-
Echa minionej chwały
Bohaterowie graczy
Asuryan - Gerud Żelazna Pięść
Araven - Aldarion, Noldorski Wysoki Elf z Imladris
II Duce - Beregar, Dunedain
NiemiłosiernySamarytanin - Geno Tuk
Eriador...W większości dzika kraina porośnięta licznymi lasami i zasiana ruinami, które dalej zachwycają mimo swego marnego stanu, echa minionej chwały ciągle w nich pobrzmiewają, Halbarad i synowie Elronda wyruszyli z Szarą Kompanią aby wspomóc Elessara w jego starciu z Cieniem, który sięga aż do dalekiej północy, dziedzictwo żelaznej korony nie zostało zapomniane przez wszystkich. Wielu Strażników odeszło a bandytów jest co raz więcej, dochodzą także niepokojące plotki o organizowaniu się dzikich ludzi ze wzgórz, a orkowie są co raz to śmielsi.
Jednak to nie wszystko, bandyci stali się jeszcze bardziej uciążliwym problemem gdy pojawił się ich nowy tajemniczy przywódca. Terroryzują Bree, Archet i wiele innych osad.
W ruinach zalęgł się mrok, jeszcze śpi, ale chwila jego przebudzenia zbliża się z każdą minutą. Stare legendy okażą się prawdziwe, a dziedzictwo królestwa północy da o sobie przypomnieć. Jednak nikt nie przypuszczał, że los mnóstwa będzie zależeć od garstki.
Geno Tuk
Obudziłeś się tego poranka z dziwnym poczuciem, przed zaśnięciem planowałeś sobie jak to jeszcze bardziej powiększyć majątek, po ciężkiej pracy należał ci się zasłużony odpoczynek zatem szybko zasnąłeś. Wstałeś z łoża i przeciągnąłeś się, czujesz że coś nadchodzi, nie wiesz co, ale okazja czyni hobbita, a nie ma lepszego kupca nad Geno Tuka w całym Hobbitonie, ba w całym Bree. Niedługo należałoby zobaczyć co się dzieje, z zewnątrz dochodzą różne plotki, jednak lepiej sprawdzić je samemu. Kto wie, może w końcu trafi się wymarzony kontrahent. Szybko ubrałeś się, zjadłeś obfite śniadanie i wyszedłeś na zewnątrz. Przywitał cię znajomy widok twój sąsiad Wilibald Poffin jak zwykle o tej porze pracował w ogródku, jak większość mimo częściowego pokrewieństwa do rodziny Tuków uważał cię za dziwaka,
Niziołek wyprostował się i powiedział do Ciebie tym samym tonem co zawsze
- Dzień dobry panie Geno, jakieś plany na dzisiaj? - powiedział to samo pytanie, które powtarza codziennie rano gdy cię zobaczy
Beregar i Aldarion
Spędziłeś wiele dni podróżując po południowych krańcach Eriadoru tropiąc bandę dzikich ludzi, która terroryzowała okoliczną ludność. Nie byłeś jednak sam w tym przedsięwzięciu, potęga Dunedaina jest wielka jednak samemu może ona nie wystarczyć. Pomagał ci w tym Aldarion, którego spotkałeś podczas wędrówki. Elf gdy tylko dowiedział się o twoim zamiarze natychmiast do ciebie dołączył. Jest małowmówny jednak w jego głosie czuć wiekową mądrość a w oczach widać jasne światło płonące niczym gwiazdy.
Jesteście prawie u celu, po tak długim czasie dopadliście ich, rozbili małe obozowisko. Jest ich okołu 10, ukryliście się w gąszczu i obserwujecie dzikusów. Część śpi na ziemi przy małym ognisku a 2 stoi na warcie jednak jeden z nich przysypia. To jest idealna okazja do ataku. Wiatr lekko porusza liśćmi, a księżyc jasno świeci na nieboskłonie.
