Bradni Algrimmson
Spokojnie. Jam Bradni Algrimmson a to mój towarzysz Dietrich. W okolicy panoszą się zielone skurwysyny na dzikach. Zatłukliśmy kilka. Ino spocząć chcemy w towarzystwie. Razem raźniej, a topór zabójcy każdemu się przyda.
Wersja do druku
Bradni Algrimmson
Spokojnie. Jam Bradni Algrimmson a to mój towarzysz Dietrich. W okolicy panoszą się zielone skurwysyny na dzikach. Zatłukliśmy kilka. Ino spocząć chcemy w towarzystwie. Razem raźniej, a topór zabójcy każdemu się przyda.
Juan de la Magritta
Zgoda. Zatem poproszę 4 strażników. Do medyka Możemy ruszać.
Anna de Loiret
Nie... Nie byłby zadowolony, wszak oddał swe życie po to bym ja mogła uciec i nie pozwolił mi walczyć, gdy szczury plądrowali nasze ziemie. Chciał bym żyła... Ale to tylko dlatego że mnie bardzo kochał, nie wiedział pewno, jaka pustka ogarnie me serce gdy jego nie będzie przy mnie. Poza tym... To plama na honorze, nie powinnam była mu ulegać i walczyć przy jego boku, żałuję... A czy chciałby się ze mną spotkać po śmierci, nawet jeśli gniewałby się za moje poświęcenie w imię zemsty, to czy miłośc by tego nie przezwyciężyła? Wszak co innego mi poza zemstą pozostało...
Alessio
Niech to szlag, pewnie już po wszystkim - poczuł jak zimny pot oblewa całe jego ciało, wiedział że ktokolwiek zostawił rybę w jego domu i ukradł dziennik na pewno nie żartował, najwyżej trzeba będzie dać nogę z miasta, cholera przecież liczyłem się z taką możliwością, nie po to brałem wszystkie swoje rzeczy by mi było ciężej, no nic raz się żyje,zebrał się w sobie i z jedną ręką opartą na rękojeści miecza drugą starając się to zrobić najciszej jak było można nacisnął na klamkę powoli otwierając drzwi.
Bradni Algrimmson:
Ano racja, przyda się. Podjedzie do ogniska, ogrzejcie się, a i strawa zaraz się jakaś znajdzie. Kiep ten, co nie pomoże wojownikom w potrzebie. Jesteśmy wolną kompanią Strzelców Wyborowych z Miragliano, me miano zaś Maximilian Damark. Wracamy do miasta, bo jego doża zażądał od nas podatku. A Borgio Oblężyciel nie jest człowiekiem któremu bezkarnie się odmawia, ma bardzo długie ręce. Plotki głoszą, że jego ochrona składa się z samych zawodowych morderców pod wodzą niejakiego Vespero, najbardziej okrutnego szermierza, jakiego znał Stary Świat. Podobno należą do Camorry. Ale to są plotki, których lepiej nie rozgłaszać w mieście, jeśli nie chce się skończyć na dnie kanału. A poza tym, pewno nieźle zarobimy, Borgio zbiera armię by zaatakować same Skavenblight. W końcu zgładzimy ten szczurzy pomiot! kusznicy zdjęli bełty z kusz i zwolnili cięciwy, odprężyli się wyraźnie.
Liothannea:
Choćby pomóc mi w mych misjach. Jeśli dobrze się sprawisz, to w nagrodę mogłabyś zostać ambasadorką Bretonni w Ulthuanie...
Alessio Contrarini:
Za drzwiami trupy ochroniarzy, każdy rozcięty od prawego obojczyka do pępka i z powrotem do lewego obojczyka. Zaczynasz nienawidzić widoku tej litery...
Juan de la Magritta:
Medyk zadzwonił dzwoneczkiem umieszczonym przy brzegu portu. Za chwilę podpłynęła długa łódka. Na przeciwko świątyni Vereny poproszę gondolierze rzekł do stojącego wioślarza. Ten skinął głową, i ruszył ledwo wszyscy usadowili się w łódce.Dopłynęliście do okazałego domostwa, wysiedliście, medyk otworzył drzwi. Marynarzom wskazał pokój przy przedsionku, a Ciebie zaprowadził do mniejszego z łożem. Połóż się proszę, rozciął nogawkę Twoich spodni oraz bandaże i przystawił do rany pijawki. No, żeby tylko zdążyły zanim wda się gangrena, wypoczywaj Panie i nie obciążaj zbytnio tej nogi. Najlepiej jakby udało Ci się zasnąć, sen dodaje sił.
