-
Arden z Loningbrucku
Po dłuższej chwili karczmarz przyniósł jakiś duży cienki placek z roztopionym serem i zatopionymi w nim kawałkami pieczonej kiełbasy. Do tego jakiś kamionkowy dzbanek z jakimś czerwonym przecierem. Za chwilę podam wino do posiłku.Faktycznie tylko chwilę trwało zanim nalał wina do metalowego kielicha i go przyniósł do stołu.
Anna de Loiret, Alessio Contrarini,
Po chwili służące wniosły balię i cebrzyki z wodą. Za chwilę przyniesiemy mleko i pocięte prześcieradło na okłady powiedziała jedna z nich w tileańskim.
-
Arden
Karczmarzu przysiądź się jeśli masz chwilę bo mam kilka pytań.
-
Anna de Loiret
Istotnie, nasze rumaki są najwspanialsze, Ramond właśnie takim był, och jak cudownie się na nim jeździło. Westchnęła po czym usiadła na łożu wyczekując... Rozbierz mnie i zanieś do balii, proszę...
-
Alessio
Nic nie odpowiedział tylko stał ze spuszczoną głową jak by dźwigał na swych barkach wszystkie problemy tego świata.
-
Arden z Loningbrucku
Miałem zamiar spać się w końcu położyć, ale chwilę na rozmowę znajdę. Przysiadł się mówiąc to danie pizza się nazywa, nie użyłem do niego wody, w tym dzbanku jest pomidorowy przecier by podnieść smak dania. Jakieś inne pytania?
-
Anna de Loiret
Westchnęła znów ciężko i podeszła do ukochanego łapiąc go za rękę - co się stało?
-
Arden
Dziękuje za informację choć nie miałem zamiaru pytać o jedzenie - Arden uśmiechnął się.
Po pierwsze to na prawdę oni stanowią teraz parę? To znaczy ten medyk i szlachcianka.
-
Arden z Loningbrucku
Małżeństwem chyba nie są, brak obrączek na ich palcach. Ale druga noc już, gdy razem izbę wynajmują i wyglądają mi na zakochanych.
-
Arden
Hmm - Ostatnia rzecz której bym się spodziewał.
Nie wiesz może gdzie podziewają się ten Krasnolud, Krasnoludzica i ten Nors?
-
Arden z Loningbrucku
Ciężko ranna krasnoludzica rano z całą bandą krasnoludów wyszła, a ten pierwszy co z Wami wszedł skręcił sobie kark spadając ze schodów. Z Norsem nie wiem co się stało.
-
Arden
Co Krasnoluda spotykam to ginie takowy. - Arden pokręcił głową.
O Svena Alessia wypytam przy okazji.
Więc dobrej nocy bo nie mam więcej pytań
Arden je i gdy skończy idzie do swego pokoju i idzie spać.
-
Alessio
Bo chodzi o to że...., no chodzi o to że nie wiem czy dam radę być tym kim ode mnie oczekujesz,kim chcesz żebym był, kocham Cię nad życie i wiesz że bym w ogień za Ciebie skoczył ale jestem biedny a do tego niezbyt umiem walczyć i nie obdarzono mnie wielką krzepą,mam tylko do zaoferowania swoje serce i bezgraniczne oddanie ale ciężko mi być Twoim wymarzonym rycerzem, wiedz jednak że nie ważne co na to odpowiesz i tak będę Cię kochał - odrzekł jej nieco się czerwieniąc i wciąż wpatrując się w ziemię.
-
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Zanim Anna zdążyła odpowiedzieć służąca przyniosła dzban pełen mleka i pocięte prześcieradło. Jedyny kłopot w tym, że mleko nie jest zsiadłe.
-
Alessio
Obejrzał się przez ramię i powiedział przejmująco smutnym głosem - Nie precyzyjnie się wyraziłem,potrzebne nam zsiadłe,zwykłe nie przyniesie tak dobrego efektu,możesz je podmienić?
-
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Służąca zawróciła z mlekiem mamrocząc coś pod nosem po tileańsku, jednak zbyt cicho by dało się dosłyszeć co dokładnie.
-
Anna de Loiret
Objęła ukochanego oburącz za szyję i rzekła - za bardzo cię umiłowałam by z powodu twej biedy odejść od ciebie... Przecież wiesz... Zatem nie będę oczekiwać od ciebie drogich podarków, ehhh najwyżej umrę od tych oparzeń bez płaszcza, ale ty byłeś wstanie poświęcić się dla mnie bym bólu nie czuła to i ja zrobię to samo. Wszak śmierć to tylko początek...
