-
Techniczny: to głównie z punktu widzenia Dunka bo przerabiam opisy fabularne z powieści Martina. Ja taki zdolny nie jestem.
Popołudniowe cienie wydłużyły się już znacznie, gdy ściągnęliście wodze na skraju rozległych Łąk Ashford. Wśród traw wyrosło już sześćdziesiąt namiotów – małych i bardzo dużych, okrągłych i kanciastych, z płótna żaglowego lub zwykłego, czasem z jedwabiu. Wszystkie jednak były kolorowe, z długimi proporcami powiewającymi na centralnych drągach. Całość prezentowała się barwniej niż łąka polnych kwiatów z ich intensywną czerwienią, słonecznymi żółciami, niezliczonymi odcieniami błękitu i zieleni, głębokiej czerni, szarości i purpury.
Wasi mistrzowie jeździli z niektórymi spośród tych rycerzy, innych Dunk znał z opowieści przekazywanych w salach zajazdów i przy ogniskach. Wprawdzie nigdy nie zgłębił magicznej sztuki pisania i czytania, jednak błędny rycerz nieugięcie wprowadzał go w tajniki heraldyki i często przepytywał podczas jazdy.
Słowiki były symbolem lorda Carona z Bagien, który z harfą wyprawiał cuda nie mniejsze niż z kopią. Koronowany jeleń oznaczał ser Lyonela Baratheona zwanego Wesołą Burzą. Dojrzeliscie też myśliwego Tarlych, purpurową błyskawicę rodu Dondarrionów i czerwone jabłko Fossowayów.
Tam ryczał złoty lew Lannisterów na karmazynowym polu, gdzie indziej przez bladozielone pole płynął ciemnozielony żółw morski Estermontów. Brunatny namiot pod czerwonym ogierem mógł należeć tylko do ser Otha Brackena, którego zwano Brutalem od czasu, gdy przed trzema laty podczas turnieju w Królewskiej Przystani zdarzyło mu się zabić lorda Quentyna Blackwooda.
Słyszeliście, że ser Otho tak mocno uderzył przytępionym toporem w hełm lorda Blackwooda, że zmiażdżył nie tylko wizjer, lecz również twarz przeciwnika. Na polu widniały także znaki Blackwoodów, który rozbili namioty na zachodnim skraju, byle dalej od ser Otha.
Pomiędzy nimi zaś... Marbrand, Mallister, Cargyll, Westerling, Swann, Mullendore, Hightower, Florent, Frey, Penrose, Stokeworth, Darry, Parren, Wylde. Wyglądało na to, że każdy znamienity ród z zachodu i południa przysłał tu rycerza, a czasem nawet trzech, by stanęli w szranki ku chwale pięknej panny.
Dunk i pozostali z was z miłą chęcią obejrzeliby pawilony, lecz zdawaliście sobie sprawę, że nie ma tam dlań miejsca. Sami spędzicie tę noc tylko pod grubym, wełnianym płaszczem.
Herbowa gołota musi pilnie baczyć na swą godność, by nie upodobnić się do zwykłych najemników myślał Dunk. Muszę sobie zasłużyć na miejsce w tej kompanii. Jeśli będę dobrze walczył, jakiś lord przyjmie mnie do swego rodu. Będę jeździł w cnym towarzystwie i co wieczór jadał świeże mięso w sali zamku, a na turniejach stawiał własny namiot. Ale najpierw muszę się dobrze spisać, myślał. Z niechęcią zostawał za sobą tereny turnieju i skierował konie między drzewa.
Na skraju wielkiej łąki, dobre pół mili od miasta i zamku, znaleźliście miejsce, gdzie zakręt strumienia uformował głębokie jeziorko. Jego brzegi porastała gęsto trzcina, a nad wszystkim królował okryty bujnym już listowiem wysoki wiąz. Wiosenna trawa była zielona niczym rycerski proporzec i bardzo miękka. Piękny zakątek, i na dodatek wciąż wolny. Tutaj stanie mój namiot, powiedział sobie Dunk, namiot z dachem z liści i zieleńszy niż wszystkie proporce Tyrellów i Estermontów.
