Inigo de Gastor
A ty co, w łajno mendę wsadzałeś że o mało mnie nie zabiłeś tą wonią?! Warknął wściekły, rozbudzony prędko...
Wersja do druku
Inigo de Gastor
A ty co, w łajno mendę wsadzałeś że o mało mnie nie zabiłeś tą wonią?! Warknął wściekły, rozbudzony prędko...
Rodrigo de Suarez
A nawet nie pytaj co się działo... Kurwa. Zabieram ciuchy, przebieram się szybko i idę się ogarnąć gdzieś. Oby mnie tylko znowu nie próbował zadręczać jakiś miłośnik psich kusiek. Się na dworze przebiore bo zaraz padniecie - odparł niezbyt zadowolony, po czym spojrzał czy na dworze jest jak sie przebrać i czy nikt tam nie stoi.
Inigo de Gastor
Wypierdalaj stąd byle chyżo, i nie wracaj póki się nie umyjesz - burknął.
Ricardo
Jak już tam stoisz, to połóż się tak jak jesteś - krzyknął mu jeszcze przyciszonym głosem z namiotu - bo się w nocy podusimy!
Rodrigo de Suarez
Taaa - odburknął mu Rodrigo i wyszedł gdzieś i stanął przy namiocie ze swoimi gratami. Patrzy, czy na pewno tu nikogo nie ma, co by mu ktoś tam chciał miecz czy coś podpieprzyć.
Mateo
Zamknął oczy gdy Jej zgrabne dłonie zaczęły masować go po kuśce zmysłowo i namiętnie. Powoli wracało w nim pożądanie, i coraz mocniejsze podniecenie.... Niestety kuś jakby odmawiała posłuszeństwa i nie chciała się podnieść. Otwarł oczy i spojrzał z niedowierzaniem. No Franek.... Obudź się.... Krzyknął na swój interes.Po chwili zrezygnowany i sfrustrowany.
Nie zrozum mnie źle ale chyba nic z tego nie będzie... Ja nie umiem tak na zawołanie.... Usiadł koło niej.... Może to dlatego, że Ty tak naprawdę nic do mnie nie czujesz ino dla ciebie to czysty interes. Masz ochotę porozmawiać może? zapytał nieśmiało... Natychmiast jednak zreflektował się, że dziewczynie należna jest zapłata... Nie martw się, zapłacę za Twój czas.... Ino pogadać bym chciał...
Rodrigo
Nikogo nie widzisz,inna sprawa że jest cholernie ciemno i nie masz pewności czy naprawdę nikogo ani niczego tu nie ma....
Ricardo,Inigo
Od razu zrobiło się lepiej gdy Rodrigo wyszedł jednak fetor wciąż unosi się w powietrzu,ponadto jest środek nocy i możecie mieć problem z ponownym zaśnięciem,ale kto nie próbuje.....
Mateo
Oczywiście,proszę....dołącz do mnie,o czym chcesz rozmawiać? - powiedziała robiąc Ci miejsce,podpierając głowę na ręce i wpatrując się z zaciekawieniem prosto w Twoje oczy
Alejandro
Umysł musi płatać Ci figle albo to naprawdę Twój papito zstąpił z niebios bowiem nagle usłyszałeś jego głos zza pleców,ten sam ciepły i dobry,który tak dobrze wspominasz ale i jest w nim pewna nuta smutku - Oczywiście mój synu,jakże bym Cię mógł nie kochać? A czemu Was opuściłem,cóż....to nie było zależne ode mnie,niestety....,wolał bym zostać i dalej Cię wychowywać,spędzać z Tobą czas,okazywać Ci serce,serce które teraz się kraja gdy widzę z góry jak się zmieniłeś z żalu za mną,jak traktujesz kobiety jak jakieś zabawki,jak się pławisz w cierpieniu innych....,nie tego Cię uczyłem i Ty o tym wiesz....,nie mogę mieć jednak żalu że tak się zmieniłeś,nie mogę....
Rodrigo de Suarez:
Położył miecz obok siebie jak i ubrania na zmianę i zaczął się dalej przebierać.
Mateo
Nie wiem... poznać się może... Jak Ci na imię? Ja mam Mateo.... Wyciągnął do niej rękę. Równie jak ona popatrzył jej w oczy... Śliczne są.... Jak dwa węgle... Co taka ładna dziewczyna robi.... Przerwał... zdał sobie bowiem sprawę z tego że to bardzo tendencyjne pytanie... Jakiej odpowiedzi mógł się przecież spodziewać... To logiczne że zarabia na życie a nie dlatego ze to lubi robić.
Ale z drugiej strony o co można zapytać dziwkę i do tego wszystkiego taką, której się nie zna? Coś w nim zaczynało pękać.... On Bawidamek i jak to się mówi potocznie "pies na baby" nagle nie wiedział jak ma się zachować. A może to dlatego, że Ona naprawdę mu się podobała. Czuł jak serce mu kołata i wcale nie czuł się komfortowo. Ale pragnął jej towarzystwa... Jakimś dziwnym sposobem działała na niego i jego poczucie ciepła i bliskości.
Alejandro
Odwrócił się do głosu i zamarł na chwilę, nie wierzył swoim oczom i uszom. Na jego twarzy malowała się mieszanka zdziwienia, niedowierzania i odrobina szczęścia. Ojcze rzekł załamującym się głosem Ja to wiem, teraz wiem, ten mrok przyćmił mi umysł, duszę zasłoniła nienawiść. Zmienię się, obiecuję, kiedyś do ciebie dołączę. Odbuduję nasz dom, przywrócę ród do dawnej świetności. Róża znów zakwitnie, obiecuję.