-
Alessio
Ja zaś wszystko bym oddał by miasto me ocalić......jednak odrzućmy oboje złe myśli droga Pani, nic dobrego nam to nie przyniesie w chwili obecnej,i ja też się cieszę że sobie wyjaśniliśmy niesnaski przed tym co nas czeka bo musimy współdziałać by wyjść z tego cało a przede wszystkim sobie nawzajem zaufać - po czym dodał - Wy dopiero do miasta dotarliście zatem znużeni być musicie, ja pierwszą wartę wezmę zwłaszcza że nie sypiam ostatnimi czasy najlepiej, w razie zagrożenia niehybnie Was wybudzę.
-
Anna de Loiret
Pomogę wam, tyle dobrego uczynię zanim nie skończę jak oni... Wskazała na zapadniętych w śpiączkę. Bretonnka położyła się na podłodze zdejmując uprzednio pas. Chwyciła swój miecz w pochwie i rękojeść trzymała przy twarzy, usiłując zasnąć i nie myśleć o wszelkim złu.
-
Techniczny:
Alessio może na zmianę z Bradnim czuwać przez całą noc. Przy innych jest spore niebezpieczeństwo, że zasną na swej warcie.
-
Sven
Idziemy spać, medyku i krasnoludzie, budźcie nas bez wahanie w razie zagrożenia, lepiej być nie wyspanym niż martwym.
-
Arden
Popieram. Zaraz bym zasnął i tyle by było z naszej grupki.
-
Warty minęły spokojnie. Alessio budzi się z bólem ramion, ma uczuje jakby je miał ciężkie jak ołów, ledwo może nimi ruszać. Anna budzi się z bólem podbrzusza, ale już prawie miesiąc minął od jej ostatniej kobiecej przypadłości. Za to opuchlizna na przedramieniu mocno zmalała, ledwo ją widać.
-
Anna de Loiret
No nieee nie teraz... Wybaczcie panowie na chwilę, nie patrzcie w mą stronę bo muszę ekhem... No kobieca sprawa. Odeszła w jakieś możliwie ustronne miejsce (jeśli takowe jest) i zaczęła oglądać sobie intymne miejsce.
Techniczny
Ehhh ;D
-
Bradni Algrimmson
Edch nosz murwa teraz. Krasnolud odwraca się i nie patrzy na Annę.
-
Sven
Odwraca się, kuźwa cywilizacje jest popieprzona. Muszę coś zabić, albo kogoś.
-
Arden
Spokojnie Svenie - już wystarczająco wiele może nas tutaj zabić.
Odwraca się.