Sven
Skoro tak to dziękuję za hojność szanownym Paniom, ale całej beczki nie wypijemy, a będzie nas kusić, tedy ją ew. zabierzemy z wozu już w Tilei i wspólnie się napijemy, co Wy na to?
Wersja do druku
Sven
Skoro tak to dziękuję za hojność szanownym Paniom, ale całej beczki nie wypijemy, a będzie nas kusić, tedy ją ew. zabierzemy z wozu już w Tilei i wspólnie się napijemy, co Wy na to?
Sven z Norski, Arden z Loningbrucku, Lumpin Cropp, Anna de Loiret:
Kupiec odszpuntował beczułkę, Lumpin zajął się zupą rybną. Liothannea wyciągnęła z plecaka mały przybornik, który otworzyła i podała halfingowi. W środku są różne kryształowe malutkie flakoniki, zabezpieczone metalowymi nakrętkami, które po otworzeniu okazały się pokryte również metalem z małymi dziurkami. W buteleczkach zaś różne proszki wszelakich kolorów - od białego po czarny. Sól i kminek Lumpin rozpoznał bez najmniejszego problemu, ale z resztą ma spory kłopot. Takiego bogactwa przypraw nie widział jeszcze w całym swoim życiu.
Te niziołek tylko nie przesadź z tymi przyprawami.
Lumpin Cropp
Spokojna wasza głowa! I Lumpin mam na imię, a nie "niziołek", phi... oburzył się nieco, lecz zaraz uśmiech mu wrócił kiedy ponownie poczuł zapach wspaniałych i aromatycznych przypraw. Z radością wziął się za przygotowanie rybnej zupy, tak jak go babunia za młodu uczyła.
Arden z Loningbrucku
Urazy nie chowam już żadnej ale wyobraź sobie sytuacje gdyby Tobie moja Pani towarzysza ubił człowiek a potem takowego na swej drodze spotykasz. Nawet najdostojniejsza osobistość czuła by jakąś niechęć. Ale spokojnie bo już przjerzałem na oczy. Również dziękuje za okazaną chojność.
Anna de Loiret
Podeszła do przyrządzającego zupę rybną Lumpina i uklękła, przyglądając się z zaciekawieniem i wzbierającym głodem na gotującą się potrawę. Nie jadłam nigdy rybnej zupy... Ciekawam jest, jaka ona w smaku.
Sven z Norski, Arden z Loningbrucku, Lumpin Cropp, Anna de Loiret:
Zupa wyszła Lumpinowi nieco zbyt wodnista, ale za to bardzo dobra. Gdyby tylko miał warzywa do jej zagęszczenia, była by kulinarnym arcydziełem. Lekka i bardzo aromatyczna, choć dość pikantna. Bardzo rozgrzewająca. Kufel piwa idealnie ją uzupełnia, tak samo jak kilka łyków elfiego wina. Rozumiem Ardenie, dobrze że już jej nie żywisz, bo inaczej to by było tak jakby bliską mi osobę ubił Estalijczyk, a ja czuła bym urazę do napotkanego Kislevity - rzekła Liothannea. Warty minęły spokojnie. Następnego dnia, po lewej stronie drogi widać nieco więcej drzew, liściaste zastępują powoli iglaste, teren obniża się coraz bardziej. Po prawej stronie strumień zamienia się w rzekę a za nią widać daleko jak okiem sięgnąć jakieś mokradła. Nikt Was nie mija, chyba wieść o grasującym w górach trollu rozniosła się daleko. Wieczorem znów kupiec z kobietami został przy wozie, a reszta ruszyła po drewno na ognisko. Nie minęło dużo czasu, a Liothanea zwróciła się do Anny - o, jakiś oddział pieszych ku nam zmierza. Pewno jakaś straż graniczna. I rzeczywiście po chwili widać z oddali maszerujące dwa tuziny zbrojnych. Sześciu z nich niesie kusze, pozostali piki.
Anna de Loiret
Siodłaj konie pani, jak cokolwiek się wydarzy jedź sama ku Miragliano - wyszeptała Elfce i podeszła do zbrojnych rzecząc do nich - witajcie nieznajomi, kimże jesteście iż z orężem w dłoniach kroczycie w grupie przez te ziemie?
Sven
Oceniam czy to wojsko regularne, czy raczej najemnicy. Jestem czujny, ale na razie po topór nie sięgam.
Anna de Loiret:
Daleko nie zdążyłaś odejść gdy się z nimi spotkałaś. Dzielnymi synami Miragliano odrzekł jeden z nich. Drugi coś do niego rzucił w ich języku, na co wśród zbrojnych rozległ się gromki śmiech. O, patrzta chłopy, jakie piękności się nam trafiły, pewno nie próbowały nigdy porządnej tileańskiej kiełbasy.
- Wiesz z kim masz do czynienia?! Wiozę poselstwo do waszego doży odezwała się za pleców Anny Liothannea, najwyraźniej ruszając za Tobą, zamiast siodłać konie. Borgio Oblężyciel pasy z Was każe drzeć, gdy dowie się, że nas napastowaliście. Zrównała się z Tobą.
- O i jakie harde, zaraz sprawdzimy czy tylko w gębie. Doża to najpierw by musiał z grobu wstać, ktoś go dziś zamordował. W mieście panuje bezprawie - zarechotał ten najbardziej wygadany. Odrzucie powoli broń i zdejmujcie ciuchy, to drugie dość szybko, albo my z Was je zedrzemy. I bez żadnych sztuczek, albo Was podziurawimy bełtami. Trzech mężczyzn celuje do Was z kusz. Jeden do Ciebie, jeden do Liothannei i jeden do Marca.
- Nie wygłupiaj się Anno, ich jest zbyt dużo, odrzuć broń - syknęła elfka porządnie pobladłszy. Po chwili odpięła od swego pasa pochwę i odrzuciła broń, lecz niezbyt daleko.
Techniczny:
Sven, Arden i Lumpin, jak już stwierdziłem wcześniej, poszli zbierać drewno na ognisko. Nie są więc świadkami tego zdarzenia.