Najpierw zajął się końmi, a gdy już je opatrzył, rozebrał się i wszedł do jeziorka, by zmyć kurz po podróży.
„Prawdziwy rycerz jest nie tylko dobry, ale i czysty”, mawiał stary, nalegając, by kąpali się od stóp do głów przy każdej zmianie księżyca, i to bez względu na to, czy śmierdzieli już, czy jeszcze nie. Teraz, gdy Dunk sam był rycerzem, postanowił stosować się w pełni do słów starego.
Usiadł nagi pod wiązem, żeby się osuszyć. Cieszył się ciepłem wiosennego wietrzyku na nagiej skórze i obserwował ważki krążące leniwie wśród trzcin. Czemu w dawnej mowie ważki nazywa się muszymi smokami? – zastanawiał się. Przecież nie mają nic ze smoków. Nie, żeby Dunk widział kiedyś smoka. Stary to owszem. Dunk ze sto razy słyszał tę historię, jak to dziadek zabrał kiedyś młodego ser Arlana do Królewskiej Przystani, gdzie widzieli ostatniego smoka na rok przed tym, jak tamten umarł. Była to zielona samica, mała jednak, karłowata chyba i z pomarszczonymi skrzydłami. Z żadnego jej jaja nic się nigdy nie wykluło.
„Gadają, że król Aegon ją otruł”, powtarzał stary. „Trzeci Aegon z rzędu, nie ojciec króla Daerona, ale ten zwany Zgubą Smoków albo Aegonem Pechowym. Bał się smoków, bo widział kiedyś, jak bestia wuja pożarła mu matkę. Od czasu, gdy smoki wyginęły, lata robią się coraz krótsze, a zimy dłuższe i sroższe”.
Słońce schowało się za wierzchołki drzew i zrobiło się chłodniej. Gdy Dunk poczuł, że ramiona pokrywa mu gęsia skórka, wytrzepał tunikę i spodnie o pień drzewa, by oczyścić je z największego brudu, i czym prędzej wszystko ubrał. Rano poszuka mistrza gier, by wpisać się na listę, na razie jednak miał pilniejsze sprawy, bez których nie było nawet co marzyć o dopuszczeniu do turnieju.
Nie musiał przeglądać się w wodzie, by widzieć, że nie przypomina za bardzo rycerza, narzucił więc tarczę ser Arlana na plecy tak, by widać było herb. Zostawiwszy spętane konie na bujnej trawie pod wiązem, ruszył pieszo ku wielkiej łące.
Na co dzień łąka służyła mieszkańcom leżącego po drugiej stronie rzeki Ashford jako zwykły grunt gromadzki, teraz jednak zmieniła się nie do poznania. Przez wieczór wyrosło tu drugie miasto, miasto z jedwabiu w miejsce kamienia, większe jednak i piękniejsze niż to prawdziwe. Wzdłuż skraju pola pobudowali swe stragany niezliczeni kupcy gotowi sprzedawać owce i owoce, pasy i piernaty, misy i pelisy, cynowe dzbany i chleb owsiany, kamienie szlachetne, pierze szpetne, przyprawy i jeszcze ryż, mydło i powidło. Wśród tłumu kręcili się kuglarze, lalkarze i magicy próbujący zarobić na swym fachu... a także kwiat kurestwa i amatorzy cudzych sakiewek. Dunk czujnie przykrył dłonią swój zapas monet.
Techniczny
Pytanie czy pozostali z Was zostawiają Dunka z jego giermkiem i jako herbowi i zamożni rycerze rozbijają namioty wśród innych rycerzy? Czy zostają z Dunkiem i jego giermkiem Jajo?
-
Techniczny
Czekam na deklarację Maeldreda i Alrana, zawsze możecie Dunkowi pożyczyć jakiś namiot i rozbić się na polu wśród innych rycerzy, lub też możecie sobie 3 namioty rozbić w miejscu jakie wybrał Dunk, nieco poza zbiegowiskiem. Jak pisałem ten turniej z udziałem Was w rolach waszych dziadków :cool: to tylko prolog, pełna swobodę działań, uzyskacie we właściwej przygodzie po turnieju. Tu przebieg turnieju narzuca mi pewien schemat. Dunk może tez zmienić zdanie i np. zanocować w jakiejś gospodzie, bo kasę ma. Podobni i inni.
