Chory człowiek.
Wersja do druku
Chory człowiek.
http://wyborcza.pl/1,75248,7856798,Boze__bron_euro.html - piękno pieniądza fiducjarnego w pełnej krasie: Boże broń wiary w euro! :lol: :lol: :lol: :lol:
Te wszystkie problemy powinny uderzyć w rządy, np. w hiszpański, lewicowy rząd Zapatero. Ale co robi propaganda? Wmawia, że to wina "liberalizmu" i "braku kontroli". Ludzie to chwytają i głosują dalej tłumnie na... socjalistyczne partie. A nawet jeśli wygrałaby "prawa strona" (trudno w Europie mówić o partiach prawdziwie prawicowych) to dalej z tylko niewielką przewagą. Wciąż lewa scena polityczna ma rzeszę wyznawców, pomimo ewidentnych błędów (nie mówię, że miałoby jej nie być - jakaś opozycja to też mobilizuje do działania). Po prostu porażka. Dochodzę do wniosku, że nie ma już szans na jakiekolwiek zmiany w gospodarce, w kwestii jej uwolnienia czy wprowadzenia parytetu złota. Wiecznie już będzie trwać socjalna gospodarka rynkowa. Taki potworek. A cięgi zawsze będą zbierać różnej maści "liberałowie", "spekulanci" etc. Smutne.
I pomyśleć, że zaczęło się od I wojny światowej i pomyśle drukowania pieniędzy bez pokrycia na potrzeby wojenne (co zdarzało się od starożytności). Ale nigdy jeszcze urzędowo i politycznie na to nie przyzwolono, solidarnie (modne słowo) pozbywając się złota, jako jedynego równoważnika cen (kochany system n + 1).
http://biznes.onet.pl/strefa-euro-stwor ... news-detal
I kolejne tryumfy postępu:
http://wyborcza.pl/1,75248,7861725,Unia ... tosci.html
Można zacytować fragment kabaretowej piosenki:Cytat:
Zamieszczone przez KWidziu
"Niech to pieprznie !
Niech to runie. !!
Niech do piekła się obsunie !!!"
A tak na poważnie, to uważam, że pakowanie miliardów w strefę Euro jest jak kroplówka dla chorego na raka - podniesie samopoczucie na pewien czas, ale choroby nie wyleczy...
Co fakt to fakt. Unia prędzej czy później musi upaść, bo jest po prostu tworem nienaturalnym. Dlatego bierzmy ile się da, a potem czekajmy aż runie ;)Cytat:
KWidziu napisał(a):
I kolejne tryumfy postępu:
http://wyborcza.pl/1,75248,7861725,Unia ... tosci.html
Można zacytować fragment kabaretowej piosenki:
"Niech to pieprznie !
Niech to runie. !!
Niech do piekła się obsunie !!!"
A tak na poważnie, to uważam, że pakowanie miliardów w strefę Euro jest jak kroplówka dla chorego na raka - podniesie samopoczucie na pewien czas, ale choroby nie wyleczy...
UE nie jest tworem nienaturalnym. Sam fakt tak masowego dążenia do niej świadczy o tym, że jest tworem powstałym w wyniku autentycznej potrzeby. Nie wiem czy UE z obecnym kryzysem sobie poradzi (UE na 99,9 % tak, więcej wątpliwości miałbym do strefy euro) ale to klasyczny przykład "choroby dziecięcej" - przypomnę, że wiek dziecięcy to najniebezpieczniejszy wiek dla człowieka. Dla mnie sprawa jest prosta - jeżeli jest jedna waluta musi być jeden bank centralny dla całej strefy - bez banków "narodowych". Tyle, że mentalny opór wielu rządów i społeczeństw byłby ogromny. Logika jest tu jednak nieunikniona - o jednej walucie decydować może tylko jeden podmiot. Jeżeli euro przetrwa, sądzę, że prędzej czy później zmiany pójdą właśnie w tym kierunku.Cytat:
Unia prędzej czy później musi upaść, bo jest po prostu tworem nienaturalnym.