Anna de Loiret
Zadziwiła się po słowach Elfki i nic nie odrzekła. Zaczęła rozmyślać nad każdym słowem towarzyszki...
Juan de la Magritta
Kurwa, jak boli. Mam nadzieję, że to do paru dni przejdzie. Dziękuję. Powiedział i spróbował zasnąć, będąc dalej czujny na jedno oko.
Alessio
Zmówił krótką modlitwę do Shallyi i bardzo wolnym krokiem już z mieczem w ręku postępował w głąb domostwa, teraz już nie było odwrotu, wiedział że gdy przyjdzie do walki miecz na nie wiele mu się przyda ale dodawał mu złudnej pewności siebie i poczucia bezpieczeństwa.
Techniczny
Czy litera V nie nawiązuje przypadkiem do zasady bogini Vereny: "nie wahaj się przed wymierzeniem surowej kary"?
Bradni Algrimmson
Skavenblight?! Sprawy wewnętrzne ludzi mnie nie interesują, ale atak tak. Te włochate skurwysyny dostaną po tych swoich ohydnych dupskach, ha. Wraz z towarzyszem udami się z Wami do miasta. Będzie ciekawie, ha!
Lumpin Cropp
Chrust, palenisko i świeże mięsiwo? Coś tutaj nie gra... - Rozpromienił się kiedy ujrzał jak Marco przyturlał i otworzył beczkę wspaniałego piwa. - Polej dobrodzieju i wypijmy za zdrowie poległego Garana! - upił łyk i dodał po cichu - i na pohybel bezdusznym mordercom... No ale skoro do dyspozycji mamy sarninkę, może warto coś pysznego na ząb rzucić.
Alessio Contrarini:
Wszędzie trupy, służby, rodziny, samego arystokraty, każda pocięta w podobny sposób. Każda z zastygłym grymasem przerażenia na twarzy. Przez chwilę zastanawiałeś się co ta litera może oznaczać. Na pewno nie wyznawcę Vereny, bo Ona nie pozwala na samosądy. W końcu stwierdziłeś, że to musi być pierwsza litera zemsty, po tileańsku vendetty. Ktoś potraktował śmierć Bogia bardzo osobiście. Zamiast szukać jego mordercy po prostu zabija każdego podejrzanego.
Techniczny:
-2 PS za powtórki testów Inteligencji
Juan de la Magritta:
Wyczerpany zasnąłeś. Obudził Cię jakiś łoskot w pomieszczeniu obok. Ciemność wskazuje na to, że nie jest to jeszcze ranek. Napęczniałe pijawki odpadły od Twej nogi. Kończyna trochę mniej Cię boli.
Techniczny:
Odzyskałeś 1 pkt Żywotności
Alessio
Szukam swojego dziennika,czy napastnicy czegoś szukali? Czy tylko wymordowali wszystkich świadków?
Juan de la Magritta
Ach... co się dzieje... Próbuje spojrzeć przez uchylone drzwi sąsiedniego pokoju.
Alessio Contrarini:
Nie ma Twojego dziennika ani żadnych papierów arystokraty.
Juan de la Magritta:
Drzwi na szczęście nie skrzypnęły. Widzisz medyka przerzuconego przez łoże z poderzniętym gardłem. Krew skapuje do kielichów postawionych na tacy, na podłodze. Tacę tą obraca nogą kobieta popijająca krew z jednego takiego kielicha. Odsunęła naczynie na bok, zauważyłeś kły.
Spoiler:
Alessio
Znowu się spóźniłem, znając życie jeśli jeszcze kiedyś zobaczę swój dziennik to wrzucony do mojego grobu.... -W paskudnym humorze wyszedł z budynku i skierował się z powrotem w stronę swojego mieszkania.
