Przełom XIV i XV wieku, Europa Zachodnia.
Natomiast pozarekonstruktorsko kończyłam archeologię ze specjalizacją w bronioznawstwie i dalej grzebię w tym temacie (chociaż też już hobbystycznie a nie zawodowo).
Wersja do druku
Przełom XIV i XV wieku, Europa Zachodnia.
Natomiast pozarekonstruktorsko kończyłam archeologię ze specjalizacją w bronioznawstwie i dalej grzebię w tym temacie (chociaż też już hobbystycznie a nie zawodowo).
http://natemat.pl/168755,minister-se...piciel-agentow
Centrum Wyszkolenia Rekonstruktorów. ;)
Licencje! Pozwolenia! Związki! Składki! Skandale! Malwersacje! Znajomości! Nepotyzm!
To nie Aszdziennik? Bo absurd tego pomysłu jest powalający...
Dlaczego?
Cała zabawa polega na tym, że właśnie nie ma zadnego centrum wyszkolenia, nie ma urzędu ds. rekonstruktorów i rekonstrukcji.
Nie podoba mi się próba "upaństwowienia" hobby...
Oczywiście, masz rację że może to prowadzić do chorych sytuacji i wykorzystywanie władzy dla własnych celów.
Są za to plusy, choćby inna polityka jeśli chodzi o broń. Niszczenie jej poprzez pozbawianie cech: wiercenie, zaślepienie, ścięcie zamka to ogromny ból. Zaś zabawa z pozwoleniem na broń i cały proces to jakaś porażka. Nawet jeśli przebrane to większe kalibry będę musiał zniszczyć w w/w sposób. Odpowiedni urząd mógłby przy okazji okrągłych rocznic stworzyć grafik, by wydarzenia nie pokrywały się ze sobą. Dwa lata i rok 18sty, trzy to 39, cztery to rok 20 i powstanie listopadowe.
Nie mniej jednak nie chodzi o sensowne scentralizowane środowiska (nie wierzę, że wszyscy pójdą tłumem, a im dalej do Gdańska, tym mniej bym się dziwił), a stworzenie ośrodka do szkoleń i spotkań osób odtwarzających konkretną epokę. Mało grup potrafi maszerować, stać ze sztandarem czy na warcie, poruszać się po polu bitwy zgodnie z komendami dowódcy (dla mnie takim wzorem są chłopaki z Cytadeli). Mówię tu nie tylko o gołowąsach, którzy oczy wybałuszają gdy widzą mundurowego na ulicy, ale też takich co zaliczyli jeszcze swoje dwa latka. Z doświadczenia wiem, że ćwiczenie w pojedynkę czy dwie osoby to spory wysiłek, ale prawdziwy przychodzi jak trzeba maszerować w wielokrotnie większej grupie. I ktoś rzeknie: to po co dla głupiego maszerowania czy zasad stania ze sztandarem wydawać grube pieniądze na jakieś centrum? Choćby dlatego, że nikt takich rzeczy nie będzie robił bo brakuje centrum, głowy czy jak to tam zwał, a wojsko nie garnie się by to robić.
Nie wierzę, że nikogo nie razi trzech ludków startujących każdy z innej nogi i zwroty dokonujących na innej, do rozchodzenia się w dwie przeciwne strony włącznie.
Nie ma zmiłuj :cool:
Spoiler:
Dobre, dobre.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,tit...?ticaid=117d53
Pieniążki na rekonstrukcje, czyli zapowiadają się lata szampańskiej zabawy. :)
Po latach prób i przymiarek postanowiłem jednoznacznie - w przyszłym roku chcę stworzyć sobie ekwipunek hypaspisty. Tyle lat robiłem mody w hellenistycznym okresie - hełmy, zbroje, wzory tarcz.
Nadeszła pora zrobić to w realnym życiu.
Plan jest taki na początek:
1. hełm frygijski z brodą, jeśli się da to z grzebieniem na górze i 2 piórami wsadzanymi po bokach
2. pancerz linothorax w kolorze: a) czerwono-biały, b) niebiesko-czerwony lub c) purpurowo-biały
3. tarcza hoplon ze wzorem macedońskiego słońca - zastanawiam się nad niemalowanym brązem czy w kolorze, na początek może sam brąz
4. włócznia 2,5 metra
5. tunika w kolorze czerwonym
W kolejnych etapach miecz, buty, nagolennice itp.
Chcę zacząć od hełmu.
Orientuje się ktoś - kto taki hełm może zrobić w przystępnej cenie jak na rozmach przedsięwzięcia? Broda jak i frygijska czapka wydają mi się skomplikowanym elementem dla płatnerza.
Pancerz też bym u kogoś zamówił - kto jest w stanie to wykonać?
Z czasem można pomyśleć o grupie jeśli będą zainteresowani. Początkowo można się podłączać pod grupy legionowe, których jest coraz więcej.