? Co jedno ma wspólnego z drugim ? Kto dąży do Unii ? Wyniki referendów ( tych które władza łaskawie przeprowadziła ) wykazały, że ponadnarodowa chęć integracji jest mocno naciąganą tezą.Cytat:
Sam fakt tak masowego dążenia do niej świadczy o tym, że jest tworem powstałym w wyniku autentycznej potrzeby
Między innymi dlatego jest nienaturalna... Powiem tak Napoleonie. Idea UE z przed kilkudziesięciu lat, kiedy ta instytucja była jeszcze w zarodku, była OK. Idea UE jako organizacji ułatwiającej liberalny handel również jest OK, ale idea UE do której dąży się obecnie, czyli do państwa federacyjnego z władzą zwierzchnią w Brukseli, jest z założenia nienaturalna.Cytat:
Nie wiem czy UE z obecnym kryzysem sobie poradzi (UE na 99,9 % tak, więcej wątpliwości miałbym do strefy euro) ale to klasyczny przykład "choroby dziecięcej" - przypomnę, że wiek dziecięcy to najniebezpieczniejszy wiek dla człowieka. Dla mnie sprawa jest prosta - jeżeli jest jedna waluta musi być jeden bank centralny dla całej strefy - bez banków "narodowych". Tyle, że mentalny opór wielu rządów i społeczeństw byłby ogromny. Logika jest tu jednak nieunikniona - o jednej walucie decydować może tylko jeden podmiot. Jeżeli euro przetrwa, sądzę, że prędzej czy później zmiany pójdą właśnie w tym kierunku.
Unia skupia państwa o różnych kulturach, profilach ekonomicznych, poziomie rozwoju. Tak naprawdę cała organizacja opiera się na kilku płatnikach ( choć niektórzy wskazują tutaj tylko jedno państwo ) którzy ciągle do skarbonki dopłacają i dopłacać będą zawsze z racji swojego statusu i rzeszę państw czerpiących z tego korzyści przy minimalnym wkładzie własnym. Jest kwestią czasu aż Niemcy i Francuzi powiedzą 'koniec' i zaczną wybierać w wyborach partie narodowe... bo kto lubi być okradany w imię jakiejś internacjonalistycznej jedności ? Zresztą to nawet nie o to chodzi... Popatrz co się dzieje w Grecji, Włoszech, Portugalii. Takie są i będą skutki wprowadzania na siłę wspólnej waluty do gospodarek które nie są do tego przygotowane. Jeżeli już chcemy realizować taki pomysł, to logika wskazuje, że najpierw należy odpowiednio zrestrukturyzować własną ekonomię i przystosować ją do nowych warunków, a to kwestia nie roku czy dziesięciu lat, tylko wielu, wielu lat zmian, o które przecież w demokracji nie łatwo.
Piszesz, iż uważasz za naturalne dążenie do stworzenia Banku Centralnego Unii. Oczywiście jeżeli założymy, że Unia przetrwa i będzie się rozwijała, takie wyjście jest jedynym sensownym rozwiązaniem, tylko cały czas pozostaje pytanie, czy UE faktycznie przetrwa. Jak dla mnie XX wiek dostarczył zbyt wiele dobitnych przykładów do czego prowadzi socjalizm ( a przecież nie powiesz mi, że socjalizm nie zdominował Euro Parlamentu ), centralizacja władzy i ponadnarodowe jednoczenie polityczno-ekonomiczne w imię jakiś chorych idei jedności i wspólnoty. Nie chcę używać tego porównania, ale ono aż sam się nasuwa... Po cholerę pchać się w drugie ZSRR ? Żeby była jasność - nie stwierdzam, że Unia to ZSRR. Po prostu zauważam pewne ideowe prawidłowości między tymi tworami. Można powiedzieć, że tak jak ZSRR 'jednoczyło' siłą i przemocą, tak teraz UE wiąże kraje członkowskie zależnościami gospodarczo-politycznymi.
W moim odczuciu wizja państwa-UE nie daje ani jednego pozytywnego argumentu za jej kontynuowaniem. Znacznie lepszym pomysłem jest stworzenie czegoś na wzór strefy wolnego handlu... Po co nad tym wszystkim obudowa polityczna ? Przecież ona tylko zabija wolność i liberalizm.
