-
Anna de Loiret
Niech tak będzie - zamknęła drzwi za odchodzącą elfką i zaczęła się ubierać, poczynając od sukni. Przyodziała też swe buty jeździeckie, patrząc na nie przy okazji oraz myśląc - kiedy założe na nie ostrogi, zostając rycerką? Hmm... Po tym wzięła w obydwie dłonie swój kapelusz, który już zdążyła strasznie polubić i założyła go na głowę zamaszystym ruchem, uśmiechając się przy tym. Przypięła też swój pas, schodząc po tym na dół do Liothannei i Alessia.
-
Alessio
Począł się ubierać ale jego myśli cały czas krążyły wokół ukochanej - Cholera,powinienem być z nią tej nocy,potrzebowała mnie! Ale z drugiej strony..........Liothannea miała prawo oczekiwać od nas spania w osobnych pokojach,najwyraźniej jej rodacy są dość wstrzemięźliwi w tych kwestiach,ona zapewne za nas poręczyła a coś czuję że poczuwa się do świecenia przed nimi przykładem,byle kto nie zostaje królewskim wysłannikiem - gdy skończył wyszedł z pokoju uprzednio zbierając swoje rzeczy po czym udał się na dół aby zjeść śniadanie
-
Liothannea już siedzi przy stole od którego rozchodzi się smakowity zapach zupy rybnej. Przy dwóch talerzach są kielichy z winem, przy trzeciej jakaś szklanica z zielonym napojem.
-
Alessio
Zajął miejsce przy stole za talerzem przy którym stał napój z dziwnym zielonym płynem,nie wiedział co to było ale z pewnością smakowało lepiej niż to cierpkie wino.....
-
Anna de Loiret
Usiadła do stołu i rzekła tonem rozkapryszonej księżniczki - życzę smacznego, baronowi di Contarini, który na swoją wybrankę uwagi nie zwrócił również. A ja głupia liczyłam, że odsunie mi krzesło bym usiąsć łatwiej mogła i ucałuje...
-
Alessio
Widząc nadchodzącą ukochaną już miał wstawać by jej krzesło odsunąć gdy ta szybko zajęła miejsce i zbeształa za ignorowanie.....,na to powiedział tylko szczerze zaskoczony - Skarbie jak możesz tak mówić,przecież Ty jesteś dla mnie najważniejsza,dopiero co przyszłaś...... - A ta znowu lewą nogą wstała czy jak?! Żeby jakaś Elfia Pani była dla mnie życzliwsza niż własna narzeczona,koniec świata!
-
Anna de Loiret
Rycerz wyczekuje na swą damę i nie zasiada do stołu, póki ta nie nadejdzie - odparła tym samym tonem.
-
Jaki rycerz? wtrąciła się Liothannea.
-
Anna de Loiret
Och Liothanneo, w przenośni to rzekłam. Chcę go nauczyć rycerskiego zachowania wobec mnie, wszak wkroczy teraz wśród szlacheckie towarzystwo i musi się nauczyć odpowiednich manier, w tym także wobec swej wybranki i przyszłej żony zarazem.
-
Obyś miała rację Anno. Obawiam się, że możemy wszyscy wkroczyć w coś zupełnie innego.
-
Alessio
Zagryzł zęby ze złości z trudem milcząc żeby nie obrazić ukochanej - Zostaję zerwany bladym świtem i co?! Zamiast życzliwości obsztorcowuje mnie bez powodu jak jakiegoś.....,jak jakiegoś sługę,niech to demony porwą! - po czym wbił wzrok w sufit,ponownie zaczynając liczyć wredne szlachcianki,jednak na samo wspomnienie tamtego momentu uśmiechnął się szeroko a cały gniew z niego ustąpił.....
-
Anna de Loiret
Nie odpowiedziała nic na słowa Liothannei, nie chcąc psuć sobie humoru. Rzekła tylko - a więc jeszcze raz życzę wam smacznego, ucztujmy. Po tych słowach pocałowała Alessia w policzek, gładząc przy okazji po włosach jak gdyby nigdy nic i przystąpiła do jedzenia.
-
Po skończeniu smacznego posiłku, wysłanniczka króla powstała od stołu. A zatem ruszajmy, najpierw na pastwisko, a później do stajni po wierzchowca mości Alessio.
-
Anna de Loiret
A zatem chodźmy, wreszcie poznamy twojego konia Alessio, dziś twa pierwsza próba jazdy - powiedziała ucieszona, lekko szturchając dłonią rękę wybranka, by ten ją ujął.
-
Alessio
Ta kobieta nie przestanie mnie zadziwiać,przed chwilą stroiła miny i była wielce obrażona a teraz sama zachęca do czułości.....,ale czy kochał bym ją tak bardzo gdyby była inna? - pomyślał po czym z radością ujął jej dłoń mówiąc - Taaaak,mam nadzieję że się podczas tej pierwszej próby nie zabiję....