Techniczny:
Ile jest Juan metrów od wampirzycy, co z ochroną? Prosiłbym o dokładne opisanie sytuacji.
Techniczny:
Od wampirzycy dzielą Cię 3 metry, ochrony nie widać.
Techniczny:
Czy aktualnie wampirzyca jest czymś zajęta? Ile mnie dzieli metrów od najbliższej potencjalnej drogi ucieczki? Czy jest może w pobliżu coś, co mogłoby ją ubić? Proszę o więcej szczegółów.
Techniczny:
Wampirzyca jest zajęta pilnowaniem by krew sikająca z gardła medyka nie przepełniła kielichów na tacy. W tym celu używa bardzo zgrabnej nogi. Do najbliższej potencjalnej drogi ucieczki dzieli Cie około 8 metrów - 3 metry do wampirzycy i kolejne 5 metrów do drzwi. Przynajmniej do takiej o której wiesz, ne zwiedzałeś całego domu. Koło swego łóżka masz miecz, rapier i sztylet. Dopytywanie się o takie szczegóły oznacza rozglądanie się po pomieszczeniu, otwarcie nieco szerzej drzwi, etc, czas upływa, wampirzyca ma już napełnione 2 kielichy na tacy, a jeden trzymany w reku właśnie opróżniła do dna i odrzuciła na łózko medyka. Na tacy są jeszcze 2 puste kielichy, krew płynie mniejszym strumieniem.
Juan de la Magritta:
Obejrzałeś dokładnie całe pomieszczenie, wampirzyca błyskawicznie przykucnęła i porwała z tacy pełny kielich, po czym się wyprostowała. Wyrwał Ci się jęk pod wpływem jej szybkości. Spojrzała wprost na Ciebie. Czułam ze ktoś mnie obserwuje, ciekawa byłam kiedy się odezwiesz. Liczyłam jednak na bardziej elokwentną rozmowę.
Techniczny:
Wydajesz jakieś Punkty Szczęścia? Na co ile? Możesz wydać na test Inteligencji by się domyśleć czym można zabić wampirzycę, lub test Siły Woli by nie jęknąć po Jej gwałtownym ruchu, lub obydwa. W każdym razie łatwe rozwiązanie już się skończyło.
Juan de la Magritta
Ja pierr... wampirzyca. Pomyślał sobie Juan, po czym zaczął myśleć, jak wykaraskać się z tej trudnej sytuacji. Ten medyczyna nie żyje. O! Napełnia krwią kielichy. Mogę to wykorzystać.
Zabiera swój sprzęt po cichu i postanawia przekraść się obok niej bezszelestnie nie zamykając drzwi.
Techniczny:
Zużywam 1 punkt szczęścia na próbę ucieczki z domu.
Juan de la Magritta:
Obejrzałeś dokładnie całe pomieszczenie, wampirzyca błyskawicznie przykucnęła i porwała z tacy pełny kielich, po czym się wyprostowała. Jestes krok za drzwiami, wyrwał Ci się jęk pod wpływem jej szybkości. Spojrzała wprost na Ciebie. Czułam ze ktoś mnie obserwuje, ciekawa byłam kiedy się odezwiesz. Liczyłam jednak na bardziej elokwentną rozmowę. Znajdujesz się tylko 2 metry od niej.
Techniczny:
Wydajesz jeszcze jakieś Punkty Szczęścia? Na co ile? Możesz wydać na test Inteligencji by się domyśleć czym można zabić wampirzycę, lub test Siły Woli by nie jęknąć po Jej gwałtownym ruchu, lub obydwa. W każdym razie łatwe rozwiązanie już się skończyło.
-1 PS ponowny test Siły Woli nie udany
Juan de la Magritta:
Zdemaskowała mnie larwa. Pomyślał przesiąknięty strachem Juan, po czym spróbował przekradać się dalej, lecz nie starając się jęknąć.
Techniczny:
Wydaję drugi punkt szczęścia na siłę woli.
Juan de la Magritta:
Zdołałeś zrobić kolejny krok. A panicz gdzie się wybiera? To wyjątkowo nie uprzejme nie przedstawić się damie. Zastanawiam się czy warto mieć takiego gbura za sługę.
