I kolejne tryumfy postępu:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... rnuje.html
Postulat Schulegestapo już jest..., a kilka lat temu pojawiło się prorocze "Mam trzy krowy..." :lol:
Wersja do druku
I kolejne tryumfy postępu:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... rnuje.html
Postulat Schulegestapo już jest..., a kilka lat temu pojawiło się prorocze "Mam trzy krowy..." :lol:
Za chwilę amplituda się wychyli w drugą stronę. Tak to już w demokracjach bywa... Gorzej, gdyby się wychylić nie mogła (to już uwaga dla zwolenników systemów autokratycznych ;) )Cytat:
Dobra, ale to nie zmienia faktu, że obecnie UE wpadła w szpony socjalistów
Naet bym cię o to nie podejrzewał. Ale z drugiej strony dlaczego nie pójść w kierunku federacji? Mnie by to nie przeszkadzało.Cytat:
Żeby była jasność - nie stwierdzam, że Unia to ZSRR.
Juz wspominałem. Po to, aby ta strefa wolnego handlu i szeroko rozumianego obrotu gospodarczego przetrwała. Każdy kryzys (a w gospodarce wolnorynkowej kryzysy na dłuższą metę są nieuniknione) stwarzają pokusę by rzucić hasło"ratuj się kto może" - oczywiście na własną rękę. Nacjonalizm gospodarczy ma krótkie nogi, ale w sytuacjach kryzysowych (lub nawet chociaż trudnych) stanowi ogromna pokusę. Nie dałbym funta kłaków za wolny rynek nie spojony jakąś polityczna nadbudową.Cytat:
Znacznie lepszym pomysłem jest stworzenie czegoś na wzór strefy wolnego handlu... Po co nad tym wszystkim obudowa polityczna ?
Wiesz, zacznijmy od tego, że jeżeli mówimy tu o demokracji to jest to swego rodzaju "demokracja państwowa" - podmiotami tej wewnątrzunijnej demokracji sa bowiem państwa. I przyjęto tu zasdę jednomyślności. To nieco zmienia postać rzeczy. Powtarzanie referendum w Irlandii mi się nie podobało, zwróć jednak uwagę (np. w kontekście rozważań o nabudowie politycznej ;) ), że gdy sytuacja gospodarcza stała się alarmująca, to nastawienie Irlandczyków dośc szybko się zmianiło.Cytat:
Czy zachowania takie jak głosowanie nad pominięciem wyniku referendum narodowego w Irlandii, czy też nad nie przeprowadzaniem referendów w sprawie TL w państwach członkowskich, świadczy o demokratycznym charakterze tej instytucji ?
W sumie trudno porównywać taka demokrację "międzypaństwową" do "normalnej, wewnątrzpaństwowej"- to nie jest to samo. Zważ też na to, że bez "konstytucji unijnej" trudno mówić o "normalnej" demokracji w UE. Aby ja zbudować, trzeba najpierw stworzyć zasady. Na razie precyzyjnych zasad nie ma (a to co się dzieje świadczy, że sa potrzebne).
