-
Leyla
To nie jest magia.
Władcy Zwierząt, podobnie jak Elfy inaczej postrzegają świat i przyrodę niż na przykład ludzie. Wy kochacie piękno i harmonię, my zwierzęta. Potrafimy z nimi się zintegrować i kontrolować je. Możemy widzieć ich oczami, słyszeć ich uszami.... W miarę dorastania przejmujemy niektóre ich cechy... Leyla chwile się zastanawiała, widać że szukała słów. Siła niedźwiedzia.... Wy widzicie nieporadne na pozór zwierze. Duże powolne, Nawet wydawać się może, że jest on przyjazny i potulny. Ale ja czuję jego moc. Nie muszę się jej domyślać. Gdy dochodzi do walki ta moc ze mnie wychodzi. Działam wtedy instynktownie. Pazury wychodzą mi wtedy z rąk ale to nie sprawia bólu.
-
Alianea
Sokoroś mistrzem, to pewno całe życie doskonaliłeś swą biegłość we władaniu tą bronią i poza walką za bardzo się w nam w niczym nie przydasz? spytała nieco drżącym głosem. Leyla wyczuła, że wietrzka cała się trzęsie, nie wiadomo czy z powodu nieco chłodniejszego powietrza na tej wysokości czy z jakiejś innej przyczyny.
-
Elenwena
Zaczęła drapać Cienia po brzuchu dość energicznie, mówiąc w międzyczasie do Leyli - elfy nie tylko piękno i harmonię kochają. Kochają też naturę, to, co ją tworzy, zwierzęta, rośliny, krople porannego deszczu smagające delikatnie nasze oblicza, powiew ciepłego wiatru...
-
Leyla.
Spojrzała na Alianeę. Nic nie mówiła tylko objęła ją rękoma. Nie widziała jej nigdy w tym stanie. Zaniepokoiła się i przywołała do siebie wilka
Cień bawiąc się a właściwie dając się pieścić Elfce wstał nagle. Z nastroszonymi uszami podbiegł do Swej pani i usiadł koło niej. przyłożył swój nos do ciała Wietrzki i ją obserwował obwąchując.
-
Alianea
Zdrajca rzuciła z wyrzutem do Cienia i się rozpłakała.
Techniczny:
Nie pchaj na razie Aravenie akcji naprzód, bo chcemy rozegrać tą scenę, ale czekamy jeszcze na Il Duce.
-
Elenwena
Skoro twoja mała przyjaciółka ma płakać, bo Cień się ze mną bawi, to trzymaj go ode mnie z dala - rzekła urażona do Leyli i zasmucona jednocześnie, oddalając się od kompanii.
-
Leyla
Jak dzieci... pomyślała widząc focha Elenweny.
Cień na słowa Wietrzki położył swą łapę na swym nosie tak jakby się wstydził. Zaskomlał trochę jak szczeniak, ale końcówka ogona energicznie machała w prawo i lewo.
-
Thalandil
Tak,raczej nie.... - odparł Alianei,wygląda na dość mocno zdziwionego zachowaniem i "fochami" swoich towarzyszek - Dobrze że chociaż ta białowłosa gdzieś zniknęła bo by już był totalny cyrk,wyglądała na niezbyt przyjazną a do tego ta "siostrzana" miłość....Już wolę nie mieć wsparcia magicznego niż kolejną tykającą bombę....
-
Elenwena
Elfka usiadła na pokładzie, patrząc nieobecnym wzrokiem z oddali na drużynę. Rozmyślała o Izabel, za którą zaczynała coraz bardziej tęsknić... Kiedy wrócisz siostrzyczko, kiedy do mnie wrócisz... Nie daruję sobie, jeśli coś ci się stanie Izabel... Oczy zaszły jej łzami w czasie tych myśli.
-
Kapitan drakkaru przekazał Wam poniższą opowieść, miecz Keina był ponoć ostatnio widziany w Waluzji, dokąd lecicie:
Oto bardzo skrótowa historia Galahana Wiecznego Tułacza – człowieka, który był nauczycielem Keina. Poniższy tekst stanowi jednocześnie jedno z nielicznych źródeł, dotyczących barsawiańskiej organizacji zwanej Niosącymi Odnowę. Są to fakty, które Kein poznawał bardzo długo podczas swoich podróży po Barsawii, pewnych rzeczy nie zdołał wyjaśnić do końca. Pewne jest natomiast jedno – jego nauczyciel okazał się być kimś zupełnie innym, niż młody adept przypuszczał.
