Anna ujrzała tlące się resztki drzwi od izby Ardena. Po chwili zaś usłyszała dobiegający stamtąd okrzyk w staroświatowym Medyka!
Wersja do druku
Anna ujrzała tlące się resztki drzwi od izby Ardena. Po chwili zaś usłyszała dobiegający stamtąd okrzyk w staroświatowym Medyka!
Anna de Loiret
Alessio! Medyka wzywają!
Alessio
Bez zastanowienia pobiegł w kierunku z którego dobiegło wołanie o pomoc.
Anna de Loiret
Zajrzała do pokoju Ardena, nie wchodząc jednak do niego - wciąż była roztrzęsiona.
Alessio wpadł do izby Ardena. Niestety całego zasnutego dymem gryzącym w oczy. Na szczęście dym powoli ulatuje przez olbrzymią dziurę w stropie, widać wiszące belki, nie wiadomo kiedy reszta dachu się zawali do środka. Pod dziurą zauważył w końcu zniszczone łoże na którym leży jakaś sylwetka. Pomieszczenie to jedne wielkie pobojowisko, w którym tłoczy się sporo zabójców trolli. Patrzą się na swego dowódcę, który klęcząc podtrzymuje jakąś postać leżącą w szczątkach szafy. W rozpoznaniu osób trochę pomaga zielone światło mniejszego z księżyców oraz tlące się szczątki drzwi.
Alessio
Natychmiast podbiegł do podtrzymywanej postaci i krzyknął do ukochanej - Anno! Potrzebuję Cię bo ja ich ni w ząb nie zrozumiem - po czym zajął się oglądaniem rannego.
Anna zobaczyła pobojowisko, gdy Alessio skoczył do rannej osoby. Podtrzymywana postacią okazała się Glorgina. Ma rozorany cały bok, jakby jakimiś szponami olbrzymiej łapy. Mimo utraty przytomności nie wypuściła młota z dłoni, choć run na nim przygasł. Niedługo umrze z upływu krwi, jeśli nie zostanie natychmiast zatamowany. A torba z narzędziami została w Waszej izbie.
Alessio
To Glorgina! Skocz po moje narzędzia najdroższa a ja zrobię co mogę w międzyczasie - rzekł po czym rozdarł swoją koszulę i natychmiast sporządził z niej prowizoryczny opatrunek.
Anna de Loiret
Kiedyś mu się oberwie za te "skocz". Mimo swych myśli, Anna pobiegła szukać narzędzi i przynieść je.
Torbę mimo ciemności dość łatwo było znaleźć. W międzyczasie Alessio zrobił bardzo prowizoryczny opatrunek, dowódca zabójców patrzy się bardzo uważnie na to co czyni cyrulik. Dopiero teraz Alessio zauważył, że gdzieś zginęła jego proteza nogi.
Anna de Loiret
Ty Rolandzie nie zostałeś przeznaczony do tego, nie ty... Pomyślała o swym ostrzu, po czym nie pytając Alessia o zgodę chwyciła jego miecz i przyłożyła go do młota Glorginy, chcąc rozgrzać klingę do czerwoności. Do krasnoludów rzekła w staroświatowym - przypalimy jej rany, zatamuje to krwawienie i być może ocali jej życie. Pamiętajcie, jak będę to robić trzymajcie ją mocno, bowiem cierpienie to niewyobrażalne ale jedyne co pozostało.
Krasnoludy złapały mocno Glorginę. Miecz Alessia niestety nie zmieniał swej barwy. Jeden z zabójców trolli rozciął jej prowizoryczny opatrunek cały już przesiąknięty krwią, chwycił młot Glorginy i przyłożył runem do ran. Zasyczało od razu, zaśmierdziało palną krwią i ciałem. Przy pierwszej przyżeganej ranie krasnoludzica otworzyła oczy, przy drugiej wciągnęła raptownie powietrze, przy trzeciej wrzasnęła, a przy ostatniej straciła z powrotem przytomność. Rany jednak już nie krwawią, sprawnie przypalone runem ognia.