Pośrednio tak - ja to tak przynajmniej rozumiałem. Tyle, że utworzenie czegoś takiego jak Stanów Zjednoczonych Europy i tak wymagałoby jeszcze wielu działań, więc mówienie w szczegółach o tym byłoby przedwczesne. Natomiast oczywistym jest dla mnie, że wstąpienie do UE oznacza deklarację gotowości wejścia do strefy euro, prowadzenia wspólnej polityki i w perspektywie szeroko pojętej integracji - gospodarczej i politycznej.Cytat:
Ale czy wstępując do Unii w 2004 była mowa o rozwijaniu tej instytucji w kierunku państwa
Myślę, że obecne problemy UE to w dużym stopniu kwestia tempa (z czym się chyba zgodzisz), nieco "stachanowskiego" ;) Natomiast pod kierunkiem się podpisuję :)
Jaka amplituda? Gdzie jest alternatywa dla socjalu? Jeżeli w większości krajów Unii jest to samo co w Polsce to mamy u władzy partie typu: "otwarci socjaliści", "korytowcy"(PSL ;) ), "narodowi socjaliści" i "pseudo liberałowie"... Liberalizm w dzisiejszych czasach nie ma szans bytu, trzeba coś obiecać wyborcom, potem będąc już przy korycie trzeba coś dać, czytaj zadłużyć państwo itp. itd. Ja wiem, że Polska to dziwny kraj, mamy też dziwna scenę polityczną, ale nie wydaję mi się, że w innych krajach Europy doświadczymy zgoła innych rzeczy...Cytat:
Za chwilę amplituda się wychyli w drugą stronę. Tak to już w demokracjach bywa... Gorzej, gdyby się wychylić nie mogła (to już uwaga dla zwolenników systemów autokratycznych )
Co do ogólnych wątków dyskusji.... nooo Napoleonie, nie sądziłem, że masz takie poglądy, w ogóle jeszcze kilka lat temu wydawałeś mi się "umiarkowanym liberałem"(coś jak ja ;) ), teraz wychodzi z Ciebie PełOwiak(z liberalizmem mało to ma wspólnego) + propagator Stanów Zjednoczonych Europy... a to już całkiem "nie fajnie".
ps. to ja już wolę nawet historyczną politykę Kaczora.
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/swie ... 11.html#11
Dobrze, że wziął kartkę z tekstem hymnu (zdjęcie #11).
Poza tym ciekawa inicjatywa - Parada Schumana i karykatura jego osoby na zdjęciu #14. Z pewnością byłoby mu miło.
Zdjęcie #7 też super. Z pewnością dzieci popierają integrację. Znają szerokie spektrum polityczno-społeczno-gospodarcze, by wyrobić sobie własne zdanie na ten temat.
"Tegoroczna parada miała za zadanie nagłośnić problem niepełnosprawności i biedy, która wyklucza niektórych ludzi ze społeczeństwa"
... .
"Dziewczynki niosą flagę Unii Europejskiej."
Z taką obstawą ze wszystkich stron, bałbym się jej nie nosić.
"Sponsorem zabawy, oprócz Fundacji im. Roberta Schumana i Komisji Europejskiej, był również prywatny inwestor"
Dobrze wiedzieć kogo bojkotować.
"Większość uczestników stanowili... uczniowie prywatnych i publicznych szkół, które stawiają na integrację europejską."
Młodzi zawsze lubili być tam, gdzie coś się dzieje. Biorąc pod uwagę transparenty z nazwami szkół, nie była to raczej do końca inicjatywa oddolna.
A tu całkiem inny temat:
http://www.tvn24.pl/-1,1655906,0,1,wyci ... omosc.html
Jak zwykle prawda boli.
Ale do tego trzeba wyrównać pewne standardy we wszystkich państwach członkowskich. To kwestia wielu lat starań, a na pewno interwencjonizm w tym nie pomoże ( czego świadkami zresztą jesteśmy ).Cytat:
Naet bym cię o to nie podejrzewał. Ale z drugiej strony dlaczego nie pójść w kierunku federacji? Mnie by to nie przeszkadzało.
No to tutaj już dochodzimy do kwestii poglądów gospodarczych. Dla mnie wolny rynek prezentowany dzisiaj przez UE wolnym rynkiem nie jest. Jak można mówić o wolnym rynku w sytuacji, kiedy Unia narzuca ogromne cła, reguluje każdy aspekt wymiany handlowej, generalnie ustala zasady funkcjonowania tego runku prawie od A do Z ?Cytat:
Juz wspominałem. Po to, aby ta strefa wolnego handlu i szeroko rozumianego obrotu gospodarczego przetrwała. Każdy kryzys (a w gospodarce wolnorynkowej kryzysy na dłuższą metę są nieuniknione) stwarzają pokusę by rzucić hasło"ratuj się kto może" - oczywiście na własną rękę. Nacjonalizm gospodarczy ma krótkie nogi, ale w sytuacjach kryzysowych (lub nawet chociaż trudnych) stanowi ogromna pokusę. Nie dałbym funta kłaków za wolny rynek nie spojony jakąś polityczna nadbudową.
