-
Geno Tuk
Nie no, chyba tak sami nie dobiorą się do naszych majątków przecież była by to kradzież, poza tym zostawiłem ważny testament obruszył się Geno a co do pogody to racja piękny dziś mamy dzionek, tak więc wszystkie gapie mogły by się wziąć do roboty miast podziwiać nasz przejazd
-
Aldarion
Miej oczy szeroko otwarte Beregarze. Wjadę na wzgórze i rozejrzę się po okolicy.
Jadę czujny łuk w ręku.
-
Beregar
Z każdym pokonanym kilometrem stawał się coraz bardziej przygnębiony i małomówny,pomimo piękna okolicy,jego myśli nieuchronnie obracały się wokół przykrego wspomnienia o utraconej chwale i dumie Arnoru. Na słowa Aldariona zareagował dopiero po chwili,nagle wyrwany z letargu przez jego głos - Ach tak,dobry pomysł...Możesz na mnie liczyć,będę pilnował twoich pleców...
-
Beregar i Aldarion
Aldarion będąc na wzgórzu poczuł piękno Ardy, widział wielkie dzikie odstępy tej krainy, jego oczom ukazały się gęste bory, ogromne pola traw, mógł poczuć tętniące w nich życie i geniusz Eru i Valarów, pełne melancholii serce ogarnął zachwyt jednak minął tak szybko jak umysł przypomniał sobie o zadaniu, niedaleko od elfa na przeciwko siebie stały dwie grupki, pierwsza to trójka koni z czego jeden był obładowany workami i innymi rzeczami prowadzony przez mężczyznę, na drugim była kobieta wraz z dzieckiem, trzeciego ujeżdżał młody chłopak. Na przeciwko nich stało kilka sylwetek, jasnym było, że nie mieli dobrych zamiarów, uzbrojeni i z przewagą liczebną. Nie wiadomo czy więcej nie czai się w krzakach obok i w małym gąszczu. Teraz pozostaje pytanie co zrobić?
Geno Tuk
Jak do tej pory nikogo, żadnych bandytów, nic, tylko śpiewające ptaki i czasami jakiś zając przebiegał drogę. Wszystko wydawało się sielankowe, pogoda nie zmieniła się. Wyprawa idealna, czyż nie? Twoje myśli dalej głównie krążyły w okół tego krasnoluda, wziąłeś ze sobą swoje najlepsze towary, nie wątpiłeś w ich jakość. Musi się powieść, twoje marzenie się spełni. Z rozmyślań wyrwało cię głośne huknięcie i podskok w górę. Ilberic głośno wrzasnął A żeby to! w tym momencie domyśliłeś się co się stało, niziołek zeskoczył z wozu i potwierdził twoje obawy Koło do wymiany..Ach te przeklęte drogi!
Gerud
Ruszyliście, wyprawa składała się z jednego dużego wozu ze wszystkimi towarami do sprzedania, i częścią prowiantu, resztę mieliście przy sobie tak samo jak broń. Ku głośnym narzekaniom Balrakka i cichym pełnym zawodu westchnieniom Finurra było cicho i za spokojnie, w zupełnie innym humorze był zaś Algrimm. Po którymś to dniu z rzędu minęliście Hobbiton gdzie zatrzymaliście się tylko pobieżnie na uzupełnienie zapasów i nocny odpoczynek, Bree było niedaleko, na wyciągnięcie ręki w porównaniu do pięknych szczytów Ered Luin i hall twoich przodków. I jak zawsze miałem rację, ach niestety, nie ma nikogo, każdy się mnie wystraszył z zawodem rzekł Balrakk Kiedy to ja się wykażę? po raz kolejny westchnął Finurr co skończyło się salwą śmiechu Algrimma Pasujecie do siebie jak ulał! Niedługo zobaczymy Bree, tam zatrzymamy się na dłużej, potem wracamy, każdy działkę dostaje w domu. A na nudę nie narzekam, moim towarom nie sprzyja napad bandytów.