Techniczny:
+ 10 PD Anna (było by 15 gdyby złapała za młot)
mi akurat chodziło o użycie chleba z pajęczyną pod opatrunek (no i krasnoludzkiego piwa, bo chleb macie chyba tylko krasnoludzki, za twardy by go ugniatać z pajęczyną bez wcześniejszego zmiękczenia).
- 1 PP Arden.
Anna de Loiret
No... To chyba nam się udało. Zabierajmy się stąd czym prędzej, nie wiadomo czy dach za chwilę nie runie. A ty Alessio... Póki nie ujrzysz poranionych wojowników wracających z wypraw, to nie będziesz wiedział jak dobrze ranę zasklepić i krwawienie zatrzymać. Roland cierpiał straszliwie aż serce mi ledwo wytrzymywało, ale przypalenie rany też mu żywot ocaliło. Anna po tych słowach skierowała się do wyjścia z pokoju.
Alessio
Zaczerwienienił się na twarzy po czym ruszył za ukochaną.
Anna de Loiret
Alessio, muszę wziąć kąpiel i założyć sobie bandaż, powiedz karczmarzowi by kazał balię wnieść do naszego pokoju i zapłać mu. Chyba i tak czekamy do rana na obrady...
Gdy znaleźliście się przy wyjściu z pokoju, jedna z belek stropu runęła do środka, mijając o szerokość dłoni leżącą w szczątkach łoża postać.
- Dyrdajmy stąd - rzucił jeden z krasnoludów w staroświatowym.
- Gdzie łajzy, Niech jeden mnie podniesie, bydle mi rozwaliło protezę. I Glorginę trzeba stąd wynieść w bezpieczne miejsce. - odparł ich dowódca w tym samym języku.
Techniczny:
Arden - 1 PP
Alessio
Merda - zaklął dość głośno po czym rzucił się by wyciągnąć Ardena.
Alessio wyciągnął nieprzytomnego Ardena. Ma rozciętą kurtę i ranę będącą połową znanego już cyrulikowi znaku Chasou. Widocznie atak krasnoludów nie pozwolił napastnikowi dokończyć jego tworzenia.
Alessio
A więc to coś tworzy te dziwne znaki - rzekł głośno jak by do siebie - jak będziemy wracać do elfów trzeba go będzie zabrać i kapłankom pokazać - dodał.
Anna de Loiret
Rób z nim co chcesz, ten człowiek mi uchybił i obojętna jestem na jego los. Choć nawet mi go żal nieco było... Idź lepiej mi tą kąpiel załatwić.
Alessio
Westchnął ciężko,po czym zaczął wyciągać Ardena na korytarz i odpowiedział jakby nieobecnym głosem - Moment,zaraz Ci ją załatwię.
Anna de Loiret
Chyba za dobre me serce, jak go tak ciągniesz to mi go szkoda... Mimo że to zły człowiek.
Alessio
Jaja sobie ze mnie robi czy co? - pomyślał po czym spojrzał na cielęcą i niewinną twarz ukochanej - Ehh,niestety nie - wyciągnął Ardena na zewnątrz po czym dodał już na głos lekko ironicznie ale w taki sposób że ukochana nie miała szans jej wyczuć - Idę po Twoją kąpiel,życzysz sobie czegoś jeszcze?
Anna de Loiret
Nie teraz, ale jak po drodze spotkamy jakiegoś kupca z płaszczami, to jeden mi kupisz - odparła dalej z niewinną miną.
Alessio
Ta ciekawe za co - pomyślał a na głos rzekł tylko bardzo zmęczonym głosem - Jeszcze o tym porozmawiamy - i ruszył na dół po karczmarza.
Anna de Loiret
Jak to porozmawiamy, o czymże tu rozmawiać, uwielbiam nakładać płaszcz na suknię, miałam zanim straciłam dom taki biały, piękny. Jak w siodle siedziałam, to ładnie opadał na koński zad i wiatr go rozwiewał gdy jechałam. Roland mi mówił, że wyglądam jak księżniczka - uśmiechnęła się, idąc powoli obok Alessia.