Ja rozumiem, że jakaś nadbudowa polityczna zawsze jest potrzebna, bo idealny i utopijny wolny rynek to fikcja. Ale dokładnie taką samą fikcją jest gospodarka planowana, a dzisiejsza UE właśnie w jej kierunku zdaje się zmierzać... Jeżeli już wybierać w dążeniu do dwóch utopii, to ja wole tą pierwszą.
Dobra, ale czy nie uważasz, że to narody europejskie powinny zdecydować czy chcą unijnej konstytucji ? Dla mnie zachowanie europolityków jest naciąganiem zasady legitymizacji władzy i traktowaniem UE jako tworu, który mają prawo zawłaszczyć. Nie jest procedurą demokratyczną olanie woli narodów i podjęcie decyzji przez klasę polityczną w tak ważnej kwestii, jak zalegalizowanie prawne państwa o nazwie Unia Europejska.Cytat:
Wiesz, zacznijmy od tego, że jeżeli mówimy tu o demokracji to jest to swego rodzaju "demokracja państwowa" - podmiotami tej wewnątrzunijnej demokracji sa bowiem państwa. I przyjęto tu zasdę jednomyślności. To nieco zmienia postać rzeczy. Powtarzanie referendum w Irlandii mi się nie podobało, zwróć jednak uwagę (np. w kontekście rozważań o nabudowie politycznej ;) ), że gdy sytuacja gospodarcza stała się alarmująca, to nastawienie Irlandczyków dośc szybko się zmianiło.
W sumie trudno porównywać taka demokrację "międzypaństwową" do "normalnej, wewnątrzpaństwowej"- to nie jest to samo. Zważ też na to, że bez "konstytucji unijnej" trudno mówić o "normalnej" demokracji w UE. Aby ja zbudować, trzeba najpierw stworzyć zasady. Na razie precyzyjnych zasad nie ma (a to co się dzieje świadczy, że sa potrzebne).
Widzisz, to że głosowałem na PO oznacza, że traktuje ich jako swoich przedstawicieli w parlamencie RP. Ale nie oznacza w żadnym wypadku, że mają prawo samodzielnie i bez zapytania mnie o zdanie podjąć decyzję o włączeniu suwerennego kraju w ramy większej międzynarodowej organizacji, której działania będą wypływały na każdy aspekt mojego życia. W ich programie wyborczym nie było hasła 'chcemy zrobić z Polski prowincję'. Czyż nie ?
Od razu mówię - nie wiem jak sprawa się ma z punktu widzenia prawa. Nie wiem, czy jakiś przepis został złamany, czy też wszystko odbywa się legalnie, ale z punktu widzenia moich poglądów i mojego rozumienia pojęcia demokracji i legitymizacji władzy, europarlamentarzyści postąpili niedemokratycznie. Choć wiem, że to może być moje subiektywne odczucie.
Owszem, tylko pozostaje pytanie, jak w 2003 przedstawiano Unię i na co godził się naród głosując za wstąpieniem do jej struktur. Bo gdybym w 2003 miał prawo głosu i wiedział, że UE będzie się rozwijać w taki sposób w jaki robi to obecnie, to niestety nie zagłosowałbym na tak.Cytat:
Pośrednio tak - ja to tak przynajmniej rozumiałem. Tyle, że utworzenie czegoś takiego jak Stanów Zjednoczonych Europy i tak wymagałoby jeszcze wielu działań, więc mówienie w szczegółach o tym byłoby przedwczesne. Natomiast oczywistym jest dla mnie, że wstąpienie do UE oznacza deklarację gotowości wejścia do strefy euro, prowadzenia wspólnej polityki i w perspektywie szeroko pojętej integracji - gospodarczej i politycznej.