-
Alessio
Smutek nagle zniknął z jego twarzy i zastąpił ją szeroki uśmiech który jednak zniknął gdy luba powiedziała o śmierci i swoim cierpieniu,przysunął ją lekko do siebie i objął delikatnie by nie podrażnić oparzeń,mówiąc - Aniu proszę nigdy więcej tak nie mów,serce by mi z tęsknoty za Tobą pękło,wszystkie inne niewiasty tego świata bledną przy Tobie i Twej urodzie,jakoś nabędę dla Ciebie ten płaszcz i jakiś kapelusz,jeszcze nie wiem jak ale coś wymyślę byś cierpieć nie musiała.
-
Anna de Loiret
Dziękuję - powiedziała nieco onieśmielona dając się utulić. Żałuję, że mam te oparzenia, nie możemy się w pełni oddać rozkoszy a i już nie jestem tak piękna...
-
Alessio
Dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza - rzekł delikatnie całując ją w usta.
-
Anna de Loiret
Uśmiechnęła się i rzekła - przygotuj mi odpowiednio wodę a ja przez ten czas się rozdzieję.
-
Alessio
Odwzajemnił uśmiech całując ją jeszcze raz po czym zabrał się za przygotowanie chłodnej kąpieli dla ukochanej pamiętając by zostawić odrobinę zimnej wody na zrobienie okładów na czoło dla nich obojga.
-
Arden z Loningbrucku
Potrawa nieco gumowata się zdaje, może to przez ten ser topiony. Ale pomijając to, bardzo smaczna i sycąca. Do tego słodkie wino tez było niezłe. Averlandczyk całkowicie zaspokoił głód i pragnienie. Sen jednak długo nie chciał nadejść... w końcu, jeśli prawdę mu rzekli, dopiero co obudził się ze snu, który trwał nieprzerwanie przez dwie doby.
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Służąca przyniosła dzban zsiadłego mleka i wyszła, Anna zdążyła się rozdziać, a Alessio przygotować chłodną kąpiel.
-
Anna de Loiret
Szlachcianka od razu weszła do balii i rozluźniła się całkowicie, przymykając oczy.
-
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Woda od razu zrobiła się nieco biała i dość tłustawa. Anna ma przód ciała cały czerwony, niczym rak wyciągniety z ukropu. Do tego skóra łuszczy się schodząc z ciała całymi płatami. Kąpiel łagodzi pieczenie.
-
Anna de Loiret
Alessio co się dzieje! To tak powinno być!? Spytała nerwowo kucając w balii.
-
Alessio
Aniu wszystko w porządku jestem przy Tobie,kuracja przebiega pomyślnie,to całkowicie normalne,bardzo długo byłaś na słońcu - powiedział uspokajająco przyklękując przy niej i ujmując ją za dłoń - Tylko skąd ta czerwona barwa? Dziwne to, ale Shallya wysłuchała mej modlitwy więc nic złego to nie oznacza....,prawda?
-
Anna de Loiret
Dobrze... Odpowiedziała i nie wyrywając swej dłoni z uścisku znów się położyła w balii, wciąż się nieco bojąc.
-
Arden z Loningbrucku
W końcu sen zmorzył imperialnego najemnika, po długim przewracaniu się z boku na bok w łóżku.
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Obecność ukochanego trzymającego Annę za rękę w końcu uspokoiła Bretonnkę. Woda w balii zdążyła zrobić się nie tylko brudna, ale i zimna.
-
Anna de Loiret
Dalej trzymając swoją dłoń w uścisku wybranka wyszła z balii ostrożnie i rzekła do niego - ta kąpiel nie była tak odprężająca jak myślałam... Wytrzyj mnie jakimś ręcznikiem i zrób ten okład...
-
Alessio
Wziął ręcznik i począł wycierać podrażnione miejsca na ciele wybranki poprzez przykładanie go do mokrych miejsc tak by nasiąkł wodą a nie normalne pocieranie ciała tak aby nie podrażnić sparzonej skóry. Gdy skończył powiedział - Skarbie,mogła byś się położyć na boku? Muszę rozmasować Ci miejsca na których leżałaś,potem wykonam opatrunki.
