-
Mateo
Dalej,chcę poczuć Cię w sobie mój Ty ogierze......
Rodrigo
....ale jak sądzisz,mieć psa czy nie mieć? Oto jest pytanie,które mnie męczy mój drogi.......? Nie przedstawiłeś się,wyglądasz mi na Alberta,mogę Ci mówić Albert? - powiedział nie zwracając na Ciebie uwagi i kontynuując podążanie obok choć w odległości dobrych kilku metrów,najpewniej by nie czuć za bardzo smrodu....
Ricardo
Doszedłeś do ich domostwa,drzwi są otwarte a w środku widzisz wielu ludzi ubranych na czarno,może jest wśród nich Graciela?
Inigo
Nie istnieje?!Nie istnieje?! No to patrz! Ha! - wyszarpnął miecz z pochwy i począł nim kręcić jakieś dziwaczne piruety,nie mają finezji a i wyglądają naprawdę komicznie,słyszysz że jego zbiry stojące za Tobą duszą się ze śmiechu choć Raul zdaje się tego nie zauważać pochłonięty swoimi wyczynami.....
-
Inigo de Gastor
Raul... Wydukał o mało się nie zakrztusiwszy - wybacz mi, nie doceniłem twego kunsztu w machaniu chochlą...
-
Ricardo
Nawet się nie ubrałem na czarno, może się nie przyczepią, nie chciałem przecież źle... wszedł do budynku i kulturalnie przeszedł między ludźmi, starał się znaleźć rodziców dziewczynki. Rozglądał się także w poszukiwaniu pięknej twarzy jego Gracieli...
-
Mateo
Na jej słowa zdołał wydusić z siebie ino.... Ups.... poczuł nagle jak zrobiło mu się mokro....Trochę zirytowany i zawstydzony wciągną jednak swoją kuś... Zobacz,,, ślini się na Twój widok jak niemowlak... Starał się zażartować.... I co mam teraz z Tym fantem zrobić? zapytał...
-
Rodrigo de Suarez:
Co to za... Kurwa... Nie no. Szykuj mordę młody bo Cię zaboli i to porządnie - po czym wyjął miecz i warknął do niego zbliżając się - Zabiję jak psa... Zaraz ci wypierdole za ten twój posrany bełkot... No chodź tu grzecznie do Rodrigo, no chodź.
-
Alejandro
Wiesz mamo. Doskonale wiesz po czym odwrócił się do niej plecami, krew dalej lekko ściekała z lego wargi, lecz on sobie z tego nic nie robił. Jego umysłem zawładnęła tylko jedna wizja, wizja zemsty i cierpień jakich sprawi temu bydlakowi z ryjem wieprza, od którego czuć było odór świeżego łajna pomieszanego z potem. Na licu Alejandra pojawił wręcz diabelski uśmiech, widniało na nim czyste szaleństwo, pusty wzrok, który wpatrzony był w obrazy w swojej głowie i szeroki uśmiech, któremu uroku dodawała cieknąca krew. Nie możemy tak dłużej żyć.
-
Rodrigo
Aaaa! Szaleniec Albert mnie goni i chce zabić! Goni i śmierdzi! - wykrzyczał uciekając,jednak podczas ucieczki potknął się i nieomal podpalił namiot przed sobą i chyba obudził przy tym całą okolicę....
Nosz kurwa....,zaraz Was obu zajebiemy kretyni!Tu się śpi do cholery!- usłyszałeś taki krzyk jak i wiele podobnych w przekazie z otaczających namiotów
Ricardo
Odnalazłeś ich bez trudu,stoją nad małą trumną wyraźnie zapłakani i załamani przyjmując kondolencje, Gracieli nigdzie nie dostrzegłeś w tym tłumie....
Inigo
Widzisz jak Raul aż sapnął ze złością tupiąc przy tym nogą niczym małe dziecko któremu zabrano zabawkę....,jego twarz straciła już dawny kolor i jest w tej chwili cała czerwona,nagle się wyprostował i ryknął - Zabierzcie tego lachociąga na tortury! Już oni mu zetrą uśmieszek z twarzy! Dobrze chociaż że zaopiekowałem się Twoim złotem łajzo - tu splunął na ziemię
Mateo
Ehh....nie wierzę że to naprawdę się wydarzyło....- powiedziała opadając na łóżko,wyraźnie zniesmaczona i poirytowana
Alejandro
Jesteś cały zagotowany,przesyca Cię chęć mordu i przelewania krwi,byłeś gotów zabić wszystkich którzy mogli mieć cokolwiek wspólnego z uderzeniem Twej matki gdy nagle odezwała się przestraszona - Skąd w Tobie tyle nienawiści syneczku? Przecież Twój ojczym odszedł ostatniej zimy....,och jakież ja błędy popełniłam.....- zaczęła łkać a Ty nie wiesz jak to w ogóle możliwe ale wydaje Ci się że siniak który jeszcze przed chwilą widniał na jej twarzy zniknął....
-
Ricardo
Podszedł do rodziców dziewczynki, spojrzał na sylwetkę zakrytą całunem. Coś mu to przypominało... Westchnął, popatrzył po twarzach rodziców i rzekł Przykro mi. Była taka młoda... Oby ten aniołek trafił do nieba, pośród innych pięknych istot...
-
Alejandro
Co? Ale? Ten siniak? Mam zwidy czy oszalałem? Ech mamo, żadnego nie popełniłaś, za ciebie wszystko bym oddał. Musze pobyć chwilę samemu. Idę się przejechać Murcielago.
-
Inigo de Gastor
Wiem, że jesteś złodziejem, nie musisz mi tego mówić Raul - rzekł ze spokojem, ciesząc się w duchu z doprowadzania tego idioty do szewskiej pasji.