Myślę, że obecne problemy UE to w dużym stopniu kwestia tempa (z czym się chyba zgodzisz), nieco "stachanowskiego" ;) Natomiast pod kierunkiem się podpisuję :)
Ja nie jestem za unią socjalistyczną i interwencjonistyczną, a mówienie, że amplituda się pewnie kiedyś odchyli w drugą stronę, nie za bardzo do mnie przemawia. Bo jak tak patrzę na partie które mogą zasiadać w Euro Parlamencie to dochodzę do wniosku, że jedyni politycy gotowi rozwijać Unię zgodnie z zasadami liberalizmu gospodarczego to Ci, którzy - jak na ironię - są za jej upadkiem.
Zresztą odbiegliśmy trochę od podstawowego wątku rozmowy - czy Twoim zdaniem, jeżeli Unia nie zmieni kierunku i metod rozwoju - upadnie ? bo moim tak.
:) Barsa - zapewniam cię, że się nie zmieniłem :) Nadal jestem liberałem (za takowego się przynajmniej uważam, choć to rzecz względna - uważam się też za wierzącego katolika a paru moich znajomych traktuje mnie prawie jak antychrysta ;) ) i nie widzę nic sprzecznego z moimi pogladami i wizją Europy. Czyż liberał nie powinien chcieć rozwinięcia wspólnego rynku? Czyż kwestie gospodarcze nie są najważniejsze? I czyż aby skutecznie doprowadzić do rozwoju wolnej wymiany handlowej nie warto poświęcić paru proregatyw "narodowych" na rzecz wspólnej władzy? Jeśli taka ma być cena wspólnego rynku... Moim zdaniem warto - przede wszystkim gospodarka. I wcale nie musi to oznaczać wynarodowienia itd.Cytat:
nooo Napoleonie, nie sądziłem, że masz takie poglądy, w ogóle jeszcze kilka lat temu wydawałeś mi się "umiarkowanym liberałem"(coś jak ja ;) ), teraz wychodzi z Ciebie PełOwiak(z liberalizmem mało to ma wspólnego) + propagator Stanów Zjednoczonych Europy... a to już całkiem "nie fajnie".
A co do PO... Pamiętaj, że to "małżeństwo z rozsądku". "Małżeństwem z miłości" była UW - niestety, zostałem "wdowcem" (lub swego rodzaju politycznym roninem). I jako taki zostałem po prostu "zagospodarowany". Dodam też, że dałem się "zagospodarować" tylko dlatego, że PO przestało już bredzić o IV RP, "szarpaniu cugli" itp. szaleństwach. Póki co lepszej partii nie widzę, a jak się nie ma co się lubi...
Nie załamuj mnie! ;)Cytat:
to ja już wolę nawet historyczną politykę Kaczora.
Ale może przynajmniej usatysfakcjonuje cię ta moja opinia:
Moim też (aczkolwiek niekoniecznie od razu musi to dotyczyć całej unii). Ale ja sądzę, że UE się zreformuje. Konieczność zreformowania tak bezsensownych rzeczy jak polityka rolna już jest dostrzegana. Jeżeli euro przetrwa, to też po tym kryzysie polityka monetarna UE będzie prowadzona, jak sądzę, zupełnie inaczej. Obecny kryzys jest zresztą ciekawą próbą - na ile struktury UE są silne i sprawna (i na ile UE zachowała instynkt samozachowawczy). Jeżeli UE przetrwa i się zreformuje - będzie lepsza i warto w niej będzie być. Jeżeli padnie (w co wątpię, co najwyżej rozluźnią się pewne więzi i może paść strefa euro) to... Trudno. Tak bywa - strać się trzeba nadal. W końcu wolny rynek jest wart starań - takich lub innych, ważne żeby był.Cytat:
czy Twoim zdaniem, jeżeli Unia nie zmieni kierunku i metod rozwoju - upadnie ? bo moim tak.
