Cytat:
Tym razem kolej na absolutnego wirtuoza, artystę i piłkarza przez duże „P”, który z niezrozumiałych dla nas przyczyn zafundował sobie kilkuletnią stagnację. Zamiast pójść za ciosem i ruszyć na podbijanie Europy, Neymar zdecydował się na dyskontowanie swojego sukcesu w Brazylii. Mecze, dyskoteki, reklamy, konferencje, koncerty, talk-shows, zabawy na jachtach, reklamy... I tak w koło Macieju. A jakaś ambicja? W ojczyźnie „Ney” ma już status półboga i coraz więcej ekspertów przekonuje go do transferu. On jednak w listopadzie 2011 przedłużył umowę z Santosem i zapewnił, że zostanie na Vila Belmiro aż do mundialu. Wtedy miał jeszcze nadzieję, że jego drużyna będzie w stanie stawić czoła Barcelonie, co jest tak osiągalne jak sportowa sylwetka dla Rafała Murawskiego, ale do rzeczy... Pozostanie Neymara w Santosie kosztowało klub w przeliczeniu około 15 milionów euro rocznie oraz... rozwiązanie drużyny żeńskiej i futsalowej. - Nie wiedziałem, że z mojego powodu do tego dojdzie. Bardzo mi smutno, ale nie mam z tym nic wspólnego. Prezes tak zdecydował, mnie trzymajcie od tego z daleka – stwierdził gwiazdor Santosu.