Re: Problemy wojny i pokoju
Jak ktoś siądzie na beczce prochu i bawi się zapałkami, to nie jest od razu mocarzem. Bardziej prawdopodobne, że jest idiotą.
Państwo Kima nie jest mocarstwem, ale jest zagrożeniem dla okolicznych państw przez swoje zaślepienie ideologią i posiadanie broni mogącej siać zniszczenie.
To zagrożenie nie wynika nawet wprost z posiadania broni A. Przecież ci zaślepieni ideologią ludzie mogliby dokonać zniszczeń nawet przy użyciu broni konwencjonalnej, chemicznej, biologicznej itd. Seul leży ze 30 km od lini demarkacyjnej. Wystarczy dalekosiężna artyleria. SCUDy też mogą dolecieć np. do reaktorów atomowych elektrowni japońskich.
Dlatego Kim to jest problem idioty siedzącego na beczce prochu przy gęsto zaludnionej Koreii Południowej i Japonii.
Najwyraźniej głodująca północ nie ma wystarczających środków do długiego utrzymywania relatywnie dużych, bo liczących ok. 1,2 mln ludzi sił zbrojnych.
Kim macha więc maczugą i straszy, że podpali lont na tej beczce prochu.
Re: Problemy wojny i pokoju
Cytat:
Zamieszczone przez Bronti
holly shit :o motherfucker :shock: :lol:
Re: Problemy wojny i pokoju
Mam głęboko co robią małe żółte ludziki 10.000 km na wostok Mogą się powystrzelać, mogą się pozjadać - kolejność dowolna.
Dlaczego małe żółte ludziki mają program nuklearny a my nie mamy? Dlaczego zwykły koreaniec z północy jest 200x sprawniejszy od przeciętnego Tomka co wpieprza czipsy i siedzi 24/7 na necie a do szkoły niesie zwolnienie z WF?
Re: Problemy wojny i pokoju
Cytat:
Zamieszczone przez krwawa_rozprawa
Mam głęboko co robią małe żółte ludziki 10.000 km na wostok Mogą się powystrzelać, mogą się pozjadać - kolejność dowolna.
Dlaczego małe żółte ludziki mają program nuklearny a my nie mamy? Dlaczego zwykły koreaniec z północy jest 200x sprawniejszy od przeciętnego Tomka co wpieprza czipsy i siedzi 24/7 na necie a do szkoły niesie zwolnienie z WF?
Ideologia na północy oraz realne zagrożenie na południu.
Koreańcy się zbroją i robią wszystko, by zapewnić sobie bezpieczeństwo. My wierzymy w bezpieczeństwo zapewniane przez NATO i dlatego mamy 100tyś. armie i rdzewiejącą "flotę".
Re: Problemy wojny i pokoju
NATO może wkroczyć dopiero po tygodniu. Przez ten czas jesteśmy rozjechani dwa razy przez Białoruś bo grubasy z pryszczami i okularami jak dna od butelek siedzą przed kompem a na WF niosą zwolnienie. Przecież nie będą nas bronić tzw. "mniejszości" co chodzą w białych rurkach w różowe kwiatki albo jakieś inne hipstery. Stawiam pytanie dlaczego jakieś zadupie na krańcu świata ma potężniejszą armię i zdrową ideologicznie i fizycznie młodzież. A u nas gejowizna i cherlactwo - do tego nieuki.
Re: Problemy wojny i pokoju
Cytat:
Zamieszczone przez krwawa_rozprawa
Mam głęboko co robią małe żółte ludziki 10.000 km na wostok Mogą się powystrzelać, mogą się pozjadać - kolejność dowolna.
Dlaczego małe żółte ludziki mają program nuklearny a my nie mamy? Dlaczego zwykły koreaniec z północy jest 200x sprawniejszy od przeciętnego Tomka co wpieprza czipsy i siedzi 24/7 na necie a do szkoły niesie zwolnienie z WF?
Wynikałoby z tego, że kiedyś ciężko upadłeś na głowę.
Dlatego z prostą matematyką i realnością masz ewidentne kłopoty.
1. Żaden zwykły, a nawet niezwykły koreaniec z północy nie jest 200x sprawniejszy od przecietnego Tomka.
Jest to fizycznie niemożliwe, bo jeśli taki Tomek czasem chodzi do szkoły to na swym grzbiecie dzwiga co najmniej 5 kg tj. np. plecak z książkami i ubranie.
Wtedy według twojej hipotezy 200x sprawniejszy koreaniec musiałby sam podnieść 1 tonę.
