Na UG za wszelkie dys nie ma się taryfy ulgowej, koleś miał nieczytelną pracę i zaświadczenie to musiał i tak poprawkę pisać :D
Wersja do druku
Na UG za wszelkie dys nie ma się taryfy ulgowej, koleś miał nieczytelną pracę i zaświadczenie to musiał i tak poprawkę pisać :D
Mnie nawet nie chodzi o taryfę ulgową, bo z jakąś mocną się nawet nie spotkałem. Raczej chodzi mi o to, że teraz każdy zasłania się dysleksją. Dziecko nie uczy się ortografii? Dysleksja! Moja mama, polonistka, sama mówi że to już przesada jest bo na klasę połowa dzieci (gimbaza) ma zaświadczenia o dysleksji. Ale o chyba ze wszystkim tak teraz jest... Wuef to samo, połowa zaświadczenia, że ćwiczyć nie może, a potem "genetyczna" otyłość.
Może są różne te zaświadczenia i sposoby ich dawania... ale z tego co ja wiem to nie dość że ono nie uzasadnia nienauczenia się ortografii to jest jeszcze wręcz przeciwnie. Kilka lat temu mój znajomy musiał kuć się wszystkich zasad bo bez ich znajomości papierka by nie dostał, chyba kilka razy go nawet "odrzucali" (inna sprawa czy to aby nie znaczyło że chciał go dostać "na siłę"). Z tego co kojarzę w moich (trzeba je co kilka lat podczas nauki odnawiać żeby mieć przy testach gimnazjalnych i kompetencji jakieś tam ulgi) też było zaznaczone że pojął zasady ortografii, sam dokument wykluczał już więc dysleksję jako coś usprawiedliwiającego ich nieznajomość. Z założenia też dysleksja dotyczy chyba właśnie głównie błędów typu mylenie t i d, z i s itd., czyli błędów z którymi jak mniemam "normalny" człowiek problemów mieć nie powinen.
Z wf-em to jest chyba inna historia, może to tylko moje doświadczenia ale mam wrażenie że spora część wuefistów to w życiu nie powinna dostać żadnych papierów że może pracować z dziećmi. Zresztą patrząc z perspektywy studiów czy ogólnie dorosłego życia to wielu nauczycieli zachowuje się skrajnie nieodpowiedzialnie. W końcu na studiach raczej nikt nie będzie przy całym roku wytykał ci co zrobiłeś źle, czego nie umiesz itd., masz się nauczyć i już, a ewentualne rozmowy na osobności jak "człowiek z człowiekiem". W szkole za to akcje które mogą "ośmieszać" dzieciaki się zdarzają i nie chodzi mi tu o jakąś pseudo poprawność że wszyscy mają być równi ale o jakieś minimum prywatności.
W jakim Ty świecie żyjesz? :P Przecież tak to właśnie działa, rodzice uważają, że słabe wyniki ich pociech to nie wina tego, że nie chce się uczyć. Idą do specjalisty, szybki papierek i większość klasy ma dysleksje. Dotyczy to właśnie ortografii bo to też jest dysleksja. Kto tam się przejmuje tym czy ktoś ma dysleksję na prawdę czy nie? Papier, kasa i mamy spokój z ortografią, większą ilość dozwolonych błędów na testach i dłuższy czas pisania. No i uczyć się ortografii nie trzeba. Przecież tak samo działają zwolnienia z wuefu! Idzie się do lekarza, mówi że chce się zwolnienie, 5 min i masz zwolnienie na cały rok.Cytat:
Może są różne te zaświadczenia i sposoby ich dawania... ale z tego co ja wiem to nie dość że ono nie uzasadnia nienauczenia się ortografii to jest jeszcze wręcz przeciwnie. Kilka lat temu mój znajomy musiał kuć się wszystkich zasad bo bez ich znajomości papierka by nie dostał, chyba kilka razy go nawet "odrzucali" (inna sprawa czy to aby nie znaczyło że chciał go dostać "na siłę"). Z tego co kojarzę w moich (trzeba je co kilka lat podczas nauki odnawiać żeby mieć przy testach gimnazjalnych i kompetencji jakieś tam ulgi) też było zaznaczone że pojął zasady ortografii, sam dokument wykluczał już więc dysleksję jako coś usprawiedliwiającego ich nieznajomość. Z założenia też dysleksja dotyczy chyba właśnie głównie błędów typu mylenie t i d, z i s itd., czyli błędów z którymi jak mniemam "normalny" człowiek problemów mieć nie powinen.
