Anna de Loiret
Wiem wiem... Chciałam tylko sprawdzić jak zareagujesz na me słowa - mrugnęła mu okiem.
Wersja do druku
Anna de Loiret
Wiem wiem... Chciałam tylko sprawdzić jak zareagujesz na me słowa - mrugnęła mu okiem.
Alessio
Kwiatuszku przecież prosiłem żebyś nigdy nie wątpiła w moje oddanie i miłość, jak możesz mnie na tak okrutne próby wystawiać - rzekł spojrzawszy jej prosto w oczy ze smutkiem jednocześnie nieco zawstydzony że tak dał się podejść.
Anna de Loiret
W Bretonni damy często wystawiają swych wybranków na próby, by sprawdzić szczerość ich intencji i miłości, ty ją pomyślnie przeszedłeś, nie miej mi tego za złe, wszak w kilka dni zdołałeś mnie w sobie rozkochać a by kwiat miłości i zaufania dojrzał, potrzeba czasu - mówiła słodkim i delikatnym głosem, całując narzeczonego w usta i kładąc mu głowę na ramieniu na koniec, nie zwalniając kroku.
Alessio
Rozumiem moja luba,to wszystko działo się tak szybko, ale zważ że przez kilka dni przeżyliśmy wspólnie więcej niż niektóre pary przez całe życie dlatego wiedz że ja już Ci ufam a i moja miłość do Ciebie jest pełna i mocna, wiem że Ty również to uczucie odwzajemniasz. Ale nie mówmy już o tym tylko cieszmy się sobą - powiedział ciepłym głosem,obejmując ją w pasie.
Anna de Loiret
Och, nie musisz mnie zapewniać, sama to sprawdziłam. A radować się będę mogła dopiero gdy będzie po wszystkim, nie wiem nawet czy jutra mi dane będzie doczekać.
Dotarliście do drzwi krasnoludzkiej tawerny.
Alessio
Pomny pierwszej wizyty w krasnoludzkiej tawernie tym razem zadudnił głośno ręką w drzwi.
Anna de Loiret
To my, Anna i Alessio! Krzyknęła w staroświatowym.
Wchodźcie! usłyszeliście słowo w staroświatowym wypowiedziane głosem Glorginy.
Alessio
Wszedł wciąż obejmując Annę jednak bacznie pamiętając by plamę przez cały czas zasłaniać.
Anna de Loiret
Weszła do karczmy.
Długo Wam to zajęło, a gdzie olbrzym? spytała się Was w staroświatowym ledwo przekroczyliście próg tawerny. Siedzi przy stole kończąc obgryzać pieczoną kurzą kończynę. Poczuliście głód, pora obiadowa już jakiś czas temu minęła.
Anna de Loiret
Skończył w paszczy smoka, który lata nad kordonem. Ehhh a taki był waleczny... Alessio, zamów coś do jedzenia.
Alessio
Dosiadł się do stołu zajętego przez Glorginę i gestem dłoni zamówił jedzenie dla siebie i lubej.
Smoka!? ryknęła zabójczyni trolli ledwo przebrzmiały słowa Anny. Dawać mi go tu! chwyciła za młot i wybiegła z tawerny. Mało nie przewróciła karczmarza z talerzem kurzych skrzydełek.
Anna de Loiret
Glorgino! Smok jest wysoko na niebie i trzyma się z dala od miasta bo obrońcy zaraz strzelają do niego, nie dopadniesz go teraz!
Pomimo okrzyków Anny Glorgina nie wróciła do tawerny.
Anna de Loiret
Wybiegła za krasnoludzicą i zaczęła krzyczeć - żadna istota bez skrzydeł go nie dopadnie! Jest daleko, nad wodą! Za kordonem!
Alessio
Wybiegł za ukochaną starając się nie wpaść na karczmarza, w biegu tylko dodając - Jak coś to podtrzymuję zamówienie, mam nadzieję że jeszcze oboje wrócimy tu na te apetyczne skrzydełka.
