Ricardo
No dobra... Dzięki za informację... odparł mu, po czym obrócił się na pięcie i wyszedł z budynku.
Wersja do druku
Ricardo
No dobra... Dzięki za informację... odparł mu, po czym obrócił się na pięcie i wyszedł z budynku.
Rodrigo de Suárez
Cóż... Me imię to Rodrigo de Suarez. Nie tylko ty tu najwyraźniej po to przybyłeś.
Mateo
A mnie Mateo de Maraz... Zdobywca cnót i nie tylko cnót niewieścich... Mówisz że cudne Te młode dzikuski? Widać klecha nie wygonił z ich skóry diabła całkowicie... a.... a ile mówisz kosztują? chyba nie są drogie skoro to poganki ha ha ha........
Wszyscy oprócz Inigo
Ha,bratnia dusza widzę! - odparł Mateo,Rodrigo zaś skinął głową na znak aprobaty, po chwili kontynuował z wyraźnym poirytowaniem - A za jedną dziewczynę 10 złotych monet sobie aż liczy....,chciwiec jeden! - jednak irytacja zniknęła równie szybko jak się pojawiła i niemal od razu dodał znów z uśmiechem na twarzy - No ale to jedyny burdel w mieście,właściciel ma monopol haha. Ale,ale! Obiecaliście że ze mną zjecie i wypijecie! Spokojnie nie uciekną Wam,choć wiem że chuć przyciska hehe
Ricardo
Burdelpapa wytłumaczył mi jak dojść do karczmy. A waść to...?
Mateo
Ło... drogo.... odparł zdziwiony... Trzydzieści Złota w sakwie to na trzy dupczenia zaledwie starczy..... Hmmmm niech pomyślę.. Podrapał się po brodzie.... Nie no chłopaki z takim cennikiem to nie my się tu wzbogacimy a kto inny... Ha ha ha.......
Dobrze prawisz... Zjemy, wypijemy A Ty przyjacielu opowiesz nam co i jak w tej zatęchłej dziurze.. Na pewno wiesz z kim zagadać by wzbogacić się tu mozna było....
Rodrigo de Suárez
O cholera, aż 10? Drogo, bardzo drogo... To się zastanowię, czy tam zawitam. To już chyba bardziej opłaca się jakąś wioskę najechać, a się wydupczyć da i z 20 takich... A tenże waść to Sergio de Camarillo. Akurat się poznaliśmy. Pokaże nam jak dojść do tej cholernej karczmy.
Pozostali
Otóż rozczaruję Was panowie....,to już wszystko jest nasze..... - pokazał obrazowo ręką - Nie ma tu wiosek do najechania ani do zgrabienia,dlatego właśnie zabieram się z Mości Cortezem na nowy ląd gdzie budują budowle za zaprawę mając złoto,ha! A opowiem Wam wszystko bardzo chętnie ale po dupczeniu zawsze mi się jeść i pić chce hahaha! A Wasz znajomy co mnie o miano pyta raczy się samemu przedstawić? - zakończył żartobliwym tonem patrząc na Ricardo
Mateo
Spojrzał na Rodrigo... Spóźniliśmy się Brachu... Ale na nowym lądzie coś pewnie załapiemy...
To idźmy do tej karczmy bo jak pragnę zdrowia mam już dość tego żarcia z łajby i wody..... Rumu się spokojnie napijemy i pojemy porządny posiłek to i rozum do głowy jaki przyjdzie.. A z dupczeniem... Jak to mówią... Dziwka nie kuś, i miesiąc może stać.... ha ha ha....
Ricardo
Raczy. Ricardo Puga de Berrocalejo. rzekł wyciągając rękę do Sergia.
Alejandro
No drogo za dupczenie, zaprawa ze złota to ha! Do końca życia starczy, ba a i wnukom pewnie jeszcze się ostanie. No, ale poganie złota nie oddadzą, haha ja chętnie ich przekonam tak czy inaczej Jego lico wykrzywiło się w lekkim drapieżnym uśmieszku.
