-
Inigo de Gastor
Również opróżnił zawartość kielicha, stawiając go. Oczekujesz ode mnie, panie, honorowego rozwiązania sprawy? Czy też podlejszego, ale skutecznego... Mam honor, cenię tę cnotę, ale wobec nikczemników często samym honorem się nie zwycięży, a szlachetne serce zmuszane jest do użycia podstępu.
-
Ricardo
25 złotych monet,chyba całe jego złoto haha! I nie wysępiłem a uczciwie wygrałem! - odparł radośnie
Inigo
Oczekuję od Ciebie wierności Inigo,wierności i stanięcia po mojej stronie gdy nadejdzie godzina próby.....i oby ta nie wybiła nigdy.... - rzekł kładąc Ci rękę na ramieniu
-
Ricardo
I ile kart z ręki na te z rękawa wymieniłeś, co? Nie uwierzę, że masz takie szczęście przyjacielu, talię tasowałeś już pewnie w łonie matki! Rzekł żartobliwie i zaśmiał się rozbawiony.
-
Rodrigo de Suarez:
Poszedł za nim, chociaż BARDZO nie miał ochoty. Szedł cały czas to zanim, zaciskając od czasu do czasu zęby ze złości - Zapierdole Cie kiedyś, już ja ci to obiecuje....
-
Inigo de Gastor
Przysięgam ci wierność panie, choćby i sam diabeł miał mi wygrażać trójzębem - odparł pochylając głowę przed Cortesem.
-
Ricardo
Ha!Owszem tasowałem ale wszystko uczciwie wygrywam!Klnę się na mą rodzicielkę! - rzekł z uśmiechem choć można było wyczuć powagę w jego głosie i dla zabawy zaczął popisywać się różnymi sztuczkami z kartami - Gdybym chciał to i mógł bym oszukiwać ale zgarniam całość i bez tego więc i po co swoje dobre imię narażać?
Rodrigo
Wyszliście nieco poza obóz,widzisz tam już kilku innych "ochotników" i łopaty leżące nieopodal - No to do pracy chłopaki,są 3 groby do wykopania,liczę że się z tym szybko uwiniecie.... - rzucił kwatermistrz zostawiając Was samych
Inigo
Położył Ci rękę na głowie - I ja ją doceniam i przyjmuję,a teraz idź odpocznij,jutro kolejny ciężki dzień....
Alejandro
Skończyłeś zajmować się rannymi,było to dość żmudne i nużące choć sprawiło Ci lekką satysfakcję i przyjemność....
-
Ricardo
Zabrał butelkę i wziął jeszcze kilka łyków. I nie spasował imbecyl? Pozwalał dalej podbijać?
-
Rodrigo de Suarez:
Czyli nie tylko ja... - wymamrotał niezbyt entuzjastycznie, widząc innych "ochotników"...
-
Ricardo
Najlepsze jest to że on też tak ostro podbijał haha!Och,piękna zemsta za ten kit,który mi wcisnął jak go poznałem,wyjątkowy palant....,ale nie mówmy już o nim....,a Ty lepiej nie pij tyle bo jutro na kacu będziesz walczył hehe
Rodrigo
- No nie tylko,ale ja tam wolę wykopać kilka dołów niż mu podpaść....
- Ja tak samo,pamiętliwa z niego menda....
- Menda?Bez takich jak on byśmy pomarli w tej dziczy,jeszcze mu podziękujecie wszyscy!
- Chyba coś Cię pojebało....
- Phi!
-
Rodrigo de Suarez:
Ja pierdole, co za zjeb... Pewnie sam się na to pisał i dlatego tak tego siwego chuja broni. No nic to, lepiej siedzieć cicho i aż tak się nie solidaryzować z resztą, bo jeszcze mnie podpierdoli... Niech tam zdechnie od tej papierkowej roboty i marudzeń i narzekań jego sługusów ten cały chujmistrz hehe - No też wolę nie ryzykować... Dobra, bierzmy się do roboty. Im szybciej skończymy tym szybciej pójdziemy spać... - wziął szpadel do ręki.