Alejandro
Będzie co raz to łatwiej. Nawet ksiądz mówił, że dzikusy duszy nie mają, a zatem żaden grzech. odparł z uśmiechem.
Wersja do druku
Alejandro
Będzie co raz to łatwiej. Nawet ksiądz mówił, że dzikusy duszy nie mają, a zatem żaden grzech. odparł z uśmiechem.
Mateo..
Oby.... odpowiedział... Ale pomyślał inaczej... Właśnie tego się boję... że w tym przyjemności zaznam i nie będę się mógł już opanować
Ricardo
Podjechał bliżej Enrique, póki kapitan nie przemawia, ostrożnie, by nikogo pieszego nie stratować, podał mu rękę i rzekł po cichu, z lekkim uśmiechem Uszanowanie, pokerzysto, Carlos mam nadzieję nikogo nie zamordował po ostatniej partii?
Rodrigo de Suarez:
Również podjechał do grupy kawalerzystów, ustawił się i oczekiwał na rozkazy kapitana - Hehe... Ciekawe co tam dzisiaj się będzie działo...
Ricardo
Nie,a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo hehe - odparł Enrique uśmiechając się na Twój widok i ściskając podaną dłoń - A jak nastroje przed dzisiejszą bitwą? Ja to myślę że szybko ich pociachamy i wódz pozwoli nam na zasłużone chlanie i wypoczynek....,Esteban mówił że na widok koni spanikowali kompletnie,prawda to?
Ricardo
Też myślę, że łatwo pójdzie, ano rzeczywiście stali jak wryci i tylko obserwowali jak ich wyżynamy. Ciekawe co będzie, jak arkebuz usłyszą. A tej niemoty Sergio też nie widziałeś ostatnio? Spytał żartobliwie, nie miał na celu urażać Sergia, po prostu nazywał rzeczy po imieniu. Może nie przetracił tego złota ode mnie na dziwki, hehe.
Ricardo
Nie przetracił na dziwki? Złudne Twe nadzieje haha! - roześmiał się lekko - I z tego co wiem on wylądował na łodziach,razem z Carlosem i Juanem,z wody pójdzie główne natarcie....
Ricardo
Jego wola, woli ciupciać niz jeść to niech ciupcia, ja mu dałem złoto, co z nim zrobi to jego interes... Dobra, zobaczmy co kapitan chce nam powiedzieć. Ustawił się w szerego obok Enrique i pozostałych, i oczekiwał przemówienia przywódcy.
Wszyscy
Enrique roześmiał się lekko po czym skinął Ci głową i także skupił się na kapitanie,rychło w czas bowiem wszyscy zdążyli już zająć pozycję w szeregach i je nieco wyrównać,po chwili odezwał się donośnym głosem tak by każdy mógł go usłyszeć - Don Cortes przekazał nam następujące rozkazy : Mamy uderzyć od strony ścieżki wczoraj wieczorem sprawdzonej przez naszych zwiadowców podczas gdy główne siły przeprowadzą natarcie wodą,mamy podstawy sądzić że okaże się ono na tyle silne że dzicy nie będą zbyt dobrze bronić drugiej drogi do swego miasta....Krnąbrność musi zostać ukarana,nie chcieli z nami po dobroci to sami weźmiemy sobie zapasy a nawet więcej! Poczynajcie w imię Boga i Króla! -na koniec jego słów rozległ się entuzjastyczny okrzyk, widocznie zdecydowana większość nie ma zbytnio wysokiego mniemania o wartości bojowej armii przeciwnika,Was samych napawają niepokojem jedynie ich niezliczone liczby,kto wie co będzie jeśli dziś stawią bardziej zdecydowany opór? Wkrótce też powoli Wasz niewielki oddział uformował się w kolumnę z wszystkimi jeźdźcami skupionymi w straży przedniej i ruszył w stronę osady....
Alejandro
Był bardzo spokojny i opanowany, Wierzył w zwycięstwo i nie wątpił ani trochę, a liczba dzikusów po pokazie ich umiejętność go nie przerażała No panowie, zgnieciemy ich jak robaki haha. Mieli szansę po dobroci, ale widać jak mądrzy są haha. Nie zostanie nawet nic.