Gerud Żelazna Pięść
Większość życia minęła ci na wydobywaniu cennych materiałów z gór Ered Luin. Tym razem nadarzyła się okazja by zyskać nieco, a i zrobić coś innego. Algrimm Złotopalcy wyrusza do Bree aby sprzedać owoce swej pracy, krasnoludzkie wyroby są bardzo dobrze cenione i przydatne dla mieszkańców tamtych ziem, jednak Eriador to dzika kraina a każdej wyprawie kupieckiej ochrona jest przydatna. Wszystko jest prawie gotowe wystarczy tylko podpisać umowę.
Stoisz w domu Algrimma, przed tobą siedzi sędziwy krasnolud z bystrym spojrzeniem i długą czarną brodą. Gospodarz jest szanowany a swój przydomek zawdzięcza temu, że z każdej sytuacji wyjdzie zawsze obronną ręką i z zyskiem. Algrimm przegląda kontrakt po czym podnosi swą głowę i przemawia śmiałym i przyjaznym głosem.
-Wszystko przygotowane, wóz już jest, do wyprawy dołączyli także Finurr Młody i Balrakk Hałaśliwy. Ostateczna decyzja, masz przeczytaj jeszcze raz jak chcesz.- Rzekł po czym podał ci zwój papieru.
Techniczny
No to zaczynamy, trochę się przesunęło, ale w końcu jest.
-
Geno Tuk
Dzień dobry panie Wilibald, co do planów to zobaczę czy nie pojawił się w okolicy nikt nowy chętny spieniężyć dobra jakie posiada, oczywiście spieniężyć z zyskiem dla mnie zaśmiał się życzliwie niziołek
-
Aldarion
Beregarze poczekajmy jeszcze chwilę jak jeden ze strażników uśnie podkradniesz się do drugiego i go załatwisz. Ja będę Cię osłaniał.
Jak załatwisz wartownika wybijemy śpiących. Bandyci są nawet gorsi niż orkowie. Bandyci sami wybrali stronę Zła, u orków wynika to z ich spaczonej natury.
Nie ma tu miejsca na honorową walkę.
Techniczny
Mówię bardzo cicho by tylko Dunedain mnie słyszał.
-
Geno Tuk
Niziołek pokiwał głową i odpowiedział Spieniężyć i spieniężyć, no nic, w karczmie może dowie się pan czegoś nowego, mnie to tam nie interesuje, ja toczę bój tutaj, walkę z insektami. Moje piękne kwiaty....Wilibald kontynuował swoją tyradę o ogrodzie i rozmaitych rzeczach jakie w nim robi, pójście do karczmy było jedyną ciekawą rzeczą jaką powiedział. W tym samym czasie wszystko na chwilę pociemniało gdy chmura zakryła słońce, a wiatr lekko zawiał powodując szelest liści. Było ciepło, a mimo tego poczułeś dreszcz. Być może to jakiś znak?
-
Geno Tuk
Ach tak, bój z insektami to ważna rzecz, bo jak się rozplenią to zjedzą kwiaty i warzywa i nie będzie co na targ zawieźć, tak to ważna sprawa Umysł kupca już chwytał się pomysłu na sprowadzanie warzyw do Bree jeśli owa plaga robactwa się rozpleni i zeżre uprawy Co do karczmy to nie omieszkam tam zajrzeć, sporo różnorakiego ludu z informacjami tam się zatrzymuje a czując dreszcz miał już się cofnąć po jakieś cieplejsze okrycie, ale stwierdził że do karczmy jest niedaleko, a tam ciepły kubrak mu się nie przyda w przytulnym wnętrzu
-
Geno Tuk
Gdy szedłeś do karczmy, świat w okół Ciebie był bardzo żywy, wielu pracowało na własnych podwórkach a dzieci biegały po okolicy bawiąc się i śmiejąc. Co chwilę wymieniałeś powitania z napotkanymi sąsiadami, aż w końcu dotarłeś na miejsce, gdy wstąpiłeś w progi w budynku przywitał cię znajomy widok, karczmarz czyścił naczynia przy szynkwasie a dookoła panowała radosna i przyjazna atmosfera, młoda córka właściciela obsługiwała gości, przynosiła trunki oraz jedzenie. Prawie na nią wpadłeś, miała długie kręcone, jasne włosy i przyjemne dla oka kształty. Zmieszana uśmiechnęła się promieniście Och dzień dobry panie Tuk, takie zawirowanie. przepraszam, sporo pracy i tyle rzeczy na głowie hehe. Nazywała się Lilly Pot i z tego co wiesz lubił ją każdy, bo przecież jak można było sądzić inaczej?