2. Przeciętny Tomek nie wysiedzi 24/7 na necie wpieprzając wyłącznie czipsy. Młody człowiek bez wody i snu tak długo nie wytrzyma.
Do WC też musi choć czasem chodzić. Zatem nierealne jest towje kolejne stwierdzenie.
3. Polsce żaden atomowy grzybek nie jest potrzebny.
Ściganie się z KRLD w zagłodzenu społeczeństwa w imię posiadania jakiejś broni A jest nam nie potrzebne.
Dlatego nie potrzeba nam militarnego programu nukleranego.
4. Skoro masz głęboko w ... co robią żółte ludziki to po co zabierasz głos na ich temat.
Jesli dla ciebie ich życie jest nic nie warte, to twoje życie jest m.w. tyle samo warte.
Zatem sam widzisz, że twoje wymysły to absurdy.
Rozjeżdzanie Polski przez np. Białoruś i inne bajdy o potężnej armii na krańcu świata, zdrowej ideologicznie i fizycznie młodzieży w KRLD są takim samym absurdami jak twoje w/w wymysły.
Marnowanie kasy na 1,2 mln armię w PL do tego uzbrojoną w broń A to byłby dziś czysty idiotyzm.
Re: Problemy wojny i pokoju
Traktory wymiataja :D Ciekawe jaki uzytek zoltki zrobily z kosiarek :lol:
"Zebrał wódz koreański Kim Dzong Un całą swoją radę na naradę wojenną:
- Koreańczycy! Jesteśmy wielkim narodem?
- Taaaaak!
- To dlaczego nie mamy własnej rakiety z ładunkiem nuklearnym?
- Taaaa... Zbudujemy? Huurraaa!!!
Ścięli toporkami największą sosne w okolicy, wydrążyli ją w trudzie i znoju, według starej, koreańskiej recepty wyprodukowali proch, napchali do wydrążonego pnia, zapletli linę z lian i jako lont wyprowadzili na zewnątrz rakiety.
- Gdzie ją wystrzelimy?
- Na Nowy Jork!
- A dlaczego na Nowy Jork?
- Innych amerykańskich miast nie znamy...
Napisali na rakiecie "Na Nowy Jork", zbili się w gromadę i podpalili lont. Jak nie p.....!!! Prawdziwy Armagedon! Dym, swąd, wszystkich rozrzuciło w promieniu kilkunastu metrów... Wódz otrzepuje się z kurzu i mówi:
- Ja p....!!! Wyobrażacie sobie, co się dzieje w Nowym Jorku??"
znalezione gdzies na necie :mrgreen: :mrgreen:
Re: Problemy wojny i pokoju
Zajac to musiała być ta rakieta - http://i.imgur.com/DnDVszZ.gif
Re: Problemy wojny i pokoju
Cytat:
Pisałem o tym wiele razy. Jeśli tego nie dostrzegasz to twój problem.
Musisz widocznie jeszcze raz sam siebie zacytować, bo nie zauważyłem, choć czytałem Twoje posty.
Cytat:
Nic nie muszę. Tym bardziej nie muszę też wymieniać niczego do twojj tezy.
Przedstawiłem swoje zdanie w tej sprawie wyraźnie. Jak masz inny pogląd, to trudno, przeżyję to.
Była tu postawiona teza, że amerykańska polityka po II WŚ wobec ZSRR była początkowo błędna i Amerykanie dopiero po czasie się kapnęli, że popełnili błędy. Wysnułeś tezę przeciwną, że żadnych błędów nie robili, tylko robili co robili z pełną premedytacją. Po Twojej stronie leży przedstawienie argumentów, jak na razie Tobie nie wychodzi. Sam paradoksalnie(choć nie jestem zwolennikiem Twojej teorii) podałem więcej sensownych argumentów na jej poparcie ;)
Cytat:
Były jednym i drugim, tylko ty tego niedostrzgasz.
Demobilizacja w obliczu silnego wroga, skrywała słabości, pozorowała siłę, bo tylko silny mógł sobie pozwolić na zignorowanie możliwości wrogiego ataku.
Faktycznie nie dostrzegam. Demobilizacja w obliczu silnego wroga, gdy nie ma jeszcze innych możliwości jego pokonania(tysiące głowic jądrowych), była strategicznym błędem. Siły nie pozorowała. SZA dawały dowody i w słowach(cywilizowana retoryka), i w czynach(demobilizacja i rozbrojenie), że wojny nie chcą. A to jest w obliczu śmiertelnego wroga błąd.