Poza tym masz dziwne doświadczenia z wuefem i nie bardzo widzę związku między Twoimi przeżyciami a wszędobylskimi zwolnieniami z wuefu.
Jeszcze w temacie "naszych pociech" - zerknijcie na screeny z forum małolatów "robiących bekę" w internecie. Chodzi o poziom wypowiedzi, już nie pisząc o zasadach ortografii.
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul...legii-warszawa
Muszę przyznać, że ta lektura dała mi sporo do myślenia w kwestii przyszłego wychowania syna (na razie etap raczkowania, także mam czas na przemyślenia). W skrócie - już mam ból głowy, jak w dobie internetu, smartfonów czy ifonów wychować go na normalnego faceta "trzymającego poziom".
Ale to nie znaczy że sama dysleksja jest mitem. Swoją drogą to ja chciałbym zobaczyć te wszędobylskie pisma o dysleksji na własne oczy :) , a zwłaszcza to w którym punkcie zwalniają z konieczności znania zasad ortografii i ogólnie uczenia się jej.Cytat:
Zamieszczone przez Volomir
Swoją drogą to chyba koloryzujesz, nie sądzisz? To że ktoś ma papierek pozwalający robić więcej błędów nie sprawia że może je robić "powszechnie". Znam przypadki że najwięksi idioci przechodzili dalej mimo że już dawno powinni zostać oblani, było to w czasach kiedy wszędobylskiej dysleksji nie było. Ile więc z tego nieznania ortografii to zasługa papierka na dysleksję, a ile stare, klasyczne przepychanie ucznia z klasy do klasy niemal na siłę?
Czyli według Ciebie z jakiego powodu dzieciaki nie chcą na wf chodzić? Jak na moje niewykwalifikowana kadra nauczycielska, wynikająca pewnie ogólnie z tego że wf jest traktowany jako zapychacz, siłą rzeczy na obecny stan rzeczy wpływ ma.Cytat:
Poza tym masz dziwne doświadczenia z wuefem i nie bardzo widzę związku między Twoimi przeżyciami a wszędobylskimi zwolnieniami z wuefu.
Tylko wiesz, znajomość zasad ortografii sprawdza się w podstawówce i gimnazjum, a może i nawet tylko w podstawówce bo w gimie to chyba jedynie sprawdziany ortograficzne są. Pani od polskiego w szkole średniej już nie odpytuje ze znajomości zasad. Ortografia sprawdzana jest tylko przy wypracowaniach i tutaj osoba z zaświadczeniem ma duże pole do popisu jeśli chodzi o robienie błędów. Poza tym to nie Ty decydujesz o powszechności błędów tylko oni. Zrobi błąd - ja mogę, jestem dyslektykiem. To jest wytłumaczenie lenistwa. Poza tym przepychanie z klasy do klasy nie ma związku z tematem. I nie koloryzuje, zobacz jak jest w klasach teraz. Jak ja chodziłem do szkoły to przez podstawówkę, gimnazjum i liceum znałem jednego dyslektyka, który na marginesie nie powinien mieć zaświadczenia bo był po prostu głupi a nadopiekuńczy rodzice potrafili "wiele" załatwić. Ci którzy dostawali słabe oceny z ortografii po prostu się nie uczyli, bo były to jednostki typowych nieuków u których dzisiaj pewnie stwierdzono by wszystkie możliwe odmiany dysleksji, dyskalkulii, dysbiologii, dyshistorii. Jak jest dzisiaj? Połowa klasy ma zaświadczenia i co zrobisz? Może i ktoś tam ma taką prawdziwą dysleksję, ale przez masę takich oszustów trudno mi w to uwierzyć.Cytat:
Ale to nie znaczy że sama dysleksja jest mitem. Swoją drogą to ja chciałbym zobaczyć te wszędobylskie pisma o dysleksji na własne oczy :) , a zwłaszcza to w którym punkcie zwalniają z konieczności znania zasad ortografii i ogólnie uczenia się jej.