-
Beregar
Cieszył się z towarzystwa elfa bowiem od małego miał wpojony szacunek do tej rasy i doceniał jej mądrość oraz biegłość w walce - Słusznie prawisz Aldarionie,powinniśmy oszczędzić jednego z nich,może wyciągniemy z tego łajdaka coś przydatnego - odszepnął w odpowiedzi.
-
Genu Tuk
Uśmiechnął się do Lilly Ależ nie ma za co przepraszać, zawsze miło panienkę spotkać co rzekłszy jął się rozglądać za jakimiś nieznajomymi twarzami, by jeśli takowe ujrzy wpierw wypytać znajomków którz to i wywiedzieć się z czym przybysze przybywają
-
Geno Tuk
Lilly przytaknęła głową na podziękowanie i wróciła do obsługiwania gości
Gdy przeczesywałeś salę w poszukiwaniu znajomej twarzy niemal natychmiast zauważyłeś czarną czuprynę Ilberica Hamgera, który to energicznie machając zapraszał abyś się do niego przysiadł. Czasami pomagał Ci w niektórych sprawach, a ty odwdzięczałeś się mu specjalnymi zniżkami dla niego oraz wybranych krewnych. Wiesz, że ostatnio wybierał się do Bree zatem to idealna osoba, którą można wypytać o to i o tamto.
-
Geno Tuk
Dostrzegł przyjaciela i ruszył w jego stronę Witaj przyjacielu, co tam słychać w dalekich stronach? rzekł gdy już dosiadł się do stolika zamawiając piwo dla siebie i Ilberica
-
Geno Tuk
Różnie się dzieje panie Geno, niestety głównie źle. W Bree ludzie zauważyli, że strasznie mało a prawe w ogóle nie ma tych bardzo wysokich ludzi, co czasami tam przybywali. Tym samym w lasach i na traktach pojawiło się co raz to więcej bandytów. Reszta to głupoty takie, że jakiś głupiec wybrał się do ruin i nie wrócił. Niziołek tutaj podrapał się po głowie i nad czymś na chwilę zastanowił A tak! To na pewno Cię zainteresuje, jakiś podróżny twierdził że niedługo w Bree ma pojawić się jakiś kupiec krasnolud. To ostatnie zdanie wydało ci się bardzo interesujące Ale nie wiem kiedy tam przybędzie albo czy tu zawita.
-
Aldarion
Szykuję łuk do strzału (by osłaniać towarzysza), czekam czy Beregar zacznie się skradać do strażnika. Jako wysoki elf szanuję Dunedainów, będących w sojuszu z Imladris. Ich Wódz Aragorn ma w sobie coś królewskiego i godnego, na tyle, ze nawet elfy darzą go wielkim szacunkiem. Mimo, ze od wielu pokoleń jego lud nie ma żadnej władzy.
-
Geno Tuk
Oj tak bandyci to skaranie dla handlu posmutniał Geno, ale na wieść o krasnoludzkim kupcu wyraźnie się rozpogodził Oby krasnoludy szybko do nas dotarły, wypijmy za to a moja już w tym głowa, żeby to ja pierwszy z nim pohandlował
-
Beregar
Skinął towarzyszowi głową,po czym powoli dobył miecz i sztylet,wyczekał dogodny moment i zaczął się skradać w stronę bardziej przytomnego ze strażników aby to jego wyeliminować w pierwszej kolejności.
-
Aldarion i Beregar
Dunedain podkradł się bezszelestnie do pierwszego wartownika i po cichu zabił, jednak drugi się zbudził i zdążył krzyknąć, sekundę potem padł od elfiej strzały. Reszta pośpiesznie się na was rzuciła, ale zaspani i nieprzygotowani nie mieli szans. Przeżył tylko jeden i w tej chwili ranny wykrwawia się na ziemi obok ogniska.
