-
Wszyscy
Nie ruszą za nami,za bardzo się boją hehe - rzucił Esteban oddalając się w galopie w stronę obozu,i faktycznie dzicy z przerażeniem stoją w zbitej masie nie postępując za Wami nawet o krok,o dziwo także sypiący się dotąd na Was grad pocisków ustał....
-
Ricardo
Ciął Indian z beznamiętnym wyrazem twarzy, nie wydając przy tym żadnych okrzyków. Na zewnątrz wydawał się opanowany, lecz we wnętrzu w nim wrzało, z każdą zadaną śmiercią wyobrażał sobie, że jego ofiarą jest ten, który skrzywdził jego ukochaną tak bardzo, że się przez tego kogoś zabiła. Wiedział że nie zrobiła tego ot tak, na pewno ktoś za tym stał, a on chciał ją pomścić z całego serca, tymbardziej po tym niedawnym śnie i wizji na plaży. Pomimo nieznacznego zaślepienia i ukrytego szału słuchał Iniga i dostosowywał się do jego rozkazów.
-
Alejandro
Choć przeciwnicy z nich żadni hahahahahhahaha. To jednak lepiej nie dać się wciągnąć za głęboko, w końcu może odwagi dostaną to i masą nas zaleją. Lepiej się wycofać, za mało nas jest.
-
Mateo
Walczył o swoje życie... Nie było mu do śmiechu i miło, zabijać dzikusów... W głębi serca rozumiał, że Jest (że wszyscy są intruzami) Indianie tylko się bronili... On Sam też by bronił swojej ziemi( gdyby ja miał). Ale nie mógł też postępować inaczej... Był zmuszony walczyć tak jak towarzysze... Na Starym Lądzie nie miał już czego szukać i chcąc nie chcąc musiał pomału przyzwyczajać się, że tu się przyjdzie osiedlić... Te trochę trupów trza brać jako zło konieczne i stosunkowo małą ofiarę..... Tak rozmyślając zwarł szyk i robił dokładnie to co mu kazano... Postępował bardzo podobnie zresztą co inni.. Gdy było trza walczyć, to walczył.....
-
Inigo de Gastor
Tu wojna chyba inny wymiar ma, tu się tylko bije a nie osłania, w Europie to trzeba uważać by z arkebuza nie zdjęli albo na pikę się nie nachędożyć, ha! Wracamy do naszych, zwiad wykonany!
-
Alejandro
Oni nawet nie wiedzą gdzie ostry koniec jest haa, a arkebuz to wohoho czarna magia tfu.
-
Ricardo
Spojrzał zadumiony na Iniga, nie przerywając zabijania. Już? Zatłuczmy ilu ich się da, przecież nawet się nie bronią! krzyknął wyraźnie poirytowany decyzją konkwistadora. Toż to... ...czysta przyjemność? A czy ona cieszyłaby się z tej masakry? Przecież to też są czyiś kochankowie, mężowie... Weź się w garść Ricardo, nie daj się ponieść, to tylko dzicy, są jak zwierzęta, pewnie nawet nie myślą!
-
Inigo de Gastor
Zaraz zaczną się bronić jak dojdą do siebie, nie zamierzam wjechać za nimi do lasu i wpaść w jaką zasadzkę wytracając cały oddział! Naprzód rzekłem!
-
Mateo
Cieszył się, że tak się sprawy potoczyły... To miał być zwiad a nie mord.... Ruszył za Estebanem..
-
Ricardo
Jak każesz... zawrócił konia i zaczął jechać w stronę obozu razem z innymi.