Alessio
Zatrzymał się, po czym objął i wtulił się w ukochaną mówiąc szczerym ale nieco smutnym głosem - Bo wyglądasz,jesteś najpiękniejszą kobietą na ziemi, z radością kupiłbym Ci płaszcz ale jestem ubogim człowiekiem i kończą mi się pieniądze,w tej chwili mogę zaoferować moje serce które należy tylko do Ciebie Aniu.
Anna de Loiret
Zakłopotała się mocno, Alessio chyba celowo to zrobił, by zaczęła robić sobie wyrzuty. Dała się przytulić ale odrzekła dość szorstko - zatem sama sobie kupię. A w twe oddanie nigdy nie wątpiłam, tylko powinieneś zrozumieć, że złoto nie jest nic warte. Na co ci te monety które masz przy sobie? Nie lepiej ukochanej kupić płaszcz? Ach nie zrozumiem nigdy Tileańczyków.
Alessio
Wiem że są bezwartościowe w porównaniu ze szczęściem najbliższej osoby ale gdy go kupię nie będę miał pieniędzy na życie a z sakiewki Ardena skorzystam w ostateczności,przecież jej zawartość nie należy do mnie - odparł dalej się wtulając w ukochaną.
Anna de Loiret
Ale wiesz, że skoro nie stać cię nawet na kupienie mi płaszcza, ojciec nigdy nie zezwoli na ślub? Wszak nie miałbyś z czego mnie utrzymać... A on nigdy nie pozwoli bym głodem przymierała bo wyszłam za ciebie. Och jakbyś chociaż okazał hojność mi czasem, mogłabym się pochwalić "spójrz ojcze, jaki piękny płaszcz mi ukochany kupił", to by z pewnością lepiej na ciebie patrzył. To dobry człowiek i myślę że doceniłby taki gest.
Alessio
Obiecuję że kupię gdy tylko będę miał za co - rzekł czule całując ją w dłoń, po czym poprowadził ją na dół do karczmarza żeby wykupić ukochanej kąpiel.
Widzicie karczmarza ze służącymi. Każde trzyma napiętą kuszę z umieszczonym w łożysku bełtem i celują w Waszym kierunku. Co gorsza trzęsą się im ręce.
Alessio
Wyszedł przed Anną tak by ją zasłonić,uniósł obie ręce do góry i powiedział - Spokojnie,opuśćcie broń,przecież nie zrobimy Wam krzywdy,jesteśmy klientami karczmy,chcieliśmy tylko zamówić kąpiel...., a to coś co zrobiło dziurę w środku już sobie poszło.
Bardzo powoli odłożyli broń. Półtorej złotej monety to będzie kosztować - odrzekł karczmarz w tileańskim - A co zrobiło dziurę, gdzie dokładnie i jak wielką?
Alessio
Powoli podszedł i podał mu złotą monetę odpowiadając - W pokoju tego chorego, a co ją zrobiło nie wiem,dziura jest naprawdę ogromna a całe pomieszczenie jest zdewastowane.
Oj ja nieszczęsny, z torbami pójdę wyjęczał karczmarz po tileańsku łapiąc się za głowę po usłyszeniu odpowiedzi. Wziął monetę i dodał w tym samym języku Kąpiel będzie gotowa za klepsydrę żaków.
Alessio
Dziękuję,i jakoś to będzie - odparł przyjaźnie po czym dodał do ukochanej - Twoja kąpiel będzie gotowa za 15 minut - i ruszył z powrotem na górę.
Anna de Loiret
Poszła na górę za Alessiem rzecząc - już się nie mogę doczekać tego płaszcza, biały mi się marzy, taki jak miałam.
Alessio
To cudownie kochanie - odrzekł zmęczonym głosem a gdy tylko weszli do pokoju padł na łóżko i niemal od razu pogrążył się we śnie.
Anna de Loiret
Usiadła obok ukochanego na łożu i zaczęła go głaskać po głowie nucąc sobie dość cicho melodię jednej z pieśni rycerskich. Postanowiła, że da mu się przespać te 15 minut...