-
Aldarion i Beregar
Razem weszliście do gospody, na chwilę wiele osób podniosło głowy z nad kuflów piwa i jadła aby wam się przyjrzeć, równie szybko wrócili do swoich spraw. Pomieszczenie wypełniał miły zapach i gwar rozmów, choć i tutaj atmosfera była bardziej ponura niż zwykle. Beregar po chwili zauważa, że zakapturzona postać siedząca w kącie przy pustym stoliku bacznie was obserwuje.
-
Beregar
Mimo,że nie miał pewności czy jest to jeden ze strażników podszedł bliżej starając się dojrzeć czy kaptur nie skrywa jakiejś znajomej mu twarzy.
-
Beregar
Gdy się zbliżyłeś zauważyłeś broszkę w kształcie siedmioramiennej gwiazdy, to definitywnie strażnik, nieznajomy zdjął kaptur i odsłonił kobiece lico, z czarnymi włosami z tyłu zapiętymi w krótką kitkę. Przynajmniej teraz jest ktoś do rozmowy, wiele się dzieje na tym świecie, dosiądź się. Jestem Aelin.
-
Beregar
Uśmiechnął się przyjaźnie i wykonał przed nią delikatny ukłon mówiąc - Witaj Pani,nazywam się Beregar a to mój towarzysz Aldarion - następnie skorzystał z jej zaproszenia i dodał - Dawno nie widziałem tego miejsca w tak złym stanie,do tego w ciągu jednego tygodnia roznieśliśmy dwie bandy,jedną dzikusów a drugą jakichś bandziorów...Wiesz coś więcej o tym co się tu dzieje?
-
Beregar i Aldarion
Odwzajemniła uśmiech po czym spoważniała Wiem i nie jest do dobre, jednak najważniejsze to dlaczego i pewnie to chcesz wiedzieć najbardziej. Halbarad wraz z Szarą kompanią udali się wspomóc Aragorna w walce z cieniem towarzyszą im także synowie Elronda, nie mówiąc, że do Halbarada dołączył także każdy strażnik, który usłyszał wezwanie. To zostawiło północ bez znacznej większości jej obrońców, reszta przebywa pewnie na pograniczach. Dzikusy z południa i wzgórz to nie jedyny problem, ci bandyci są nawet gorsi.
-
Beregar
Gorsi od dzikich? Ehh,co nieco słyszałem o tym co się tu dzieje ale nie wiedziałem,że jest aż tak źle...Masz kontakt z jakimiś innymi strażnikami w okolicy?
-
Beregar i Aldarion
Jesteś jedynym jakiego spotkałam gdy wróciłam z wyprawy, czemu gorsi? Bo są zorganizowani, ba nawet porywają ludzi i trzymają jako zakładników, żeby trzymać okolicę w strachu. Mają obóz obok Staddle, ale obsadzony przez wielu. Ich działania wydają się zaplanowane i z jakimś większym sensem, którego nie jestem w stanie odczytać. Najlepiej byłoby odciąć głowę bestii a resztę wybić, ale to nie takie łatwe, nikt nie wie kto nimi przewodzi i czy to jeden przywódca, czy cała hierarchia.
-
Beregar
Dobrze więc,obiecuję,że ci pomogę,jutro możemy się tym zająć... - odpowiedział z pewnością w głosie choć w duchu żałował,że ledwo co wrócił a już musi udawać się na kolejną wyprawę
-
Aldarion
Witaj Aelin. Czy możemy liczyć na jakąś pomoc w rozwiązaniu problemu bandytów ze Staddle? Może uda się przekonać nieci miejscowych do udziału w odbiciu porwanych pobratymców? Wiesz coś więcej o liczebności bandytów? Dobrze by było ustalić kto za nimi stoi.
-
Aldarion i Beregar
Wątpię, że miejscowi zaryzykują życia ukochanych. Wiem, że jest ich dużo, ale dowódcy nie widziałam, tak blisko nie udało mi się podejść, a to i tak ryzykowne. Dzisiaj wiele nie zdziałamy a pewnie jesteście zmęczeni, odpocznijcie trochę póki można.