Anna zobaczyła tylko pomarańczowy czub krasnoludzicy w oddali, miarowo i dość szybko kierujący się w stronę falochronu.
Anna de Loiret
Zacisnęła zęby ze złości i ruszyła dalej za krasnoludzicą, liczy, że uda się ją dogonić.
Biegnąc za zabójczynią trolli i szybko skracając dzielący Was dystans stwierdziliście, że ściganie krasnoludów ma jedna wielką zaletę. Przez ich krótkie nogi dość łatwo je dogonić. Gdy w końcu się z Nią zrównaliście, tracąc dech w połowie drogi do okrętu kapłanek, stwierdziliście jeszcze jedno. Ściganie krasnoludów ma też jedną wielką wadę. Wydają się w ogóle nie odczuwać zmęczenia.
Alessio
Ehh,to wariatka jedna - pomyślał ciężko łapiąc oddech sam nie wiedząc kogo miał na myśli,ukochaną czy Glorginę.
Techniczny
Niestety ale muszę zgłosić nieobecność. Nie będzie mnie od jutra w południe. Natomiast w niedzielę rano i wieczorem, koło południa w niedzielę powinienem mieć możliwość dania posta tak samo w sobotę do mniej więcej 13-14.
Anna de Loiret
Poczekaj chwilę, daj oddech złapać, porozmawiajmy, smoka i tak już nie dopadniesz, jest daleeeeko stąd - rzekła dysząc w biegu.
Chyba jednak nie dosłyszała, bo Glorgina biegła dalej. Widzicie jak na okręcie kapłanek sporo ludzi się kręci i znoszą uśpionych do łódek. Rycerz w czarnej zbroi wręcza pełną karafkę arcykapłance. Odległość od Glorginy znów wzrasta. Przebiegła koło okrętu, dotarła na sam skraj falochronu, gdzie wyzwanie smokowi rzucał nie tak dawno Sven. Zatrzymała się i z całej siły swych potężnych płuc ryknęła w staroświatowym - Ty przerośnięta jaszczuro! Wracaj tu natychmiast! Chędożona orczą pytą bestyjo! Tchórzysz przed pojedynkiem! A jeśli ktoś do niego spróbuje strzelić, to mu ten bełt tak głęboko w rzyć wsadzę, że aż gardłem wyjdzie! - tak głośno, że mało nie ogłuchliście. Arcykapłanka upuściła karafkę, która upadając na pokład się rozbiła. Po czym padła na kolana uderzywszy w płacz.
Anna de Loiret
Zatrzymała się łapiąc oddech i obserwując rozwój sytuacji, mając nadzieję że smok dalej nie waży się podlecieć w zasięg ostrzału.
Alessio
Chodź Aniu,sprawdzimy co z kapłanką, a Glorgina sama sobie wybrała taki los nie możemy na siłę próbować go od niej odwieść,możemy mieć tylko nadzieję że smok nie przyjmie bądź nie usłyszy wyzwania.
Anna de Loiret
Usłyszawszy zdrobnienie swego imienia wzruszyła się bardzo i wtuliła na chwilę do ukochanego mocno. Po chwili rzekła - chodźmy zatem, ale bez jej młota możemy nie dać sobie rady z kultystami. Weź mnie za rękę i nie puszczaj.
Alessio
Gdy ukochana wtuliła się w niego pocałował ją czule we włosy,złapał Anię za rękę po czym ruszył z nią do rozpaczającej kapłanki.
Odległy ryk rozdarł powietrze gdy byliście w połowie trapu na okręt. Gdy juz ujrzeliście arcykapłankę widzicie jak stoi wtulona w rycerza mocno go obejmując jedną ręką. Drugą podniosła przyłbicę jego hełmu i złożyła gorący pocałunek. Jej podwładne patrzą się na to jakby samego Nurgle'a zobaczyły. Szoku, niedowierzanie, złość i mieszanina innych wszelakich odczuć maluje się na ich obliczach.
