Że chodziło mu tylko o władzę. Próżnym ignorantem był, jest i będzie (tak że nic nowego).Cytat:
To znaczy masz na mysli to, że Wałęsa był "próżnym ignorantem" czy że Falacci była "namolna"?
Wersja do druku
Że chodziło mu tylko o władzę. Próżnym ignorantem był, jest i będzie (tak że nic nowego).Cytat:
To znaczy masz na mysli to, że Wałęsa był "próżnym ignorantem" czy że Falacci była "namolna"?
Jasne, że chodziło mu o władzę! Każdemu, kto zajmuje się polityką o to chodzi - bo przecież polityka to sztuka sprawowania władzy. Nie wiem co w tym złego, że politykowi chodzi o władzę. a mówiąc bardziej "obrazowo" - o stołki. Bo to te "stołki" dają władzę. To "oczywista oczywistość" i trudno takie stwierdzenie wobec polityka traktować jak zarzut. Zarzutem byłoby stwierdzenie, że o władze mu nie chodziło!
A to że oceniła go jako ignoranta... Po części pewno miała rację, bo w jednych rzeczach ignorantem był (jest) w innych nie. Ale to przecież kwestia jej oceny - subiektywnej. Monopolu na prawdę nie miała. On (nie zdając sobie zapewne sprawę z kim ma do czynienia) nazwał ją "namolną" ona (zapewne nie przyzwyczajona do lekceważącego traktowania) nazwała go "ignorantem". Powiedziałbym, że doszło do "remisu 1:1" ;) I co z tego?
No to niech nie pitolą w mediach że to bohater narodowy, skoro od początku mu na ludziach wogóle nie zależało tylko na własnej D... i władzy.Cytat:
Jasne, że chodziło mu o władzę! Każdemu, kto zajmuje się polityką o to chodzi - bo przecież polityka to sztuka sprawowania władzy. Nie wiem co w tym złego, że politykowi chodzi o władzę. a mówiąc bardziej "obrazowo" - o stołki.
No tak, ale władza ma dwa zastosowania:Cytat:
Zamieszczone przez Napoleon7
1) władza dla samej władzy;
2) władza dla prób realizacji jakichś celów, idei, reform itp.
Ocena Wałęsy jest sprawą dość problematyczną, ale, pominąwszy wszelkie spekulacje o jego kontaktach z SB i kontrolowanym przekazaniu władzy, czego bynajmniej nie odrzucam, lecz pomijam ze względów czysto merytorycznych, można się pokusić o stwierdzenie, że jego stosunek do polityki był następujący. Przede wszystkim trzeba sobie uzmysłowić, że Wałęsa był "zwierzęciem politycznym", on odnajdował się w walce, w zwalczaniu jednych i popieraniu drugich. Był pragmatykiem politycznym, dla którego głównym wyznacznikiem działania był osobisty zakres władzy i wpływów. Nie oszukujmy się, wykształcenie Wałęsy nie mogło dać mu podstaw do jakiegoś głębszego pojmowania polityki, do poszukiwania pewnych procesów wewnątrz zachodzących zjawisk, do nadawania impulsów dla charakteru zachodzących przemian. On tego wszystkiego nie dostrzegał, bo nie mógł, nie miał ku temu odpowiednich narzędzi i wiedzy. Jego siła polegała na wrodzonym talencie politycznym, sprycie, intuicji. Wokół Wałęsy wykonana mnóstwo "pracy u podstaw" w okresie późniejszym, tj. po upadku komuny, ale pewnych zaległości nie da się naprawić, choć porównując Wałęsę wtedy i teraz, można dostrzec owoce tych zabiegów. Swoją legendę opozycyjną roztrwonił w czasie nieudanej prezydentury, w której dalej kierował się tymi samymi zasadami, które stosował w czasie PRLu. Sam Wałęsa zapewne nie miał pojęcia, co oznaczał rok 89. Jego wizja przemian była płytka, łudził się, że jako prezydent będzie miał na to jakiś decydujący wpływ. Tymczasem okazało się, że porwała go swoista fala dziejowa, na której nie potrafił się utrzymać. Ja tam wcale się nie dziwie opinii tej dziennikarki. Dla dobrze wykształconego i inteligentnego człowieka Zachodu Wałęsa musiał wydawać się ignorantem. I on nim był, tylko, że ignorancja nie jest czynnikiem, który wykluczałby się z władzą. Powiem więcej, ignorancja często jest elementem wzmacniającym dążenie do niej. Władza i ignorancja tworzą czasami bardzo niebezpieczny sojusz. Dobrze, że w warunkach demokracji jego szkodliwe oddziaływanie jest ograniczone.
