-
Sven
Pani na północy cenimy honor, ale pojecie honoru nie obejmuje plugastwa i Chaosu. oni są potworami zazwyczaj i nie mają sumienia, stzrelanie do nich jest słuszne, dzięki kuszom i armatom ginie mniej naszych a więcej plugastwa. Skutecznośc nade wszystko.
-
Alessio
Nie śpiesząc się w ogóle,wykonywał swoje czynności w normalnym tempie,mimo że był ledwie cyrulikiem to i tak poczuł się znieważony takim ignorowaniem swojej osoby. Tym bardziej nie zamierzał lecieć na złamanie karku dla jakiejś bandy najmitów. I ta tępa kobitka, za wielką Panią się ma a podróżuje i jada jak równy z równym z plebejuszami, jednego nawet chciała karmić,w dzisiejszych czasach byle kto może się szlachcicem mienić ot co!. Tak wymyślając pod adresem nowych znajomych szykował sobie posiłek.
Techniczny
Po zjedzeniu posiłku Alessio wraca rzecz jasna do karczmy wraz z narzędziami.
-
Anna de Loiret
Kusz nie widziałam wśród naszych Ardenie, ale na walnej bitwie nie stawałam nigdy... Nie widziałam też by kogoś ścięli za posiadanie jej. Po tych słowach zwróciła oczy ku Svenowi - szanuję wasze podejście, pewno wiele dobra wam przynosi. Ale ja pozostanę wierna naukom Pani Jeziora i swego brata.
-
Anna de Loiret, Sven z Norski, Arden z Loningbrucku, Bradni Algrimmson:
Minęło sporo czasu, z zaplecza powrócił Lumpin trzymając w obu rekach miskę z potrawą:
http://www.thermoprzepisy.pl/wp-cont...spaghett2i.jpg
Ledwo usiadł i zaczął ją pałaszować, powrócił znajomy Wam cyrulik.
Alessio Contrarini:
Wróciłeś do karczmy po niecałej godzinie. Widzisz że niziołek z apetytem zaczął pochłaniać porcję spaghetti przeznaczoną co najmniej dla dwóch osób. Operacja w pobliżu brzucha, gdy tak się nażre, nie jest najlepszym pomysłem.
-
Alessio
Panie Lumpin niestety pana nienasycony apetyt uniemożliwia przeprowadzenie dziś operacji, przeprowadzenie skomplikowanych zabiegów w okolicach pełnego brzucha to niemal pewna śmierć. Natomiast Twoim kolegą Bradni powinniśmy zająć się jak najszybciej. Kto wiele ile godzin życia mu pozostało.
-
Arden przetłumaczył słowa Alessia na staroświatowy.
Techniczny:
Przyjmuję po prostu, że tłumaczy automatycznie, jeśli tylko jest w zasięgu słuchu, bo inaczej sobie nie pogadacie z tym medykiem... chyba że przez Annę, jak Alessio po bretonńsku będzie mówił.
-
Anna de Loiret
Pokręciła tylko głową i podparła sobie ją ręką, przymykając oczy. Zatęskniła znów za kompanią zacnych rycerzy, którzy przy posiłku opowiadali fascynujące historie o wielkich czynach, albo po prostu rozmawiali o mieczach, koniach czy ich zalotach do dam. Anna bardzo lubiła tego słuchać i przebywać z nimi jako nieliczna z kobiet, które wolały to od siedzenia w swej komnacie i czytania ksiąg. Mimo, że ojciec nie zawsze był zadowolony, ponoć to nie wypada damie ale Bretonnka zawsze zastanawiała się czemu...
-
Lumpin Cropp:
To ja w takim razie zostaję i spokojnie dokończę spożywać posiłek. Mości Giuseppe, wynajmę izbę, na razie na jedną dobę - halfing podał karczmarzowi następną złotą monetę i dostał klucz.
Techniczny:
Kto zanosi Dietricha do świątyni Shayli? Kto zostawia broń w karczmie, a kto idzie jako obstawa? Kto jeszcze wynajmuje izbę? Anna usłyszała cenę, ale nie miałem deklaracji że ją płaci...
-
Techniczny
Ja z oczywistych powodów zostawiam broń, mogę również nieść Dietricha.
-
Techniczny:
Nie ma mowy byś przy tak niskiej Krzepie sam go zaniósł przez prawie ćwierć miasta... Dietrich waży 95 kg i jest całkowicie bezwładny, ledwo go zniosłeś na dół wraz z krasnoludem.