Pozostali
Uścisnął rękę Ricardo* po czym roześmiał się słysząc Wasze słowa i zaczął powoli iść w sobie tylko znanym kierunku dając Wam znak byście poszli za nim - Święte słowa Panowie....,wiecie co zrobię ze swoją dolą? Wrócę do Hiszpanii,pojadę do Madrytu i będę pił i dupczył dopóki mi pieniędzy znów nie zbraknie haha! Wielu mówi,że kupią sobie ziemię i znajdą żony,albo że je mądrze zainwestują.....bla bla bla,nie dla mnie takie nudy,stabilizacja?Żona? Toż to oznacza niewolę moi mili! Trzeba korzystać z życia póki młodość dopisuje a nie siedzieć na tyłku i babskiego gadania wysłuchiwać haha!
Inigo
Oczywiście Panie,dwie złote monety się należą....,tylko,że,no....,eee....,niestety nie mogę Ci zapewnić wolnego stolika a i na jedzenie przyjdzie Ci nieco poczekać,od kilku tygodni mamy takie obłożenie jak nigdy dotąd....,nie żebym narzekał,hehe....- powiedział z lekkim zakłopotaniem i od razu zabrał się za przygotowanie Twojego napoju
Alejandro
Ja po powrocie do Andaluzji wychędożę i wypiję połowę złota a potem nie wiem i póki co mnie to nie obchodzi hahahah. Ale na razie te złoto trzeba zdobyć, niestety odważni nie żyją wiecznie lecz tchórze nie żyją wcale. Tutaj wziął w rękę swój amulet i przypomniał sobie swój słoneczny dom i widok pięknych czerwonych róż, które tak bardzo mu się z nim kojarzą. Westchnął i powiedział Sentymenty sentymentami ale żreć i chędożyć trzeba hehe.
Inigo de Gastor
Skinął głową karczmarzowi kładąc mu dwie złote monety. Daj ten obiad a ja sobie w innym miejscu zjem, jeśli stolik się jaki nie zwolni.
Ricardo
Zastanowił się chwilę. Ja to nie wiem, co bym zrobił ze złotem, jakbym tutaj jakąś ładniejszą kwotę zarobił... Na biednych może bym oddał, albo na kościół jakowyś...
Alejandro
Zaśmiał się po czym odrzekł ironicznie Szlachetne, ja żyję dla siebie i tylko dla siebie, nie dla innych.
Ricardo
Ja też dla siebie żyję, choć kiedyś inaczej było. Pieniądze po prostu nie przyniosą mi szczęścia, są tylko zbytecznym dodatkiem do tej przygody.
Rodrigo de Suarez
Gdzie tam... Przyniosą, przyniosą. Trza tylko je odpowiednio spożytkować i nie mówię tu tylko o jakimś dobrym trunku i panienkach hehe.
Pozostali
Sergio spojrzał na Ricardo jak na wyjątkowego kretyna i zapytał szczerze zdziwiony - Jakże to tak Panie Rodrigo....,kobiety Waści nie interesują? Z żadną żeście jeszcze nie byli czy jak? A może chłopców wolisz,hmm? Haha!
Alejandro
Lepiej mi płakać w pałacu niźli w rynsztoku. Jak kiedyś mi pewien mędrzec powiedział. Dziewięciu chłopa na dziesięć woli kobiety z dużymi piersiami, a ten dziesiąty woli tamtych dziewięciu hahahaha.
Rodrigo de Suarez
On to Ricardo, ja Rodrigo... Tak na przyszłość.
Ricardo
Nie, nie lubię chłopców, mości Sergio, kocham kobiety jako i Wy, ale... Ach zresztą, to długa historia, a niemiło mi do niej wracać.
Alejandro
Jak myślicie panowie, że da się spalić przeszłość jak stare gacie? Bo skoro obsrane i śmierdzą to pewnie się da. rzekł żartobliwie z uśmiechem na twarzy.
