Cytat:
Z powodów zawodowych spędzam kilka miesięcy w roku w kraju w znakomitej większości muzułmańskim, jakim jest Algieria i wydaje mi się, że mam co nieco do powiedzenia. Moje doświadczenie jest takie, że to zasadniczo dobrzy ludzie, którzy inaczej, ale jednak, wyznają podobne wartości co my: rodzina, wiara, praca, uczciwość, itd.
Znakomita większość muzułmanów uważa tzw. „islamistów”, salafistów i tym podobnych integrystów, nie mówiąc już o zbrojnych terrorystach, za niebezpiecznych wariatów czy analfabetów, którzy nie zrozumieli Koranu, bo nie potrafią go przeczytać i swoimi poczynaniami przynoszą wstyd islamowi. Jednak działania tych maniaków są spektakularne i to one się przebijają do świadomości tzw. zachodu, bo nie ma słyszalnej reprezentacji islamu większościowego: w islamie (oprócz szyizmu) nie ma kleru ani papieża, a komunikaty rektora akademii al-Hazar z Kairu nie mogą mieć takiego wydźwięku, jak 9/11.
Pozostaje faktem, że prawie wszystkie kraje muzułmańskie mają problemy ze sobą i z resztą Świata i znajdują się w większym czy mniejszym stanie napięcia. Na podział religijny nakładają się problemy od społecznych do geostrategicznych. Zawsze łatwiej plebsowi rozumieć swoje marne położenie przez pryzmat religii, niż wdawać się w głębsze analizy, do których nie jest zdolny – zwłaszcza, jeśli biedny zbuntowany prostak nie ma dostępu do wiedzy o świecie, bo jest analfabetą albo żyje w dyktaturze bez wolnych mediów, albo jedno i drugie.
Stąd, niestety, niepokojąco duży poklask, jaki znajdują sobie islamiści w tamtych krajach. Zdecydowanie uważam islamizm radykalny za jeden z pierwszych kandydatów do zbudowania groźnego reżimu totalitarnego klasy światowej. Trzeba ich zdecydowanie zwalczać. Ale na Boga i Allaha, nie hasłami o islamofobii i gonieniu „muslimów”! Największy błąd, jaki możemy popełnić, to mylić islam z islamizmem. Wtedy obrażamy rozsądnych muzułmanów i naganiamy ich wprost w objęcia islamistów, którzy tylko na to czekają.
Jeśli ktoś chce popierać walkę z totalitaryzmem islamistycznym, to niech na przykład popiera demonstrantów tam, na przykład w Tunezji, gdzie nadal walczą o odzyskanie własnej rewolucji od Ennadhy, albo w Egipcie, gdzie sprzeciw milionów doprowadził do obalenia Mursiego (niestety przez armię). Albo niech wspiera partyzantów syryjskich, ale tych, co trzeba. Albo niech pomaga Czeczeńcom. To jest konkret.
Natomiast jeśli ktoś się zajmuje hejtem i rasizmem w imieniu wolności, albo wypisuje na pewnych stronach, którym nie chcę przysparzać rozgłosu wskazując je tutaj, pochlebne komentarze dla nazistowskich oprychów greckiej Złotej Zorzy, to sprawie zapobiegania zagrożeniu totalitaryzmem islamskim nie służy, a z grona moich znajomych wylatuje, jak jeden z uczestników tej dyskusji. Jestem wolnościowcem, z nazistami ani z ich pożytecznymi idiotami obcował nie będę.
wrzucanie wszystkich muzułmanów do jednego worka i odpowiedzialność zbiorowa to wielkie k***stwo intelektualne. Wydawało mi się Iron, że jesteś jednak wykształconym człowiekiem.
Cytat:
Selim Chazbijewicz, imam (przewodnik modłów) meczetu gdańskiego, współprzewodniczący Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów, wyjaśnia: - To, co dzieje się w świecie muzułmańskim, jest wynikiem regresu, którego początków można szukać w XII w., w odrzuceniu sufizmu, czyli nurtu mistyczno-duchowego w islamie. Duchowość, oczywiście, nie wyparowała z religii Proroka. Ale muzułmanów modlitwy i kontemplacji zagłuszają dziś fundamentaliści.
- Współczesny islam dzieli się na dwa główne nurty - wylicza prof. Chazbijewicz - modernistów i tradycjonalistów. Ale w tych nurtach też są podziały. Umiarkowani moderniści uważają, że islam może korzystać z zachodnich osiągnięć cywilizacyjnych; skrajni chcieliby całkowitej europeizacji islamu. Tradycjonaliści niechętnie patrzą na wszelkie radykalne zmiany, tak jak konserwatyści w świecie chrześcijańskim. A fundamentaliści w ogóle nie chcą o niczym dyskutować. Fundamentalizm głosi odcięcie się od innych źródeł kultury. Skrajną formą fundamentalizmu jest terroryzm.
- Między zwolennikami modernizacji a skrajnymi fundamentalistami nie ma dialogu, bo ci ostatni umiarkowanych muzułmanów uważają za niewiernych - wyjaśnia prof. Chazbijewicz.
- Dlatego dla umiarkowanych muzułmanów terroryzm islamski jest jeszcze większym zagrożeniem niż dla świata zachodniego. Umiarkowani pierwsi pójdą pod nóż, bo fundamentaliści traktują ich jako zdrajców, czyli wrogów jeszcze gorszych niż ludzie Zachodu.