Zamieszczone przez
Pirx
Hadvar, mapy na Rome jakieś wielkie nie są, więc jak zaczniesz iść na przeciwnika, to faktycznie masz te kilka minut kiedy on może się cofać a potem jest przy czerwonej i musi przyjąć starcie. W tym czasie, idąc, osłaniasz się strzelcami czy piechota przed konnymi strzelcami i ci niewiele zdziałają.
Być może jest to dla przeciwnika frustrujące, ale równie frustrujące dla kogoś mogłoby być granie vs przeciwnik nastawiony na rush, no bo komuś może się nie podobać że nie ma arch war tylko od razu starcie, 5 minut bitwy i do domu. A ktoś woli sobie pograć minimum 15 minut bo wtedy to ma sens, a nie takie sru i po robocie.
Nie ma porównania między kajtowaniem a push thru czy corner camping. Bo o ile pierwsze może być dla kogoś frustrujące, to jednak nie zmienia balansu. Push thru i corner camping zmienia balans na korzyść osoby w ten sposób grającej.
W każdej bitwie z Sebą, jego armia była maksymalnie wycofana do tyłu. Seba nie był zainteresowany ruszaniem do przodu, więc ja szedłem przez całą mapę do niego. Frustrujące? Być może odrobinę. Tylko co z tego. Bez znaczenia dla balansu bitwy. W trzeciej bitwie z Sebą, kiedy grał Ardiajami na moją Armenię - znowu marsz mojej armii pod wycofane pozycje Ardiajów przy linii, potem kilkuminutowy rush Ardiajów na moją kajtującą armię aż do czerwonej linii po mojej stronie. Oczywiście Ardiajowie mieli na tyłach moje konne łuki. I co? I wpiernicz od Seby.
Jak dla mnie ta dyskusja to burza w szklance wody.
PS: pełna zgoda że uganianie się za konnymi łukami to z reguły przepis na porażkę. Dlatego trzeba ich po prostu olać i rozwalić główną armię przeciwnika. Co świetnie pokaże Seba w powtórkach bitewnych z naszego meczu.