czy ten zbok tam za mną zaraz się drzeć na mnie, że mu kolejkę blokuję hehe.
-
Alejandro
Nagle uświadomiłeś sobie że znalazłeś się na szczycie jakiegoś wzgórza,wszędzie dookoła panuje mrok a Ty z trudem dostrzegasz własną dłoń....
Ricardo
Rozejrzała się po namiocie po czym usiadła na skrawku Twojego posłania,kuląc się i ręce splatając na swoich nogach....
Rodrigo
Przynajmniej póki co nikt nie postanowił Cię poganiać,dziewczyna zaś kiwnęła Ci głową ze zrozumieniem i patrzy na Ciebie z wyczekiwaniem....
Mateo
Dziewczyna rzuciła Ci zaledwie jedno przelotne spojrzenie by sprawdzić kto za nią idzie i nie odwzajemniła Twojego uśmiechu,z podziwiania pięknych widoków wyrwał Cię Sergio - No chodź,przecież nie zniknie,a mieliśmy się napić....
-
Mateo
Tak, tak.... patrzył jeszcze chwilę zamyślony... na dziewczynę... Już idę.. powiedział do Sergio.... Zanim jednak wyszedł podszedł do Indianki.... źle to robisz, ( i bez słowa pomógł jej tam w jakiejś drobnostce pokazując jak ma to coś wykonać prawidłowo)
Wrócił do Sergio... To nie jest Camila... Ino podobna, ale Camila umiała mówić w naszym języku... To chodźmy... zaczął wychodzić z lazaretu.
-
Ricardo
Usiadł naprzeciwko niej. Jesteś zmęczona? Spytał przechylając głowę na bok i podkładając pod nią ręce. A może głodna? Pokazał palcem brzuch.
-
Rodrigo de Suarez:
Podszedł do niej spokojnie ze swym wierzchowcem i pogłaskał go. Ruchem ręki pokazał jej, iż również może go dotknąć - Nic ci nie zrobi - dodał jeszcze przyjaźnie - Niech się przyzwyczaja do niego, coby na przyszłość się go nie bała.