-
Anna de Loiret
Mogłabym - odparła po czym położyła się na boku wyczekując. Jesteś drugą osobą na świecie, przed którą nie wiem czemu nie krępuję się być naga, wiesz? Druga to Thilbaut...
-
Alessio
Zaśmiał się lekko z wyraźną sympatią w głosie i przystępując do delikatnego rozmasowywania powiedział - Ja przed Tobą też nie,po prostu zbyt mocno się zżyliśmy ze sobą by mogło nam to przeszkadzać - gdy skończył dodał - teraz na drugi bok,szczęście że nie powstały Ci odleżyny na skórze....
-
Anna de Loiret
Mruczała z rozkoszy i rozluźnienia, gdy ukochany ją masował i z ochotą położyła się na drugim boku. To takie miłe... Przysięga rzecz święta ale dotrzymanie jej wymaga silnej woli...
-
Techniczny:
+ 1 PP dla Alessia i Anny od momentu zakończenia wątku gildii woziwodów. Miałem dać informacje o tym na koniec sesji, ale może się wiedza o tym przydać graczom wcześniej :twisted:
-
Alessio
Uśmiechając się pod nosem po takich komplementach ze strony wybranki po skończonym masowaniu delikatnie przewrócił ją na plecy i przystąpił do robienia okładów,zaczął od tego z zimnej wody na czole a potem płynnie przeszedł do reszty oparzeń, cały zabieg wykonywał ze szczególną starannością co jakiś czas zerkając w piękne oczy Ani, gdy tak czynił naszły go myśli - Kto by pomyślał że będzie mi dane być z tym aniołem,zwłaszcza po początkach naszej znajomości,pomyśleć że chciałem się zemścić na niej i krzywdę jej zadać - na te myśli aż wzdrygnął się lekko - a teraz życie bym dla niej oddał i to bez wahania - gdy zakończył pogłaskał ją jeszcze czule po policzku i ułożył się koło lubej, wykonał sobie okład na czoło by następnie mocno ująć ją za dłoń.
-
Anna de Loiret
Alessio... Dziękuję ci za to wszystko, nie zrozum mnie proszę źle... A... Ale gdy ostatnio spaliśmy ze sobą w jednym łożu, wiesz co się stało... Teraz to ehhh... Moglibyśmy dziś nie spać razem? Po prostu się obawiam...
-
Alessio
Pocałował ją delikatnie w usta po czym powiedział - Jak sobie życzysz - odczekał jeszcze 10 minut od zrobienia okładów po czym zdjął je sobie i lubej z czoła,zjadł drobny posiłek,rozłożył koc na podłodze,przyszykował sobie prowizoryczną poduszkę z własnych ubrań i ułożył się do snu.
-
Anna de Loiret
Zmęczenie dzisiejszego dnia szybko sen sprowadziło. Nagle Annę obudziło jakieś potężne bzyczenie i smród. Czyżby Alessio się zebździł? Jednak smród jest za potężny, zatyka dech w piersi szlachcianki i bardziej go czuć zgnilizną. Ludzka skóra to płaszcz okrywający ciało śmiertelników, pokrzyżowałaś plany mego rywala, więc w nagrodę za to dam Ci nowy, skoro tak tego pragniesz. Powiedz tylko "płaszcz", a natychmiast spełnię Twe życzenie Anno z bretonńskiego rodu Loiret. rozległ się basowy głos za Jej plecami. Nieco wilgotny, jakby pełny flegmy. Rumaka tez mogę Ci podarować, ale to jak przysięgniesz mi wiernie służyć.
-
Anna de Loiret
Wystraszyła się bardzo, nie zamierzała jednak odwracać się i patrzeć na to coś, co do niej przemawia i próbuje ją zwodzić... Zamiast tego spuściła głowę, zamknęła oczy i wykrzyczała - Alessio kochany! Gdzie jesteś?
Od MG:
+10 PD za wybrnięcie z pułapki bez wkopania w nią Alessio.
-
Arden z Loningbrucku
Z płytkiego snu obudził Cię kobiecy wrzask. Nie rozpoznajesz słów, ale udało Ci się rozpoznać głos Anny.
Anna de Loiret
Smród zniknął momentalnie.
Alessio Contrarini
Obudził Cię wrzask Anny po bretońnsku Alessio kochany! Gdzie jesteś? Ukochana siedzi na łożu zaciskając z całej siły powieki swych oczu. Twarz ma skrzywioną w wyraźnym strachu.