Jeszcze mały Edit...
Obaj jesteśmy demokratami. Czy uważasz, że Unia obecnie tworzy i rozwija demokrację ? Czy zachowania takie jak głosowanie nad pominięciem wyniku referendum narodowego w Irlandii, czy też nad nie przeprowadzaniem referendów w sprawie TL w państwach członkowskich, świadczy o demokratycznym charakterze tej instytucji ? Ja rozumiem, że władza nie ma obowiązków przeprowadzać takich referendów, ale czy nie uważasz, że pomijanie woli narodu w tak kluczowej sprawie, jest nadużywaniem zasady legitymizacji władzy ? Nie pytam oczywiście o prawny punkt widzenia, bo tutaj sprawa jest oczywista.
Ale czy wstępując do Unii w 2004 była mowa o rozwijaniu tej instytucji w kierunku państwa ( albo jeżeli uznasz to za bardziej odpowiedni zwrot - instytucji z pełną osobowością prawną ;) ) ? Ja nie przypominam sobie, żeby wogóle o tym mówiono..
Witia
Idea jedności nie jest chorobliwa, przynajmniej w przypadku Europy, kontynentu, który doświadczył katastrofalnych wojen, które niosły za sobą ogromny bagaż nieszczęść i który dostatecznie poznał jakie skutki przynosi nacjonalizm. Nie zapominajmy, że UE zapewne nie narodziłaby się baz II wojny i jej okropieństw. Natomiast masz rację pisząc:
Być może pewne rzeczy robiono za szybko. Ale skończył się XIX wiek i okres polityki imperialnej, państwa Europy zaś, jeżeli chcą zachować swą pozycję na świecie (a ich mieszkańcy styl życia, do którego się przyzwyczaili i który sobie cenią), powinny działać razem - i na polu polityki i gospodarki (to drugie przy tym powinno przecierać szlak temu pierwszemu). Stąd UE jest efektem swego rodzaju instynktu samozachowawczego państw europejskich (gł. zachodu) - a instynkt samozachowawczy to rzecz naturalna.Cytat:
Takie są i będą skutki wprowadzania na siłę wspólnej waluty do gospodarek które nie są do tego przygotowane. Jeżeli już chcemy realizować taki pomysł, to logika wskazuje, że najpierw należy odpowiednio zrestrukturyzować własną ekonomię i przystosować ją do nowych warunków, a to kwestia nie roku czy dziesięciu lat, tylko wielu, wielu lat zmian, o które przecież w demokracji nie łatwo.
Z tego też powodu nie mam nic przeciw Stanom Zjednoczonym Europy, dla których nie ma, moim zdaniem alternatywy. Wszelkiego rodzaju bowiem "wspólne rynki" itp., same w sobie jak najbardziej słuszne, mogą nie wytrzymać próby kolejnych kryzysów. Które też są rzeczą naturalną i nieuniknioną a niosą pokusę działań partykularnych, nacechowanych nacjonalizmem gospodarczym. Tylko silna nadbudowa polityczna jest w stanie owa wspólnotę gospodarczą (której zapewne tez chcesz) utrzymać. Tyle, że zapewne trochę się śpieszono...
1. XX wiek dostarczył przede wszystkim nazbyt wiele przykładów do czego prowadzą nadmierne partykularyzmy, nacjonalizmy itd.Cytat:
Jak dla mnie XX wiek dostarczył zbyt wiele dobitnych przykładów do czego prowadzi socjalizm ( a przecież nie powiesz mi, że socjalizm nie zdominował Euro Parlamentu ), centralizacja władzy i ponadnarodowe jednoczenie polityczno-ekonomiczne w imię jakiś chorych idei jedności i wspólnoty.
2. Ideologie panujące się zmieniają. W demokracjach dziś rządzą socjaliści, jutro liberałowie -pisałem o tym w innym temacie. Przy czym pojęcie socjalizmu też bywa różne. UE to też dotyczy.
