-
Mateo
Uśmiechną się nieznacznie... Potem poszedł gdzieś do jakiegoś miejsca z wodą.... wziął wiadro i wylał sobie na łeb.... Ehhh... trza było dać spokój tej córce kupca...
Siedział byś teraz głupcze na dworze jakimś i zabawiał bogate szlachcianki... A tak co ci pozostało..... Ehh,,, życie... Jak dupa starej kurwy... zasrane i przejebane.......
-
Wszyscy
Ahh,moi dzielni zwiadowcy,ten,no.....Esteban,wszystko mi już powiedział,dobra robota,odpocznijcie i przygotujcie się na jutro bo będzie się działo..... - powiedział do Was kapitan oddalając się wraz ze swoją świtą,chyba najwyższy czas znaleźć jakiś namiot bo padacie z nóg a pobudka zapewne będzie z samego rana.....
Mateo
Masz,golnij sobie,ale nie za dużo,słyszałeś słowa dowódcy - usłyszałeś jakiś głos za swoimi plecami.
-
Rodrigo de Suarez:
Tak jest, kapitanie - No, przydałoby się w sumie trochę odpoczynku... Jutro pociachamy więcej tych dzikusów hehe - pomyślał szukając jakiegoś wolnego namiotu, w którym mógłby się przespać.
-
Mateo
Odwrócił się i już wyciągnął rękę po alkohol, ale w ostatniej chwili zrezygnował... Dziękuję... Myślę jednak, że to nie najlepszy pomysł... Odrobina tylko pogorszy sprawę. Wyznaje zasadę, albo pić do upadłego, albo wcale.... Zresztą... proszę sobie nie pomyśleć o mnie źle, ale tyle by zapomnieć to ja nie jestem w stanie wypić.... he he... Wysilił się na odrobinę żartu....
Myślę, że sen dobrze mi zrobi...
-
Alejandro
No działo się, a jutro więcej i nagle w jego oczach pojawił się ten szalony błysk, który widać tylko gdy przelewa krew, jednak zniknął w oka mgnieniu. Ciekawe kiedy natrafimy na jakie złoto, ale na dziś koniec, och padam z nóg, ale dawno tyle się nie działo hehe.
-
Wszyscy
Działo się? To zobaczysz co będzie jutro....,jak dziś jesteś zmęczony to wkrótce poznasz nowe znaczenie tego słowa hehe - rzucił na odchodne Wasz dowódca
Mateo
Jak tam sobie chcesz,mi to wszystko jedno..... - odparł strażnik obojętnym tonem,w jego oczach dostrzegłeś nutkę pogardy,ale może coś Ci się przywidziało?
-
Ricardo
Tak... Ykhm, a zatem dobrej nocy towarzysze. Udał się do któregoś wolnego namiotu. Ogarnęły go wyrzuty sumienia, pomimo tego, co powiedział Mateowi. Co się ze mną dzieje... A gdzież Bóg nam wybaczy ten mord na niewinnych ludziach... Co ja mu nagadałem... Czemu mi to robisz, Panie Boże, czemu wyobrażam sobie, że ją mszczę, a zabijam jedynie prostych ludzi? Dlaczego mi ją zabrałeś, och dlaczego?... Położył się na posłaniu i starał się usnąć.
-
Mateo
Nie miał ochoty z nikim gadać.. Strażnik chciał dobrze ale to i tak by niczego nie zmieniło... Nie miej mi za złe że odmawiam... Będzie jeszcze okazja to sam przyniosę.....
Udał sie do swojego namiotu i położył się na legowisko...
-
Inigo de Gastor
Ożywiony nieco dzięki potyczce, podjechał do namiotu, w którym nocował. W miejscu Maria zadreptała kilka razy inochodem, co jest znaną sztuczką hiszpańskiej szkoły jazdy, a wygląda pięknie i pokazowo. Przerzucił nogę przez szyję klaczy zsiadając z niej i związując, po czym udając się spać... Ale co dziwne, z dobrym nastawieniem, o wesołym obliczu, pełnym nadziei i chęci.
-
Alejandro
Jak wszyscy jego towarzysze był zmęczony lecz nie targały nim żadne wyrzuty sumienia. Jedynie uświadomił sobie, że dotrzymanie przysięgi będzie niezwykle trudne, i że będzie musiał przełamać swoją zła naturę, ale czy była to na pewno jego natura? On o tym nie wiedział, lecz dłużej nie zaprzątał sobie tym głowy i udał się spać.