Anna de Loiret
Obmierzyła tylko wzrokiem Alessia i bez słowa wstała, kierujac się do karczmy.
Wersja do druku
Anna de Loiret
Obmierzyła tylko wzrokiem Alessia i bez słowa wstała, kierujac się do karczmy.
Bradni wkroczył do tawerny, gdy reszta dopiero się zaczęła podnosić z ziemi. Na środku sali, przy stole, plecami do niego stoi zabójca trolli z potężnym czubem pomarańczowych włosów kończących się warkoczem na dole nagich pleców. Pod włosami, przez łopatki, biegnie pas materiału szerokości dłoni, zawiązany na kokardę. Z drugiej strony podnosi się jakiś krasnolud trzymając się za nos, spomiędzy palców jego dłoni płynie krew. Niewiele więcej zdążył zobaczyć, gdyż obcy zabójca trolli obrócił się na dźwięk jego głosu mówiąc Bradni synu Algrimma, w końcu Cię dopadłam bratobójco w staroświatowym kobiecym głosem, którego do tej pory nie potrafił zapomnieć. Spogląda prosto w twarz swej szwagierki. Piękne oblicze Glorginy szpeci paskudna nieregularna blizna ciągnąca się od prawego kącika Jej ust do prawego ucha. Dodatkowo od Jej prawej skroni, poprzez oczy i aż do lewej skroni ciągnie się czarny tatuaż będący na pewno oznaką żałoby.
http://i621.photobucket.com/albums/t...3.jpg~original
Bradni Algrimmson
Ale jak to? Belgol nie żyje? Przecież.. tu ciut zbladł.
Rany które mu zadałeś okazały się śmiertelne. Nie raczyłeś nawet zaczekać, aby się tego dowiedzieć warknęła. Na to wszystko wchodzi reszta do tawerny. Słyszą te zdania krasnoludzkiej zabójczyni trolli. A ponadto z kąta tawerny nieco bełkoczący głos Annnna? Sfen, Allden? Hic.
Alessio
Czekaj! - wykrzyknął za odchodzącą Anną - Dlaczego to zrobiłaś? Mogłaś poczekać aż młot zetrze mnie na krwawą miazgę biorąc pod uwagę nasze wcześniejsze relacje....
Anna de Loiret
Bo taka właśnie jestem Alessio, brat kazał mi postępować szlachetnie, zawsze, zawsze. Może ty na moim miejscu byś nic nie uczynił, ale ja tak nie potrafiłam... Chodź, ktoś nas woła chyba...
Obróciła się w strone, z której nadbiegał dziwny głos i wpatrując się zaczęła powoli podchodzić.
Anna rozpoznała w pijanym mężczyźnie Marco, kupca z którym podróżowała do Miragliano.
Bradni Algrimmson
Wiesz, że nie mogłem. Szukam chwalebnej śmierci i ją znajdę.
Alessio
Ja... zatem zapomnę o wcześniejszym zdarzeniu i jestem Ci winien przysługę za ocalenie życia a przynajmniej dość wrażej części mego ciała. Może i inaczej pojmuję honor niż Twoi krajanie ale jakiś tam swój mam, i on mi nakazuje tak postąpić - zakończył tyradę ,po czym poszedł za Anną do nalanego głosu.
Także Jej szukam, mogłam wcześniej ukrócić Twe zaloty, ale mile łechtały mą kobiecą próżność splunęła na podłogę. Uważam, że po tym co się stało, mam prawo Ci towarzyszyć i mieć choć satysfakcję z naplucia na Twe truchło, zanim sama zginę, jeśli Twa śmierć nie będzie na tyle chwalebna by zmazać winy odrzekła Glorgina, cały czas głośno w staroświatowym. Jej głos się dość daleko niesie, reszta obecnych w tawernie krasnoludów nagle całkowicie ucichła.