Techniczny
Dunedain otrzymał jedną lekką ranę. Teraz możecie dać fajny opis akcji z perspektywy waszej postaci
Geno Tuk
Piwo przyniosła Lilly postawiła je na stole i odeszła z promienistym uśmiechem życząc smacznego wraz z przyjacielem nie mogliście oderwać od niej wzroku gdy odchodziła. Oby tak się stało rzekł Ilberic i wypił z tobą. Ach panie Geno może dobrze byłoby udać się razem do Bree, ja mam jeszcze jedną sprawkę jaką muszę załatwić a pan może zarobić i być może natknąć się na tego krasnoluda.
-
Gerud Żelazna Pięść
Nasze słowo nie wiatr, jak u elfów, ale lepiej być pewnym co się podpisuje. Przeczytał dokładnie umowę przed jej podpisaniem.
-
Geno Tuk
Wiesz co, to całkiem dobry pomysł, bo towarzystwo zaufanego druha zawsze uprzyjemnia podróż, a i im wcześniej spotkam tego krasnoluda to tym mniej towaru zdąży sprzedać konkurencji rzekł podziwiając urodę Lilly po czym pociągnął łyk piwa tylko powiedz kiedy pasuje Ci wyruszyć?
-
Beregar
Gdy tylko zbliżył się do swego celu bez cienia wahania poderżnął mu gardło,niestety jego kompan zdążył podnieść alarm by po chwili paść przeszyty celnym strzałem Aldariona... - Cholera,trzeba było iść we dwóch... - pomyślał wbijając miecz w śpiącego pod jego nogami bandytę. Nie marnował już więcej czasu na rozpamiętywanie niefortunnej jak się okazało decyzji a zamiast tego skupił się całkiem na walce. Nie trwała ona jednak zbyt długo,nie dość że zaskoczyli bandytów to żaden z nich nie mógł się równać z nim w sztuce szermierki a do tego jego plecy skutecznie osłaniał elf. Co prawda jednemu z przeciwników udało się drasnąć go w rękę,jednak dość szybko wytrącił mu broń i ciężko go ranił powalając na ziemię i przysuwając ostrze do gardła - Dokąd zmierzaliście?Ile jeszcze podobnych band grasuje w okolicy?Gadaj a ocalisz życie!
-
Beregar
Jakie bandy?! Przyszliśmy z południa by grabić i palić. A my iść tam gdzie słabi, mierni ludzie. Ha, tyle krwi i tak, koniec. rzekł po czym wyzionął ducha. Takie bandy to nie nowość, dzicy ludzie robią to dość często, ale to dziwne, że ta zapuściła się tak daleko na północ. Trzeba spalić ciała, a zmęczenie daje się we znaki, przydałoby się trochę odpoczynku. Dzikusy nie mają nic przydatnego przy sobie. Po sprzątnięciu ciał wraz z Aldarionem rozsiedliście się przy ognisku. Ustaliliście warty, twoja była pierwsza, po niej szybko zapadłeś w sen. Rano ogień przygasał a zbudził cię słoneczny promień przenikający przez listowie. Udało wam się, teraz musicie ustalić co zrobić dalej. Obecność dzikich tak głęboko w Eriadorze jest niepokojąca, warto byłoby udać się Zielonym Traktem do Bree i w Kucyku zapoznać się z sytuacją.
Aldarion
Nie miałeś litości dla tych zwierząt i z obrzydzeniem obchodziłeś się z ciałami, ale tak trzeba było zrobić. Twój towarzysz właśnie się zbudził, warto ustalić dalszy plan działania.
Geno Tuk
Ilberic zadowolony przytaknął i odpowiedział Dokładnie panie Geno, heh przygoda i miłe towarzystwo. Jeszcze muszę się troszeczkę przygotować, pojutrze byłoby dobrze? Oby pogoda jeszcze sprzyjała i na bandytów trzeba patrzeć, ale tu raczej jest ich bardzo mało a przynajmniej nigdy dużo nie było.
