Oczywiście zadania które Wam powierzyłam nie wykonaliście? spytała się Róża Miragliano w języku zrozumiałym dla obojga.
Wersja do druku
Oczywiście zadania które Wam powierzyłam nie wykonaliście? spytała się Róża Miragliano w języku zrozumiałym dla obojga.
Anna de Loiret
Jeszcze nie, a mam też powinności wobec innej osoby... Dzisiaj się tym zajmiemy. Nie wiem tylko co z krasnoludami.
Alessio
Tak,dziś się tym zajmiemy - rzekł potwierdzając słowa ukochanej - Tylko trzeba najpierw znaleźć te cholerne szajbusy,bez nich nie mamy szans....
Z jakimi krasnoludami?
Alessio
Banda zabójców trolli,ich kapitan ma taką opaskę na oku i nie ma jednej nogi,tym dziwniejsze że zniknęli skoro Ania bohatersko uratowała życie ich przyjaciółce a naszej wspólnej znajomej czyli Glorginie i to nawet nie zostawiwszy pożegnania.....
Sprawdzałaś Anno czy zniknęli, czy tylko Glorginy szukałaś?
Anna de Loiret
Tylko Glorginy, ale nie spotkałam żadnego na dole co mnie nieco zdziwiło, oni chyba piją przy każdej możliwej okazji.
Jeśli było ich sporo, to pewno we wspólnej sali są, jeśli z karczmy nie wyszli. Myśl Anno, to nie boli, a wręcz pozwala bólu oszczędzić.
Anna de Loiret
Mój umysł zmącony jest przez setki myśli a cierpienia które przeżyłam dają o sobie znać wciąż, mimo to staram się jak mogę, więc może przestań mi trosk dokładać. Zaraz wracam - poszła poszukać krasnoludów najpierw we wspólnej izbie, jak ich nie będzie to zapyta karczmarza gdzie nocują.
We wspólnej sali Anna ujrzała klęczących zabójców trolli dookoła drzwi od szafy, na których spoczywa Glorgina. Mamroczą coś w swym chropowatym języku. Jedynie ich przywódca siedzi i rzeźbi nożem kołki, będące chyba wcześniej nogami jakiegoś zydla.
Anna de Loiret
Podeszła do przywódcy krasnoludów i spytała - jak się czuje Glorgina? Przebudziła się choć na chwilę czy dalej nieprzytomna?
Nie, chłopaki cały czas się modlą odpowiedział w staroświatowym.
Anno, masz jeszcze trochę Bugmana? Suszy mnie okropnie rozległ się ochrypły szept zabójczyni trolli w zapadłej nagle ciszy. A później rozległ się wrzask radości z wielu krasnoludzkich gardeł.
Anna de Loiret
Mam, zaraz ci przyniosę, czekaj chwilę - rzekła z uśmiechem po czym pobiegła do swojej izby po Bugmana. Chwilę później była już z powrotem przy krasnoludzicy i podała jej piwo. Dasz sobie radę, czy ci pomóc?
W chwili kiedy nie będę mogła się sama napić Bugmana, można mnie będzie z czystym sumieniem pochować wyszczerzyła zęby, podniosła antałek jedną ręka, a drugą odkręciła kurek podstawiając pod niego swą twarz. Wypiła wszystko, po czym potężnie beknęła. O tak, tego mi było trzeba. Od razu chce się żyć hic.
Anna de Loiret
To dobrze... Maria jest u nas, wypoczywaj, niedługo do ciebie zajrzę. Szlachcianka wróciła do Marii, Sebastiana i Alessia, rzecząc - wszyscy są, Glorgina też, właśnie się przebudziła. Jak chcesz, możesz do niej pójść Mario.
Przerwać odpoczynek ciężko rannej zabójczyni trolli w otoczeniu jej rodaków i konfrantów? Sprawdzasz mą mądrość Anno? Cóż, chyba sobie jednak zachowam coś, co kiedyś należało do Ciebie odpowiedziała Maria w bretonńskim.
Anna de Loiret
A darzysz mnie zaufaniem? Rzekłam więc, że możesz pójść i sama się upewnić - odparła.
Gdybym nie darzyła Cię zaufaniem, zmusiła bym Cię do wyjawienia mi wszystkiego co mnie interesuje, zamiast się o to pytać. Lecz nie wiem czy po tym nie została byś tylko robiącą pod siebie ludzką kukłą. Chcesz to sprawdzić?
Anna de Loiret
Ciekawy widok, jak sobie to wyobrazić. Ale może zakończmy tę przemiłą dysputę i zajmijmy się swoimi zadaniami, chyba że czas nie gra roli i możemy gawędzić dalej, wtem chętnie. A więc... Mam dalej uczestniczyć w obradach czy wbiec na czele tych krasnoludów na dole do gildii od razu?
