Rodrigo de Suarez:
Ah... Co mi tam, chlejemy! I obym nie poszedł czasem po pijaku poumciać kwatermistrza hehe - powiedział, ostatnie zdanie dodając po cichu, po czym wziął kolejnego łyka - Tak w ogóle to wy piechota czy kto?
Wersja do druku
Rodrigo de Suarez:
Ah... Co mi tam, chlejemy! I obym nie poszedł czasem po pijaku poumciać kwatermistrza hehe - powiedział, ostatnie zdanie dodając po cichu, po czym wziął kolejnego łyka - Tak w ogóle to wy piechota czy kto?
Rodrigo
Po Twoim żarcie zapadła martwa cisza,wszyscy patrzą w coś za Twoimi plecami przerażonym wzrokiem.....
Rodrigo de Suarez
Co sie tak... Ja pierdole - domyślił się, że ta stara maruda za nim właśnie stała i usłyszała to co powiedział. Odwrócił się od razu szybko w jego kierunku by mieć pewność, że to rzeczywiście on
Rodrigo
Kwatermistrz chyba uznał że szykujesz się do ataku bowiem wyprowadził nokautujący cios prosto w Twój nos,usłyszałeś nieprzyjemne chrupnięcie i poleciałeś od razu na ziemię mocno oszołomiony nie tylko uderzeniem ale i wypitym trunkiem..... - Wiecie co grozi za podnoszenie ręki na oficera żołnierzu ?! - ryknął
Rodrigo de Suarez
E no, samoobrona, rzucić się na oficera żem nie chciał tylko ewentualny cios odparować... Wybacz żem, choć jak chcesz mnie ukarać, albo i tłuc mnie daje już to dobra, bo i wyboru i tak nie mam jak się domyślam - powiedział oszołomiony, jednocześnie próbował uspokoić nieco kwatermistrza, choć wiedział że raczej tylko podsyci jego chęć ukarania go.
Rodrigo
Co tu się na Boga najwyższego wyprawia?! - między Was wparował jakiś młody oficer oddzielając Rodrigo od kwatermistrza który zdążył już zrobić kolejny krok do przodu
Baaaaczność!A ta łajza się schlała,obraziła mnie i na dodatek się na mnie zamachnęła Sandoval - odparł wciąż zły kwatermistrz jednak nieco się prostując i spoglądając na niego z szacunkiem
Hmm....,kara musi być....,wymyśl mu jakieś ciekawe dodatkowe zajęcie i po sprawie....,a Wy pomóżcie mu wstać,ehh.....- powiedział odchodząc zamyślony i na odchodne machając ręką od niechcenia - spocznij.....
Długo nie musiałeś czekać aż złapano Cię za ramiona i podniesiono z ziemi,podtrzymując nieco - Hmm....,zaprowadzić go do medyka, niech mu opatrzy ten nos a potem pokażcie mu latryny,będzie je czyścił do wypłynięcia zaczynając od dzisiaj - zakończył idąc dalej przed siebie w sobie tylko znanym kierunku
Rodrigo de Suarez
Chyba sobie kurwa jaja robicie... Nawet w spokoju popić nie można, ehh... Czego ten stary pierdziel musiał stać za mną, no czemu?! - pomyślał nieźle wkurzony i dał zaprowadzić siebie do tego medyka
Rodrigo
Medyk sprawnie nastawił Ci nos choć aż przy tym krzyknąłeś,dość szybko doprowadzając Cię do porządku,widać że zna się na swojej robocie,po chwili zaprowadzono Cię do latryn a raczej kilkanaście metrów przed nie a i nawet z tej odległości czuć smród.... - No cóż.......,miałeś pecha hehe,miłej zabawy stary....
Rodrigo de Suarez
O ja pierdole... Nie dobijaj mnie..
Techniczny:
Przed wyprawą, albo kiedy ma możliwość bez ryzyka, że kwatermistrz albo ktoś sie doczepi do niego, a nie jest noc to leci do jakiegoś znachora, alchemika czy kogoś takiego po zioła, żeby sie nimi obsmarować, żeby od niego nie waliło gunwem. :P
Mateo
łaaaa... ziewnął bez żadnej ogłady.... A ja już modliłem się.... Przeciągnął się powoli i z namaszczeniem.... Usiadł na posłaniu i zaczął drapać się po głowie... Popatrzył na Alejandro i księdza.... Nie wierzę... kuźwa nie wierzę,,, zaraz każe nam się modlić by kuśka nie stała albo stała. by jaja nie bolały albo bolały... By żarcia nie zabrakło albo nie padało... Ale wstał nie chcąc w pierwszy dzień wyjść na niewdzięcznika... Bądź co bądź podzielił się z nimi swym namiotem....
Podszedł do nich i klęknął.... Trochę niedbale bo tyłkiem w zasadzie siedział na stopach a nie jak na prawdziwego katolika przystało.... Dzięki Ci Jezusku za to że spać możemy,,, Amen .... wymówił pospiesznie, wstał i zaczął kierować się z powrotem do legowiska.....