Juan de la Magritta:
Wybacz, możemy porozmawiać? Nie musisz mnie zabijać. Zwą mnie Juan, a Ciebie? Musisz mieć jakoś na imię, prawda?
Juan de la Magritta:
Baronowa Sophie de la Roche jestem. Poczęstuj się. - wskazała Ci jeden z kielichów z krwią - W końcu nie wypada bym sama piła. Zabaw mnie rozmową, rozśmiesz lub zainteresuj, wtedy daruję Ci życie.
Juan de la Magritta:
Cóż, droga pani, nie takie rzeczy piłem.
Juan de la Magritta:
Podniosłeś kielich, krew jest jeszcze ciepła, żelazista w smaku, paskudna. Ale udało Ci się ją przełknąć. Sophie uważnie Cię obserwuje, ma bardzo piękne oczy za którymi tkwi mądrość setek lat. Utonąłeś w tych oczach głębokich niczym studnie bez dna.
Techniczny:
- 2 PS na test Siły woli by przełknąć krew. Niestety na powtórzenie testu obrony przed hipnozą zabrakło.
Wystarczyło się schować pod łóżkiem zamykając cicho drzwi wydając wszystkie PS na test Zręczności i przeczekać do świtu po zobaczeniu Lahmii.
Arden z Loningbrucku
Racja - wypijmy za spokój jego duszy.
Sven z Norski
Zdrowie Garana, szkoda, ze maił taki niewyparzony język. Nigdy nie zrozumiem krasnoludów i elfów, dalej się nienawidzą z powodu starych waśni zamiast zjednoczyć siły do walki z Chaosem, ale i ludzie nie lepsi.
Arden z Loningbrucku
O swoich też mówisz Svenie?
O swoich też i u nas w Norsce jedności należytej brak w walce z Chaosem.
Bradni Algrimmson:
Podróż do miasta minęła spokojnie, Po tygodniu widzicie potężne mury Miragliano. Pomiędzy blankami widać lufy armat. Takich murów nie powstydziła by się porządna krasnoludzka twierdza, doża musiał zatrudnić waszych inżynierów. Strzelcy wyborowi poszli zameldować się w pobliskich koszarach, Wam nadal doskwierają rany. Za brama niespodzianka, to miasto zamiast ulic ma wąskie kanały po których krążą długi i wąskie łódki. Rany cały czas Wam doskwierają. Jak w domu, chodźmy znaleźć jakiegoś cyrulika rzekł Dietrich. Wsiadł do takiej łódki i polecił jego wioślarzowi zawieźć Was do najlepszego cyrulika w mieście. Sporo Cię kosztowało zaufanie tej chybotliwej łódce, ale w końcu się przemogłeś. Nie można przecież okazywać strachu przy człeczynach, gdy oni go nie okazują. Wioślarz zawiózł Was przed jakiś dom, Dietrich zapłacił mu, ale nie wysiadł. Sprawdź czy rzeczywiście jest taki dobry mości Bradni, ja w tym czasie napiję się piwa. Do pobliskiej karczmy rzucił flisakowi i odpłynął. Po chwili słyszysz okrzyk od strony kanału Woda! Świeża woda!
Sven z Norski:
Arden tak się mądrzy, ale pomóc pochować "brata" się nie kwapił.
Techniczny:
Wyznaczasz jakieś warty?
Arden z Loningbrucku, Lumpin Cropp:
Podjedliście, wypiliście doskonałe piwo, przyjemnie szumi Wam w głowach. Podczas porcjowania mięsa Marco znalazł w sarnie strzałę, identyczną do tej która trafiła Garana. Zdaliście sobie sprawę że kolczuga nie stanowi zbytniej ochrony przed nimi, Garan za pierwszym razem miał niesamowite szczęście.