Gerud
Solidna i dobra umowa jak na krasnoluda przystało, płaca dobra i przystępna a do tego może i nie taka trudna. Gospodarz podał Ci pióro po czym dałeś podpis. Złotopalcy ożywiony uścisnął ci solidnie dłoń Świetnie! Nikt nie będzie niczego żałować a każdy zyska, o tak! Ja muszę zając się jeszcze kilkoma sprawami. Z tego co wiem reszta wyprawy przesiaduje w karczmie. Na pewno będzie się wam dobrze pracować. A najlepiej zapoznać się przy najlepszym piwie w karczmie. Brzmi to jak dobry pomysł.
-
Geno Tuk
Pojutrze jak najbardziej nie wadzi, czyli dziś pocieszmy się ciepłem owej gospody, by niebawem spod niej wyruszyć na szlak, który nie zawsze lubi zaskakiwać, a teraz napijmy się i coś przekąśmy, bo pora na drugie śniadanie jak najbardziej odpowiednia rzekł, po czym skinął na karczmarza
-
Beregar
Po przebudzeniu przetarł twarz,sięgnął po prowiant i zaczął przygotowywać sobie prowizoryczny posiłek w międzyczasie zagajając elfa - Powinienem wybrać się teraz do Bree by zasięgnąć języka...O ile nie spieszno ci do Imladris może zechcesz dotrzymać mi towarzystwa?Byłeś kiedyś już w tej mieścinie?
-
Gerud Żelazna Pięść
Skoczę tylko po swój kilof i oskard. Pewnikiem wyruszymy prosto z karczmy odrzekł po uściśnięciu prawicy swemu pracodawcy.
-
Gerud
Szybko wziąłeś wszystkie potrzebne rzeczy po czym skierowałeś się do karczmy. W środku przy stołach siedziały krasnoludy, które głośno śmiały się i rozmawiały. Panowała ożywiona atmosfera, czuć było zapach jadła i przyjemne ciepło. Znasz Balrakka, często razem pracowaliście przy wydobyciu rudy, jego przezwisko bardzo do niego pasuje, głośno się przechwala co czasem zaczyna irytować jednak jest z niego dobry kompan. szybko zauważyłeś go i jego jasne warkocze na potężnej brodzie, jego towarzyszem był młodzik, z wyglądu pewnie ledwie wszedł w dorosłość. Dzięki temu pewnie zawdzięczał swój przydomek, Balrakk zauważył Cię po czym gestem ręki zaprosił abyś się do nich przysiadł.
-
Gerud Żelazna Pięść
Witajże Balrakku podszedł do kompana z wyciągniętą prawicą. Kim jest Twój towarzysz?
-
Gerud
Witaj Gerudzie! po czym uścisnął ci rękę z zawadiackim uśmiechem A ten o to młokos to jest Finurr nasz kompan w podróży ha! powiedział i klepnął młodzieńca w plecy. Młody i spragniony przygód, chwały i wielkich czynów hehe. Ale nie sądzę żeby ta wyprawa obfitowała w coś szczególnie interesującego, wątpię nawet, że ktokolwiek odważy się nam co zrobić gdy dowiedzą się, że wśród nas jest Balrakk syn Hraina! A ty Gerudzie ruszasz z nami? W tym samym czasie Finurr wyciągnął rękę ku tobie aby się przywitać Jestem Finurr, na pewno nam się powiedzie i przy odrobinie szczęścia może trochę sławy się zyska naiwnie powiedział.
-
Aldarion
Po posłaniu trzech strzał sięgnął po dwuręczny zakrzywiony elfi miecz. Bandyci byli zaspani i słabo uzbrojeni. Szybkie ciosy elfa i Dunedaina nie dały im szans.
Do Beregara
Pewnie, że ruszę z Tobą do Bree. Chciałbym zobaczyć ponownie niziołki. W samym Bree nie byłem, odwiedzałem tylko Hobbiton.
Przy okazji sprawdzimy co się dzieje na Zielony trakcie.
-
Gerud Żelazna Pięść
Gerud, Żelazną Pięścią zwany przedstawił się młodzieńcowi. Zaiste, ruszam z Wami, może będzie okazja do porozbijania kilofem paru łbów zbójców. Zawszeć to jakaś odmiana od łupania nim skały.