-
Gerud Żelazna Pięść
Możecie zawsze wykazać się w samym Bree poradził kompanom. Na przykład tym kto dłużej utrzyma w powietrzu podniesiony za koło wóz. Oczywiście przed rozładunkiem, bo pusty to żadna sztuka.
-
Geno Tuk
Nie ma co złorzeczyć na drogi, zamyśliłem się, gdyby nie to pewno bym wyminął dziurę i koło było by całe, wybacz przyjacielu. Ale nie ma co się załamywać, do Bree niedaleko, wyprzęgnę kuca i pojadę po nowe koło, wrócę najszybciej jak się da. Potem odciążymy wóz i wymienimy koło, coby dalej sielsko podróżować
-
Aldarion Do MG
Jak daleko są ode mnie wędrowcy i napastnicy? Widzieli mnie?. Jeśli Dunedain mnie widzi to daję mu znaki, że dostrzegłem niebezpieczeństwo, bandyci prawdopodobnie, pokazuję mu że co najmniej kilku. Jeśli zagrożenie dla wędrowców już jest duże zjeżdżam ze wzgórza w stronę oprychów strzelając z łuku, o ile mam czysty strzał. Biorę niebezpieczeństwo na siebie. Napastnicy są pieszo czy konno?
-
Geno Tuk
Ilberic zawadiacko się uśmiechnął Przezorny hobbit zawsze przygotowany po czym wygrzebał dobrze schowane zapasowe koło Poniewierało się u mnie, a teraz nadeszła dobra okazja, trzeba tylko rozładować wóz a to zajmie sporo czasu i siły. Ulżyło ci niesamowicie, usłyszałeś także głośną rozmowę dochodzącą od strony, z której przybyliście. Męskie, donośne głosy, wydaje ci się, a raczej jesteś pewien, że to krasnoludzki. Poza tym nic nie jest dziwnego w otoczeniu, liście szeleszczą, ptaki śpiewają, ale jeden dźwięk zwierzęcia wydał się dość dziwny, jakby wyrwany z kontekstu.
Gerud
To jest dobry pomysł! odrzekł Balrakk. Tyle drzew, tęskno mi do naszych pięknych sal i głębin, to jest życie, a tutaj to tylko zieleń i zieleń, jeszcze jakieś elfy się tutaj może czają skomentował otoczenie Finurr i w jednej sprawie miał rację, otaczały was drzewa, jednak las wydawał się spokojny. Jak coś zepsujecie podczas zawodów, to płacicie za to sami! Nie bronię, ale ostrzegam! Algrimm wymamrotał coś jeszcze po czym zamilkł na chwilę. O a co my tu mamy? zdziwiony powiedział, miał prawo się zadziwić, za zakrętem stał wóz, widać przy nim dwie małe postaci. Nareszcie coś się dzieje! skomentował Balrakk.
Mg do Aldariona
Ci którzy widzisz są pieszo, może mają gdzieś schowane konie, ale o tym nie wiesz, słyszysz krzyki, sytuacja przed tobą staję gorąca. Masz bardzo mało czasu aby zawiadomić Dunedaina, czysty strzał jest praktycznie niemożliwy, istnieje ryzyko, że trafisz wędrowców jednak można spróbować. Co robisz? Jeszcze cie nie zauważyli, ale to tylko kwestia sekund.
-
Geno Tuk
Co? masz koło?, naprawdę, nie sądziłem że coś takiego znajduje się na wozie odrzekł, a słysząc zbliżające się krasnoludy powiedział może zaoszczędzimy nieco czasu i sił, choć zapewne nieco wydamy bo chyba słyszę krasnoludy, zapewne jeśli im zaproponujemy godziwą stawkę pomogą Nam z wozem i kołem
-
Aldarion
Wyciągam miecz i biegnę z pagórka na oprychów, atakuję jak to będzie możliwe.