-
Rodrigo de Suarez:
Zdejmuje brudne buty coby spodni nie uwalić, zakłada je i ponownie zakłada buty, po czym bierze czystą koszulę i miecz i idzie szukać jakiegoś miejsca coby mógł się umyć. Uwalone spodnie wywala gdzieś za namiot tak by nikt mu ich nie podpieprzył, ani wiatr nie zdmuchnął jakoś... Przyciska jakimś kamieniem je czy coś.
-
Ricardo
Słyszałeś kolegę, wypierdalaj.
-
Ricardo,Inigo
Dobrze,już dobrze,co tutaj wszyscy tacy dla mnie nie mili....,ale psa naprawdę nie widzieliście? - powiedział obrażonym głosem,powoli zabierając głowę z namiotu
Mateo
A może tak będzie lepiej? Zastanawiasz się czy naprawdę byłbyś zdolny pokochać jakąś kobietę na dłużej niż jedną noc i jak by to wyglądało....Słuchać babskiego gadania? Męcząca to rzecz.....
Alejandro
Po około półgodzinnej przejażdżce dotarłeś pod ruiny swej posiadłości,nigdzie nie ma śladu żywej duszy,ponadto są porośnięte bluszczem a stare fundamenty wyraźnie nadgryzł już ząb czasu,jeśli naprawdę zamierzasz ją przywrócić do dawnej świetności poświęcisz na to majątek....
Rodrigo
Nie masz pojęcia gdzie możesz znaleźć jakiekolwiek źródło wody....,może warto by kogoś zapytać?
-
Inigo de Gastor
Wy-pier-dalaaaaaaaaaj!!! Wykrzyczał rozgniewany na całego,dłoń przykładając do miecza.
-
Ricardo
Pieprzony sodomita psa szuka, ehh, do czego to doszło...
-
Alejandro
To nie będzie tanie, łatwe ani szybkie, oj nie. Ale dałem obietnicę to jej dotrzymam. To miejsce kiedyś było takie piękne, w końcu wybudował to mój prapradziad gdy te ziemie odzyskano z rąk Saracenów, wtedy to był nasz dom, a ja zadbam aby wrócił do czasów gdy róża Sangrerosów dumnie kwitła i każdy ją podziwiał.
-
Mateo
Chyba nie jestem zdolny pokochać nikogo innego jak.... samego siebie.... a, może.... Wstał nagle i zaczął się ubierać.... Gdy skończył wybiegł na zewnątrz...
Camilo,,,, Camiloo.... zaczął wołać ją i rozglądać się czy jej nie widać gdzieś....
-
Rodrigo de Suarez:
Ehh... Chyba nie mam wyboru - idzie i pyta się jakiegoś wartownika o jakieś miejsce do umycia.
-
Rodrigo
Stój kto.......matko droga co za smród,ooo nie kolego nie podchodź za blisko,stój gdzie stoisz,o tak,tak jest dobrze - odparł jakiś strażnik podciągając koszulę by zasłonić nos i dopiero po tym wyjaśniając Ci jak dojść nad jeziorko. Po krótkim marszu dotarłeś nad jego brzeg,nie jest za duże a i nikogo nie dostrzegasz ani nie słyszysz,niestety woda jest dość zimna....
Ricardo,Inigo
Sodomito?To mój przyjaciel!Nigdy bym z nim ten tego no wiecie no.... - odparł z powrotem wkładając głowę do namiotu - a w ogóle to jak się nazywacie? I powiedzcie może coś o sobie,ja jestem Alvaro,mam kilka fajnych historii,opowiedzieć? - chwila ciszy - No skoro nalegacie,otóż pięknego letniego dnia szedłem sobie ulicą....
Mateo
Czego chcesz? Nie wracam do środka za żadne pieniądze - usłyszałeś jej głos jednak nie wiesz skąd dobiega....
Alejandro
Oczyma wyobraźni ujrzałeś swój dom odbudowany, nie wiesz kiedy to nastąpi ale jedynie motywuje Cię to do działania....,no i wtedy z pewnością rodzice byli by z Ciebie dumni.....prawda?
-
Alejandro
Będą, mam nadzieję i jeszcze jeśli znajdę prawdziwą miłość. To może być trudniejsze. To pokaże przyszłość a ja postaram się jak najlepiej zatańczyć do melodii życia.