Swoją drogą to chyba koloryzujesz, nie sądzisz? To że ktoś ma papierek pozwalający robić więcej błędów nie sprawia że może je robić "powszechnie". Znam przypadki że najwięksi idioci przechodzili dalej mimo że już dawno powinni zostać oblani, było to w czasach kiedy wszędobylskiej dysleksji nie było. Ile więc z tego nieznania ortografii to zasługa papierka na dysleksję, a ile stare, klasyczne przepychanie ucznia z klasy do klasy niemal na siłę?
Bo trzeba ćwiczyć? Bo nie chce mi się? Bo po co? Dlaczego niewykwalifikowana kadra? Masz jakieś dziwne doświadczenia, ja miałem jednego wuefistę oszołoma, reszta była tak od spoko do bardzo porządni nauczyciele. Poza tym tu też nie jest istotne dlaczego, bo nie ma sensu usprawiedliwiać głupotę uczniów. Chodzi o sam fakt, że dziecioki nie chcą ćwiczyć i rodzić szybciutko załatwia zwolnienie od lekarza. To jest absurd!Cytat:
Czyli według Ciebie z jakiego powodu dzieciaki nie chcą na wf chodzić? Jak na moje niewykwalifikowana kadra nauczycielska, wynikająca pewnie ogólnie z tego że wf jest traktowany jako zapychacz, siłą rzeczy na obecny stan rzeczy wpływ ma.
Znam taki przykład, że dziewczyna w 3 klasie gim ma zwolnienie (w sumie ma je od czasów kiedy miała wf) całoroczne. Natomiast 3- 4 razy w tygodniu chodzi na siłownię, fitnes pilates czy inne wygibasy. Na pytanie dlaczego nie ćwiczy na wf odpowiedź jest jedna: Bo wf jest głupi. Bo trzeba grać w siatkówkę, kosza i inne rzeczy.
Rozumiem, że nie każdy jest sportowcem ale za naszych czasów (moich i Vola) dziewczyny ćwiczyły normalnie i jakoś problemów nie robiły a teraz te dzieciaki to ja nie wiem... Ćwiczyć się wstydzą ale wyjść na miasto jak obdartus to już nie.
No jak nauczycielowi nie chce się nic zrobić to nie zrobi. Zaświadczenie o dysleksji to dokument i uczniowie nie mogą sobie wymyślać na jego podstawie czego to oni nie muszą. Sam stwierdziłeś że "Mnie nawet nie chodzi o taryfę ulgową, bo z jakąś mocną się nawet nie spotkałem. Raczej chodzi mi o to, że teraz każdy zasłania się dysleksją.". No więc gdzie leży wina zaświadczenia o dysleksji? Jak dzieciaki będą mówiły że nie potrafią liczyć bo są ze wsi to będzie znaczyło że wieś jest winna? Jak już szukać tu winy to leży ona w kwestii korupcji i nieprofesjonalnego,czy wręcz nagannego, podchodzenia do zawodu.Cytat:
Tylko wiesz, znajomość zasad ortografii sprawdza się w podstawówce i gimnazjum, a może i nawet tylko w podstawówce bo w gimie to chyba jedynie sprawdziany ortograficzne są. Pani od polskiego w szkole średniej już nie odpytuje ze znajomości zasad. Ortografia sprawdzana jest tylko przy wypracowaniach i tutaj osoba z zaświadczeniem ma duże pole do popisu jeśli chodzi o robienie błędów. Poza tym to nie Ty decydujesz o powszechności błędów tylko oni. Zrobi błąd - ja mogę, jestem dyslektykiem. To jest wytłumaczenie lenistwa. Poza tym przepychanie z klasy do klasy nie ma związku z tematem. I nie koloryzuje, zobacz jak jest w klasach teraz. Jak ja chodziłem do szkoły to przez podstawówkę, gimnazjum i liceum znałem jednego dyslektyka, który na marginesie nie powinien mieć zaświadczenia bo był po prostu głupi a nadopiekuńczy rodzice potrafili "wiele" załatwić. Ci którzy dostawali słabe oceny z ortografii po prostu się nie uczyli, bo były to jednostki typowych nieuków u których dzisiaj pewnie stwierdzono by wszystkie możliwe odmiany dysleksji, dyskalkulii, dysbiologii, dyshistorii. Jak jest dzisiaj? Połowa klasy ma zaświadczenia i co zrobisz? Może i ktoś tam ma taką prawdziwą dysleksję, ale przez masę takich oszustów trudno mi w to uwierzyć.