Galahan urodził się w Vivane, jednak opuścił miasto jako kilkunastoletni chłopak. Dzieciństwo spędził w najuboższych dzielnicach miasta. Jako typowy ulicznik natknął się na człowieka, który później wprowadził go w tajniki ścieżki Obieżyświata. Galahan ruszając przed siebie – w celu poznania zupełnie obcej mu wówczas Barsawii (lepiej znał Vivane i Rugarię) – postanowił resztę życia spędzić jako osoba twarda, chodząca zawsze z podniesionym czołem. Nigdy więcej poniżeń, prześladowań i nędzy, która na codzień obecna była w jego dotychczasowym życiu. Być może specyficzne nauki mentora zrodziły u Galahana przekonanie, że nędza, prześladowanie, a nawet śmierć należy się istotom, które nie są w stanie samodzielnie wywalczyć czegoś innego. Galahan przebył całą Barsawię wzdłuż i wszerz, przyszło mu podróżować samotnie, jak i w różnych drużynach. Największą część swego życia spędził jednak w towarzystwie trzech osób. Byli to: Rufin Szablozęby – ork Wojownik, Waleria – człowiek Fechmistrz oraz Sztorm – troll, Powietrzny Łupieżca. Początkowo cała trójka żyła jako poszukiwacze zaginionych kaerów, później jednak gotowi byli zrobić absolutnie wszystko w ramach dobrze płatnego zlecenia. W pamięci większości pozostali jako banda bezwzględnych rabusiów, zostawiających za sobą zrównane z ziemią wioski i stosy pomordowanych dla zabawy bezbronnych ofiar. Stworzyli wspólny wzorzec swej grupy – ich
Imię brzmiało Niosący Odnowę. Niewielu wówczas wiedziało, że nie było to typowe przymierze związane z Magią Krwii. Był to również pakt z potężnym Horrorem – Siewcą Odnowy, który niczym Pasja swym Głosicielom, użyczał ponoć Niosącym Odnowę potężnych mocy. Niektórzy twierdzą, że również Kein wspierany był przez moce Horrora – aż do dnia gdy wraz z drużyną stanął z Siewcą Odnowy twarzą w twarz i wyrzekł się plugawego dziedzictwa, w ciężkiej, krwawej walce pokonując astralną bestię.
Imię grupy służącej Siewcy Odnowy wiązało się z chorym przekonaniem o uzdrawiającej świat ich działalności. W ich oczach na świecie pozostać mieli tylko najsilniejsi, gdyż tylko im przysługuje prawo do życia. Nie bywali w wielkich miastach Barsawii, gdyż stanowiły one siłę samą w sobie – nie były więc wrogiem ich plugawej organizacji. Byli natomiast częstymi bywalcami licznych barsawiańskich wiosek, których ilość malała w każdej okolicy, którą przyszło im odwiedzić.
Niewielu Dawców Imion dzisiaj wie, że Rufin Szablozęby był przyrodnim bratem Garlthika Jednookiego. Przyjaźni między nimi nigdy nie było, zaś wzajemna rywalizacja niechęć przerodziła w nienawiść. W okresie, gdy Kratas intensywnie się rozwijało (po wypędzeniu Theran) – Jednooki stał się faktycznym władcą Miasta Złodziei, jednak jego potęga i wpływy miały nabrać sił dopiero w przyszłości. W owych czasach odebranie mu władzy było rzeczą bardziej realną niż obecnie. Niosący Odnowę w Kratas widzieli dla siebie miejsce, ale całe miasto wyobrażali sobie inaczej. W ich odczuciach i planach miejsce to nie powinno być zbiorowiskiem wszelkiego typu szumowin i oszustów, lecz prawdziwą fortecą zjednoczonych z nimi adeptów, którzy staliby się nie tylko postrachem bezbronnych wieśniaków, ale także znaczącą siłą polityczną. Niosący Odnowę znaleźli wielu chętnych do współpracy, ale jak wiadomo odebranie Jednookiemu władzy w Kratas do dzisiejszego dnia nie powiodło się nikomu.