-
Beregar
Doskonale!Drogi są niebezpieczne w dzisiejszych czasach i lepiej nie kusić losu podróżą w pojedynkę,rad jestem,że dotrzymasz mi kompanii.
-
Geno Tuk
Te dwa dni minęły dość spokojnie, ostatniej nocy ledwie mogłeś zasnąć z podekscytowania możliwością zyskania wymarzonego kontrahenta i zyskania miana najlepszego kupca w Bree. Przed południem obudził cię Ilberic pukaniem w drzwi. Wszystko jest gotowe, na wóz z materiałami będzie ciągnięty przez twojego kuca, a ty sam będziesz powoził całością obok ciebie siedzi Ilberic. Gdy jedziecie przez Hobbiton nie możecie nie spostrzec wszystkich tych spojrzeń, jesteście sensacją, plotki rozchodzą się szybko i ożywiają spokojne, sielskie życie. Niedługo przekroczycie most na rzeczce i wjedziecie w nieznane gdzie może czekać na was wszystko. Ale się na nas gapili, jak nie wrócimy za kilka dni to pewnie będą chcieć dobrać nam się do domów i posprzedawać, ale nie, Hamger nie da nic! No panie Geno trochę czasu minie nim dotrzemy na miejsce oby sprzyjało nam szczęście, przynajmniej robi to pogoda. Twój przyjaciel ma rację, na niebie jasno świeci słońce, nie ma żadnej chmury.
Beregar i Aldarion
Zielony trakt doskonale odzwierciedlał swą nazwę, brukowa ścieżka była całkowicie zarośnięta, jednak widać, że ktoś niedawno jechał tędy przed wami, obaj zauważyliście, że nie była to jedna osoba, a kilka. Sama droga została wybudowana podczas dni straconej chwały Arnoru i Gondoru, ale sam fakt, że przetrwała do dzisiaj w całkiem dobrym stanie pokazuje kunszt budowniczych. Echa dawnych czasów dalej na niej pobrzmiewają mimo, że stała się znacznie bardziej niebezpieczna choć strażnicy czasami ją patrolowali co bardzo dobrze wie Beregar, jednak minęło wiele czasu odkąd opuścił Bree po spotkaniu się z innymi Dunedainami. Przed wami jest małe wzgórze, a ślady są dość świeże, Aldarion mógłby wjechać na nie i spróbować dostrzec swym doskonałym wzrokiem co jest przed wami.
Gerud
Balrakk podrapał się po łysej głowie i odrzekł Sama racja! Cieszę się, że będziesz nam towarzyszyć każdy kompan jest bardzo mile widziany, a Finurr już wyrywa się do walki i sławetnych czynów haha. Przypomina mi mnie w jego wieku. Zwrócił się do młodego krasnoluda Ciężko i uczciwie pracuj a dojdziesz do wielkich rzeczy. Zawsze też służę radą, a wiedz, że mam doświadczenie w wielu sprawach. Finurr uważnie wysłuchał wypowiedzi starszego kamrata, a gdy ten skończył dumnym głosem odpowiedział I przysięgam, że każdej rzeczy poświęcę się tylko jak będę mógł, zasiekę każdego wroga i godnie będą nosić imię Finurra syna Gorina! Balrakk drapieżnie się uśmiechnął I to chciałem usłyszeć! Będzie z ciebie krasnolud. Widzisz Gerudzie z taką kompanią nie ma szansy na nudę. Chwilę po rozmowie zabawę przerwało przybycie Alrgrimma, kupiec krasnolud stanął przed wami aby zabrać was do wozu i rozpocząć wyprawę do Bree. Algrimm zadowolony zatarł ręce i rzekł Wszystko idealnie przygotowane i zaplanowane. Każdy zna treść umowy i działkę jaką dostanie. Przerwał i zwrócił się w stronę Finurra Masz okazję się spisać, obiecałem jednak twojej matce, że wrócisz cały i zdrowy co nastąpi, ale tak czy siak zbytnio nie rzucaj się na nikogo bo wrócę prosto na swój pogrzeb po czym ponuro się zaśmiał No zbierajcie się, idziemy, czeka praca i zysk!