Inigo
Po chwili karczmarz postawił przed Tobą kufel jakiegoś trunku zręcznie zgarniając pieniądze z lady - Jak sobie życzysz Panie.... - nie cieszyłeś się jednak długo tak upragnioną samotnością gdyż podszedł do Ciebie jakiś mężczyzna nieco młodszy od Ciebie wyciągając do Ciebie dłoń i mówiąc z szerokim uśmiechem - Enrique jestem....,co tak sam tu stoisz jak słup jakowy,hę? Może zagrasz ze mną i moimi kumplami w karty? - zakończył pokazując kciukiem jakiś stolik za swoimi plecami przy którym siedzi jeszcze 2 innych mężczyzn....
Ricardo
Jak jeszcze ojszczane do tego to nie bardzo się da je spalić. rzekł uśmiechając się nieznacznie, pierwszy raz od początku tej podróży, krótko jednak uśmiech na jego twarzy gościł.
Alejandro
Ironicznie się uśmiechnął Hmm, nie wybuchnął hehehe. Coś z kobietą hmmm, może sodomita, ha tak to na statku raj miał hahahahah. Albo go zostawiła albo zmarła, dowiem się, jakoś, tak czy siak.
Inigo de Gastor
Podał dłoń nieznajomemu mówiąc - a ja Inigo de Gastor. Po tym wysunął nieco pałasza z pochwy dodając - rzekłem sobie pewnego dnia na morzu, że póki nie splamię swego ostrza krwią dzikusów, póty nie zasiądę do stołu i nie powrócę do tego, w czym niegdyś byłem dobry. Słowo honoru rzecz święta, ale pewno zaraz wpadnie tu kilku moich niedochędożonych kompanów, którzy z radością zagrają, więc cierpliwości panowie.
Inigo
Enrique skrzywił się i burknął coś pod nosem wracając do swoich kompanów kręcąc przecząco głową i od razu mówiąc coś do nich wyraźnie zirytowany,chyba nie dał nabrać się na Twoją historyjkę.....
Pozostali
Dobrze,postaram się.... - odparł Rodrigo po chwili dodając do Ricardo poważnym tonem - Panie Ro....Ricardo,czasem lepiej zrzucić co się na sercu ma niźli dusić żal w sobie....a my chętnie wysłuchamy Twej historii....
Techniczny
Rzut na empatię Enrique 2,na oszustwo Inigo 0.
Inigo de Gastor
I co fiucie burczysz - skomentował w myślach wyczekując na posiłek.
Alejandro
Zaciekawionym wzrokiem wpatrywał się w Ricardo i czekał na odpowiedź.
Mateo
Daleko jeszcze do tej knajpy? zapytał. Celowo nie wspominał nic o swej przeszłości i o tym co zrobi za złotem, Które ma zamiar znaleźć,,, zarobić,,,ukraść.... Normalnie zdobyć...... Jego noga prawdopodobnie nigdy nie spocznie już na Starym Lądzie, gdyż dla niego to prawdopodobnie jest to wyrok śmierci....
Ricardo
Wiele razy zrzucałem to co na sercu mam i jeszcze nie zaznałem ukojenia. No ale dobrze, rozumiem że warto wiedzieć jak najwięcej o towarzyszu w szeregu, w trakcie walki... Westchnął głęboko, składając myśli. Gracielę znałem od dzieciństwa, możnaby rzec że po sąsiedzku. Gdy podrosłem trochę, uświadomiłem sobie jak piękną i mądrą kobietę, istnego anioła miałem tuż pod nosem. Zakochałem się po prostu. Wkrótce także i ona zakochała się we mnie. Jak dotychczas byliśmy nierozłączni jako przyjaciele, tak wówczas nie odstępowaliśmy od siebie na krok. Było pięknie. Planowaliśmy nawet ślub... Pewnego ranka przyszedł do mnie chłop. Znalazł ją na gałęzi, jak szedł o wschodzie słońca z kosą w pole. Na gałęzi... Znów westchnął, wpatrując się w ziemię. Nie wiadomo do dziś dlaczego. Nie wiem, jeszcze poprzedniego dnia była rozpromieniona, uśmiechała się... Tak pięknie się uśmiechała...