W owych czasach doszło jednak do konfrontacji między Mocą Oka, a Niosącymi Odnowę. U bram Kratas stanął zbrojny oddział zwerbowany przez Niosących Odnowę, bez większego trudu udało się także znaleźć kilka gotowych do buntu garngów wewnątrz miasta. Na ulicach rozgorzały krwawe walki, po których ostatecznie Niosący Odnowę ponieśli wielką klęskę, ale i po stronie Garlthika było wiele ofiar. Do grona najbliższych współpracowników Jednookiego należeli wówczas: obsydianin Kamienna Pięść (Zbrojmistrz i Obrońca Natury), Ingrid (Wojowniczka pochodząca z wioski w okolicach dawnego Landis), Varnigern (elf, Łucznik, Czarodziej, który po latach zaczął także poznawać ścieżkę Iluzjonisty) oraz Kesstrial (t’skrang Ksenomanta).
Kamienna Pięść wykuł kiedyś dla Ingrid miecz. Podczas wspomnianej konfrontacji Galahan pokonał Ingrid i ów miecz zabrał. Broń ta stała się później własnością jego ucznia i po latach zasłynęła w Barsawii jako legendarny Miecz Keina. Podczas walki Mocy Oka z Niosącymi Odnowę miał również miejsce słynny pojedynek Garlthika z Rufinem, który według legend trwał od świtu do zmierzchu. Ostatecznie Złodziej pokonał Wojownika, ale Szablozęby przeżył. Zginęła natomiast Waleria – pod potężnymi ciosami Kamiennej Pięści. Po tych wydarzeniach Niosący Odnowę – jako organizacja przestali istnieć. Galahan widząc, że bitwa zamienia się w rzeź uciekł, początkowo usiłował pomóc w ucieczce ciężko rannemu Rufinowi, ale w końcu (chcąc ratować samego siebie) pozostawił kompana na pastwę losu (Garlthik Jednooki dokończył więc tego, co zaczął i historia jego przyrodniego brata się tutaj kończy). Sztorm po tych wydarzeniach rozstał się z Galahanem (udał się do Lśniących Szczytów, gdzie wybudował wieżę, która miała się stać siedzibą mającej na nowo powstać organizacji służąćej Siewcy Odnowy).
Galahan uciekł do Urupy, gdzie zatrzymał się na dłużej. Osiadły tryb życia źle wpływał na jego dyscyplinę, więc po pewnym czasie na nowo zapragnął włóczęgi. Tymczasem Garlthik i Varnigern postanowili odzyskać słynny miecz, wykuty przez Kamienną Pięść. Obsydianin był innego zdania, jemu zależało tylko na tym, by właściciel miał szermierkę opanowaną w dostatecznym stopniu (Galahan w jego oczach spełniał wymogi). Varnigern z Galahanem chcięli jednak odzyskać miecz, gdyż ukryty był w nim sekret – mapa wskazująca legendarną Cytadelę Zmierzchu. Z nieznanych do końca przyczyn Kesstrial i Kamienna Pięść rozluźnili w owym czasie kontakty z Mocą Oka i nie są bezpośrednio związani z tą sprawą. Galahan przez resztę życia uciekał i ukrywał się przed prześladującą go Mocą Oka. Jednak zarówno on, jak i Sztorm wciąż byli pod wpływem Siewcy Odnowy i myśleli o odrodzeniu organizacji. Sztorm na uczennicę wziął krwawą elfkę Jessikę, natomiast Galahan na starość osiadł w Skawii – i tam na adepta ścieżki Obieżyświata (naznaczonego przez Siewcę) wyszkolił Keina. Kein z Jessiką mieli okazję się spotkać wiele lat później, właśnie w wieży wzniesionej przez Sztorma i jego sługi. Gdy młody Skawianin wyruszył w Barsawię, do Garlthika natychmiast dotarły informacje o uczniu Galahana, który dzierży jego miecz. Dalszą część tej historii opisuje dziennik drużyny, do której Kein należał. Pokonanie przez drużynę Horrora u wybrzeży Morza Śmierci ostatecznie zburzyło marzenia ostatnich Niosących Odnowę na odrodzenie organizacji.