-
Gerud Żelazna Pięść
Skoro wszystko gotowe, to czas ruszać zebrał swe rzeczy i wyszedł do wozu. Bez topora, za to z dwuręcznym kilofem zarzuconym na bark i oskardem za pasem wyglądał jakby wybierał się na szychtę do kopalni, a nie przemierzać mniej lub bardziej dzikie ostępy.
Techniczny:
Jeśli prowiantu nie zapewnia pracodawca, to przed wyjściem z karczmy zaopatrza się w suchy prowiant.
-
Geno Tuk
Nie no, chyba tak sami nie dobiorą się do naszych majątków przecież była by to kradzież, poza tym zostawiłem ważny testament obruszył się Geno a co do pogody to racja piękny dziś mamy dzionek, tak więc wszystkie gapie mogły by się wziąć do roboty miast podziwiać nasz przejazd
-
Aldarion
Miej oczy szeroko otwarte Beregarze. Wjadę na wzgórze i rozejrzę się po okolicy.
Jadę czujny łuk w ręku.
-
Beregar
Z każdym pokonanym kilometrem stawał się coraz bardziej przygnębiony i małomówny,pomimo piękna okolicy,jego myśli nieuchronnie obracały się wokół przykrego wspomnienia o utraconej chwale i dumie Arnoru. Na słowa Aldariona zareagował dopiero po chwili,nagle wyrwany z letargu przez jego głos - Ach tak,dobry pomysł...Możesz na mnie liczyć,będę pilnował twoich pleców...
-
Beregar i Aldarion
Aldarion będąc na wzgórzu poczuł piękno Ardy, widział wielkie dzikie odstępy tej krainy, jego oczom ukazały się gęste bory, ogromne pola traw, mógł poczuć tętniące w nich życie i geniusz Eru i Valarów, pełne melancholii serce ogarnął zachwyt jednak minął tak szybko jak umysł przypomniał sobie o zadaniu, niedaleko od elfa na przeciwko siebie stały dwie grupki, pierwsza to trójka koni z czego jeden był obładowany workami i innymi rzeczami prowadzony przez mężczyznę, na drugim była kobieta wraz z dzieckiem, trzeciego ujeżdżał młody chłopak. Na przeciwko nich stało kilka sylwetek, jasnym było, że nie mieli dobrych zamiarów, uzbrojeni i z przewagą liczebną. Nie wiadomo czy więcej nie czai się w krzakach obok i w małym gąszczu. Teraz pozostaje pytanie co zrobić?
Geno Tuk
Jak do tej pory nikogo, żadnych bandytów, nic, tylko śpiewające ptaki i czasami jakiś zając przebiegał drogę. Wszystko wydawało się sielankowe, pogoda nie zmieniła się. Wyprawa idealna, czyż nie? Twoje myśli dalej głównie krążyły w okół tego krasnoluda, wziąłeś ze sobą swoje najlepsze towary, nie wątpiłeś w ich jakość. Musi się powieść, twoje marzenie się spełni. Z rozmyślań wyrwało cię głośne huknięcie i podskok w górę. Ilberic głośno wrzasnął A żeby to! w tym momencie domyśliłeś się co się stało, niziołek zeskoczył z wozu i potwierdził twoje obawy Koło do wymiany..Ach te przeklęte drogi!
Gerud
Ruszyliście, wyprawa składała się z jednego dużego wozu ze wszystkimi towarami do sprzedania, i częścią prowiantu, resztę mieliście przy sobie tak samo jak broń. Ku głośnym narzekaniom Balrakka i cichym pełnym zawodu westchnieniom Finurra było cicho i za spokojnie, w zupełnie innym humorze był zaś Algrimm. Po którymś to dniu z rzędu minęliście Hobbiton gdzie zatrzymaliście się tylko pobieżnie na uzupełnienie zapasów i nocny odpoczynek, Bree było niedaleko, na wyciągnięcie ręki w porównaniu do pięknych szczytów Ered Luin i hall twoich przodków. I jak zawsze miałem rację, ach niestety, nie ma nikogo, każdy się mnie wystraszył z zawodem rzekł Balrakk Kiedy to ja się wykażę? po raz kolejny westchnął Finurr co skończyło się salwą śmiechu Algrimma Pasujecie do siebie jak ulał! Niedługo zobaczymy Bree, tam zatrzymamy się na dłużej, potem wracamy, każdy działkę dostaje w domu. A na nudę nie narzekam, moim towarom nie sprzyja napad bandytów.