Cytat:
Jednocześnie armia zdemobilizowana nie może być pokonana, bo jej siła jest bez formy tzn. nie można pokonać czegoś czego nie ma. Nie można zadać niszczących strat zredukowanym siłom zbrojnm. USA unika więc strat, unika wrogiej siły oraz przewagi wroga w wojskach lądowych w Europie w sytuacji zagrożnia wrogim atakiem.
Siła jest zachowana, a w wypadku ewentualnej wojny może szybko powrócić do formy, a nawet wzrosnąć.
W sytuacji gdy przeciwnik się zastanawia co to zanczy lub co z tym fantem zrobić, sytuacja jest dogodna do dalszego realizowania przewidzianej strategii wyścigu zbrojeń. Zatem mamy tu i PODSTĘP i UNIKANIE siły wroga.
Ależ nikt tu US Army nie musi pokonywać. Czołgi Armii Czerwonej Atlantyku nie przepłyną. Starczy, że zajęłyby Europę, zanim US Army byłaby zdolna do reakcji ;)
Cytat:
Napisałeś dużo słów, ale mało tam treści. Powojenna strategia USA pasuje jak ulał do traktatów Sun Tzu. Wystarczy dobrze się temu przyjrzeć.
Masz tam i udawanie słabości, i ryzykowną pokerową zagrywkę, i blef. Siłę można ujawniać, to zleży co chcesz tym osiągnąć np. zrzucając bomby atomowe USA zademonstrowało siłę i pokazało, także potencjalnym wrogom na co mogą się narazić. Zatem twoje rozumowanie co do mojej logiki jest błędne.
"Dużo słów, ale mało treści" to żaden argument. O pokerze i blefie też nie masz zielonego pojęcia. W tej grze są tylko dwa rodzaje blefu. Udawanie, że masz silniejsze karty, niż masz(by skłonić silniejszego przeciwnika do spasowania) albo udawanie, że masz słabsze karty, niż masz(by wciągnąć przeciwnika w pułapkę). Udawanie słabości by odstraszyć przeciwnika, co sugerujesz, w przyrodzie nie występuje.
Cytat:
Napisałem, tylko ty tego niedostrzegłeś.
USA wygrały zmagania z ZSRR zatem ich ocena sytuacji i zastosowana strategia okazała się skuteczna.
To że wygrało, nie znaczy, że nie popełniło po drodze błędów.
Cytat:
Zatem szpiedzy i wywiad nie zapobiegli katastrofie, bo Armii Czrwonej zabraklło kilka tygodni. :mrgreen:
Szpieg dostarcza informacje. Co z tym potem zrobią władze kraju to inna sprawa.
Gwoździem do trumny naszej dyskusji może być zachowanie SZA w kilka lat po wojnie. Pod koniec lat 40-tych ich zachowanie zostało o prawie 180 stopni odwrócone. Skoro to co robili bezpośrednio po wojnie to była robota z premedytacją, to po co nagle zwiększać swoją obecność militarną w Europie? Po co powoływać NATO do życia? Po co remilitaryzować w te pędy RFN? Po co bawić się w różne "Plany Marshala"? Po co różne "doktryny powstrzymywania", wspieranie różnych wojen domowych w Grecji, interwencje w Korei?
Teoria o tym, że zrozumieli swoje błędy, o czym pisał Fenrir, tą zmianę zachowań logicznie wyjaśnia. Twoja teoria nie.
Cytat:
epickie, ten patos, ta ekspresja
może w końcu Kim zjednoczy półwysep
Tawariszcz może ja słabo was rozumiem, ale chyba jaja sobie robicie :D :?:
Cytat:
Dlaczego małe żółte ludziki mają program nuklearny a my nie mamy?
A po kiego nam program nuklearny?
Cytat:
Dlaczego zwykły koreaniec z północy jest 200x sprawniejszy od przeciętnego Tomka co wpieprza czipsy i siedzi 24/7 na necie a do szkoły niesie zwolnienie z WF?
Nie uprawiacie towarzyszu hipsterki w tym momencie :lol: :?:
Btw. na Półwyspie Koreańskim wszystko obecne idzie wprost ku wojnie. Albo młody Kim ma balls of steel i liczy, że jego obecne działania jednak sprawią, że wszystkim wokół zmięknie rura, albo jest samobójcą-idiotą, bo w razie konfliktu już nawet Chiny mu nie pomogą i jest kwestią kilku tygodni, jak będzie się w dziurze pod ziemią chować jak Hitler w 1945 albo Saddam w 2003 ;)
Re: Problemy wojny i pokoju
Cytat:
Musisz widocznie jeszcze raz sam siebie zacytować, bo nie zauważyłem, choć czytałem Twoje posty.
Co napisane to napisane. Powtórne cytowanie komuś kto i tak tego nie dostrzega nie ma większego sensu.