Ortodoksyjnego liberalizmu - zgoda, nie ma. Ale jego praktycznie nigdy nie było. Że trzeba coś dać wyborcom by "kupić" spokój społeczny... Pamiętaj, że to kwestia kalkulacji. Utrzymywanie spokoju siła też kosztuje - przy narastaniu niezadowolenia coraz więcej. Co się bardziej opłaci? W końcu państwo jest dla ludzi, wzrost gospodarczy też (a nie dla wskaźników). Gdy owo "opłacanie się" przestaje się opłacać, trzeba dokonywać reform i ciąć wydatki. Nawet za cenę niezadowolenia. Bo koszty przewyższyły zyski. Ale gdy zyski powrócą po reformach, wszystko wraca do normy - to m.in. miałem na myśli pisząc o owych wychyleniach, raz w lewo, raz w prawo. Na tym polega polityka. Co ciekawe, identycznie jest w systemach autokratycznych (to już uwaga dla licznych na tym forum zwolenników zamordyzmu ;) ).Cytat:
Liberalizm w dzisiejszych czasach nie ma szans bytu, trzeba coś obiecać wyborcom, potem będąc już przy korycie trzeba coś dać, czytaj zadłużyć państwo itp. itd.
Czy ja nie rozumuję jak liberał? ;) Liczy się relacja cena - zysk.
Nie jesteśmy inni od zachodu. Może nawet obecnie nieco lepsi - bo wiemy co to jest bieda (przynajmniej niektórzy ja jeszcze pamiętają ;) ). I powiem też (w kontekście wypowiedzi Barsy o polityce historycznej, która mi spokoju nie daje ;) ), że obecny wzrost patriotyzmu Polaków (co jest widoczne) jest właśnie tego wynikiem. Nie jakiejś propagandy (bo polityka historyczna to w gruncie rzeczy propaganda z wykorzystaniem historii) tylko z tego powodu, że Polacy dostrzegli iż nie są gorsi od ludzi Zachodu. Ba! Bywają lepsi. Rozsądniejsi, pracowitsi itd. Zarabiamy coraz więcej, Polska się w Europie i na świecie liczy (bo staje się coraz silniejsza ekonomicznie), zachodni producenci zabiegają o nasze rynki itd. Ludzie to widzą i mając świadomość z jakiego punktu startowaliśmy, zaczyna do nich docierać świadomość sukcesu - a trudno z tego co zrobiono przez ostatnie 20 lat nie być dumnym! Czyli - III RP górą!!! ;)Cytat:
Ja wiem, że Polska to dziwny kraj, mamy też dziwna scenę polityczną, ale nie wydaję mi się, że w innych krajach Europy doświadczymy zgoła innych rzeczy...
A ten dalej swoje... Polityka historyczna (która niekoniecznie jest propagandą, choć czasem tak) jest be, a propaganda sukcesu III RP jest super? Napoleonie, w jakim wieku byłeś w czasach Gierka? Bo wydaje mi się że mocno nasiąknąłeś tamtą retoryką ;) Dobrze chociaż, że nie napisałeś którą potęgą gospodarczą świata jesteśmy, choć do takich cyferek zawsze ktoś może się przyczepić ;)Cytat:
Zamieszczone przez Napoleon7
wybacz, ale polityka historyczna na ogół nie ma nic wspólnego z rzetelną historią. To przemilczenie jednych wydarzeń i nadmierne eksponowanie innych, przekręcanie faktów, naciągana ich interpretacja, odwoływanie się do mitów nie mających potwierdzenia, do emocji itd. Inaczej mówiąc czysta populistyczna propaganda odwołująca się do historii. Jest moim zdaniem ubliżającą dla Polaków tezą twierdzenie, że taka papka dopiero potrafiła obudzić patriotyzm, tudzież go rozpropagować. Bo to by oznaczało, że większość Polaków to imbecyle, którzy bez propagandy nie są w stanie czuć dumy z tego, że są Polakami. Co staje się faktem - bo "poziom patriotyzmu" w ostatnich latach rośnie i jest zauważalny (bez przesady, ale jest). Dziwnym zbiegiem okoliczności jednak fakt ten wiąże się z wejściem do UE, przyśpieszonym rozwojem, wzrostem zarobków itd. To wszystko to też fakty (zaprzeczysz?). Przeszliśmy względnie obronną ręką przez kryzys i nadal jesteśmy w nienajgorszej pozycji - fałsz? Jesteśmy ciekawym rynkiem dla reszty Europy - fałsz? To wszystko, czy się komuś podoba czy nie, dochodzi do świadomości ludzi, którzy zawsze byli świadomi tego, że jesteśmy od Zachodu "gorsi". Teraz zaczynamy się czuć pełnoprawnymi członkami tego "zachodu" - to musi budzić dumę i zadowolenie. To co piszę nie jest żadną "propagandą sukcesu III RP", bo wiele jest do zrobienia i wiele rzeczy do zmiany. Sukces jednak po prostu jest faktem. To raczej krytycy III RP uprawiają "czarną propagandę" na siłę nie chcąc dostrzec sukcesów. A z perspektywy 20 lat po prostu trudno ich nie dostrzec - ludzie to powoli dostrzegają. nic na to nie poradzę...Cytat:
A ten dalej swoje...