3. Biorąc pod uwagę powyższe, owe "jedności" nie uznaję za "chore". Byle dokonywały się na zasadzie konsesnsusu - a tak się dzieje (choć niekiedy za szybko i z pewnymi tarciami). Centralizacja władzy zaś nie ma tu nic do rzeczy, bo jak sam zauważyłeś (bank centralny) ma merytoryczne uzasadnienie. Państwa Europy, przynajmniej zachodniej i "stare" środkowej, czy chcą czy nie w dobie globalizmu już stanowią wspólnotę. Czy się to komuś podoba czy nie. Nienaturalnym by było ową wspólnotę rozbijać. Rzecz w tym, czy ta wspólnota będzie sprawna i czy będzie w stanie podołać wyzwaniom przed nią stającym. UE nie jest doskonała, najdelikatniej mówiąc, ale jest szansą na to. Innej nie widzę.
Owszem, ale to w żadnym wypadku nie jest argument za rozwijaniem wizji internacjonalistycznych i socjalistycznych. Nie mówię, że to postulujesz. Po prostu przypominam.Cytat:
1. XX wiek dostarczył przede wszystkim nazbyt wiele przykładów do czego prowadzą nadmierne partykularyzmy, nacjonalizmy itd.
Dobra, ale to nie zmienia faktu, że obecnie UE wpadła w szpony socjalistów. Nie musimy sobie na wzajem tłumaczyć, że socjalizm i jego rozwiązania nie są dobre dla gospodarki, szczególnie jeśli mówimy o gospodarce Unii jako wspólnoty, czyli gospodarce dopiero co się tworzącej, świeżej, podatnej na kryzysy i ogólnie mało stabilnej.Cytat:
2. Ideologie panujące się zmieniają. W demokracjach dziś rządzą socjaliści, jutro liberałowie -pisałem o tym w innym temacie. Przy czym pojęcie socjalizmu też bywa różne. UE to też dotyczy.
Wdrażanie socjalistycznych rozwiązań i pogłębianie interwencjonizmu mogą ten rynek zabić i o tym cały czas właśnie mówię... Po prostu nie widzę przyszłości dla Unii opanowanej przez czerwonych, dla Unii która jednoczy się ich metodami. To musi upaść. Nie przetrwa strukturalnie.
Tylko odpowiedz sobie na pytanie, czy Unia nie staje się coraz bardziej własnością klasy politycznej.Cytat:
3. Biorąc pod uwagę powyższe, owe "jedności" nie uznaję za "chore". Byle dokonywały się na zasadzie konsesnsusu - a tak się dzieje (choć niekiedy za szybko i z pewnymi tarciami). Centralizacja władzy zaś nie ma tu nic do rzeczy, bo jak sam zauważyłeś (bank centralny) ma merytoryczne uzasadnienie. Państwa Europy, przynajmniej zachodniej i "stare" środkowej, czy chcą czy nie w dobie globalizmu już stanowią wspólnotę. Czy się to komuś podoba czy nie. Nienaturalnym by było ową wspólnotę rozbijać. Rzecz w tym, czy ta wspólnota będzie sprawna i czy będzie w stanie podołać wyzwaniom przed nią stającym. UE nie jest doskonała, najdelikatniej mówiąc, ale jest szansą na to. Innej nie widzę.
Pisałem w poprzednim poście o zachwianiu standardów demokratycznych ( zakładam, że przeoczyłeś nieświadomie ;) ). Dlatego może najpierw odpowiedz na tamtą część, wtedy poznam Twoje zdanie i będę mógł odpowiedzieć w pełni.
A odnośnie samej centralizacji, to jednak dla mnie ma to znaczenie. Centralizacja zwiększa uprawnienia władzy, ograniczając swobodę jednostek. Nie może dojść do sytuacji, gdzie Polska będzie miała narzucane przez kogoś 'z zewnątrz' standardy i rozwiązania, które nie odpowiadają naszym rzeczywistym potrzebom i problemom. Państwo narodowe trzeba traktować jako oddzielny, suwerenny i specyficzny twór. Unia dąży do zlania ich w większą całość. Właśnie to jest dla mnie czymś nienaturalnym i to nawet nie poglądowo, lecz intuicyjnie.