@ Bo pracy NIE MA@
Czy praca jest czy jej nie ma to jest pojęcie względne. Wszystko zależy od tego jakie masz kwalifikacje i gdzie mieszkasz. Choć ten drugi problem też jest w sumie względny - pracuję na dwóch etatach i choć jedno miejsce pracy znajduje się tam gdzie mieszkam na południu Polski, to drugie jest w Szczecinie. I jakoś to daje si łączyć (choć trzeba przyznać, że to jest już kwestią specyfiki mej pracy). Wspomniałem, że mieszkam w mieście gdzie bezrobocie spadło mocno poniżej 8 % i w zasadzie zbliża się już do bezrobocia strukturalnego (czyli takiego, które będzie zawsze). Znajomy ma firmę budowlaną i nie może znaleźć pracowników - na stałe! Inni przedsiębiorcy też mają coraz większe problemy. Mam świadomość, że są regiony gdzie może być ciężko, ale wtedy po prostu trzeba się zastanowić nad zmianą miejsca zamieszkania, choćby czasowo. Takie jest życie.
@W obecnych czasach też wielu Polaków nie widzi dla siebie perspektyw w ojczyźnie.@
Ale mogą wyjechać za granicę. W PRL-u nie mogli. Chciałbym przypomnieć, że negocjując wejście do UE mocno staraliśmy się by jak najwięcej państw członkowskich otwarło jak najszybciej dla nas swe rynki pracy. Przecież po coś tak się staraliśmy! Dlaczego mamy teraz narzekać?!
@W sumie w PRL-u żyłem 15 lat i nie były to dla mnie czasy jakoś bardzo biedne i bez perspektyw. Teraz co prawda też nie są. Po prostu uważam, że poprzedni ustrój jest nieco zbyt bardzo demonizowany.@
W PRL-u zaczynałem pracę zawodową i pracowałem po studiach w sumie 5 lat. I był to okres, jak dla mnie, kompletnie bez perspektyw. Żadnych.
Dlatego też nie uważam by ktokolwiek ustrój komunistyczny, nawet w naszej rodzimej wersji soft, demonizował mówiąc o nim jak najgorzej. Bo to opinia w pełni zasłużona. Ten ustrój przyniósł na opóźniania wobec Zachodu i katastrofę gospodarczą. Gdyby nie on żylibyśmy obecnie na poziomie Włoch lub Hiszpanii. Ponieśliśmy kolosalne straty i ciągle je musimy nadrabiać. Część obszarów bezrobocia to też efekt "księżycowej gospodarki" uprawianej w czasach PRL. Gdy w latach 90 bankrutowały zakłady (nawet stosunkowo nowe) które nie wytrzymywały realiów rynkowych, to ludzie na ogół obciążali winą Balcerowicza który przywrócił jedynie normalne zasady rynkowe. Ale nie obwiniali już tych, którzy bez sensu, za ogromne pieniądze, te zakłady budowali z żadnymi realiami ekonomicznymi się nie licząc.
Edit: Skoro temat jest o tym, że będzie jeszcze gorzej, to myślę, że tu jest miejsce by napisać o rezygnacji MON z zakupu Caracali (co właśnie przeczytałem). Nie wiem czy jest to już informacja na 100 % pewna ale wiele wskazuje że tak. Czyli dzieje się tak jak przewidywałem - kosztowne programy zbrojeniowe zostają poświęcone na ołtarzu 500+. Będziemy przejadali co się da. A jak się już nie da.... Ile lat ma "prezes wszystkich Polaków"? Więc chyba liczy że dwie kadencje jakoś się da a potem choćby potop.