Alessio
Stał w podobnym szoku jak reszta kapłanek, zdołał tylko wydukać po Tileańsku - Ale,ale jak to?
Arcykapłanka przestała całować rycerza, odeszła jeden krok, rozejrzała się dookoła i rzuciła po tileańsku. No co się tak gapicie głupie krowy, jazda mi tu wiadro przynieść. Jeno takie w którym wody zaczarowanej wcześniej nie było.
Anna de Loiret
Co tu się dzieje, arcykapłanko? Rzekła głośno, ale spokojnym tonem.
Odpowiedziała w staroświatowym Myślałam, że ostatnią karafkę Łez Bogini rozbiłam, ale okazało się że - coś mówi dalej, ale Jej słowa zagłuszył przeciągły gwizd dobiegający od strony morza.
Anna de Loiret
Odruchowo wycofała się z trapu i spojrzała w stronę, z której słychać było gwizd.
Widzisz zbliżający się słup białego dymu. Smok poderwał się wyżej i odleciał, bo już się znacznie zdążył się zbliżyć. A od strony falochronu poniosły się okrzyki Glorginy w dziwnym języku, pewno Jej rasy.
Alessio
Najdroższa nic tu po nas,nie traćmy czasu, chodźmy zjeść ten posiłek i ruszajmy do tej gildii gondolierów a potem do rady miasta. Może zdążymy zanim te lenie się rozejdą.....
Anna de Loiret
Dobrze chodźmy, ale prędko, ciężko mi dać wiarę, ale chyba przestałam pragnąć chwalebnej śmierci... Rzekła, ciągnąc Alessia za rękę i zerkając kątem oka na falochron.
Alessio
Bardzo ucieszył się słowami ukochanej, bez sprzeciwu poszedł za nią w stronę karczmy.
Słyszycie pieśń która wzbiła się potężnym głosem z morza, lecz tylko Anna zrozumiała jej treść.
Wczesnym rankiem, w sinej gęstej mgle
Zobaczylim galeon, Rudy Jack niósł w nim złoto swe
Zanim Stary do ataku rozkaz dał
Już piraci do nas pruli ze swych wielkich dział
A ty walcz! Za zwycięstwo w bitwie tej
A ty walcz! Niechaj wroga płynie krew
A ty walcz! Zmień na złoto życie swe
Kiedy zginiesz na dnie morza znajdziesz się
Burta w burtę, wnet okręty zderzą się
Hej, Abordaż! pora przelać wrogą krew
Rzucać haki, śmierci nie wywiną się
Tylko złoto albo koja gdzieś na dnie
A ty walcz! Za zwycięstwo w bitwie tej
A ty walcz! Niechaj wroga płynie krew
A ty walcz! Zmień na złoto życie swe
Kiedy zginiesz na dnie morza znajdziesz się
Bitwy gwar, dookoła tylko krzyk
Poprzez dym rąbiesz wroga ile sił
Precz za burty! Tam rekiny czają się
Dla nas gloria a piratom ból i śmierć
A ty walcz! Za zwycięstwo w bitwie tej
A ty walcz! Niechaj wroga płynie krew
A ty walcz! Zmień na złoto życie swe
Kiedy zginiesz na dnie morza znajdziesz się
Jeszcze skarb! Pod pokładem gdzieś tam jest
Pełno sztab! Pora więc wydobyć je
Za nasz trud, za zwycięstwo w bitwie tej
Pełny trzos! No i w porcie piwo! Hej!
Ledwo przebrzmiała, znaleźliście sie na początku falochronu, już przy samym porcie i usłyszyliście jeden wielki zgrzyt za swymi plecami. Taki jakby pancernik co najmniej staranował falochron. Czyżby krasnoludy na pokładzie były tak pijane, że zapomniały zwolnić? No chyba, że to coś innego wydało ten przeraźliwy dźwięk.