Cytat:
Była tu postawiona teza, że amerykańska polityka po II WŚ wobec ZSRR była początkowo błędna i Amerykanie dopiero po czasie się kapnęli, że popełnili błędy. Wysnułeś tezę przeciwną, że żadnych błędów nie robili, tylko robili co robili z pełną premedytacją. Po Twojej stronie leży przedstawienie argumentów, jak na razie Tobie nie wychodzi. Sam paradoksalnie(choć nie jestem zwolennikiem Twojej teorii) podałem więcej sensownych argumentów na jej poparcie ;)
Nie wysunąłem tezy przeciwnej, bo od samego początku uważałem, że ludzie popełniają błędy, także Amerykanie.
Ich polityka nie była i nie jest wolna od błędów. Błądzić to rzecz ludzka i nie tego dotyczyło moje odniesienie do zastosowanej przez USA strategii po II WŚ.
Moje stwierdzenia nie były zaprzeczeniem słowom o błędnej polityce USA wobec ZSRR.
Zatem nie muszę dawać do wydumanej przez ciebie hipotezy o powodach moejego wpisu jakichś argumentów.
Cytat:
Faktycznie nie dostrzegam. Demobilizacja w obliczu silnego wroga, gdy nie ma jeszcze innych możliwości jego pokonania(tysiące głowic jądrowych), była strategicznym błędem. Siły nie pozorowała. SZA dawały dowody i w słowach(cywilizowana retoryka), i w czynach(demobilizacja i rozbrojenie), że wojny nie chcą. A to jest w obliczu śmiertelnego wroga błąd.
Sam jesteś w błędzie. USA nie chciało kontunuowaniea krwawej wojny przez kolejne lata.
Dalszy wielki wysiłek wojenny w tym pełna mobilizacja armi były zbędne i bardzo kosztowne. Wynik otwarcia nowej krwawej wojny był niepewny.
Zatem należało przenieść konfrontacje na grunt, na którym było pewniesze odniesienie zwycięstwa.
USA i zachód dysponowały większym potencjałem produkcyjnym i technologicznym, a jednocześnie nie były skłonne do ponoszenia zbednych ofiar ludzkich oraz wielkich strat materialnych w potencjalnej wojnie na wyniszczenie silnej Armii Czerwonej, która słabeuszem nie była, bo pokonała hitlerowskie Niemcy na Wschodzie Europy.
Dlatego USA dały pokaz siły nad Japonią i przeprowadziły demobilizację swojej armii.
Stalin nie może nawet potencjalnie zniszczyć amerykańskiej armii w Europie Zachodniej, bo jej prawie tu nie ma.
Cytat:
Cytat:
Zamieszczone przez ExNowy
Jednocześnie armia zdemobilizowana nie może być pokonana, bo jej siła jest bez formy tzn. nie można pokonać czegoś czego nie ma. Nie można zadać niszczących strat zredukowanym siłom zbrojnm. USA unika więc strat, unika wrogiej siły oraz przewagi wroga w wojskach lądowych w Europie w sytuacji zagrożnia wrogim atakiem.
Siła jest zachowana, a w wypadku ewentualnej wojny może szybko powrócić do formy, a nawet wzrosnąć.
W sytuacji gdy przeciwnik się zastanawia co to zanczy lub co z tym fantem zrobić, sytuacja jest dogodna do dalszego realizowania przewidzianej strategii wyścigu zbrojeń. Zatem mamy tu i PODSTĘP i UNIKANIE siły wroga.
Ależ nikt tu US Army nie musi pokonywać. Czołgi Armii Czerwonej Atlantyku nie przepłyną. Starczy, że zajęłyby Europę, zanim US Army byłaby zdolna do reakcji ;)
Mowa była o sytuacji w Europie. W Ameryce zmobilizowana armia w czasie pokoju była zbędna. USA wojny nie chciało, bo wojna powodowałaby wielkie straty ludzkie i materialne. Wybierają więc strategię skutecznego pokonania wroga w długodystansowym wyścigu.
Demoblizacja armi była też jasnym sygnałem, że Amerykanie teraz nie chcą wojny. Zatem UNIKAJĄ siły ZSRR.
Jednocześnie stosują PODSTĘP, bo przechodzą na konfrontację długodystansową. Czyli w perspektywie dalsze zbrojenia.
USA mają świadomość konfrontacji systemu komunistycznego reprezentowanego przez Stalina z ich systemem kapitalistycznym.
Zatem nie był to błąd, ale raczej świadomy wybór wygrywającej strategii.
