-
Techniczny:
Jednym z symboli Vereny jest dwuręczny miecz katowski, innym waga, jeszcze innym sowa. Bariera ponoć składa się z samych mieczy katowskich, ułożonych jeden na drugim, tak że tworzą kopułę przykrywającą świątynię.
Prawdopodobnie wejścia do każdej świątyni broni inna bariera, adekwatna do czczonego w niej bóstwa.
-
Alessio
Apropo broni, przerzucilibyście nas szanowni żołnierze na drugą stronę ? Krasnolud zostawił tam broń a i prowiant jakiś by się przydało w karczmie nabyć.
-
Nie jesteśmy żołnierzami, lecz strażnikami miejskimi. Najbliżsi żołnierze to chyba dopiero w Bretonni lub Imperium się znajdują. W Tilei wojaczką zajmują się przecież najemnicy, co jako obywatel tego miasta powinieneś doskonale wiedzieć. Karczma zaś najbliższa dwa zniszczone mosty dalej stoi, a nie jeden, wsiadajcie podrzucimy Was na miejsce.
-
Alessio
Ja prosty człowiek jeno panie strażniku,ja się na wojaczce nie znam stąd ma pomyłka - powiedział wsiadając zwinnie do łodzi.
Techniczny
Asur w Bretonii też chyba nie ma żołnierzy :blee:, pospolite ruszenie i rycerze to nie sołdaci.
-
Anna de Loiret
Wsiadła ostrożnie do łodzi i zasłaniając usta dłonią rzekła roztrzęsiona - och mój Thilbaut biedny, zapomniałam o tobie... Po bretonńsku do siebie powiedziała, martwiąc się o swego wierzchowca.
-
Dopłynęliście do karczmy, po drodze słyszycie gdzieś w oddali okrzyk "Woda! Świeża woda!" ale jakiś tak niepewnie nieco brzmiący, wręcz wyczuć można w jego intonacji jakieś wahanie czy wręcz pytanie. Z innej strony zaś rozległ się okrzyk Oi! Oi! Alessio rozpoznał w nim typowe ostrzeżenie gondoliera o tym, że będzie skręcał w inną odnogę kanału. Na nas niestety już czas, służba nie drużba, nie zaczeka - pożegnał Was jeden ze strażników zanim popłynęli dalej.
Techniczny:
Ja wiem, że pospolite ruszenie i rycerze to nie żołnierze, strażnicy miejscy nie koniecznie muszą znać skład armii sąsiedniego państwa :D
-
Bradni Algrimmson
Jak ja nienawidzę tych przeklętych łodzi. I murwa broń odzyskać muszę. Zabójca bez niej to jakby goły.
-
Zabójca trolli pobiegł do swej izby i odzyskał broń. Reszta postanowiła zaspokoić głód, ale karczmarza nigdzie nie widać.
-
Alessio
Jako że znał karczmarza poczuł się do odnalezienia go, no i może stary wyga będzie wiedział co z niziołkiem się stało.
-
Alessio przeszedł za ladę i od razu zauważył leżącego za nią gospodarza. Karczmarz ma znane już objawy śpiączki. Na półce, pod kontuarem widać obok kuszy jakąś zalakowaną kopertę z napisem po tileańsku Do rąk własnych Anny z rodu Loriet.