Ricardo
Pociągnął kilka łyków, krzywiąc się nieznacznie. Co mi grozi za zabójstwo misjonarza? Spytał po chwili.
Wersja do druku
Ricardo
Pociągnął kilka łyków, krzywiąc się nieznacznie. Co mi grozi za zabójstwo misjonarza? Spytał po chwili.
Inigo de Gastor
Spojrzał całkowicie zaskoczony na Cortesa a oczy niemal wyszły mu na wierzch. Po chwili jednak odparł, biorąc kielich - dziękuję panie, zaszczyt to dla mnie. Wiedz jednak, że moi towarzysze broni nie darzą mnie sympatią, przeszłość ma bowiem odbija się na mym charakterze. Jak więc mogę ci się przysłużyć?
Rodrigo de Suarez:
Dobrze... W takim razie ruszam. Żegnajcie - odparł medykowi i wyszedł z namiotu, odchodząc kawałek od niego - No nie wiem... Skoro powiedział, że nie było ludzi do chowania to to nie brzmi zbyt dobrze, a nie chce robić sam za pół obozu przez całą noc. Ja też się wyspać muszę...
Ricardo
Ach to już wiem kto Cię tak zdenerwował....,nasz kochany ojciec Miguel co to wielkie serce ma dla swych owieczek....- odparł sarkastycznie - Pewnie by Cię obwiesili na pierwszym lepszym drzewie więc nawet o tym nie myśl....
Inigo
Oficer nie musi być darzony sympatią....,jest ona wskazana ale najważniejsze jest to by go szanowano i słuchano....Nie,nie awansowałem Cię....a przynajmniej jeszcze tego nie zrobiłem..... - tu zrobił krótką pauzę by po chwili kontynuować - Pytasz jak możesz mi się przysłużyć? Otóż mój drogi Inigo przede wszystkim dalej walcząc u mego boku jak dotąd,wiernie i do ostatniego tchu! Nie wiem czy wiesz ale nie wszyscy chcą mnie widzieć jako dowódcę nawet wśród uczestników wyprawy....
Rodrigo
O,kolejny ochotnik do chowania zmarłych - usłyszałeś głos kwatermistrza niedaleko siebie....
Mateo
Zjadłeś posiłek a następnie zapadłeś w głęboki sen.....
Inigo de Gastor
Tego się łatwo domyślić, panie, każdy dowódca ma zwolenników, jak i wrogów, nie zawsze jawnych. Ale twe słowa sprawiają wrażenie, panie, że zdradę i zamach podejrzewasz...
Ricardo
Ja pierdole, kolejny o wieszaniu... Ten... suczy syn powiedział, że samobójcy nie mają szans na dostanie się do królestwa niebieskiego. Myślałem że go tam rozszarpię w tym namiocie... Rzekł biorą kolejny łyk trunku.
Alejandro
Myśl o złocie i o tym co sobie za nie sprawisz. Przeżyłeś bitwę to i nocy dasz radę. Ja już nic więcej w stanie nie jestem zrobić poza modlitwą. Powiedział i zaczął robić okład innemu rannemu.
Rodrigo de Suarez:
Kolejny ochotnik...? - odwrócił się w kierunku, skąd dochodził głos kwatermistrza, jeszcze na tą chwilę odpowiadając ze spokojem. Po chwili jednak zawrzało w nim w środku, gdy tylko usłyszał tą starą, upierdliwą mendę. Wielka szkoda, że nie mógł go przejechać w tym momencie koniem, czy coś podobnego... - No nie, ta kurwa andaluzyjska postanowiła mnie prześladować. Schował się w krzakach zboczeniec i podsłuchiwał... Ja pierdole.
Ricardo
Cóż....to tylko klecha,ja bym tam się nie przejmował za bardzo jego gadaniem hehe - odparł Enrique odbierając Ci butlę i samemu biorąc kilka łyków po chwili dodając - Postaraj się o tym nie myśleć bo się tylko niepotrzebnie zadręczać będziesz....
Rodrigo
Tak,właśnie Ciebie miałem na myśli,masz już wprawę w robieniu łopatą haha! Chodź za mną młodzieńcze.... - rzekł pojawiając się na chwilę przed Twym obliczem i nakazując Ci gestem ręki podążać za sobą jak gdyby nigdy nic
Inigo
Ten psi syn de Cuellar najchętniej widział by mnie na szubienicy,przeklęty łajdak! Ty jesteś nowy,nie zdołałeś więc ulec jego kłamstwom ale nie o wszystkich to można powiedzieć....to wpływowy człowiek a wśród żołnierzy jest wielu jego ludzi,to dość mocne stronnictwo....- odparł dopijając kielich i odstawiając go z brzękiem na stół
Ricardo
Ehh, sądziłem, że duchowny będzie wyrozumiałym autorytetem, niestety srogo się zawiodłem. Ile od Inigo w końcu wysępiłeś, szelmo? Spytał uśmiechając się nieznacznie.