Cytat:
Cytat:
Zamieszczone przez exNowy
Napisałeś dużo słów, ale mało tam treści. Powojenna strategia USA pasuje jak ulał do traktatów Sun Tzu. Wystarczy dobrze się temu przyjrzeć.
Masz tam i udawanie słabości, i ryzykowną pokerową zagrywkę, i blef. Siłę można ujawniać, to zleży co chcesz tym osiągnąć np. zrzucając bomby atomowe USA zademonstrowało siłę i pokazało, także potencjalnym wrogom na co mogą się narazić. Zatem twoje rozumowanie co do mojej logiki jest błędne.
"Dużo słów, ale mało treści" to żaden argument. O pokerze i blefie też nie masz zielonego pojęcia. W tej grze są tylko dwa rodzaje blefu. Udawanie, że masz silniejsze karty, niż masz(by skłonić silniejszego przeciwnika do spasowania) albo udawanie, że masz słabsze karty, niż masz(by wciągnąć przeciwnika w pułapkę). Udawanie słabości by odstraszyć przeciwnika, co sugerujesz, w przyrodzie nie występuje.
He, he, nawet nie dostrzegasz, że mamy tu klasyczny pierwszy przypadek pokerowego blefu.
USA udają, że mają tak wielką siłę, że mogą sobie pozwolić nawet na demobilizację armii.
ZSRR pasuje, choć jego czołgi mogłyby dojechać do Atlantyku w parę tygodni.
Zatem dalej nie dostrzegasz przebiegłości zastosowanego przez Amerykanów UNIKANIA wojny i PODSTĘPU w kontynuowaniu konfrontacji innymi metodami.
Cytat:
Cytat:
Zamieszczone przez exNowy
Napisałem, tylko ty tego niedostrzegłeś.
USA wygrały zmagania z ZSRR zatem ich ocena sytuacji i zastosowana strategia okazała się skuteczna.
To że wygrało, nie znaczy, że nie popełniło po drodze błędów.
Błędów może być cała masa, chodzi jednak o to aby w końcu wygrać.
USA wygrały, a ZSRR rozpadł się, bo nie wytrzymał długodystansowej konfrontacji.
Cytat:
Szpieg dostarcza informacje. Co z tym potem zrobią władze kraju to inna sprawa.
Zatrudnianie szpiegów to nie bez kozery ostatni 13 temat klasycznej "Sztuki Wojnu" Sun Tzu.
Cytat:
Gwoździem do trumny naszej dyskusji może być zachowanie SZA w kilka lat po wojnie. Pod koniec lat 40-tych ich zachowanie zostało o prawie 180 stopni odwrócone. Skoro to co robili bezpośrednio po wojnie to była robota z premedytacją, to po co nagle zwiększać swoją obecność militarną w Europie? Po co powoływać NATO do życia? Po co remilitaryzować w te pędy RFN? Po co bawić się w różne "Plany Marshala"? Po co różne "doktryny powstrzymywania", wspieranie różnych wojen domowych w Grecji, interwencje w Korei?
Teoria o tym, że zrozumieli swoje błędy, o czym pisał Fenrir, tą zmianę zachowań logicznie wyjaśnia. Twoja teoria nie.
Gwóżdź to był chyba tylko w twojej głowie.
Jeśłi zrozumiesz dlaczego USA nie chciały wówczas wojny wtedy zrozumiesz sens ich strategii.
Odsunięcie konfrontacji w czasie oznacza, ze zaraz po II WŚ nie potrzeba wielkiej armii.
Można ją zdemobilizować, ale można to zrobić tylko wtedy kiedy nie bedzie wojny. USA pozorują jednak posiadanie siły, bo silnego nikt nie ruszy.
Magazyny pełne są broni, ale ludzie idą do cywila.
Powołanie NATO i remilitaryzacja RFN, plan Marszala itd to zwileokrotnienie mozliwości obronnych, oraz rozłożenie wysiłku zbrojeniowego na wielu członków, którzy zawsze bedą bardziej skłonni uczestniczyć w aliansie z USA niż w dyktacie jaki np. stosował system komunistyczny.
Doktryna powstrzymywania była konieczna w systuacji rozpadu systemu kolonialnego oraz rozszerzania się wpływów komunizmu.
Ograniczone konflikty zbrojne wykazują, ze USA ma siły by walczyć, ale nie chce totalnej konfrontacji, bo ta zwykle wyniszcza obie strony.
Zatem to nie błędy, ale dalsze stosowanie strategii założonej i realizowanej po II WŚ.
Moje wpisy cały czas to logicznie podkresłają. Trzeba to jedank umieć dostrzec.