Najwyższy czas rozwiązać Senat, Ty tego nie zrobisz. A ja jestem w stanie. Drugiej co do potęgi gildii w mieście jednak nie zaatakuję bez niezbitych dowodów. A nienawiść we wzroku ich mistrza niezbitym dowodem nie jest. Więc to Wasze zadanie. Oczywiście na miejscu zbierzcie prawdziwe i niezbite dowody tego, że uczestniczą w spisku mającym na cel zniszczenie mego miasta.
Anna de Loiret
Niech więc będzie. Alessio zbieraj się, tylko uważaj na zabójczy szpon - zaśmiała się delikatnie i ruszyła w stronę wyjścia.
Alessio
Nie żartuj sobie z tego najdroższa,wierz mi że nie ma z czego - rzekł śmiertelnie poważnym głosem,ruszając za nią.
Anna de Loiret
Gdy wyszli z izby, Bretonnka początkowo delikatnie, acz coraz mocniej zaczęła dla żartu palcem sunąć po plecach ukochanego, starając się by nie spostrzegł, że to ona, w międzyczasie mówiąc - powiemy jeszcze krasnoludom, że idziemy do gildii, dobrze że Glorgina już powoli dochodzi do siebie. Ciekawe czy się wystraszy szpona hihihi.
Alessio
Dzięki Tobie - odparł jej z uśmiechem,po chwili dodając - rób tak dalej proszę,Twoje dłonie są delikatne i przyjemne w dotyku. Mam nadzieję że nie będzie Ci dane na własne oczy spotkać tego co tak mnie wystraszyło.
Anna de Loiret
Znowu w życiu mi nie wyszło... Westchnęła ciężko. Gdy dotarli do krasnoludów rzekła do dowódcy - idziemy do gildii woziwodów, jak wszystko dobrze pójdzie powinniśmy wrócić za parę godzin.
Rozumiem, jak nie wrócicie to tam Was będziemy szukać odparł w staroświatowym przywódca krasnoludzkich piratów.
Anna de Loiret
Skinęła głową krasnoludowi i spytała Alessia - wiesz gdzie ta gildia?
Alessio
Mniej więcej ale i tak tam musimy dotrzeć gondolami a oni znają drogę wszędzie.
Anna de Loiret
Zatem prowadź... Może po drodze będzie jakiś targ z płaszczami.
Zeszliście na dół i zobaczyliście Glorginę pałaszującą w najlepsze pieczone prosię. Az Wam ślina pociekła. Przypalone rany wyglądają paskudnie, zostaną na pewno po nich kolejne blizny do kolekcji. We wewe? próbowała coś rzec, gdy Was spostrzegła, ale nie wiadomo co, przez to że usta ma napchane mięsiwem.
Anna de Loiret
Możesz powtórzyć? Nic nie zrozumiałam...
Przeżuła, przełknęła posiłek i powtórzyła w staroświatowym Gdzie idziecie?
Anna de Loiret
Do gildii woziwodów - odparła jej cicho. Jak się już czujesz? Rany bardzo doskwierają?
Na tyle dobrze by iść z Wami, jeno po młot muszę się wpierw udać. Częstujcie się, skoro zaraz ruszamy - odpowiedziała Glorgina w staroświatowym i udała się na górę.
Anna de Loiret
Chętnie - rzekła z uśmiechem, po czym przystąpiła do jedzenia. Wygląda na przednie mięsiwo. Ale za wiele nie zjem, bo odbije się to źle na mej urodzie, a chce dalej być piękna, żeby Roland z radością patrzył na mnie z zaświatów.
Alessio
Nic nie zrozumiał ale uznał że skoro luba się dosiadła bez sprzeciwu Glorginy on może zrobić to samo i poszedł w jej ślady. Zirytowało i zabolało go jednak kompletne olanie jego osoby przez ukochaną.
Zdążyliście zaspokoić głód gdy zeszła do Was Maria z Sebastiano. Róża coś ma bardzo bladą twarz. Co sądzicie o Marco? Byłby dobrym księciem Miragliano? spytała się po bretonńsku nieco drżącym głosem. Glorgina jeszcze nie wróciła.
Anna de Loiret
A czy Marco jest szlachcicem, by mianować go księciem?
W każdej chwili może okazać się synem Borgii. Pytam się o Jego charakter, nie o pochodzenie.
Anna de Loiret
Och... Nie wykazał się szczególną odwagą ani szlachetnością na mych oczach. Zachlał się jak ostatnie... No dobrze, nieważne Rolandowi się też zdarzało. Chociaż słyszałam, że jakąś dzielnością się wykazał. Hmmm... Nie mnie sądzić... Cóż ona kombinuje, z plebejusza zrobić księcia, niedorzeczne! Bo nie daję wiary, iż to jakiś bękart Borgii ha! Księciem powinien zostać najdzielniejszy rycerz, ale nie mój to kraj i nie interesuje mnie to. Thilbaut byłby lepszym władcą.