-
Maeldred
Postanawia rozbić się w miejscu wskazanym przez Dunka.
-
Książę krwi
Będąc blisko zamku organizatora turnieju widzicie to co poniżej:
Proporce... Gdy odwróciliście głowy, wiatr rozwinął czarną wstęgę umocowaną na długich drzewcach i srogi, trójgłowy smok rodu Targaryenów nieomal rozpostarł skrzydła i buchnął prawdziwym, szkarłatnym ogniem. Chorążym był wysoki rycerz w białej łuskowej zbroi ze złotymi zdobieniami i nieskazitelnie białym płaszczu na ramionach. Oprócz niego dwaj jeszcze jeźdźcy odziani byli od stóp do głów w biel.
Straż Królewska z monarszym sztandarem, skonstatowaliścir. Nic dziwnego, że lord Ashford i jego synowie spieszyli już od wrót warowni, a za nimi podążała piękna, niska dziewczyna z żółtawymi włosami i okrągłą, różową twarzą.
Książe nosił czarny płaszcz obrębiony szkarłatnym atłasem, pod spodem jednak jego strój był płomieniście czerwony, żółty i złoty. Smukły i prosty jak lanca, chociaż tylko średniego wzrostu, był niemal w wieku Dunka. Dumną i wyrazistą twarz okalały pukle srebrzysto-złotych włosów, czoło miał wysokie, kości policzkowe wydatne, nos prosty, a skórę jasną i nieskalanie gładką. Jego oczy miały odcień głębokiego fioletu. – Jak nie umiesz sobie radzie z końmi, to przynieś mi trochę wina i jeszcze dziewuchę jakąś sprowadź.
W żyłach Targaryenów płynęła krew mieszkańców zaginionej za morzami Valyrii, a srebrzysto-złote włosy i fioletowe oczy stawiały ich ponad zwykłymi ludźmi. Dunk wiedział, że książę Baelor liczył już całkiem sporo lat, jednak ten tu mógł być jednym z jego synów: Valarrem, którego dla odróżnienia od ojca zwano często „Młodym Księciem”, albo Matarysem, „Jeszcze Młodszym Księciem”, jak przezwał go kiedyś błazen starego lorda Swanna. Byli oczywiście jeszcze inni książęta, kuzyni Valarra i Matarysa. Dobry król Daeron wychował czterech synów, z których trzech miało już własnych potomków. Linia smoczych królów wygasła niemal za dni jego ojca, powiadano jednak powszechnie, że Daeron II i jego synowie zadbali o jej przetrwanie po wsze czasy.
Techniczny
Kręcicie sie po polu namiotowym i straganach czy w skupieniu przygotowujecie się do turnieju? Przegrany traci zbroję, broń i konia. Deklarujcie czy chcecie walczyć w turnieju, czy tez będziecie go tylko oglądać.
-
Turniej odbywa si e na cześć córki lorda Ashford, poniżej początek turnieju.
Jajo gadał przez całe śniadanie, rozważając szanse tych czy innych rycerzy. Wcale nie żartował ze mnie, gdy mówił, że zna wszystkich dobrych rycerzy Siedmiu Królestw, pomyślał ponuro Dunk. Wstydził się, że słucha z takim zapałem obdartego chłopaka, sieroty na dodatek, lecz Jajo pamiętał mnóstwo rzeczy, które mogły się przydać, gdyby trafił na któregoś z tych mężów podczas turnieju.