Jak już to to jest właśnie część przepychania na siłę. Ucznia się nie obleje bo później trzeba się tłumaczyć, a często pojawiają się przy tym jakieś cyrki. Jeżeli więc uczeń pomacha kupionym papierkiem to tym bardziej jaka jest motywacja do robienia czegoś na siłę? Powiedzieć że to tak nie działa i stracić pracę wypowiadając wojnę całemu systemowi? Rodzic woli sobie i innym wmawiać że dziecko jest upośledzone, wyrządzając mu przy tym krzywdę i robiąc cyrki z systemu edukacji. Koniec końców to jego i jego dziecka problem, jeżeli znalazłby się jakiś zapalony nauczyciel chcący coś zmienić to w takim wypadku w taki czy inny sposób musiałby odpuścić.
Jeżeli "zażywa ruchu" w inny sposób to w czym problem? No bo chyba mi nie powiesz że wf ma na celu nauczyć dzieciaki grać w siatkówkę lub kosza.Cytat:
Znam taki przykład, że dziewczyna w 3 klasie gim ma zwolnienie (w sumie ma je od czasów kiedy miała wf) całoroczne. Natomiast 3- 4 razy w tygodniu chodzi na siłownię, fitnes pilates czy inne wygibasy. Na pytanie dlaczego nie ćwiczy na wf odpowiedź jest jedna: Bo wf jest głupi. Bo trzeba grać w siatkówkę, kosza i inne rzeczy.
Rozumiem, że nie każdy jest sportowcem ale za naszych czasów (moich i Vola) dziewczyny ćwiczyły normalnie i jakoś problemów nie robiły a teraz te dzieciaki to ja nie wiem... Ćwiczyć się wstydzą ale wyjść na miasto jak obdartus to już nie.
Pomijając to że części dzieciaków serio nie chce się ćwiczyć to reszta to wróżenie z fusów. To że akurat ty trafiłeś na wykwalifikowany personel nie znaczy że tak jest wszędzie. Swoją drogą to że jakiś nauczyciel jest "spoko" nie znaczy że jest dobry. No ale to ogólnie paradoks edukacji że w podstawówce uczą ludzie po licencjacie mimo iż biorąc pod uwagę okres dojrzewania i "złożoność" umysłu dziecka to właśnie oni powinni w kwestiach nauczycielskich być najlepiej wyszkoleni. Oczywiście nie znaczy to że każdy nauczyciel z licencjatem jest zły, po prostu poziom studiów jest taki że dzisiaj licencjat to często tyle co nic.Cytat:
Bo trzeba ćwiczyć? Bo nie chce mi się? Bo po co? Dlaczego niewykwalifikowana kadra? Masz jakieś dziwne doświadczenia, ja miałem jednego wuefistę oszołoma, reszta była tak od spoko do bardzo porządni nauczyciele. Poza tym tu też nie jest istotne dlaczego, bo nie ma sensu usprawiedliwiać głupotę uczniów. Chodzi o sam fakt, że dziecioki nie chcą ćwiczyć i rodzić szybciutko załatwia zwolnienie od lekarza. To jest absurd!
@Mopisłav
Nic dodać, nic ująć.