Rodrigo de Suarez
Parsknął śmiechem widząc reakcję Alvaro, gdy jednak pojawiły się wściekłe okrzyki postanowił znowu przyśpieszyć kroku i zignorować resztę.
Wersja do druku
Rodrigo de Suarez
Parsknął śmiechem widząc reakcję Alvaro, gdy jednak pojawiły się wściekłe okrzyki postanowił znowu przyśpieszyć kroku i zignorować resztę.
Mateo
No co? trzeba nie było na mnie patrzeć w ten sposób. Równie poirytowany spojrzał na nieznajomą indiankę.... Wiesz jak to mówią,,, Wszystko w twoich rękach. Jego uśmiech wyraźnie wskazywał, że jeśli dziewczyna się postara to i on będzie znowu pełen wigoru i werwy...
Mateo
Westchnęła ciężko ale odparła - Może....,ale najpierw wytrzyj go bo wciąż jest cały lepki....
Rodrigo
Odetchnąłeś z ulgą bo tego szaleńca nigdzie nie widać a co jeszcze lepsze nie słychać. Wkrótce dotarłeś pod Wasz namiot....
Ricardo
Kobieta rozpłakała się jeszcze bardziej zaś mężczyzna tylko pokiwał Ci głową....,chyba nie bardzo są w stanie rozmawiać,ale czy możesz ich winić?
Inigo
Twoja radość nie trwała zbyt wiele bowiem podniesiono Cię z krzesła i po krótkim marszu wprowadzono do sali tortur,widzisz różne narzędzia od których włos Ci się aż jeży na głowie,w kącie stoi jakiś mężczyzna niedźwiedziej postury w stroju kata,Raul rzucił - Jest Twój,rób z nim co chcesz - i wyszedł
Alejandro
Ale synku dlaczego Ty jesteś jakiś taki.....okrutny i dziki? Widzę to w Twych oczach....och ja nieszczęsna,cóżem ja uczyniła....
Rodrigo de Suarez:
Rodrigo wchodzi po cichu i stara się po cichu przebrać, przy okazji stara się nie nadepnąć na końskie gówno. Gdy już to zrobi wywala brudne ubranie gdzieś za namiot i ukrywa, coby miał na wieczór w czym pracować, ale żeby to tak na widoku nie leżało.
Mateo
Jedyne co przyszło mu do głowy i co w ogóle zobaczył by wytrzeć swój interes to jakaś chyba pościel.... Nie interesowało go czyja to, ale najważniejsze że nie jego... Podszedł do posłania które było obok i w nie się wytarł.... Wrócił do dziewczyny.... Myślałem że nie będzie Ci przeszkadzać to że trochę śliski... Ale jak chcesz.....
Ricardo
Odszedł od pogrążonych w żałobie rodziców dziecka, raz jeszcze rozejrzał się za Gracielą i jeśli jej nie zobaczył to wyszedł z domostwa, kierując się do swojego.
Inigo de Gastor
Boże, wybacz mi grzechy, mnie nie zbawiaj ale chroń Selenę, chroń ją... Wyszeptał zamykając oczy.
Alejandro
Nic mamo, właśnie nic. odrzekł cicho i smutnym głosem, po czym udał się do wyjścia by znaleźć swego konia. Furia przeszła, a zastąpił ją zwykły smutek i żal do świata. Blizny się nie goją, jednak mamo wiedz, że zawsze cię kocham. Pojadę do grobu papito pomodlić się.
Rodrigo
Chyba zapomniałeś że sie nie umyłeś,Twoi towarzysze obudzili się instynktownie łapiąc za swoje nosy....
Ricardo,Inigo
Nagle w Waszych snach pojawił się ostry odór niczym ze ścieku,obudziliście się obaj i widzicie Rodrigo,prawdopodobne jego źródło....
Mateo
Może i jestem kurtyzaną ale swoje zasady mam - mruknęła,ujmując Twoją kuś z ciężkim westchnięciem i próbując ją przywrócić do poprzedniego stanu....
Alejandro
Dość szybko dojechałeś do grobu swojego ojca,widzisz że jest zadbany i dobrze utrzymany.
Alejandro
Szybko zsiadł z konia i stanął przed grobem ojca. Było trochę przed południem, a słońce jasno świeciło na niebie, na którym nie było ani jednej chmury, łąki zdawały się falować pod wpływem lekkiego wiatru. Co chwila widać było czerwone płatki kwitnących róż, Alejandrowi wydawało się, że ich zapach roznosił się bardzo daleko, wręcz unosił się w powietrzu. Bardzo dobrze pamiętał to miejsce, bardzo dawno temu bawił się tu z swoim ojcem, lata prawdziwego szczęścia, kiedy każdy dzień przepełniony był radością i miłością. Nic nie zdawało się przerywać tego aż papito zachorował, każdego dnia słabł, ale też nie tracił nadziei. Codziennie mówił Alejandro, że go kocha i jest z niego dumny. Alejandro zawsze pamiętał ten ciepły wzrok i czuły głos. To tu dostał rodowy amulet Sangrerosów i tu złożył obietnicę. Ale bolało go serce po słowach matki, czy ojciec by go pochwalił za to kim się stał, czy byłby dumny? A jakim ojcem byłby Alejandro? Hiszpan wziął pamiątkę w rękę i spojrzał się na nią, patrzył się w nią tak przez chwilę a potem padł na kolana i zaczął szlochać. Tato? Czy jesteś ze mnie dumny? Czy dalej mnie kochasz? Czemu mnie wtedy opuściłeś? Boże czemu nam to zrobiłeś? Czym sobie na to zasłużyłem? Kim się stałem?! Papito....