http://podatki.onet.pl/mf-chce-by-od-ma ... yjne-detal
Lobby kas fiskalnych zadziałało. Czuć nosem kolejną aferę.
Dokładnie.Cytat:
Cytuj:
A ten dalej swoje...
wybacz, ale polityka historyczna na ogół nie ma nic wspólnego z rzetelną historią. To przemilczenie jednych wydarzeń i nadmierne eksponowanie innych, przekręcanie faktów, naciągana ich interpretacja, odwoływanie się do mitów nie mających potwierdzenia, do emocji itd. Inaczej mówiąc czysta populistyczna propaganda odwołująca się do historii. Jest moim zdaniem ubliżającą dla Polaków tezą twierdzenie, że taka papka dopiero potrafiła obudzić patriotyzm, tudzież go rozpropagować. Bo to by oznaczało, że większość Polaków to imbecyle, którzy bez propagandy nie są w stanie czuć dumy z tego, że są Polakami. Co staje się faktem - bo "poziom patriotyzmu" w ostatnich latach rośnie i jest zauważalny (bez przesady, ale jest). Dziwnym zbiegiem okoliczności jednak fakt ten wiąże się z wejściem do UE, przyśpieszonym rozwojem, wzrostem zarobków itd. To wszystko to też fakty (zaprzeczysz?). Przeszliśmy względnie obronną ręką przez kryzys i nadal jesteśmy w nienajgorszej pozycji - fałsz? Jesteśmy ciekawym rynkiem dla reszty Europy - fałsz? To wszystko, czy się komuś podoba czy nie, dochodzi do świadomości ludzi, którzy zawsze byli świadomi tego, że jesteśmy od Zachodu "gorsi". Teraz zaczynamy się czuć pełnoprawnymi członkami tego "zachodu" - to musi budzić dumę i zadowolenie. To co piszę nie jest żadną "propagandą sukcesu III RP", bo wiele jest do zrobienia i wiele rzeczy do zmiany. Sukces jednak po prostu jest faktem. To raczej krytycy III RP uprawiają "czarną propagandę" na siłę nie chcąc dostrzec sukcesów. A z perspektywy 20 lat po prostu trudno ich nie dostrzec - ludzie to powoli dostrzegają. nic na to nie poradzę...
Dla tych wszystkich którzy tak jojczą na nasz kraj i polityków mam prosty eksperyment myślowy - cofnijcie się pamięcią wstecz, na początek lat 90 i porównajcie chociażby standard waszego życia. Przecież to jest najlepszy wyznacznik wzrostu dobrobytu i rozwoju państwa.
Nie twierdzę przez to oczywiście, że III RP to moja wymarzona wizja Polski, wiele rzeczy jest złych i niedopracowanych, wiele rzeczy nie działa należycie i można je zmienić. Ale to nie zmienia faktu, że nasz kraj się rozwija.