-
Beregar i Aldarion
W podróży. Ruszyliście szybko, dzień powoli mijał.
To prawda, widać, że nigdzie nie ma spokoju, to w większości dzika kraina, ledwo przekroczyliśmy rzekę, ale te wielkie ruiny, ten most. Musiał być niegdyś wspaniały, ciekawe kto go zbudował. Beregar domyśla się, że chodzi mu o Tharbad
-
Beregar
Dawno temu ta okolica tętniła życiem.Tharbad w istocie był wspaniały,mój lud go zbudował,niestety został zniszczony przez powódź dawno temu...
-
Beregar i Aldarion
Żywioły to niszczycielska siła, szkoda, zapewne było wspaniałe za czasów swej potęgi. Słyszałem, że Bree to urocza okolica, ale na pewno splendorem nie dorówna nawet tamtym ruinom. Choć? Zobaczę, heh. Jest tu więcej takich miejsc ja tamto? Do głowy Beregarowi przychodzi Szaniec Zmarłych, Annuminas i Wichrowe Wzgórze, lecz przywołuje to raczej uczucie żalu i straty za czymś co zostało stracone dawno temu, przez głupotę człowieka i cień z północy.
-
Beregar
Jest ich wiele ale wszystkie są w podobnym stanie,może pewnego dnia będzie nam dane je odbudować. Może... - odparł po czym westchnął ciężko i skupił się na obserwowaniu okolicy
-
Beregar i Aldarion
Dzieci mężczyzny wraz z żoną uważnie przysłuchiwały się słów Dunedaina, wszakże to była ich jedyna rozrywka, To na pewno będzie wymagało wielu rąk do pracy odrzekł Thangir, jego słowa nie miały złych intencji,ale boleśnie przypomniały Beregarowi o tym jak jego lud jest nieliczny. Po tym nastąpiła chwila ciszy, którą przerwała rozmowa chłopca z jego siostrą, głównie o ich domu i wyobrażeniach przyszłości w tych dzikich ziemiach oraz o potworach czających się w ciemnych zakamarkach.
-
Beregar
Westchnął znów ciężko jednak nic już nie odpowiedział,by skupić na czymś myśli poprawił miecz i całą swą uwagę poświęcił na to by bandytom nie udało się ich zaskoczyć.
-
Gerud Żelazna Pięść
Baruk Khazad! Khazad ai-menu! odkrzyknął. Zwalczywszy chęć zaszarżowania na wroga zajął swe miejsce w szeregu pobratymców.
-
Aldarion
W okolicy jest wiele ruin wspaniałych budowli także elfickich. Lud Beregara wzniósł wiele pięknych miast i fortec. Jak Fornost, stracone dawno temu. W Tharbadzie był wspaniały most, za za nim wielka droga łącząca ziemie dawnego Arnoru z obecnym Gondorem, kiedyś będące jednym królestwem. Ludzie to w większości zapomnieli, ale większość Elfów to pamięta. Skupmy się na bezpiecznym dotarciu do Bree.
-
Gerud i Geno
Walka była szybka i brutalna, zwarty szyk krasnoludów niczym wspaniała zbroja odpierał ataki wrogów, sam Gerud powalił 4 przeciwników, Geno starał się dostrzec ukrytego łucznika i zdołał wypuścić dwie strzały, jednak nie wie czy trafiły celu. Sam strzelec nie był głupcem i co chwila zmieniał pozycję rażąc bohaterów. Łącznie napastników było 15, na samym końcu walki gdy większość leżała martwa Ilberic nagle wyłamał się i pobiegł do swego wozu, tam jeden z napastników ogłuszył go uderzeniem w tył głowy. Finurr widząc to chcąc się wykazać wybiegł do przodu łamiąc szyk aby uratować niziołka, biegł z okrzykiem bojowym gdy nagle zamilkł i zatrzymał się w miejscu po czym padł przeszyty śmiertelnym strzałem. Zbójca złapał niziołka po czym pobiegł najprędzej jak mógł. Geno próbował go ustrzelić jednak chybił. Algrimm i Balrakk po wyjściu z szoku natychmiast dopadli do ciała ich kompana. Po stokroć przeklinam te człeczyny i ja jako Balrakk przysięgam, że nie spocznę póki nie pomszczę jego śmierci! wykrzyczał po czym upadł na kolana i wydał głośny pełny bólu i gniewu krzyk. Musiałeś? Obiecałem twojej matce, twojej rodzinie, teraz nie będę mógł spojrzeć im w oczy, żadne złoto czy skarb nie przywróci cię do życia, że czemu ja na to zezwoliłem, taki młody, ledwo co był gołowąsem nie tak dawno lamentował Algrimm trzymając ciało martwego Finurra. Geno był świadkiem tej sceny, jego przyjaciel Ilberic zniknął porwany. Bandyci zostali przegnani, ale za jaką cenę. Geno mimo swej wątłej postury sprytem i sztyletem pokonał 2 przeciwników.
Techniczny
Dla Geruda ciężka rana, dla Gena średnia i lekka. Jakieś krótkie opisy mile widziane.
Aldarion i Beregar
Po pewnym czasie wreszcie dotarliście do Bree, gdzie rozstaliście się z Thangirem i jego rodziną po krótkim pożegnaniu. Samo miejsce za wiele się nie zmieniło, jednak Dunedain zauważył dziwne przygnębienie w oczach mieszkańców, którzy wyjątkowo nie spoglądali na niego podejrzliwym wzrokiem jak zazwyczaj podczas jego wizyt, ale z pewną nadzieją, oczekiwaniem a czasami nawet ulgą. Pogoda była pochmurna, po ulicach przechadzali się ludzie, zapowiadało się na deszcz, wielu śpieszyło się do swoich domów aby uniknąć ulewy. Najlepiej byłoby znaleźć innego strażnika, który być może lepiej by wyjaśnił obecną sytuację, najlepszym miejscem na poszukiwania byłaby sławna gospoda ,,Pod brykającym kucykiem''.
-
Beregar
No proszę,wystarczy,że choć trochę strach im zajrzy w oczy i już jesteśmy mile widziani a gdy tylko niebezpieczeństwo minie znów będą na mnie patrzeć spode łba,banda tchórzy i niewdzięczników... - pomyślał wyraźnie zniesmaczony zachowaniem mieszkańców. Westchnął ciężko,jednak nie chciał dłużej się tym zadręczać dlatego rzekł do elfa - Pójdę do gospody,może spotkam tam jakąś znajomą twarz...Miło było cię poznać Aldarionie.