-
Gerud Żelazna Pięść
Możecie zawsze wykazać się w samym Bree poradził kompanom. Na przykład tym kto dłużej utrzyma w powietrzu podniesiony za koło wóz. Oczywiście przed rozładunkiem, bo pusty to żadna sztuka.
-
Geno Tuk
Nie ma co złorzeczyć na drogi, zamyśliłem się, gdyby nie to pewno bym wyminął dziurę i koło było by całe, wybacz przyjacielu. Ale nie ma co się załamywać, do Bree niedaleko, wyprzęgnę kuca i pojadę po nowe koło, wrócę najszybciej jak się da. Potem odciążymy wóz i wymienimy koło, coby dalej sielsko podróżować
-
Aldarion Do MG
Jak daleko są ode mnie wędrowcy i napastnicy? Widzieli mnie?. Jeśli Dunedain mnie widzi to daję mu znaki, że dostrzegłem niebezpieczeństwo, bandyci prawdopodobnie, pokazuję mu że co najmniej kilku. Jeśli zagrożenie dla wędrowców już jest duże zjeżdżam ze wzgórza w stronę oprychów strzelając z łuku, o ile mam czysty strzał. Biorę niebezpieczeństwo na siebie. Napastnicy są pieszo czy konno?
-
Geno Tuk
Ilberic zawadiacko się uśmiechnął Przezorny hobbit zawsze przygotowany po czym wygrzebał dobrze schowane zapasowe koło Poniewierało się u mnie, a teraz nadeszła dobra okazja, trzeba tylko rozładować wóz a to zajmie sporo czasu i siły. Ulżyło ci niesamowicie, usłyszałeś także głośną rozmowę dochodzącą od strony, z której przybyliście. Męskie, donośne głosy, wydaje ci się, a raczej jesteś pewien, że to krasnoludzki. Poza tym nic nie jest dziwnego w otoczeniu, liście szeleszczą, ptaki śpiewają, ale jeden dźwięk zwierzęcia wydał się dość dziwny, jakby wyrwany z kontekstu.
Gerud
To jest dobry pomysł! odrzekł Balrakk. Tyle drzew, tęskno mi do naszych pięknych sal i głębin, to jest życie, a tutaj to tylko zieleń i zieleń, jeszcze jakieś elfy się tutaj może czają skomentował otoczenie Finurr i w jednej sprawie miał rację, otaczały was drzewa, jednak las wydawał się spokojny. Jak coś zepsujecie podczas zawodów, to płacicie za to sami! Nie bronię, ale ostrzegam! Algrimm wymamrotał coś jeszcze po czym zamilkł na chwilę. O a co my tu mamy? zdziwiony powiedział, miał prawo się zadziwić, za zakrętem stał wóz, widać przy nim dwie małe postaci. Nareszcie coś się dzieje! skomentował Balrakk.
Mg do Aldariona
Ci którzy widzisz są pieszo, może mają gdzieś schowane konie, ale o tym nie wiesz, słyszysz krzyki, sytuacja przed tobą staję gorąca. Masz bardzo mało czasu aby zawiadomić Dunedaina, czysty strzał jest praktycznie niemożliwy, istnieje ryzyko, że trafisz wędrowców jednak można spróbować. Co robisz? Jeszcze cie nie zauważyli, ale to tylko kwestia sekund.
-
Geno Tuk
Co? masz koło?, naprawdę, nie sądziłem że coś takiego znajduje się na wozie odrzekł, a słysząc zbliżające się krasnoludy powiedział może zaoszczędzimy nieco czasu i sił, choć zapewne nieco wydamy bo chyba słyszę krasnoludy, zapewne jeśli im zaproponujemy godziwą stawkę pomogą Nam z wozem i kołem
-
Aldarion
Wyciągam miecz i biegnę z pagórka na oprychów, atakuję jak to będzie możliwe.