-
Gra Luzytanami
Do gry wymagany jest DLC: "Hannibal u Bram" (HatG)
Bonusy kulturowe to:
- Społeczność Wojowników - standard dla barbarzyńców, czyli +1 za każdą wojnę.
- Jeździectwo - +1 do rangi wszystkich werbowanych oddziałów jazdy.
Bonusy nacji:
- Potężni wojownicy - +1 do rangi doświadczenia dla rekrutów - piechurów.
- Święta ofiara - +4 do ładu publicznego za sprawą ofiar.
Minus frakcji:
- Izolacjonizm - wpływa negatywnie na stosunki dyplomatyczne z innymi frakcjami.
Początek może wydawać się ciężki z powodu wojny z Arewakami od samego początku gry. Mamy do tego spory minus w postaci izolacjonizmu - nikt nas nie lubi. Jednakże Luzytanie mają jak dla mnie świetną armię. Już na początku gry mają możliwość werbowania jazdy i piechoty iberyjskiej. Od Arewaków różnią się jednak paroma jednostkami. Zapomniałbym wspomnieć... ich początkowa wioska nie ma murów, także trzeba szybko zająć pobliskie miasto z murami.
-
Hiszpanie mają raczej słabe bonusy świątynne, zwłaszcza jeśli chodzi o ład. Do tego żółte budynki są typowe dla barbarzyńcy, czyli nie za mocne. Na szczęście te do ładu są umieszczone na przemiennie, więc nie ma tragedii.
Pieszy generał tej nacji jest masakrycznie mocną jednostką.
-
Wie ktoś może jak dokładnie działa bonus do porządku publicznego za ofiary? Chodzi tu o zabijanie jeńców po bitwie, jest cały czas, tak po prostu, czy może wymyślili coś jeszcze innego, jak np. przełącznik ilości ofiar w świątyniach Majów i Azteków w M2TW?
-
W końcu udało mi się zacząć kampanię Luzytanami, musiałem trochę od Greków odpocząć. Teraz mam nadzieję, że Kimmeria nie skończy jak oni:D.
Ogólnie nie jest źle, tylko "bonus" do dyplomacji trochę boli. Jest prawie 50 tura, a nie mam żadnych umów handlowych, ale do biedy jeszcze mi daleko. Podbój Iberii był bezproblemowy, został mi tylko dzisiejszy Gibraltar, ale próbuję go buntem przejąć, bo nie mam w planach poważnej wojny w tych stronach. Dzięki atakom Arwernów i Kartaginy na inne plemiona udało się dołączyć je do konfederacji.
Militarnie jest git, zwłaszcza, że podstawowi szermierze są teraz ulepszeni dzięki dużemu zapasowi oszczepów. Ogólnie piechota dostępna u Iberów pasuje mi najbardziej ze wszystkich barbarzyńców, więc idzie z górki, zwłaszcza że do przeciwników z falanga lub mocnym strzelaniem jeszcze daleka droga. Jazda jest dobra, a do strzelania mam procarzy z Balearów, więc wsparcie jest ok.
Bonus do ładu z ofiar jest stały.
Na wschodzie Epir odpadł w 14 turze, a Tylis i Odrysowie niedługo po nim. Nie mam wizji na tamte strony jeszcze, ale wydaje mi się, że to dzięki Macedonii lub Sparcie.
-
Na wstępie proponuję wykreślić z nazwy tematu to że to tylko kampanii głównej. Przy tej popularności nacji nie ma sensu robić wątku na hatg.
Według mnie ta nacja jest najtrudniejsza w hatg. Kiepskie położenie, za dużo przyjaznych ludów dookoła. Po wygraniu wstępnej wojny okupujemy dwie prowincje o ogromnym obszarze, a diabelsko ubogie. I jak tu żyć? Jakoś żyjesz, chociaż daleko jest do luksusów. Pierwszy poważny przeciwnik to Kartagina z przyległościami, wojna z nimi to była katorga, szczególnie gdy nagle pojawili się ze słonikami. Z mojej piechoty niewiele zostało, ale za cenę armii udało mi się wybić te przeklęte zwierzątka, tyle że armia do odbudowy, a przy słabych dochodach (brak handlu) trwało to dłużej niż przypuszczałem.
Wniosek: unikaj Kartaginy dopóki możesz.
-
W kampanii głównej Luzytanie to pierwsza frakcja, u której przyszło mi borykać się ze straszliwą biedą. O ile militarnie wygląda to bardzo dobrze i dodatkowo ukształtowanie terenu całej Iberii jest idealne pod guerillę, gospodarczo jest to droga przez mękę. Opanowałem 3/4 półwyspu na spółkę z Edetanami i dopiero wówczas (jakaś 30 tura) zwalniając połowę armii mogłem zacząć trochę rozwijać moje prowincje i zawrzeć kilka umów handlowych (bez dopłaty - do zapomnienia). Kara dyplomatyczna to prawdziwy cierń w ... Pierwszy raz zdarzyło mi się nie zaliczyć drugiego poziomu misji z biegu (to chyba zawsze jest "utrzymaj x oddziałów"?) - mam ze 20 jednostek, a chcą ode mnie 60 :) Jak żyć?
W okolicy nie bardzo mam z kim walczyć (wymęczony handel z Rzymem i Syrakuzami, które zajęły posiadłości punickie w Afryce / Korsyce i Sardynii, a pod Pirenejami siedzą buforowi Edetanowie), więc chyba wyprawię się w odwiedziny do Brytoli, skoro już mam ich w warunkach zwycięstwa (ekonomiczne i kulturowe - takie same w kwestii prowincji).
-
Jak pisałem w temacie z Arewakami Hiszpania jest biedna. Surowce niby jakieś są chyba marmur i wino ale nie są one jakoś przesadnie popularne. Do tego mamy gorszy start niż drugie plemię i trzeba wydać więcej na rozwój i utrzymanie armii. Bonus Izolacjonizm też dodaje swoje.
Na szczęście wojskami hiszpańskimi gra się dość fajnie.
-
Wreszcie przeszedłem kampanię Luzytanami:champagne:. Prawie rok się do tego zbierałem.
Zaskoczyło mnie tylko wliczanie się terenów sojuszników do limitu regionów potrzebnych nam do zwycięstwa. U innych barbarzyńców nie było takiego ułatwienia.
-
Kampania główna czy Hannibal?
-
Główna. Jak znajdę chwilę to sprawdzę warunki zwycięstwa u innych barbarzyńców. Może coś ostatnio zmieniali, a ja przegapiłem.