Cytat:
Cała Europa wie o firmowym zagraniu Jarmołenki - nie wiedzieliście, jak on uderza z prawej strony?
- Cała Europa wie, jak gra Lionel Messi i nikt nie umie tego powstrzymać. Oczywiście, że wiedzieliśmy, jaką jest to jego mocną stroną. Inna sprawa, że mogliśmy lepiej zareagować.
Nie uważa pan, że trzeba odstawić gwiazdy i dać pograć innym zawodnikom?
- Jeśli ktoś śledzi reprezentację Polski, to wie, że staramy się robić ewolucję, nie rewolucję. Dziś debiutował Teodorczyk, po przerwie wszedł Kosecki. Ta kadra wcale nie opiera się wokół tych zawodników, którzy do tej pory grali. Widzimy, gdzie mamy problemy. Nasza defensywa nie jest monolitem, ciągle w niej są zmiany. Pewnie też dlatego przegrywamy, ale nie widzę innej możliwości na przetestowanie zawodnika, niż danie mu szansy w takich meczu.
Nie przewidzieliście, że Ukraina będzie się starała grać w odbiorze całą drużyną? Nie przegraliście tego meczu taktyką?
- Nie uważam tak. Wszelka taktyka legła w gruzach w 7. minucie, gdy musieliśmy ciągle atakować. A Ukraińcy mogli zastosować najprostszą taktykę - odbierać i kontratakować. To, co się wydarzyło było naprawdę dużym zaskoczeniem, bo byłem przekonany, że nasza koncentracja jest na dobrym poziomie. Nie wiem, może brakło nam agresji? Konsekwencje są, jak już wiemy, okropne.
Czuje pan zrezygnowanie? Każda następna strata punktów eliminuje nas z mundialu.
- Nie, ciągle myślę o przyszłości. Jestem zły, bo chcieliśmy wygrać. Piłka jest brutalna. Można zakładać, planować... a teraz trzeba się zmierzyć z tą sytuacją.
W pierwszej połowie gra Polaków jeszcze jakoś wyglądała. Po przerwie było już znacznie gorzej. Skąd taka zmiana?
- W pierwszej połowie zawodnicy rzucili się do ataków, stracili trochę sił stwarzając te okazje. Po trzecim golu zgasła nieco wiara, a po niewykorzystanej okazji Obraniaka zgasł entuzjazm. Niestety, tak to działa.
Można w ogóle powiedzieć cokolwiek dobrego po tym meczu?
- Jak ktoś chce zobaczyć coś dobrego, to znajdzie. Gra pomiędzy 10., a 40. minutą była pozytywem. Były sytuacje, strzeliliśmy bramkę... Ale i tak rozczarowanie jest większe.
Czemu cały czas pchaliśmy się lewą stroną, nie próbując grać środkiem? To nie przynosiło rezultatów...
- Czasem to, co dzieje się na boisku, wynika z reakcji przeciwnika. Nie było założeniem, by jednocześnie Kuba Kosecki i Kuba Błaszczykowski znajdywali się cały czas po jednej stronie, miało to być bardziej wyważone.