Juan de la Magritta:
Czujesz smak krwi na ustach, ostatnie Twe wspomnienie to to jak piłeś z kielicha krew medyka. Siedzisz na podłodze, dookoła trupy Twoich ochroniarzy, w jednym z nich wbity prosto w serce sterczy Twój rapier. W ręku masz gęsie pióro, z zakrwawioną końcówką i pergamin do którego je przytykasz:
Spoiler:
Anna de Loiret:
W połowie dnia trzeba było zwolnić, żeby Twój wierzchowiec nie padł. Po drodze minęliście po prawej stronie miejsca na ogniska i zgromadzony koło nich chrust. Pod wieczór dotarłyście do następnego takiego miejsca. Przy chruście pęk nieżywych kuropatw.
Alessio Contrarini:
Po przeszukaniu rezydencji wróciłeś do swego mieszkania. W końcu sen Cię zmorzył, ale pełen koszmarów o tym ze topisz się w kanale z przywiązanym kamieniem do nóg. Całego spoconego obudził Cię o świcie okrzyk na zewnątrz Woda, świeża woda!
Techniczny:
Woda w mieście jest droga i rozwożona na gondolach przez gildię woziwodów. To jedyny sposób zaopatrzenia w pitną wodę w tym mieście.
Dietrich van Marienburg
Techniczny:
Game Over, nie będę czekał w nieskończoność na gracza. Przejmuję całkowicie postać jako NPC-a
Anna de Loiret
Liothanneo, podejrzanie te zdechłe kuropatwy wyglądają, objedźmy lepiej to miejsce, jak jest gdzie. Coś je zabić musiało, a nie wiadomo czy pod ostrze śmierci nie wjedziemy zbliżając się.
Bradni Algrimmson
No ciekawe czy taki dobry? Krasnolud podchodzi do drzwi domu cyrulika i mocno puka w nie trzy razy.
Liothannea:
To niezbyt uprzejmie odrzucać poczęstunek. Gospodarze tej drogi mogą się obrazić.
Alessio Contrarini:
Słyszysz łomot do drzwi. Trzykrotny.
Juan de la Magritta
O Myrmidio, co to się działo? Czuję się jak po paru głębszych. A co to? Przygląda się zabitym i w końcu listowi. Co ja narobiłem? Moje perfumy? Chyba sobie jaja robi... Szuka perfumów, niestety nie znajduje. Kurwa, suczka nie żartowała. Faktycznie zabrała mi perfumy. Najgorsze, że teraz w Magritcie rozrabia.
Postanawia wyczyścić salę z trupów i rusza do przewoźnika.
Alessio
Jęknął tylko na wspomnienie nocnych mar,przeciągnął się w łóżku i odkrzyknął ochryple- Już idę! Zaczekajcie jeszcze chwilę z tą wodą! - wstał ważąc w dłoni monety, gdy nagle rozległo się mocne walenie w drzwi, heh mordercy by się tak nie oznajmiali, pocieszając się tą myślą otworzył drzwi na oścież ziewając przy tym przeciągle.
Anna de Loiret
Poczęstunek powiadasz, wystarczy nam to co mamy do czasu dotarcia do wozu pani, a jeśli będziesz głodna odstąpię ci to co dla mnie przeznaczone, nie zwykłam przywłaszczać sobie tego, co nie moje, ani pewno ty także.
Bradni Algrimmson
Ja do cyrulika rzekł potężny krasnolud, pokryty niebieskimi tatuażami. Broda zwisała mu do połowy torsu, była ona spleciona w warkocze. Na sobie zaś miał resztki skórzanej kurtki, pomarańczowy irokez dumnie sterczał ku górze. Hardym wzrokiem patrzył na stojącego medyka. Przy sobie miał dwa dobrze widoczne topory z czego jeden dwuręczny. Jego ciało znaczyły rany i mięśnie.
Liothannea:
Roześmiała się. Ale to właśnie dla podróżników tą droga jest przygotowane Anno, w tym przypadku dla nas. Twa podejrzliwość kiedyś w końcu Cię zabije rzekła zsiadając ze swego rumaka.
Juan de la Magritta:
Wrzuciłeś trzy trupy do kanału, wyciągasz czwartego z mieszkania i słyszysz okrzyk Morderca!
Techniczny:
Yourself, Rhaegrim - opiszcie nawzajem swe postacie, przedstawcie się, pogadajcie, to końcu Wasi BG się spotkali.