-
Dotarliście do pastwiska. Liothannea jednym skokiem znalazła się w siodle. Thilbaut również już osiodłany czeka.
-
Anna de Loiret
Szlachcianka podeszła do swego wierzchowca witając go czułym całusem, po czym włożyła nogę w strzemię i zamaszystym ruchem przełożyła nogę przez koński grzbiet, zaraz znajdując się w siodle. Złapała po tym jedną ręką wodze, drugą zaś położyła sobie na biodrze, wyprostowując się i przybierając najdumniejszą postawę jaką potrafi. Jak będziesz wsiadał, to stań obok szyi konia, włóż jedną nogę w strzemię i zrób wymach nogą, jakbyś kogoś kopnąć chciał, wtem prędko w siodle się znajdziesz.
-
Alessio
Acha - odparł bez przekonania,bardziej skupiając się na pięknie ukochanej niźli samej sztuce dosiadania konia - Przecież to łatwe,noga w strzemię,wymach nogą,banalne.....,prawda?
-
Anna de Loiret
Skup się Alessio i przyjrzyj dokładnie dosiadowi, pamiętaj by pięty w dole trzymać, wtem jak koń cię porwie to noga ci się w strzemieniu nie zaklinuje, no i łatwiej będzie ci łydkę przykładać do jego boków. Po tym zrobiła wokół ukochanego kółko, połowę dostojnym kłusem a połowę majestatycznym galopem.
-
Liothannea ruszyła stępa ku murom miejskim. Najpierw musi swego wierzchowca odebrać roześmiała się.
-
Anna de Loiret
Ale niech wie, jak się wsiada na tego konia - odparła z uśmiechem Liothannei i zwolniła do stępa, podążając przy niej.
-
Alessio
Niech to szlag,jedyny na piechotę iść muszę - pomyślał po czym nie mając zbytniego wyjścia udał się za kobietami w stronę stajni gdzie miał czekać jego nowy towarzysz
-
W stajni czeka nie niego nie tylko wierzchowiec, ale i wicehrabia Sebastiano wraz z Różą Miragliano. Suzeren Alessia trzyma w ręku pas ze szpadą i lewak.
-
Alessio
Pani,Panie - rzekł wykonując kolejno ukłony przed nimi,po czym podszedł aby odebrać dziwną broń - I tak się tym cholerstwem nie będę umiał posługiwać,prędzej sam się na to nabiję niż komuś krzywdę zrobię.....
-
Koń jest cały czarnej maści, poza białą gwiazdką na czole.
Pamiętaj tylko co przysięgałeś doży i nigdy tej przysięgi nie złam rzekł Sebastiano w tileańskim wręczając broń.
Niech Pan ma Cię w swej opiece dodała Maria w bretońnskim i na chwilę skrzyżowała palce swej dłoni, jednak tak, by Sebastiano nic nie dostrzegł.
-
Anna de Loiret
Ładny ten ogier, zobaczymy, jak Alessio się na nim będzie czuł, nie przykładał zbytniej uwagi do mych słów, no cóż najwyżej się poobija. Każdego jeźdźca wszak to czeka hihi.
-
Alessio
Będę pamiętał aż po kres swych dni - odparł mu z powagą w Tileańskim po czym dodał do Marii w Bretońskim nie dając po sobie poznać zaskoczenia na widok znaku jaki wykonała - Dziękuję Mario - zaś gdy skończył mówić podszedł do swego nowego wierzchowca i wyciągnął rękę postępując zgodnie z wcześniejszymi uwagami ukochanej......
OD MG
+10 PD za uniknięcie pułapki i niewydanie Marii
-
KONIEC PRZYGODY !!!
Anna de Loiret:
Odgrywanie: 125 PD
Aktywność 100 PD
Przeżycie przygód: 100 PD
Bonus za pomysły: 65 PD
Razem: 390 PD
Alessio di Contarini
Odgrywanie: 100 PD
Aktywność 100 PD
Przeżycie przygód: 100 PD
Bonus za pomysły: 50 PD
Razem: 350 PD
Poproszę o rozdysponowanie PD, kontynuacja przygód od tego miejsca w następnej przygodzie.
A co mi tam, macie jeszcze 25 PD za rekord :D
-
Techniczny
200 zmiana profesji na szlachcica,100 jeździectwo
-
Poproszę rozwinięcie walki wręcz, żywotności, siły woli i zręczności. I dzięki za grę, MG oraz reszcie graczy, głównie Il Duce z którym dotrwałem do konca. :D
-
I ja dziękuję,było ciężko ale grało się bardzo przyjemnie,teraz żadna sesja nie wyda się trudna ;D
-
Również dzięki za grę. Gratuluję przeżycia jako pierwsi tej przygody :D Dodatkowe 25 PD za ten wyczyn :D
-
Jako że jednak nie można stś brać to rozszerzam zręczność