Cytat:
Witia, mylisz się. To nie religia jest winna złu, cierpieniu i prześladowaniom, ale ludzie tacy jak Ty - skrajnie emocjonalni i pełni nienawiści do inaczej myślących. Ludzie, którym zdaje się, że posiedli jedynie słuszną prawdę. Religie i ideologie to tylko sztandary jakie chwytają dla usprawiedliwienia swoich zbrodni. Jakobini nie potrzebowali Boga, by urządzić w Wandei pierwsze w historii ludobójstwo na skalę przemysłową, nie potrzebował go racjonalista Robespierre, wysyłając tysiące ludzi na gilotyny (nota bene, człowiek ten do końca swego żałosnego życia deklarował się jako przeciwnik kary śmierci!) Naprawdę, ludzkość już to przerabiała. Fanatyzm i nienawiść pozostają nimi, nieważne czy są motywowane wiarą w Boga czy ateistycznym racjonalizmem.
Bzdury do potęgi n-tej. Kto pała nienawiścią? Ja? Czy prostaki pokroju obrońców krzyża? Kto wysadza się w samochodach pułapkach? Ja, czy fanatyczni muzułmanie? Kto próbuje z religii głoszącej miłość, przebaczenie, zrozumienie, zrobić religię przyzwalającą na mord drugiego człowieka?
Dlatego błagam, przestań gadać od rzeczy.
Argumentacja typu 'to nie religia jest winna złu, tylko ludzie', jest argumentacją na poziomie 'to nie broń zabija, tylko ludzie'. Religie, co wystarczająco dobitnie udowodniła historia, mają ogromny potencjał do kontroli mas, ponieważ operują na prymitywnych instynktach i lękach. Religia jest narzędziem do sterowania ludzi lękliwych i głupich. W bogów będzie wierzył albo strachliwy, albo mało inteligentny, bo niestety człowiekowi który potrafi pogodzić się z realiami nauki i prawami przyrody, żaden bóg nie jest do niczego potrzebny. Człowiek myślący racjonalnie będzie w stanie prowadzić życie w zgodzie z innymi ludźmi, przy poszanowaniu i zrozumieniu fundamentalnych praw i norm społecznych. Do tego nie potrzeba wiary w duchy.
Religia jest ideologią, tak jak ideologia komunistyczna, faszystowska, demokratyczna, czy każda inna. Tak jak czerwoni nie mieli oporów przed eliminowaniem wszelkich objawów religijności, bo przeszkadzało im to w wyznawaniu ich jedynej słusznej koncepcji kolektywistycznego internacjonalizmu, tak religie nie miały oporów do wykorzystywania wiernych do celów politycznych i eliminacji wszelkich prób sprzeciwu i wyzwolenia myślowego. Dla mnie nie ma różnicy między lewakiem łażącym ze sztandarem sierpa i młota, głoszącym szczytne idee jednoczenia batem, a przykładowym katolikiem, który nie umie rozmawiać na poziomie innym niż 'w piśmie jest napisane...' To są ludzie o jednakowych profilach intelektualnych, ludzie nie potrafiący myśleć samodzielnie i wyjść poza sztywne ramy ideologii. Dlatego nie dziw się, że reaguje w taki sposób na próbę udowodnienia tezy 'religia katolicka nie ma nic przeciwko karze śmierci'. Dla mnie człowiek który pisze w taki sposób jest społecznie niebezpieczny. To jest kolejna próba ingerowania religią w politykę i przekonywania ludzi wierzących, że tak naprawdę mogą to i sramto, tylko muszą odpowiednio zinterpretować swoje święte pismo.
Żal i rozpacz. Tyle w temacie.
[quote:35f74o02]
Alez moj drogi, era wojen religijnych juz dawno minela (w wiekszosci rejonow swiata), a ta era w samym chrzescijanstwie trwala krotko: XII (moze) - polowa XVII (wojna XXX i angielska wojna domowa). W obecnych czasach zabijamy sie (tak jak dawniej) dla starych, zawsze dobrych korzysci materialnych (aczkolwiek szeregowy zolnierz mniej korzysta), okazyjnie szafujac haslami "Wolnosc, Rownosc, Braterstwo", "Smierc Tyranom", "Niech zyje demokracja!". Jezeli zyjemy w Afryce to dochodzi klasyczne zabijanie "Bo on jest z takiego, a takiego plemienia". Wojny motywowane "wiara w duchy i dziadkow" przeszly do lamusa.