Cóż, z tego co się orientuję film generalnie robi na świecie furorę, wszyscy są zachwyceni jaki to piękny powrót do klasycznej trylogii i tak dalej, ale...
No właśnie, mnie niespecjalnie przekonał. Owszem, dobra rozrywka, parę ukłonów w stronę klasyki, ale co mnie boli przede wszystkim - wtórność. Miało być w klimacie oryginału - ok, ale to jest normalnie kalka fabuły i postaci "Gwiezdnych wojen" - nowy Vader (znośny, dopóki nie zdjął maski - to już Christensen jako zbuntowany nastolatek wypadł dużo lepiej), nowy Tarkin, nowy Imperator, nowy (a raczej nowa) Luke, nowy Wedge, nowy R2, nowa Gwiazda Śmierci, nowa Tatooine i tak bez końca - tylko Han Solo stary, ale znów w "sklonowanej" roli przemytnika, co to nie chce, ale musi - to się dopiero nazywa "Atak klonów"! Miejscami ten film bardziej wygląda na remake niż na kontynuację. Widać, że nie mieli pomysłu na coś świeższego, skoro po upadku Imperium i zwycięstwie Rebelii mamy, hmm... nowe Imperium i tą samą Rebelię. Pomijam już fakt, że z oryginału przejęli też całą gamę schematów rodem z Indiany Jonesa, jak np. super wyszkoleni szturmowcy, którzy okazują się totalnie bezużyteczni.
Reasumując, da się obejrzeć, ale do zachwytów moim zdaniem duuużo mu brakuje - zobaczymy, co będzie dalej