:!: :?: A co jedno ma do drugiego? Został bohaterem narodowym (a nawet światowym) właśnie dlatego że:Cytat:
No to niech nie pitolą w mediach że to bohater narodowy, skoro od początku mu na ludziach w ogóle nie zależało tylko na własnej D... i władzy.
1) zależało mu na władzy
2) udało mu się tą władzę odebrać komunistom.
Żeby coś takiego porwać się, trzeba było mieć dużo odwagi. Aby pokonac w trakcie wszelkie przeciwności losu, trzeba było ogromu wytrwałości i samozaparcia (i odporności psychicznej). Aby cel osiągnąć, trzeba było nie lada umiejętności (i szczęścia). Aby po zwycięstwie nie doprowadzić do ogólnego chaosu trzeba było sporo zdrowego rozsądku.
Ponury Joe - z grubsza zgoda. Choć ja jakiejkolwiek współpracy Wałęsy z SB wiary absolutnie nie daję (nie biorę tego nawet pod uwagę; tym bardziej, że już nawet niechętne mu IPN przyznało, że w tej sprawie SB prowadziło prowokację chcąc storpedować przyznanie Wałęsie nobla) i nie sądzę też, by swą legendę "roztrwonił". Owszem, prezydentem był marnym i sporo zepsuł, ale legenda została. Ona jednak jest zbyt duża by móc ja roztrwonić jedną nieudana prezydenturą.
Jedną z tych umiejętności było podpisanie kwitu, żeby - cytuję - "ich ograć" jak zwierza się Lechu w rozmowie z Olejnik: http://www.youtube.com/watch?v=kcOaEPaKqbo
A co to ma wspólnego z tym co zrobił :?:Cytat:
Jedną z tych umiejętności było podpisanie kwitu, żeby - cytuję - "ich ograć"
Stawia pod znakiem zapytania inne jego działania, wraz z tekstem - " O ludziach honoru..."Cytat:
Zamieszczone przez Napoleon7
Grunt że sobie życie i rodzinie ułożył, nie musi się jakimiś tam rewaloryzacjami martwić :D
:?: A niby dlaczego? z tego co się orientuję, to podpisał coś na początku lat 70' po wydarzeniach grudniowych. Definicja współpracy mówi, że samo podpisanie (szczególnie tzw. "lojalki") nie wystarczy, trzeba współpracować. Więc biorąc te dwie rzeczy pod uwagę nadal nie rozumiem o co ci chodzi?Cytat:
Stawia pod znakiem zapytania inne jego działania, wraz z tekstem - " O ludziach honoru..."
Wiesz... Nagroda Nobla związana jest z wysoka nagrodą pieniężną. Którą dostajesz automatycznie. Ona sama przez się "układa życie" delikwentowi i jego rodzinie. Nie za bardzo wiem jak z tej okazji można mieć do niego o cokolwiek pretensje. Na wybór swej osoby wpływu nie miał (co najwyżej swymi czynami, ale o jakieś zakulisowe rozgrywki chyba go nie posądzasz?), pieniądze dostał automatycznie. To wyjaśnij mi o co ci chodzi? Masz do niego pretensje, że kasy nie rozdał i nie zamieszkał w szałasie? A może wolałbyś aby tobie przekazał forsę? :lol:Cytat:
Grunt że sobie życie i rodzinie ułożył, nie musi się jakimiś tam rewaloryzacjami martwić
A może mierzi cię, że jego zapraszają na różnego rodzaju spotkania i wykłady i płacą mu za to grubą forsę a ciebie nie?
Daj spokój... Zazdrość to bardzo brzydka cecha. Poza tym jest takie przysłowie: "Życz innym a i tobie będzie życzone" ;)
To ja już skołowany jestem - w końcu podpisał czy nie podpisał, bo "Bolek" się ciągle w zeznaniach miesza... A "bo wszyscy podpisywali" jest wyborne ;)
Już po "wydarzeniach grudniowych" był przywódcą, miał żołnierzy, itd. :roll: :?:Cytat:
:?: A niby dlaczego? z tego co się orientuję, to podpisał coś na początku lat 70' po wydarzeniach grudniowych.
A jak z podpisanymi kwitami o poborze pieniędzy za współpracę ;) :?:Cytat:
Definicja współpracy mówi, że samo podpisanie (szczególnie tzw. "lojalki") nie wystarczy, trzeba współpracować. Więc biorąc te dwie rzeczy pod uwagę nadal nie rozumiem o co ci chodzi?