Alejandro
Jeśli naprawdę ci na kimś zależy, pozostawisz mu swobodę działania, choćby to działanie było nie po twojej myśli. Jeśli naprawdę kogoś kochasz, pozwolisz, by złamał ci serce. Rzucił spokojnym, lekkim głosem.
Ricardo
Ha, łatwo Ci powiedzieć panie...
Alejandro
Ano łatwo, Ludzie często giną, jesteśmy zrobieni z kruchego materiału. Najlepszym sposobem, jaki znam, aby powstrzymać ludzi od samobójstwa, jest przykucie ich łańcuchem do ściany, i to na tyle umiejętnie, by nie mogli się rzeczonym łańcuchem udusić. Hahahah. Takie zwierzenia, a dobrze się nie znamy, ciut naiwne hehe. A myślałem, że go rozpić będzie trzeba.
Rodrigo de Suarez:
Samobójstwo? To chyba nieszczęśliwa była bardzo. Pewno wytrzymać z nim nie mogła hehe
Pozostali
Sergio nic już nie powiedział,chyba nie tego się spodziewał prosząc Ricardo o jego historię bowiem wygląda na naprawdę przybitego....,szliście tak jeszcze dobre kilka minut aż dotarliście do czegoś co przypomina karczmę wraz z niewielką przybudówką mającą chyba robić za stajnię....- No dobra Panowie,tu możecie zostawić swoje wierzchowce,ja pójdę już do środka i poszukam jakiegoś stolika....
Inigo
Czekałeś jeszcze dłuższą chwilę aż z zaplecza wyszła Indianka niosąc półmisek na którym dostrzegłeś nieznaną Ci rybę a także strąki jakiejś dziwnej najwyraźniej miejscowego pochodzenia rośliny. Uśmiechnęła się do Ciebie sympatycznie i powiedziała po hiszpańsku - Życzę smacznego Panie,nie jest to królewskie danie ale pozwoli Ci zaspokoić głód - po czym przywitała karzmarza delikatnym pocałunkiem co od razu przywiodło Ci na myśl Selenę i chwilę z nią spędzone..... Zanim z powrotem zniknęła na zapleczu które zapewne mieściło kuchnię dostrzegłeś że nosi na swym palcu obrączkę małżeńską co wprawiło Cię w niemałe zdziwienie....Z tego wszystkiego nawet nie zauważyłeś że do środka wszedł nowy klient...
Alejandro
Dzięki ci panie, niebawem dołączymy, pragnienie i głód należy zaspokoić jam nie z tych co im kubeczek wody i kawalątek chleba wystarcza hehe. No mój Murcielago tutaj cię mogę zostawić. zostawia konia i wchodzi do karczmy. Konkwistador dosiadał pięknego czarnego niczym noc konia Lusitano, widać było miłość łącząca jeźdźca i jego wierzchowca, zwierzę było idealnie zadbane i całkowicie w pełni sił i zdrowia. Alejandro mało cenił sobie jakiekolwiek życie, jednak mimo tego strata Murcielago by go bardzo zabolała, być może to jedyna istota, która była w stanie poruszyć zepsutą dusze konkwistadora. W sercu Alejandro panowała jesień, było mu z tym dobrze, choć może mała jego cząstka czekała na wiosnę.
Ricardo
Nietoperz? A śpi do góry łbem? zapytał Alejandra, zanim ten wszedł do karczmy
Alejandra
Nah, długa historia, nie ja go tak nazwałem, choć to akurat pasuje do niego heh. Kiedyś opowiem, a może jak już porządnie popijemy i pojemy odpowiedział z ironicznym uśmieszkiem.