Łąkę zapełnił tłum ludzi. Wszyscy pracowali łokciami, by przepchnąć się jak najbliżej barierek. Trybuna po drugiej stronie pola wypełniała się szlachetnie urodzonymi. Pojawiło się też kilku bogaczy z miasta i wielu rycerzy, którzy nie mieli dzisiaj walk. Nie było ani śladu księcia Maekara, Dunk dostrzegł jednak księcia Baelora. Siedział u boku lorda Ashford. Słońce lśniło złoto na klamrze, którą spiął płaszcz, i małym diademie na jego skroni, poza tym wszakże nosił się prościej niż niejeden lord. Po prawdzie, nie wygląda z tymi ciemnymi włosami na Targaryena, pomyślał Alran a następnie na głos podzielił się tą uwagą z Wami.
– Mówi, że to po matce – przypomniał wam chłopak. – Była dorneańską księżniczką.
Pięciu mistrzów rozbiło swoje namioty na północnym krańcu pola, tuż nad rzeką. Mniejsze dwa były pomarańczowe, przed ich wejściami wisiały tarcze ukazujące białe słońce i szewron. To musieli być synowie lorda Ashford, Androw i Robert – bracia pięknej panny. Dunk nigdy nie słyszał, aby inni rycerze zachwalali cnoty młodzieńców, co sugerowało, że zapewne jako pierwsi odpadną z turnieju.
Obok stał o wiele większy pawilon w barwie głębokiej, przygaszonej zieleni. Łopotała nad nim złota róża
Highgarden, taki sam symbol widniał też na zielonej tarczy stojącej przy wejściu.
– To Leo Tyrell, lord Highgarden – powiedział Jajo.
– A ten obok namiotu, ten smukły i siwy w zieleni i złocie, to musi być lord Leo.
Widziałem go kiedyś w Królewskiej Przystani rzekł Jajo. Wolelibyście nie rzucać mu wyzwania panowie..
Czwarty namiot zszyto z rombów płótna, na przemian czerwonych i białych. Jajo powiedział mu, że należą do ser Humfreya Hardynga z Doliny Arryn.
– W zeszłym roku wygrał wielką ogólną bitwę w Maidenpool, ser, i pokonał w pojedynkach ser Donnela z Duskendale oraz lordów Arryna i Royce’a.
Ostatni namiot należał do księcia Valarra. Był z czarnego jedwabiu, z rzędem szkarłatnych proporców zwieszających się z dachu na podobieństwo długich jęzorów ognia. Tarcza przy wejściu lśniła czernią z wizerunkiem trójgłowego smoka rodu Targaryenów. Obok stał żołnierz Straży Królewskiej w połyskliwej białej zbroi kontrastującej z czernią tkaniny. Dunk zastanowił się, czy ktokolwiek z wyzywających ośmieli się dotknąć smoczej tarczy. Ostatecznie Valarr był jednym z wnuków króla i synem Baelora Breakspeara.
Techniczny
Nadal można się zapisać do udziału w turnieju, chyba, że chcecie tylko podziwiać, a jak widać będzie na co popatrzeć, zjechali tu sławni rycerze.
-
Maeldred
Ciekawe. Ostatnio już walczyć okazję miałem. Spróbować nie zaszkodzi.
Zapisuje się na turniej. W końcu po to tu przybył.
-
Duncan
Również postanowił zapisać się do turnieju.
-
Duncan i Maelderd zapisali się na turniej, Alran jeszcze się waha.
Wracając po zapisach widzicie przedstawienie kukiełkowe, takie dla gawiedzi ale i rycerze je oglądają. ładna dziewczyna przedstawia historię walki ze smokiem. Rycerz jaki ratuje jakaś pannę wygrywa w tym przedstawieniu.
Nagle ktoś w wamsie z herbem Targaryenów władców 7 Królestw zaczyna niszczyć kukiełki krzycząc, że smok nigdy nie może pzregrać, jego ludzie zas biją kuglarzy, 2 starszych meżczyzn. Młoda i piękna lalkarka oberwała od księcia w twarz z otwartej dłoni, i upadła.
Jajo krzyczy:
Co tak stoicie pomóżcie im, jesteście podobno rycerzami?
Techniczny
Co robicie?
-
Maeldred
Dobra, panowie, widzę, że mości panna potrzebuje pomocy. Pora zająć się tą sprawą.
-
Alran
Nie zapisał się na turniej. Oby to nie skończyło się tragicznie.